piątek, 13 lipca 2012

Rozdział szósty


Staliśmy pod dachem jednego z budynków, który okazał się biurem. Dziewczyny o czymś namiętnie rozmawiały. Patrzałam się plac, gdzie były domki, było to duże terytorium. Na pewno było jeszcze wiele rzeczy z tyłu, które dla mnie pozostają zagadką. Zobaczymy co z czasem będzie tu się działo. Popatrzałam na niego, rozpadało się jeszcze mocniej. Dobrze, ze to nie są podmokłe tereny. Był przy domkach cement i dalej też. Czyli można będzie w szpilakach chodzić.
Dziewczyny jakoś nie interesowały się terytorium. Pokazały na kogoś palcem. Powędrowałam za nim wzrokiem, był to Jiraya. Szedł w naszą stronę. Czy oni się zmówili, ze tu oby dwoje przyjedziemy. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli być w domkach z mężczyznami. Nawet nie chcę ich widzieć w dzień.
Nadal czułam ten smak w ustach. Już dawno miał zniknąć. Co za cholerstwo! Nie powinnam w ogóle tego czuć. Odeszłam trochę od dziewczyn. Przeszłam trochę dalej by zobaczyć co się znajduje po drugiej stronie. Widziałam duże jezioro, w którym się kąpali chłopacy. Musze przyznać, ze było ciepło, ale padało.
Uśmiechnęłam się.
Dla nich to nic. Dziewczyny u nas boją się o makijaż. Mi to tak nie przeszkadza. Wolałabym już nie mieć tego makijażu, ale jak Tsunade powiedział. Gdy wyjeżdżamy gdzieś dalej każda ma mieć. Masz ci los! Jakby to dla niej był obciach? Dziwna czasami jest. Wszystko musi być po jej myśli.
-Masz tą listę! - powiedział chamsko siwo włosy. Popatrzałam na nich. Lecz sądziłam, że oni się nie nienawidzą, po miedzy nimi na pewno jest jakiś płomień namiętności? Nie mam wątpliwości. Ich wzroki mówią wszystko za siebie. Ni jedynie się umówili tutaj i wzięli uczniów bo sami by chcieli spędzić wszystkie dnie na bzykaniu? To chyba nie możliwe. Mężczyzna odchodził. Stałam trzymając torbę i patrzałam się na Tsunade. Popatrzała na mnie i się trochę zdziwiła tym co było napisane.
-Jiraya! - krzyknęła. - Tu jest błąd.
-Nie ma. - powiedział stanowczo - To co widzisz, to tak ma być. - powiedział. Nie wiedziałam o co chodzi teraz. W czym był błąd? Zapisie. Zastanawiam się cały czas co my tu będziemy robić. Nie będzie żadnych lekcji, wiec co będziemy robić. Znajdzie się jakaś zabawa. Tsunade popatrzała na mnie ze spokojem.
-Więc tak… Będziecie do domków przydzielani dwójkami. Nie będzie żadnych lekcji. Ten miesiąc macie się dobrze bawić. Jak macie kogoś na oku z tych mężczyzn to jest wszystko dozwolone w tym miesiącu. - powiedziała. Zerknęła na mnie. Co jest? Nic nie zrobiłam przecież. Dlaczego ona tak na mnie patrzy?! Nie ważne. - Będę was powiadamiała o wszystkim lub Shizune. Sakura? - zapytała.
-Tak?
-Ty będziesz w domku numer cztery.
-Co! - krzyknęła Ino - To jest ten najlepszy ze wszystkich!
-Ino nie narzekaj! -powiedziała głośniej na nią. - My pójdziemy dalej, a ciebie Sakura zaprowadzi Shizune do domku, w którym będziesz mieszkała przez najbliższy miesiąc. - dyrektorka dała jej kopie kartki, inne odchodziły a ja zostałam. Czemu mam mieszkać sama? Dziwne. Nie wiem o co chodzi Tsunade. Mówiła, ze po dwie osoby, a nie po jednej. Musiało coś pójść nie tak. Nawet lepiej, ze samej bo do samotności się przyzwyczaiłam. Szłam razem z Shizune pod parasolem. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami i zapukała. Po co puka? Jest przecież puste, prawda? Usłyszałam męski baryton. Ona otworzyła drzwi, w środku zobaczyłam siedzącego na sofie bruneta czytającego książkę.
-No Sakura, wiec przez miesiąc mieszkasz z Itachim.
-Ale…
-Tak jest na papierze. A nie można już tego wycofać. - odeszła zamykając drzwi. Świetnie, normalnie bajka. Będę się czuła jak w raju spędzając z nim dnie i noce. Mam nadzieję, że między nami do niczego szczególnego nie dojdzie. Zdjęłam buty na szpilku i postawiłam je koło wieszaka. Na samym środku stał drewniany stolik, a w środku było szkło. Po prawej stronie była sofa, a po lewej dwa czerwone fotele. Dwa okna po oby dwu stronach, wisiały bordowe zasłony na złotym karniszu. Prze mną była mała kuchnia połączona właśnie z salonem. Było tam wszystko: ekspres do kawy, lodówka, kuchenka, zlew, zmywarka, i mikrofala. Mam nadzieję, ze tez są potrzebne przyrządy. Były tez przy ścianie drewniane schody. Nie miałam na to siły. Słyszałam jak krople deszczu uderzają o szybę. Przeniosłam wzrok na mężczyznę, który nadal czytał książkę.
-Zaskoczona, co? - zapytał. Uniósł wzrok i wpatrywał się we mnie.
-No jak mogę nie być zaskoczona. Po pierwsze: Jadę tu z myślą, ze ciebie nie zobaczę. Po drugie: wszystko mnie boli, nie mam na nic siły. Po trzecie będę musiała z tobą spędzić cały miesiąc. - mówiłam. - Chyba, że nie jesteście na miesiąc. - on się uśmiechnął. Widziałam jego białe zęby.
-Chyba cię zawiodę. Jesteśmy tak samo jak wy, cały miesiąc przed nami. - mówił - Nie martw się szybko minie. Mogę ci to obiecać. Sama jeszcze będziesz zdziwiona. - mówił. A co do twojego pierwszego, to chciałaś się mnie pozbyć? - zapytał słodko. O matko! Czemu on jest taki miły dla mnie? Nie powinien.
-Nie, nie chciałam. Mi o to nie chodziło. - on wstał i podszedł do mnie. Wziął ode mnie torbę. Nachylił się nad moim uchem. Drażnił szyję wraz z uchem.
-Tyle, że z twoich ust zabrzmiało to jakby komplement. Tak jakbyś za mną tęskniła. - odchylił się ode mnie. Ten miesiąc będzie dla mnie udręką. Z nim w jednym domku, dobrze, ze mamy oddzielne pokoje. Nie będę musiała na niego patrzeć, bo wiem ze jest seksowny. - Chodź pokaże ci nasz pokój. - on szedł a ja stałam. Powiedźcie, że się przesłyszałam. Co pomyślę to tak jest.. Tylko odpukać to.
-Co takiego?
-Nasz pokój. Nie ma tu dwóch. Jest jeden. No chodź. Nic ci przecież w nocy nie zrobię. Zrobię ci jedynie jak ty będziesz chciała - uśmiechnął się delikatnie. Jak ja będę chciała? On tez miał na mnie chrapkę. Powędrowałam za nim. Wpatrywałam się w jego plecy i myślałam nad tym, aby nie było jednego łóżka. Na pewno moje przyjaciółki będą chciały wpaść, ale tu się nie spotkamy. Otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. Duży był pokój. Była jedna szafa i dwa łóżka dwuosobowe. Będę mogła spokojnie spać, choć nie. Postawił moja torbę na jednym łóżku. On był już rozpakowany. - Na dole jest jedna łazienka, wiec będziemy musieli się nią dzielić.
-Dobrze. - spojrzałam na okno za którym cały czas lało.
-Itachi!! - usłyszałam krzyk z dołu. Byli to z pewnością jego kuple. Musieli od niego coś chcieć.  Wyszedł bez słowa. Otworzyłam szafę, miał dosyć ciuchów. Wzięłam torbę i otworzyłam suwak. Wyciągnęłam to co najmniej się spodziewałam.
Zamorduje je! - pomyślałam zawzięcie - Wsadziły mi te majtki do torby. Niby wzięły ją. Jaka ja głupia że nie sprawdziłam. A teraz będę musiała to chować przed Itachim. Gdy tylko je spotkam uduszę.
Rozpakowywałam dalsze rzeczy. Sukienki powiesiłam na wieszakach, które mi zostawił Itachi. Czasami myślę o nim wiele razy, a czemu? No może dlatego ze mi się podoba. Lecz to nie powiem mu. Jest naprawdę seksowny, i przyciąga do siebie kobiety jak magnez. Powinnam się opamiętać , ale nie mogę. Teraz to będzie najgorszy czas dla mnie. Usłyszałam sygnał wiadomości z torby. Wyciągnęłam komórkę i rzuciłam ją na pościel łóżka. Wszystko poukładałam dokładnie i torbę wraz z majtkami, a także przybory łazienkowe schowałam pod swoje łóżko. Słyszałam jeszcze szmery na dole. Iść czy nie iść?
Wzięłam do ręki komórkę. Nacisnęłam przycisk, aby mi wyświetliło całą treść wiadomości. Znowu ten sam numer. Jeśli to się nasili to chyba nie wytrzymam. Westchnęłam i wyszłam z pomieszczenia. Schodziłam pomału schodami, patrząc na każde słowo:
Kiedy spora jest na spanie
Ja mam chętkę na kochanie.
I myśl jednie we mnie płonie -
By pieściły mnie Twe dłonie.
Usta czule całowały,
A dwa ciała się zjednały.
Przeczytałam to dokładnie. Pięknie, następna wiadomość… on nie przestanie. Wyłączyłam wiadomość. I spojrzałam przed siebie. Wszyscy oprócz Itachiego mieli otwarte buzie. A im co? Położyłam telefon na ladzie kuchennej. Usiadłam na większym krześle i wpatrywałam się w nich.
-Sakura i ty razem w domu? Bez jaj… - powiedział Deidara. Do domku ktoś znowu wszedł. Był to Sasuke, brat Itachiego. Do jego policzków przyklejały się jego włosy. Patrzałam na niego i na innych. Zastawiłam ekspres do kawy. Gdy wszystko się zrobiło nalałam sobie do kubka. Wpatrywali się we mnie. Przy mnie pojawił się Hidan.
-Czego chcesz? - zapytałam. Wziął ode mnie ekspres do kawy i wziął jeden kubek. Wlał sobie. Dobrze, ze już się nie zachowuje jak skończony wariat. Jak na razie… Czasami mam za długi język. Poszedł z kubkiem i usiadł na fotelu. Popatrzałam na Sasuke, który nie był zadowolony z niczego.
-No Itachi… - powiedział Deidara zachęcająco
-Co zamierzacie dzisiaj robić? - zapytał siwo włosy… Wiedziałam co maja na myśli. Westchnęłam cicho, aby nie usłyszeli mnie. Myśleli, ze będę się bzykać z Itachim? Nie Am szans. On i ja to dwie różne rzeczy.
-Cholera - wyszeptałam do siebie. Nie usłyszeli tego, ale nie mogłam pozbyć się tego smaku z ust. A bardzo chciałam, bo ciągnęło mnie, aby to jeszcze raz wziąć do ust. A nie wiem co to mogło być. Popiłam łyk gorącej kawy.
-Wiesz Hidan, Itachi dzisiaj nie będzie w nocy spokojny. Będzie chciał się pierdolić z Sakurą. - mówił. Zaciskałam dłoń na materiale sukienki. Miałam na sobie jeszcze kurtkę, którą zdjęłam i rzuciłam na sofę. Oni popatrzeli na mnie. Ktoś zapukał do drzwi i weszli.
-E… - wyjąkała Hinata. -Czy myśmy coś pomylili? - zapytała. Popatrzała na nie. No tak pierwsze wrażenie jaki widzą to chłopacy siedzący przy stole i patrzący się na nich. Zauważyły mnie i się uśmiechnęły. Zamykając drzwi. Podeszły do mnie siadając. Dały mi całuski w policzek.
-A z nami się nie przywitacie? - zapytał Sasori. Popatrzały na niego i na całą resztę. Pokręciły głową. Nalałam im w kubki kawy z mleczkiem. One patrzały na mnie wyraźnie. Jakby oczekiwały odpowiedzi.
-Co oni tu robią? Przyszli do ciebie? - pytała Temari
-Nie. Do Itachiego. - mówiłam. - Mieszkam z nim.
-Nie! - powiedziały oby dwie.
-Tak.
-Nie możliwe.  - powiedział Hianta. chłopacy milczeli i przysłuchiwali się nam. - No ale będziesz miała sposobność do wielu manewrów. - zaśmiała się. - takich jak…
-Nawet nie kończ. - powiedziałam. Stukałam paznokciami o blat. Wiedziałam co chce powiedzieć „będziesz miała sposobność do wielu manewrów takich jak seks.”
-Dlaczego? To tak fajnie brzmi. A jeszcze Sakura, gdy ty to wymawiasz z taka namiętnością. - wywróciłam oczami. One nie wiedziały kiedy skończyć. Gadały jak najęte o tym. Nie słuchałam już ich, ale chłopacy byli widać napaleni. Itachi siedział i czytał książkę. Nie interesowało go co moje przyjaciółki mówią. Sasuke siedział przy Itachim i wpatrywał się we mnie, a gdy na niego spojrzałam odwracał wzrok. Widziałam też jak Itachi na niego zerka od czasu do czasu. Długo włosy brunet chwycił komórkę i wystukiwał coś. A Sasuke się nawet nie patrzał na niego.
-Ja już pójdę - usłyszałam jak głos Sasuke się urywa. Wstał i wyszedł. Zostali jeszcze inni. Cały czas padało, a chciałam by już przestało tak lać. Wstałam i podeszłam do okna patrząc na deszcz. Mniej już padał, ale padał. Dziewczyny na mnie patrzały przez cały czas. Przypomniało mi się co mi włożyły do torby. Zaśmiałam się cicho.
-Wiecie, że was zamorduje.
-Za co?
-Wy już dobrze wiecie. - one wstały. Podchodziłam do nich. Wiedziały, ze nie lubię takich kawałów. A jeszcze jeśli jest taki wyjazd i jestem w jednym domku z mężczyzną. Powinnam je za to zamordować, ale to moje przyjaciółki.
-Wiesz… - powiedziała Temari
-To  przecież nic złego. Gdy będziesz się nudzić możesz…
-Włączyć sobie ? - zapytałam.
-Właśnie. - popatrzałam na nie wściekle. Wybiegły jak burza z domku. Jednak mnie się bały. Zostałam sama. Pozmywałam szybko kubki i ruszyłam do góry biorąc dwu litrową wodę ze sobą. Nie chciałam zostawać sama z facetami. Chociaż mogłam chwilę o wszystkim pomyśleć. Weszłam do pokoju i usiadłam na swoje łóżko. Myślałam teraz o wczorajszej nocy, chciałam wreszcie się dowiedzieć czy doszło do mojego i Itachiego stosunku. Nic mi nie przychodziło do głowę. Jedynie jak siedzieliśmy na sofie rozmawialiśmy, Ino przyszła z wódkę i się założyliśmy kto więcej wytrzyma. A potem tylko rozmowa o tym biwaku. A co było po między tym wszystkim? Nie mogę sobie nic przypomnieć.
Usłyszałam krzyki z dołu. Nie wiedziałam co się tam dzieje. Musieli coś wyprawiać. Wstałam i otworzyłam drzwi i podeszłam do skraju schodów.
-Itachi, czemu?
-Temu. Idźcie już.
-Dlaczego? - zapytał Hidan.
-Bo mam już was dość. Chociaż raz dajcie mi spokój. - powiedział.
-A nie dlatego, że chcesz zostać sam na sam z najładniejszą kobietą? - zaśmiali się. Nie sądziłam, że mnie uważają za ładną. Jeszcze nikt mi tego nie powiedział. No teraz będę wiedziała co o mnie mężczyźni myślą. Odeszłam do pokoju, nie chciałam ich dłużej słuchać. Niech sobie mówią co chcą ja wiem swoje. I nie potrafię sobie z tym poradzić. Nie wiem czemu Ino mnie tak nienawidzi. Na pewno zaraz tu wpadnie i będzie wrzeszczeć, że mam najlepszy domek z Itachim. A jeszcze te dwie…
-To mam przerąbane - powiedziałam do siebie. Deszcz przestał padać, ale nawet nie mam ochoty jak na razie wychodzić. Promienie słoneczne przedostały się przez ciemne chmury oświetlając terytorium obozowiska.
-Dlaczego? - usłyszałam za sobą. Obróciłam się delikatnie i odgarnęłam włosy lekko do tyłu, aby mi nie przeszkadzały. Nawet nie wiem kiedy on wszedł do środka. Za dużo rozmyślam powinnam raczej korzystać z tego, że tu jestem. Chciałam odwrócić głowę ale załapał mój podbródek i zmusił mnie abym na niego spojrzała.
-Będziesz z tego korzystał co?
-Z czego? - zapytał. On dobrze wie o co mi chodzi. Chce zgrywać, że niczego nie wie. A tak naprawdę czego on pragnie? Patrzałam w jego oczy. Jemu uśmiech  nie schodził z ust.
-Z tego, ze jestem z tobą.
-Będę. - potwierdził. - Widzisz to chyba jedyna szansa by z tobą spędzać dnie i noce. Jesteś jedyną kobietą, która mi się spodobała. Gdy cię zobaczyłem dwa lata temu, powiedziałam sobie ze zrobię wszystko byś była tylko moja. Ze swoich złych nawyków zrezygnowałem, przez rok siebie szkoliłem, by teraz zbliżyć się do ciebie. Nie zrezygnuje. - zbliżył swoje ust do moich, ale tylko je musnął. Nie wiedziałam co mam robić w takiej sytuacji. To muśnięcie było takie słodkie. Lekko przymknęłam powieki i ogarnął mnie ramionami przytulając do siebie. Czułam jego piękną woń, taką przyciągającą. Ustami lekko musnęłam jego szyję. Co ja wyprawiam? Nie mogę jego całować. - Zrobię wszystko byś była moja. - mówił. Oderwałam się od niego. Moje dłonie znalazły się na jego torsie.
-Twoja?
-Tylko moja. - powiedział delikatnie. - Nie ważne ile mi to potrwa. W końcu cię zdobędę. - zbliżył się do mnie nachylając się nad uchem - A gdy już będziesz moja, to każda nasza noc będzie ukojeniem, naszym spełnieniem. - zrobiło mi się gorąco gdy to mówił. Chciał się ze mną kochać, i wiedziałam że w tej chwili tez o tym myśli. Odeszłam od niego siadając na łóżku przypomniałam sobie o tych majtkach.
-Itachi mam do ciebie pytanie.
-Słucham cię.
Uklęknęłam i wyciągnęłam torbę. Czułam jak się na mnie patrzy. Nie zwróciłam na to uwagi. Nie wiedziałam dokładnie dlaczego tak się wpatruje. Może coś zauważył. Wyciągnęłam z torby opakowanie i wstałam podchodząc do niego.
-Chodzi mi o to - pokazałam mu - To twoja sprawka czyż nie?
Uśmiechnął się.
-Nie chciałaś pieniędzy, wiec zrobiłam mały pożytek i kupiłem ci je. - powiedział.
-Ja się nie masturbuje! - powiedziałam głośniej.
-To najwyższy czas zacząć. - powiedział. Chwycił pudełko i rozerwał je. Były to czerwone majtki po boku była koronka, a na środku mała wstążeczka. Wyrzucił pudełko na bok, które spadło przy szafie w kącie. Trzymał oby dwie rzeczy. Małego pilota, gdzie się podkręcało, aby to więcej ocierało? Sama nie wiedziałam jak to działa.
-O nie! - odwróciłam się do niego plecami. - ja jestem jeszcze dziewicą! - odgarnął mi do przodu włosy. Czułam jego oddech na karku, który przedostał się na szyję aż do ucha. Lekko popatrzałam na niego. Jego oczy były zwrócone na mój dekolt, gdzie było widać trochę moich piersi. Niczym się nie różnicie, pomyślałam.
-W tym też mogę ci pomóc. - powiedział. Jego usta otarły od ramiona po szyję i ucho. Przegryzł leciutko. To chyba jakieś żarty. Serce waliło mi jak młot. Rzucił na łóżko mały pilot wraz z czerwonym materiałem na łóżko. Jego ręce znajdowały się na moich biodrach. Zjeżdżał niżej, złapałam jego ręce. Obróciłam się do niego przodem.
-Nawet nie myśl. Myślisz, ze tak szybko ci się oddam. - powiedziałam. On się na mnie patrzał z uśmiechem. Jest pewny siebie i to bardzo, a nie powinien. To nie jest dobra postawa.
-Trzeba być dobrej wiary. A ja na pewno będę. - usiadłam na łóżku. Wpatrywałam się w niego. Nie zachowuje się tak jakbyśmy wczoraj coś zrobili. Muszę go zapytać. - Wiesz co dzisiaj jest? - kucnął przede mną. Patrzałam na niego.
-Środa.
-Nie o tym mówię. Jakie jest dziś święto. - pomyślałam chwilę, nie możliwe. Nawet się nie waż tego robić. On się przybliżał do mnie, a ja się oddalałam. Czego lubię nie wymyślą we wszystkie dni. Leżałam teraz na kołdrze. Siedział na mnie okrakiem. Jego krocze delikatnie ocierało o moja kobiecość. Wpatrywałam się w niego. Wiedziałam, że to zrobi. Wpił się w moje usta. Jego usta były takie gorące, całujące z duża namiętnością. Sama nie mogłam się temu obszeć. On mógł kobietę doprowadzić do szaleństwa. Oderwał się ode mnie. Patrzałam na niego. - Dzień całowania.
-To jest tylko w policzek.
-Jak dla mnie nie. - zszedł ze mnie. Usłyszeliśmy krzyki z dworu, które wołały nas po imieniu. Itachi podszedł i otworzył okno. Podeszłam do niego i patrzałam na mężczyzn i moje przyjaciółki.
-Idziecie?
-Gdzie? - zapytałam.
-A może macie coś ciekawszego do roboty? - zapytał Hidan
-Idziemy. - odezwał się Itachi. Nie wiedziałam gdzie mieliśmy iść. Ale na dworze było ciepło. Wszyscy byli na krótkich rękawkach. To dopiero było południe, do wieczora jeszcze długo. Trzeba będzie coś w końcu robić. - Zapomniałem ci powiedzieć, ze dzisiaj jest bitwa.
-Jaka?
-Na błoto. Kogo trafi ten rozbiera z siebie jedną część ubrania. Tylko się przebierz, bo ciebie bym o wiele szybciej rozebrał niż myślisz. - uśmiechnął się. Wyszedł. Przebrałam się szybko w bluzkę okrywającą tylko piersi i ciemne spodnie jeansy z małymi dziurkami na udach. Na to założyłam bluzę z tyłu była czaszka. Miałam o wiele więcej do rozbierania. Ubrałam przy okazji adidasy z firmy adidas. Na szpilkach by nie było dobrze. Wyszłam zostawiając inne rzeczy w pokoju. Powędrowałam na dół, gdzie był Itachi jego kumple i moje przyjaciółki. Popatrzałam na nich.
-No nie! - powiedział żałośnie Hidan. - Sakura idź ubierz tamtą sukienkę. Szybciej zobaczymy twoje ciało. - podchodziłam do niego, on zasłonił twarz ręką. Poklepałam go po ramieniu. On na mnie popatrzał i był zdziwiony. Myślał, ze go za to walne. Nie za bardzo. Teraz nie maiłam ochoty.
-Zobaczymy kto pierwszy kogo. - zaśmiałam się i odchodziłam z przyjaciółkami - ja na kogoś innego mam chrapkę. - wyszłam ostatnia z dziewczyn i popatrzałam ostatni raz na mężczyzn. Powiedziałam tak jak myślałam. Mam chrapkę na jednego, którym jest Uchiha. Zrobię tak, ze on się rozbierze pierwszy przed wszystkimi.

~*~
Rozdział gotowy myślę, że dobrze wyszedł.

1 komentarz:

  1. Lato ma swoje uroki. Można brać kąpiele "błotne" i się rozbierać XD

    OdpowiedzUsuń