piątek, 13 lipca 2012

Rozdział czwarty


Kroczyłam korytarzem do swojego akademika, chciałam chociaż chwilę odpocząć. Lecz na pewno nie będzie mi to dane. Mijałam uczennice. Naprzeciwko mnie szła Tsunade. Oby tylko mnie nie zauważyła. Nie chcę, aby dała mi kolejne upiardliwe zajęcia. Niech sama to zrobi. Wszystkim by rozkazywała, a sama by piła sake w gabinecie. Przeszłam obok niej.
-Sakura?
-Tak?
-Idź teraz do kuchni. Pomożesz innym w przygotowaniu imprezy.  - powiedziała pewnie i odeszła. Zacisnęłam dłonie w pięści i patrzałam na nią wściekle. Jak ona śmie ciągle dawać mi jakieś dodatkowe zadania. Pokręciłam głowa i odeszłam z powrotem do kuchni. Chciałabym ją zabić czasami. Działa mi kobieta na nerwy.
Lecz ona sama nie jest święta. Na pewno ukrywa coś za plecami o czym nie możemy się dowiedzieć. Gdybym wiedziała jaka to tajemnica, co takiego ukrywa. Zdemaskowała bym ją! Zawsze mi daje te roboty, a teraz mam do użerania się z tym wszystkim. Ona nas nie rozumie, ze mamy potrzebę kochania się z mężczyznami.
Weszłam do kuchni. Tam była Anko i sprawdzała czy wszystko jest. Do wieczora na pewno się z nią wyrobię. Nawet nie wiem kiedy jest ta impreza, na którą i gdzie. Nie pójdę i tak na nią. Ona nie jest dla mnie, nie chodzę na tego typu imprezy.
-Co ty tu robisz, przecież przed chwilą wyszłaś.
-Wiem. Tsunade kazała mi przyjść i pomóc.
-Zawsze innych wykorzysta. - powiedziała. - Zrobisz ciasteczka dobrze? - kiwnęłam głową. Zaczęłam robić swoje, a ona dała mi przepis.  Nie wiedziałam czemu, ale bardzo lubiłam gotować i piec. To było najlepsze co chciałam robić. Nawet jak bym miała dla faceta coś zrobić, to bym to zrobiła. Ciekawe co by Ino zrobiła, gdyby ktoś ja o to poprosił?! Robiłam swoje.
Nie wiem ile minęło. Ale zrobiłam już pięć czy nawet sześć blach ciastek z polewą kokosową, czekoladowa i likierową. Wystygnięte wrzucałam do misek, które stały dalej. Jakoś dobrze mi było robić to wszystko. Robiłam z Kurenai na imprezę jedzenie, a Anko na obiad. Dzisiaj były schabowe. To było najlepsze co potrafiły zrobić, no jeszcze zrazy. Były dobrymi kucharkami. Od nich wiele się nauczyłam gotować przez ten cały rok.  Własna matka mnie tyle nie nauczyła co one. Z ich pomocy zawsze mogłam korzystać.
Ostatnia blachę włożyłam do pieca. Odczekałam parę minut i wyjęłam z zawartością. Dobrze, że mi się nie przypaliło. Choć mi się nigdy nie przypaliło, zawsze wszystko było dobrze upieczone.
-Sakura idź na obiad. Zaraz będziemy podawały. Powinnaś być na stołówce. Tam jest twoje miejsce. Tsunade źle robi, ale co my możemy robić. Ona nie widzi nawet własnego czubku nosa. Tylko interesuje ją sake ostatnio. Nie będziesz musiała już przychodzić. - mruczała jeszcze coś pod nosem Anko. One zawsze były wyrozumiałe jak dla mnie.  Gdy szłam korytarzem, słyszałam szepty kobiet, które mówiły o tej zabawie. To głupie! Jak można  tyle rozmawiać na temat tej jednej zabawy.
Uśmiechnęłam się do siebie. Dobrze, że mnie na niej nie będzie. Będę miała święty spokój. Pomyśle o różnych rzeczach i będę mogła zadzwonić do rodziców, aby z nimi chwilę chociaż porozmawiać. Na pewno nie będą mieli czasu jak zwykle.
Westchnęłam.
Jakoś nie było mi dobrze wiedząc, że ta zabawa ma być w szkole. Powinnam iść sobie pojeździć w tym czasie. Ale Tsunade mnie nie wypuści. Weszłam do stołówki, gdzie połowa dziewczyn już siedziała. Wzięłam swoja porcję. Odeszłam do swojego stołu, gdzie siedziały przyjaciółki i rozmawiały o czymś z wielką namiętnością.
-Sakura! - ucieszyły się. Nie rozumiałam o co chodzi. Dlaczego tak się cieszą, nie powinny. Przecież nie przyszłam przed chwilą. Widzieliśmy się już rano, gdyż byłam na śniadaniu. - Dzisiaj mamy imprezę.
-I co z tego? I tak na nią nie idę.. - one się szeroko uśmiechnęły. No to teraz wprowadziły mnie w błąd. Jeszcze w większą zagadkę mnie wprowadziły. Patrzałam na nie podejrzanie  jedząc obiad. Nie odzywałam się.
-Widzisz… - powiedziała Hinata
-Obecność obowiązkowa. - dokończyła Temari. Tylko nie to. I po co ja mam na niej być? To mi nie potrzebne. Wolałabym iść się przespać. Świetnie, będę musiała tkwić z dziewczynami na głupiej i bezwartościowej zabawie. Dla mnie to nie ma sensu. Ale cóż, teraz trzeba. Będzie jakąś sukienkę mini ubrać. To się jeszcze zobaczy… Przesiedzieć w pokoju w poszukiwaniu pieprzonej sukienki na zabawę.
-No to nie mam wyboru, będę musiała przyjść. - uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jeszcze coś słyszeliśmy…
-Co znowu ? - zapytałam. Chciałam w spokoju zjeść. A nie dawali mi tej satysfakcji. Tylko proszę o spokojne zjedzenia, a to już dużo! Wcale nie. Może to przez to, ze myślę o tych wiadomościach przez cały czas.
-Maja być chłopacy z szkoły konkurencyjnej
-Żartujecie sobie? - zapytałam je. One pokręciły głowami. Czy Tsunade chce nas sprawdzić? To jest możliwe, ale jeśli daje trzeba korzystać. Choć nie będę z tego korzystała nie ma tam nikogo kto mi przypadł do gustu oprócz…
Oj nie Sakura! Nie myśl o nim. To był przypadek, nie chcesz chyba pójść na jeden raz, a on by to zrobił. Jest taki sam jak inni, choć ci to by chyba nie przeszkadzało, czyż nie? Ja i tak tylko chce stracić dziewictwo. - pomyślałam.
-Nie. Wcale nie. - powiedziała Temari. Jakoś teraz to zrozumiałam. Zaczęły teraz gadać o facetach, mieli tez kogoś na oku. Dla mnie to było mało interesujące, faceci to faceci. Zawsze mają jedno w głowie. I zaciągają tak jak potrafią, gdy im się sprzeciwi to gwałcą. Od nas to chyba każda by chciała od Nich pójść do łóżka, lub nawet w jakimś innym miejscu. Chwyciłam komórkę. Mam jedną wiadomość, kiedy mi przyszła? Ach tak, już wiem. Był wtedy Itachi pytał się: „jak często o tym myślisz?”. Tyle razy ile można, w dzień i wieczór. Lekko uśmiechnęłam się. Nacisnęłam przycisk i patrzałam na każde słowo.
Chcę z Tobą,
Najlepiej o zmroku!
Uwielbiam pod Tobą
I lubię na boku,
Lecz jeśli zechcesz
Też będę na Tobie
Na warunek jeden,
Że z Tobą to zrobię!
Przeczytałam cały wiersz od Nieznajomego. Dlaczego on mi nadal przysyła skoro go ignoruje?! Nie powinien tego robić. Nie chcę nawet go znać. A on się nie poddaje, jest zatem  bardzo zawzięty i chce abym wreszcie napisała? Raz mogę to zrobić. Napisał już tyle wiadomości, że mogę ulec jeden jedyny raz.
Kim jesteś? I co ode mnie chcesz?
Zablokowałam klawiaturę. Odłożyłam komórkę na stół. Skończyłam jeść. Patrzałam na przyjaciółki, które były zachwycone, że w końcu będą miały okazje porozmawiać z płcią przeciwną. Sama bym jeszcze porozmawiała z Itachim. Może on mnie kiedyś zrozumie, choć bardzo wątpię. Jeśli jest niewyżyty seksualnie, to nie będzie tak łatwo mu mnie zrozumieć. Będzie chciał się tylko kochać.
-Sakura z kim piszesz?
-Z nikim. - usłyszałam dzwonek wiadomości. Wzięłam do ręki i odczytałam szybko. „Na razie nie zdradzę ci kim jestem, lecz chce od ciebie jednego. Powinnaś już dawno się domyślić, słońce ty moje. To kiedy się umówimy?”. On chciał się ze mną kochać. Musiał mnie dłuższy czas obserwować, albo spodobałam mu się i zapragnął mnie. Tak czasami z nimi bywało. Nie wiem czasami czy myśleć o nich w logiczny sposób? Czy tak jakby byli dziećmi.
-No powiedz nam. - powiedziała Hinata patrząc na mnie z iskierką w oczach. Westchnęłam. Chciały wszystko wiedzieć z kim pisze. A czy mogę im pokazać choćby jedną wiadomość od cichego wielbiciela?   Nie wiedziałam czy mogę, one zawsze były gadatliwe.
-Do rodziców pisałam. - odpowiedziałam. One westchnęły zażenowane. Nie mogłam im powiedzieć. Wszystko mogły powiedzieć, choć powinnam im ufać, ale nie potrafię. Jakoś nie mogę się przemóc, by powiedzieć o tym mężczyźnie.
-Znowu? - zapytała Temari - daj już spokój z rodzicami. Sama mówisz, że nie mają na ciebie czasu, więc powinnaś zrobić wbrew ich woli i iść przed siebie. Zrobić coś czego być żałowała. A potem było by ci z tym dobrze. Na przykład popatrz na mnie, żałowałam że straciłam dziewictwo, lecz teraz to jest najlepsze co może być. - zaśmiała się, a Hianta razem z nią. Wstałam zabierając ze sobą tacę kładąc ją z brudnymi naczyniami. Popatrzałam na nie. Jakoś nie było mi do śmiechu z tego powodu. Zrobić coś niezgodnego z samą sobą? Jest taka jedna rzecz. Przegryzłam dolną wargę i spojrzałam na wyświetlacz. Odpisać mu czy nie? A co tam! Raz się żyje. „mówimy? My się nawet nie znamy. Raczej nic z tego. I nie pisz, bo więcej razy nie będę odpisywała”. Wysłałam. Wyszłam na zewnątrz zabierając ze sobą miotłę i inne potrzebne rzeczy do sprzątnięcia placu szkolnego. Przy naszej bramie stali chłopacy. Starsi i w moim wieku. W młodszym wieku to: Sasuke, Naruto, Shikamaru i Neji. Starsi zawsze byli przystojniejsi: Deidara, Hidan, Sasori i Itachi.
Sprzątałam to co miałam. Jeśli tak bardzo Tsunade chce mieć wszystko wysprzątane to proszę bardzo. Nie słyszałam jak na razie sygnału wiadomości. Co za szczęście. Mozę do serca wziął sobie moje ostrzeżenie? Oby, już nie chcę dostawać od niego żadnych wiadomości. Popatrzałam na niebo, które się chmurzyło coraz bardziej.
-Będzie padać. - powiedziałam do siebie, aby nikt tego nie usłyszał. Sama stałam po środku placu zbierając wszystkie śmieci jakie pozostawili pierwszoroczni lub które poniósł wiatr. To dzisiejsza impreza będzie bombowa, bo pośród deszczu. Choć czasami takie zabawy są piękne jak dla chłopaków. Po pijanemu dziewczyny się rozbierają.
-I jak idziecie na tą zabawę? - usłyszałam pytanie jednego z chłopaków. Nie interesowałam się tym. Wszystkie odpowiedzi były pozytywne. Tylko brakowało mi jednej. Spojrzałam lekko do tyłu. Widziałam jak Itachi lekko spogląda na mnie.
-Itachi, a ty? - zapytał się jego brat
-Nie wiem jeszcze, zobaczę. - powiedział pewnie.
-Wszystkie dziewczyny będą. - poinformował go. Odrzuciłam do tyłu włosy. Czułam na sobie jego wzrok. Serce waliło mi szybciej. Czułam jeszcze jego rękę na swoim udzie. Miał taką przyjemnie gorącą. Szczerze? Tak chciałabym ją jeszcze poczuć nawet na udzie. Jego dotyk był dziwnie przyjemny, każda by się oddała pod tym dotykiem.
-Nie wiem, jeszcze zobaczę. Może przyjdę, ale najpierw będę musiał iść do sklepu- powiedział. Patrzał delikatnie na mnie. Jakoś mi nie sprawiało przyjemności. Patrzał na mnie normalnym wzrokiem, ale nie lubiłam jak mężczyźni się wpatrują.
-Sakura! - usłyszałam melodyjne głosy przyjaciółek. Czego one znowu chcą? Błagam nie mówcie mi tylko o mężczyznach i o imprezie bo nie wytrzymam. To mnie naprawdę nie interesuje.
-Radzę wam nic nie mówić o imprezie. - ostrzegłam je, a one się zatrzymały. Zaczęły pomagać mi w sprzątaniu. Często tego nie robiły, bo wolały na chłopaków popatrzeć. A w branie stały dla nich ciacha.
-Nie, nie. To nie będzie nic o imprezie. - powiedziała Temari - Raczej coś o wiele ciekawszego. Zadowoli cię to.
-Co takiego?
-Jest biwak nad jezioro.
-I co z tego? - zapytałam kpiąco. To mnie nie interesowało. I będę miała spać pod namiotem czy w domkach?! Wolałabym w domkach. Więcej przestrzeni i wszelkiego rodzaju zabaw. Można by było tez zagrać w siatkę, jakby tam była siatka. Często bywało, że była. Dobrze by było sobie raz odpocząć od tej chorej szkoły.
-Ty jedziesz z nami! - powiedziały chórem. Zaśmiałam się głośno i spoważniałam.
-Nie ma mowy. - powiedziałam pewnie.
-Dlaczego? - zapytała Temari
-Daj spokój, Sakura - mówiła błagająco Hinata. Widać, ze chciała abym jechała i bawiłybyśmy się razem dobrze. Nie wiem, ale miałam jakieś przeczucia ze to nie wypali. I kiedy to Tsunade wymyśliła? Dzisiaj. No to jeszcze miesiąc do tego jak tam pojedziemy.
-Nie. Uwielbiam naturę, ale nie pojadę nigdzie z tą szkołą. Nie chce mi się użerać z Ino. - powiedziałam pewnie. Skończyłam robić z nimi plac.
-Tylko, ze to tez obowiązkowe. Jutro mamy w południe wyjeżdżać tam. Wszystko jest za wszystkich zapłacone. Szkoła na miesiąc zostaje zamknięta i obóz zostaje wynajęty tez na miesiąc. Tsunade mówi, ze to będzie jakby jakiś test czy próba. Będziemy w domkach w trzy lub dwie osoby. Każdy został już przydzielony. - powiedziała blondynka. Uniosłam jedna brew i spojrzałam na nie dwie. To chyba jakieś kpiny! Bez mojej woli zapłacona za mnie i przydzielono do kogoś. Dyrektorka staje się nieznośna.
-W tym mamy dużo zabawy - powiedziała Hinata
-Aż za dużo - powiedziałam zrezygnowanie.  Wzięłam sprzęt i odeszłam do budynku. Skończyłam to co miałam. I mam na ten cholerny obóz jechać? To skandal, nie prosiłam o to. Ale możliwe że to jest z zajęć praktycznych. Wszystko jest zaplanowane. A może to znowu jakaś wycieczka? Kto to wie. Weszłam do budynku i schowałam sprzęt. Gdzie by tu się wybrać teraz? Nie mam pojęcia. Szłam do góry schodami. Chciałam chociaż na chwilę zasnąć i się wyspać.
-Sakura! - usłyszałam z dołu krzyk
-Tak?
-Ta impreza jest na osiemnastą.
-Dobra, dobra. - powiedziałam i weszłam na górny korytarz. Nie widziałam nikogo. Wszyscy byli na lekcjach teraz. Nie miałam ochoty już iść na dwie lekcje. Chciałam chwilę odsapnąć od natłoku myśli jak i innych dziwnych rzeczy. Weszłam do pokoju zamykając drzwi na klucz. Zasłony były odsłonięte. Rzuciłam się na łóżko, gdzie leżała kapa. Nawet jej nie odgarnęłam. Przymknęłam powieki. Chciałam tylko małą chwilę odsapnąć. Była już czternasta. Dwie godzinki na sen mi starczą. Nie myślałam już o niczym innym jak o śnie. Chciałam znaleźć się w krainie marzeń i snów, gdzie nie ma zmartwień.






Nie wiem która jest godzina, ale najmniej mnie to obchodzi. Przewróciłam się na drugi bok. Otworzyłam leniwie powieki. Przez zamknięte okno wpadał blask księżyca, który padał na moja twarz. Ziewnęłam cicho. Nie chciało mi się jeszcze wstawiać. Obróciłam się na drugi bok, i spojrzałam na zegarek, który wskazywał za pięć osiemnasta. Jeszcze chwilę.
Chwila, która jest? -zapytałam siebie. Spojrzałam jeszcze raz na zegarek. Wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia. Przespałam tyle godzin? Nie możliwe. Nigdy tyle nie śpię. Wszyscy z pewnością są już na dole. Trudno, najwyżej się spóźnię. Nie zależy mi na tym przyjęciu. Wstałam szybko. Musiałam jeszcze szybko się wykąpać. Podbiegłam do szafy i ją rozsunęłam. Przeglądałam wszystkie sukienki, spódniczki, i inne rzeczy, które mogły się nadać. Natrafiłam na jedna rzec, która mogłaby pasować. Specjalnie zrobiona na takiego typu imprezy. Dostałam ostatnio od babci. Przełknęłam głośno ślinę. Warto ubrać takie coś, jeśli kogoś to przyciągnie to czemu nie.
Położyłam ją na łóżku. Rozebrałam się szybko i ubrania rzuciłam na podłogę. Goła weszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam kurek. Po moim ciele spływała zimna woda. Namydliłam się aromatem  z figi i daktyli. Pachniał pięknie, lubiłam ten zapach. Przy okazji umyłam też włosy. Wyszłam i wytarłam się dokładnie. Zawiązałam sobie puszysty ręcznik, aby nie było widać mojego ciała. Suszyłam sobie włosy i zaczęłam sobie układać za pomocą lokówki i prostownicy. Wszystkie włosy oprócz grzywki lekko zakręciłam sobie, a grzywkę wyprostowałam. Pomalowałam się szybko jak mogłam, paznokcie wzorem francuskim. Popsikałam się perfumem na dekolt. Wyszłam bez ręcznika. Chwyciłam czarną tunikę. Założyłam. Tunika z cekinkami, zamiast ramiączek delikatna metalowa obręcz na szyję, góra luźna z rozcięciem z przodu. Można zauważyć trochę moich piersi jak i cały brzuch wraz z pępkiem i moim kolczykiem. Dół tuniki sięgał do ud, a plecy całe były odsłonięte. Nie założyłam biustonosza. Wyciągnęłam z szafy czarne stringi i delikatnie złożyłam na siebie. Wyciągnęłam złote kolczyki nakładając na uszy i buty na wysokim obcasie obrokatowane srebrem. Na prawej ręce założyłam srebrne cztery bransoletki. Obejrzałam się w lustrze.
-Może być. - powiedziałam do siebie. Nie brałam już nic więcej. Jedynie kluczyk, który potrzebowałam do zamknięcia drzwi. Popatrzałam na zegarek. Dziewiętnasta trzydzieści. No i półtora godziny się spóźnię. Trudno! Szłam w dół. Wszystko miałam zamknięte. Byłam już na dole, słyszałam muzykę dobiegającą z Sali. Nikogo nie było przy mnie i w oddali. Wszyscy musieli się dobrze bawić. Światła były zgaszone.. Nic nie było widać. Chwyciłam klamkę i nacisnęłam. Pociągnęłam. Weszłam do środka. Wszyscy tańczyli z kim chcieli. Mijałam wszystkich po kolei.
-Sakura! - poczułam jak mnie ściska ktoś od tyłu i z przodu. Były to moje przyjaciółki. Oderwały się ode mnie.
-Seksi! - uśmiały się.
-Tsunade cię szuka cały czas.  Mówiliśmy, że się gdzieś tu kręcisz. Lepiej uważaj. Ona chce chyba abyś zaśpiewała, bo ona zna twój głos. Powiedziała tak, cytuje: No gdzie ona jest, chcę aby zaśpiewała chociaż jedną piosenkę. - mówiła Hianta. Nie patrzałam na nikogo, tylko na nie. One zawsze potrafiły ja udawać.
-Radzę ci się schować - mówiła Temari
-Tu jesteś! - usłyszałam głośny kobiety głos. Wcale nie był przyjemny dla uszu, jak dla mnie. Zawsze ja obrywałam i tym razem na pewno też oberwę. - Gdzie ty się podziewałaś? Szukałam cię cały czas. Nawet przez mikrofon, a się nie zgłosiłaś! Musisz zaśpiewać.  Ich wokalista chwile musi odpocząć. Jest jeszcze jeden ale on potrzebuje wokalistki. Wiec ty idziesz.
-Nie chcę. To mnie nie kręci. - powiedziałam.
-Już! - powiedziała głośniej. Uniosłam jedną brew. Zrobiłam niezadowalającą minę, ale poszłam za nią. Widziałam mężczyzn, którzy na mnie patrzeli. Widocznie nie widzieli mnie jeszcze tak ubranej. Patrzałam na plecy dyrektorki. Lubi mnie do wszystkiego wykorzystywać. Stanęliśmy przy scenie. Tam stał mężczyzna, w krótkich włosach.
-Dlaczego ja?
-Dobrze śpiewasz i może w końcu na coś się przydasz. Zabawisz trochę innych. - mówiła. Więc do niczego się nie przydaje? Dzięki za to Tsunade, będę wiedziała jak traktować ciebie. Obyś się zmieniła z czasem. Stanęliśmy za mężczyzną. - To ta dziewczyna.
-Dobrze. - powiedział. Tsunade odeszła. - Też jej nie lubię, tym nie musisz się martwić. Nie wiem czy ktoś jeszcze ja zechce jak nie zmieni swojego zachowania. Miałem kiedyś z nią styczność. I wiem co to znaczy zadzierać z tą kobietą. - mówił. Ktoś mi założył mikrofon na ucho. Był bez przewodowy. Odgarnęłam grzywkę lekko. Nie odzywaliśmy się do siebie. On tez musiał z nią zadzierać. - Zaśpiewamy „My humus”, a potem ty zaśpiewasz to - podał mi kartkę
-„Bad Girl, Good Girl”. Nie ma sprawy. Mi to i tak obojętnie. - powiedziałam. Wolałabym się podpaść pod ziemię i się nie wykopać. Ten skończył i zszedł ze sceny. Światła ze sceny zgasły. Nie chcę śpiewać, ale cóż dwie piosenki mnie nie zbawią. - Ale słuchaj do tej piosenki są jeszcze trzy głosy potrzebne.
-O to się nie martw. Będą.  Ty jesteś główna, one są trzy ostatnie. O nic się nie martw. - weszliśmy na scenie. A papier podałam mężczyźnie który zszedł ze sceny. Zaczęli grać, światła się nie rozświetliły. Mężczyzna zaczął pierwszy. Światła rozbłysły. Śpiewałam razem z nim. Kręciłam się obok niego, tak jak on obok mnie. Dobrze mi się jakoś śpiewało. Nie miałam przeciwwskazań. Szybko ta piosenka się skończyła. Zapaliły się cztery światła. Teraz będzie moja kolej z innymi. Śpiewam druga. Mężczyzna jeden zaczął. Jedna z kobiet zaczęła śpiewać, a po niej ja. Byłam główna, więc wszystko musiałam umieć. Wszystko szybko się skończyło. Zeszłam ze sceny, a oni mi podziękowali.
-Widzisz Sakura nie było tak trudno - machnęłam jej ręką i odeszłam od niej. Była tu też oddzielona wiszącymi koralikami sofa, gdzie był tez stolik. Można było tak palić. W całej szkole było można. Wzięłam kieliszek z drinkiem i wpatrywałam się w ludzi. Nie wiem sama po co tu przyszłam. Widziałam jak Temari i Hinata dobrze się bawią.
-Landrynka.
-Daj mi dzisiaj Ino spokój, dosyć dzisiaj przeżyłam. I nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - powiedziałam. Ona podtrzymała się za biodro i patrzała na mnie z politowaniem. Wykręciłam oczami. Nie chciałam widzieć tej szmaty na oczy. Sprawiało, że chciało mi się wymiotować.
-A co może się zakochałaś? - zapytała Roześmiałam się.
-Gdyby nawet to nie twoja sprawa. Bo w tobie bym się na pewno nie zakochała. - powiedziała. Ona stała się całą czerwona i odeszła. Nie wiedziałam czym ją tak zdenerwowałam. Cóż czasami tak bywa. Zostałam przyciągnięta do tyłu. Przy okazji spadł mi kieliszek z drinkiem i roztłukł się.  Siedziałam na kogoś kolanach. Moja ręka powędrowała po kogoś torsie i natrafiłam na policzek i usta. Obróciłam się do tego kogoś twarzą. Był to Itachi. Wpatrywał się we mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Siedziałam mu na kolanach, dotykałam jego ust. Może powiecie mi, że dotknę jego wiernego przyjaciela i on na mnie tryśnie.
-Nie chciałam. - wytłumaczyłam się. Usiadłam na sofie troszkę dalej od niego. Nie chciałam już do aż tak dotykać. To by świadczyło, ze chcę mieć z nim więcej niż sama rozmowa. Chociaż… Ech po co ja się oszukuję. Ja chcę z nim się kochać.
-Nic się nie stało. To ja cię pociągnąłem. - powiedział delikatnie. Lustrował mnie swoim wzrokiem. Jakoś dziwnie się czułam. Bo wzrok jego spoczywał na piersiach i na moich udach.
-Itachi?
-Tak?
-Możesz się tak na mnie nie patrzeć? Wiem, że ubrałam się wyzywająco, ale nic innego nie miałam. A w tym nie wyglądam za dobrze.  - powiedziałam.
-Wręcz przeciwnie. - mówił. Patrzał się na mnie z pragnieniem. On mnie pożądał w tej chwili. No to na pewno już źle się ubrałam. Jego ręka znalazła się na moim brzuchu. Chwycił delikatnie mój kolczyk. - Śliczny. - jego jedna ręka znalazła się blisko jednego biodra, a druga wędrowała ku górze. Chwycił moją rękę. Zbliżał się do mnie. Oddalałam się. Opierałam się teraz na łokciach. Nie wiedziałam co mam zrobić.
-Wiesz nie powinieneś tego robić.
-Dlaczego?
-Bo Ideina i Sanso…
-Ty znowu z nimi. - odchylił się ode mnie. Wiedziałam, ze mogłam mu na nerwy działać. Usiadłam. - Już ci powiedziałem one mnie nie interesują. Dosyć, ze kiedyś były nachalne to nadal nie zrozumiały moich słów. Czy to ciężko tak do nich dociera.? - mówił spokojnie. - Kiedyś one przyszły do mnie do pokoju, a to mnie wkurzyło. Nienawidzę nachalnych dziewczyn. A dużo takich jest. - mówił. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale do nas weszła Ino. Popatrzałam na nią.
-Czego znowu chcesz?
-Mały zakładzik - trzymała w ręku wódkę i patrzała na mnie. Opierała się o ścianę. Dziwne było, ze ona chce pić wódkę ze mną. Mi to nie przeszkadza, ale nie mam twardej głowy jak oni. Zobaczymy na co mnie stać.
-Dla mnie spoko.
-A gdzie?
-Tutaj - odezwał się za nas Itachi.
-Może i tak być - powiedziała Ino. Usiadła po drugiej stronie Itachiego. Widać, że nie ciekawił ją On tylko jego brat. Dobra to teraz zacznie się gra..

1 komentarz: