piątek, 13 lipca 2012

Rozdział drugi


Byłam na placu szkolnym i wpatrywałam się w budynek szkolny. Dochodził gwar, widać że wszyscy szykowali się na obiad. Nie chciałam jeść, ale trzeba było w końcu wziąć coś pożywnego do ust. Ruszyłam do budynku. Weszłam pewna, ze nic mnie już dzisiaj nowego nie spotka. Otworzyłam drzwi od stołówki i wszystkie głowy zwróciły się w moja stronę. Pierwszoroczniaki patrzały z podziwem jak i pogarda. 
W tym roku tez znajda się wrogowie. Będzie się działo. Nie tylko będzie zabawa, ale i rywalizacja. Idąc zobaczyłam przed sobą stojącą Ino. Wpatrywała się we mnie wściekła. Coś musiało się stać skoro wpatruje się wzrokiem jakbym coś jej zrobiła złego. 
W pobliżu zauważyłam wzroki przyjaciółek. Przyglądały się mi uważnie. Przeszłam obok blondynki, która powędrowała za mną wzrokiem. Mogłam zobaczyć w jej oczach iskierki złości.
-A masz! - krzyknęła. Obróciłam głowę. Rzuciła we mnie widelcem. Usłyszałam jęki pierwszoklasistek. Chyba jeszcze mnie nie znały. Obróciłam się i uderzyłam w widelec, który wbił się w sufit. Popatrzałam na niego. 
-No trochę głębiej. - zaśmiałam się i odchodziłam. - Widać że mnie tak bardzo nienawidzisz. Tyle, ze ja mogę ci złamać nogi, ręce. A ty mi nic nie zrobisz. Nie po to chodziłam na karate, by wszystko zaprzepaścić. - podeszłam do stolika przyjaciółki, a one podały mi moja tace z jedzeniem. Zawsze brałyśmy dla siebie, aby mieć lepsze jedzenie. Byliśmy już cwanniejsze od wszystkich innych. 
-Masz już spis zajęć? - zapytała Hinata. 
-Hm… jaki spis? 
-No spis zajęć jakie będziemy mieli. Każdy ma swój. Nie wzięłaś jeszcze swojego?! - zdziwiła się. - Są nawet praktyczne.  
-Co takiego? - zapytałam. 
-Nie wiesz? W tym roku drugie klasy maja najwięcej zajęć praktycznych. Ciekawe o co w tym będzie chodzić. Jestem już nich podniecona - zaśmiała się cicho. Wyciągnęłam rękę, aby mi pokazała świstek zajęć dla niej. Obejrzałam jej spis zajęć. Nie ma takich złych, ciekawe jakie mi Shizune wcisnęła. 
-Na pewno o obciąganie! - zaśmiała się temari. Westchnęłam podając kartkę z spisem granatowo włosej. Jakoś to nie było miłe, nie chciałam mieć jeszcze zajęć praktycznych. Trzeba będzie się przemóc, ale wątpię by coś takiego było. 
-Nie znoszę tego - wyszeptałam do siebie. 
-Haruno! - usłyszałam dźwięk kobiecego głosu. Popatrzałam przed siebie, nad dziewczynami stała blondynka ze swoimi wiernymi „sługami”. Zawsze stali przy niej, co chciała dali jej. Dobrze, ze tu chłopaków nie było. Zobaczyli by jaka z niej lalka, a jej malowanie? Okropne. Jak zdzira, która nie ma honoru. 
-Co chcesz? 
-Może „gra wstępna”? 
-Całkiem na początku roku? No nie, jutro się zaczyna. - przegryzłam wargę. 
-Tchórzysz? - zapytała. Na jej ustach pojawił się uśmieszek będący oznaką triumfu. Chciała wygrać? Jej niedoczekanie. To nie będzie miłe dla niej samej. Przegra jak z byka strzelił. Uwielbiam z nią konkurować.
-Haruno, Haruno, Haruno!! - usłyszałam krzyki innych starszych i w średnim wieku dziewczyn. Miałam tez i tam swoim wrogów. Ale chcieli mnie upokorzyć, więc nie mieli wyjścia w niczym jak tylko dopingować Ino. 
Wstałam. 
-Nie, nie tchórze. Tylko, że nie skończy to się dla ciebie miło… - uśmiechnęłam się. Ona zaśmiała się gardłowo. Widocznie była pewna siebie i chciała jak najszybciej skończyć ze mną. To się nie uda. Mam dosyć w sobie siły by ją pokonać. 
-Jasne - powiedziała z kpiną. Odwróciła się i szła pomału. Zrezygnowała? Chwyciłam makaron z pokrojoną marchewką. Zamachnęłam się.  
-Ino!! - krzyknęłam na całą sale. Obróciła się, a na jej twarzy wylądował makaron. Zdjęła go sobie z twarzy i patrzała wściekle. Zapiszczała wściekle. Wzięła od kogoś makaron i rzuciła. Uchyliłam się. Zaśmiałam się. - Wściekłość piękności szkodzi. A Twój Dei będzie zawiedzony, gdy nie przyjdziesz piękna do niego w nocy. 
-Ty! To twoja sprawka, że przyszedł i zaczął wołać i mówić wierszyki. Z nim skończyłam. Dobrze o tym wiesz! 
-Wiem, ale wiesz dla zabawy wszytko można zrobić. Te zasady co zawsze? - zapytałam. Przebrała się, bo miała na sobie czarną spódniczkę i czerwoną bluzkę i to skąpą. Odkrywała jej sporą ilość piersi. Ona mogła by nawet się obnorzyć w tej chwili. 
-Jasne. - uchyliłam się ponownie. Pierwsza zasada nie dać się uderzyć jedzeniem, ponieważ rozbierasz z siebie część ubrania i tak do bielizny. Nie fajnie. To i tak tylko zabawa. Druga: Myśl logicznie a wygrasz. 
Nie wiem ile to trwało. Każda pozbywa się jakiejś swojej rzeczy. Ino została jeszcze jedna tak jak mi, będę musiała coś spokojnego zrobić. Mam.. To będzie najlepszy pomysł. Trzeba będzie ją podpuścić. A ona przepada za… tak, za nim ona w ogień by skoczyła. Wychyliłam się. 
-Już po tobie - spojrzałam delikatnie w bok. 
-Ino! Sasuke jest tam!
-Gdzie? - krzyknęła. Rzuciłam w nią ciapką z ziemniaków. Ona popatrzała na mnie. Widać było, że czuła się zażenowana tym wszystkim. Na pewno nie cieszył się z tego co zrobiła. Myślała, ze Sasuke do nas przyszedł? A wcale tak nie było. - Oszukałaś mnie!
-Pytałam się o reguły. Mogłaś powiedzieć, ze nie ma wywoływania twojego najgorętszego kochanka, który kochał się z tobą w każdej chwili i w każdym czasie. Powiedz wszystkim jak dobrze robiło mu się loda! A jak w limuzynie dobrze wam szło, aż głośno jęczałaś: „Ach Sasuke ja chcę jeszcze. Rób mocniej!” - zacisnęła dłonie w pięści. Ubrałam na siebie bluzkę. 
-Ja wcale się z nim nie kochałam! - krzyknęła. Było można usłyszeć jęk. Wszystkie do niej podbiegły. 
-Jak to się z nim nie kochałaś?
-Mówiłaś przecież… 
-I co z tego! On nie chce mnie, ma na oku inna! A znajdę ją i zamorduje! - krzyknęła
-Ino i ty się tym przejmujesz. W końcu i tak do ciebie przyjdzie. Będzie miał dosyć czekania - odchodziłam w stronę dużych drzwi stołówkowych. Chciałam złapać za klamkę, gdy nagle się otworzyły. W nich stanęła brązowo włosa kobieta z ciemnymi oczami. Przegryzłam dolna wargę. A już myślałam, ze to nas ominie. 
-Znowu!! - krzyknęła - Ino i Sakura! Do dyrektorki!! - ominęłam ja i odeszłam w stronę gabinetu. Zawsze coś było z tym związane, ale to była zabawa. Lubiliśmy to. Mozę wreszcie kiedyś się polubimy. Uśmiałam się w duchu. Co ja wygaduje? Ja i ona jako przyjaciółki? Nie ma szans. Idąc korytarzem spojrzałam na boisko od siatki i kosza. Dawno nie grałam przydało by się trochę pograć, ale nie dzisiaj. Wieczorem lub późnym wieczorem wyskoczę na rolki. Weszłam do gabinetu Tsunade. Była obrócona do mnie tyłem, na biurku widziałam biały jakby wazonik, przypuszczam, ze tam jest sake. Uwielbiała pić to świństwo. Obróciła się na fotelu. Patrzała bursztynowymi oczami na mnie. 
-Czy wyście oszalały? To nie Szkoła wojenna. A wy ze sobą konkurujecie jakbyście w niej były. Rozumiem, że jesteście wrogami, ale trochę przystań Sakura. Ona nie uczyła się ciosów, która mogą powalić człowieka. Naprawdę trochę zluzuj. - powiedziała dyrektorka. A co ona może wiedzieć. Zrobiła dla mnie dużo, ale nie musi mi nic mówić. Nie chcę już mieć z tym nic wspólnego. Ino to świnia, jej zależy na seksie. Choć mi samej za tym tęskno. Chciałabym wreszcie z kimś się kochać. Mieć już za sobą ta błonę dziewictwa. Tsunade tego nie rozumie, bo niby już jest po tym. Choć mnie to nie interesuje. 
-Dobra. - powiedziałam  od niechcenia. - Tylko, ze nawet pani nie zluzuje. 
-O co ci chodzi?
-O Jiraye. - powiedziałam stanowczo. - Zawsze mówisz, że jego nie będzie tutaj, a tak naprawdę ty sama ukrywasz przed sobą prawdę. Mężczyźni nie maja prawa tu wejść, nie pozwalasz nam się z nimi spotykać. A w szczególności z tymi z konkurencyjnej szkoły. Mnie to nie interesuje, bo żaden mnie nie obchodzi! Ale inne mogą się temu sprzeciwić. Dużo kobiet już nie jest dziewicami, a wiesz dlaczego?! - krzyknęła na dyrektorkę. Ona trzasnęła zaciśnięta pięścią w blat biurka. 
-Zamknij się! 
-Nie! Nie zrobię tego. Chcesz wszystkich trzymać na łańcuchu. To ci się nie uda. Nie mnie. Gdy przyszłam rok temu tutaj, to mówiłaś że będę dobra, ale nie sądziłaś, że będę się sprzeciwiała temu. A ja jestem stanowcza. - dwoiłam pewniej siebie. Blondynka zluzowała dłonie i wyciągnęła coś z szuflady. Przysunęła kartkę do granicy blatu. 
-To jest twój plan zajęć. - powiedziała spokojnie, lecz widziałam, że w niej się gotuje. Podchodziłam do biurka. Ona mogła coś zrobić. Tsunade wstała i w dłoni trzymała szczoteczkę. Po co jej ona? Nie obchodzi mnie to. Podeszłam do biurka i chwyciłam plan swoich zajęć. Poczułam od razu ból na prawym policzku. Popatrzałam na nią z boku. Nie odezwałam się. Wiedziałam za co dostałam, może zasłużyłam. Nie wiem… Wręczyła mi tez szczoteczkę. 
-Po co mi to?
-Masz tym wyczyścić podłogi w toaletach. 
Odeszłam. Nie obchodziło mnie to co się stało. Ona zawsze mi to najgorsze dawała. Ino to była dla wszystkich święta, nie wiem czym na to zasłużyła. Wyszłam trzaskając drzwiami. Nie maiłam ochoty z nią się dłużej użerać. Minęłam Ino, z którą wymieniłam się wzrokami. Byłam już przy schodach, gdzie zauważyłam Karin która się całowała z jakimś chłopakiem. Znowu jakiś się przedostał. A co mnie to obchodzi… Wyrzuciłam szczoteczkę i zmierzałam w górę. Ominęłam dziewczynę i chłopaka. W drzwiach mojego pokoju stała jakaś młodsza dziewczyna, która przyglądała się komuś. 
Wzruszyłam ramionami z niewiedzy. Stałam naprzeciwko niej, a ona odsunęła się. Była jakby zagubiona i patrzała na mnie. Teraz to w ogóle nie rozumiałam. 
-Stało się coś? - zapytałam ja nie patrząc. Przekręciłam jedynie kluczyk. 
-Nie, nic. - odpowiedziała. Weszłam do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Wszędzie panował porządek, jak to ze mną. Miałam dwuosobowe łóżko, szafę na całą ścianę, balkon z widokiem na męską szkołę. I drzwi do łazienki. Dostałam takie pokój z łazienka, ponieważ tak sobie zażyczyli rodzice i płaca tez pieniądze, aby mnie tu nadal utrzymywać. 
Westchnęłam. 
No nic, trzeba iść przed siebie. Rozsunęłam lekko szafę i wyciągnęłam z niej jedną parę rolek. Musze się jakoś wymknąć, aby mnie nie zauważyła dyrektorka bo jak przyłapie mnie że nie robię będę miała przerąbane. Wyjęłam jeszcze czarne krótkie spodenki. Zdjęłam spódniczkę i założyłam na siebie spodenki, które odkrywały mi lekko pośladki. Nałożyłam także ochroniacze na kolana jak i łokcie. Zdjęłam buty na wysokim obcasie. Dobrze, ze nie byłam brudna. Spojrzałam na bluzkę, a no tak jeszcze ja musze zmienić. Założyłam czerwoną bluzkę bez ramiączek, chwyciłam jeszcze bluzkę z tyłu z króliczkiem playboya. Założyłam rolki koloru różowo-białe. 
http://www.janmarsport.com/_var/gfx/5037c81c11b58acb81d5b91c34d3e921.jpg
Będę musiała stąd jakoś wyjechać niepostrzeżenie. Zawiązałam na biodrach bluzę. Podjechałam pod drzwi i otworzyłam. Nikogo nie było. Będę musiała winda pojechać dla nauczycieli. Uda się, wiem to. Nakluczyłam szybko drzwi i jechałam wolno korytarzem. Minęłam schody i stanęłam przy windzie. Nacisnęłam przycisk. Drzwi od windy otworzyły się. Nikogo nie było. Wjechałam. Teraz mogłam być spokojna, zawsze coś się na końcu działo. Wyjechałam jak z procy. Mijałam kobiety, które kierowały się do akademika, musiały sprzątać stołówkę. Nam dali inną robotę. Typowe! Wyskoczyłam przez główne drzwi, pierwszoklasistki podziwiali niektórych mężczyzn z drugiej szkoły. Jechałam dalej. Widziałam Ino stojąca przy bramie i rozmawiającą z Deidarą. Minęłam ich szybko i pędziłam przed siebie. 
-Ej! - usłyszałam krzyk. Nawet się nie zatrzymałam. I ona nie flirtuje z Dei’m? To chyba jakaś kpina? A ona dostała jakieś zadanie czy nie?! Teraz tego nie wiem. Jechałam przez park i zatrzymałam się przy fontannie. Obkręciłam się. Uwielbiałam jak kropelki wody padają na moją delikatną twarz. Dawały ukojenie. Zmierzałam dalej. Mijałam ludzi, których coraz miej się pojawiało. Zatrzymałam się przy centrum handlowym, gdzie było wszystko. Nie było dzisiaj czynne. Niedziela to dzień święty. Oparłam się o budynek plecami. Wpatrywałam się w przyciemniałe niebo. Ruszyłam wolnej już dalej, wolę pojawić się w nocy w akademiku. Zatrzymałam się przy małym sklepie, który był codziennie czynny. Zobaczyłam czy  mam pieniądze. Miałam  sto jenów. Wystarczyło mi na wodę. Wjechałam podestem dla inwalidów. Poprosiłam o małą wodę i dałam pieniądze. Wyjechałam szybko, tak jak się pojawiłam. Przejeżdżałam przez wszytki ulice. Nie wiedziałam która może być godzina, ale na pewno jest późno. Na niebie widniał księżyc. Trzymałam w ręku butelkę z połowa wody. Na moim czole było można zauważyć lekkie kropelki potu. No jeździłam już dziś z pięć godzin, nawet więcej. Usłyszałam głośną muzykę dobiegająca z klub nocnego „S&S” . każdy wiedział co w nim się wyprawiało. Byłam już w nim parę razy, nie robiło to na mnie wrażenia. A te dwie literki S i S oznaczały: Seks i spełnienie. Dwa proste słowa. A mężczyźni stamtąd wychodzili jakby zauroczeni tym miejscem. Nie tylko oni, kobiety miały to samo. 
Niektórym była potrzebna dobra „zabawa”. Mnie tam nie ciągnęło. Oby tylko nikogo znajomego nie spotkać. Gdy zobaczę jak wychodzą stamtąd zadowoleni to mi chyba kiszki będą grały marsza. Nie było żadnego samochodu, więc przemierzałam się drogą. Przejechałam koło grupki mężczyzn i jednej dziewczyny czy nawet trzech. Wskoczyłam na chodnik. Śpiewali, gwizdali i czasami krzyczeli. Co za debile. 
-Haruno!! - usłyszałam krzyk z tyłu. Ja chyba się przesłyszałam, nie możliwe by ona tutaj była. Zatrzymałam się i spojrzałam do tyłu.  Wśród mężczyzn kroczyła ledwie Ino, która miała nadzieje że im tak zainponuje. Uniosłam jedna brew do góry. - Tsunade cię szukała… - przerwała. Miała czkawkę. - A ty znowu parę godzin poświęciłaś na jeżdżenie na tym gównie? - zapytała ironicznie. Blondyn ja przytrzymywał. Wszyscy byli zadowoleni. Z budynku znowu ktoś wyszedł. Był to brunet, widać że nie był zadowolony z tego wszystkiego. Musieli go tam zaciągnąć. Uniósł głowę i popatrzał na mnie. Zauważyłam jak mu drgnęła brew. - Nie chodzisz na imprezy. Ty zostaniesz stara panną. 
Zaśmiałam się. 
-Jak miło - powiedziałam - Stara panna lepsza od dziwki. Mnie nie interesują mężczyźni i jakieś pieprzone dyskoteki, gdzie każdy robi co chce. Ja mam zamiłowanie do sportu niż do oddawania się mężczyzną jakbym była jakąś lalką, lub do ich dyspozycji zabawką. Ty taka jesteś, tylko, ze wściekasz się bo jego bart - pokazałam na Itachiego - Nie chce ci ulec. 
-A w dupie mam go! 
-I ty myślisz że mnie nabierzesz? - zapytałam - Nie ma takiej szansy. Ty tylko masz do niego maślane oczy, do nikogo więcej. A Deidara jest jak towar. Ty nie poczujesz z seksu nigdy przyjemności. To już u ciebie zwyczaj. 
-A co dziewica może wiedzieć?
-Więcej od ciebie. Nie rzucam się jak ty. Mogę się przyznać nawet przy nich. Chce mi się do cholery kochać, ale to po pewnym czasie. A nie jak ty! Miałaś jednego i idziesz do drugiego. Czekaj… Ty jesteś jak Hidan i Deidara. Takie trzy ideały. Seks analny czy oralny? Pozycja lotosu czy też jeźdźca?
-Ta… Wytyczyć się regułki każdy umie. 
-Ja nie mówię o regułkach. To jest dla głupich. 
-Takich jak ty. 
-I o czym ja mam z tobą rozmawiać skoro jesteś pijana. - odwróciłam się i wpadłam na kogoś. Leżałam na nim, znałam dobrze ten zapach. Ile razy będę jeszcze na niego wpadać. Przytrzymał mnie abym nie upadła. Uniosłam głowę.  - Wybacz, Sasuke. - powiedziałam. Wyrwałam się z jego objęć. 
-Już wiesz na kogo wpadasz?
-Pewnie. Zawsze trafia na ciebie. I znam twój zapach.. - nie dokończyłam. 
-Pochlebiasz mi. - powiedział. 
-To na razie. A jakbyście mogli odprowadźcie je, same nie dojdą. - odjechałam szybko do akademika. Musiałam tam się znaleźć przed mężczyznami. Jeśli Tsunade mnie złapie tez nie będzie za dobrze. Ona zawsze coś wymyśli, aby każdy miał gorzej. Zawiał przyjemny wiatr, który pobawił się moimi włosami. Czułam, że tej nocy coś się jeszcze wydarzy. Sasuke w stosunku do mnie zachowywał się dziwnie. 
Stanęłam przed budynkiem i wjechałam do środka. Była cisza. Żadnej myszki. Dziwne. To było jeszcze gorsze. Rozebrałam rolki i szybko wchodziłam po schodach by nikt mnie nie zauważył. Stanęłam na końcu schodów. Słyszałam szepty wydobywane się z na przeciwka. Odeszłam. To nie interesowało mnie. Weszłam do swojego pokoju, otwierając drzwi. 


1 komentarz: