poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział siedemnasty


Obudziłam się po paru godzinach, obok mnie nie było bruneta. Musiał w końcu gdzieś pójść, przecież nie będzie ze mną przez cały czas?  Ziewnęłam cicho patrząc na okno, które było otwarte. Wstałam z lekkim uśmiechem na ustach chowając komórkę do kieszeni. Podeszłam do okna patrząc na zewnątrz, a  niedaleko zauważyłam Itachiego wokół którego było mnóstwo dziewczyn. Typowe… Jego mina nie była zadawalająca. Widocznie nie chciał by było wokół niego tyle kobiet? Cóż w końcu - jak to powiedział – chciał tylko mnie adorować.
Zobaczymy.
Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Włosy ułożone w nieładzie, a oczy jeszcze zaspane. Nie mogłam tak się pokazać. Stanęłam przed lustrem czesać długie włosy. Przeczesałam szybko i wyszłam z pomieszczenia. Na dole nikogo nie było. Musiałam jeszcze się spakować, ale to mogę zrobić później. Weszłam do łazienki myjąc twarz, aby nie wyglądać jak zaspana. Głowa już tak bardzo nie bolała, ale dobrze, że nie będę miała żadnego urazu.
Wyszłam do salonu, gdzie napiłam się soku pomarańczowego. Wyszłam z domu, przy którym siedzieli kumple Itachiego. Zeszłam po trzech schodkach. Spojrzeli na mnie z lekkim uśmiechem. Oparłam się o barierkę patrząc na nich.
-Co jest? – zapytałam blondyna, który uśmiechał się szatańsko.  
-Nic. A co ma być? Jestem trochę zazdrosny, bo już u ciebie nie mamy szans. Jak wszedłem do waszej sypialni to tak bardzo przytulałaś się do Itachiego, że musiałem wyjść. I jak przespałaś się z nim?
-Jasne. – zakpiłam. – Czy mam każdemu po kolei powtarzać, że się z nim nie przespałam czy jesteście tacy głupi?
-Hej! – uniósł się Hidan. – Nie mów tak o nas skoro Nas nie znasz.
-A czy wy mnie znacie? W ogóle. Więc nie oceniajcie mnie skoro mnie nie znacie. Przecież zawsze to robiliście mówiąc, ze po kątach oddawałam się każdemu, tylko przy was grałam twardą. Nigdy. Cieszę się, że żadnemu idiocie z tej szkoły się nie oddałam. Jeden numerek i koniec? Nigdy w to nie wejdę.
-Już weszłaś w ten świat. – powiedział Deidara. – Ty jesteś może jedyną, która nie poszła z nikim z nas do łóżka, ale mówię ci, że to się zmieni. Któremuś z nas na pewno ulegniesz. Najbardziej flirtuje z nas Itachi, no chodź dzisiaj jakoś nie ma na to ochoty. Dziwię mu się. Ten obóz to dla niego okazja by każdą zranić, a On stoi niewzruszony. Może znudziło mu się? – zapytał śmiejąc się.
-Ta.. jasne! – zażartował Sasori, wszyscy wybuchli śmiechem. Wpatrywałam się w nich nie wiedząc co zrobić. Oni naprawdę myślą, że jest prawdziwym kobieciarzem.
-A może znalazł sobie dziewczynę?
-Itachi? – zapytał blondyn – Głupia jesteś czy jak? On i dziewczyna? Nie.. On nigdy by ponownie sobie życia nie chciał ułożyć. Jedna go już zraniła, dlatego postanowił inne ranić. Dla niego już nikt nie zapali płomienia w sercu. Wiesz o tym, prawda? No może jakby naprawdę znalazła się piękna laska, to może wtedy.. Wiesz, chodzi o upojne noce. – zacisnęłam dłonie w pięść. – nie denerwuj się tak, przecież nie jesteś piękna. Tutaj chodzi tylko o twoje dziewictwo. Chcemy cię rozdziewiczyć, na tym każdemu z nas zależy. Itachiemu też.. – spojrzałam na bruneta, który odchodził od dziewczyn. Blondyn zbliżył się do mnie. Nasze nosy prawie się styknęły. Uśmiechał się chamsko. – A ja chętnie to zrobię.
Jego usta poczułam na swoich. Zacisnęłam dłoń w pięść. Zamachnęłam się uderzając go z całej siły. Opadł z hukiem łamiąc krzesło.
-Wiesz czego nienawidzę najbardziej od napalonych facetów? – masował sobie policzek, gdy wchodziłam po schodkach. – Nachalnych facetów. – uchwyciłam go za kołnierz – Szykuj się na śmierć.
-To był zwykły pocałunek, daj spokój!
-No właśnie. Nie masz prawa mnie dotykać, a zwłaszcza, gdy chodzi o strefę intymną. Jesteś popapraną gnidą. – chciałam go uderzyć, ale moja dłoń została zatrzymana. Spojrzałam na owego mężczyzną, którym okazał się Itachi. Miał poważną minę, lecz w oczach widziałam wściekłość do blondyna.
-Powiedz mi, że jej nie pocałowałeś.
-Pocałowałem. – puścił moją dłoń. Ukucnął przed nim wzdychając lekko. Jego zewnętrzna część wylądowała na jego policzku rozcinając wargę. Kobiety na to patrzały. Wstał i uchwycił moją dłoń splątując ze swoją.
-Radzę więcej tego nie robić.
-Oj daj spokój. – mówił blondyn masując policzek. – Przyznaj się, że też chcesz ją mieć tylko dla siebie. Zawsze nam to mówiłeś, że ona wzbudza w tobie większe porządnie, od każdej nabytej kobiety, która miałeś wcześniej. Zawsze, gdy tylko ją zobaczyłeś chciałeś ją mieć dla siebie. A teraz nagle ją bronisz? Zawsze brałeś kobietę pierwszą, mam tego dosyć. Teraz niech będzie na odwrót.  – chciał mnie uchwycić, ale nie pozwolił mu. Wykręcił dłoń blondynowi, z czego wydał cichy jęk bólu. Przyjaciele się nie wtrącali!
-Chyba nie rozumiesz co do ciebie mówię. Jesteś moim przyjacielem, ale jesteś nachalny jak dla niej. A ona nie chce byś jej dotykał. Czy tego nie rozumiesz? Zachowaj odstęp.
-A ty niby co? Możesz być blisko niej.
-Obiecałem, że nie zrobię jej nic złego.
-Tak, jasne. I mam w to uwierzyć? Nie. Nie ma mowy. Powiedz szczerze, że chcesz ją mieć dla siebie i ją wykorzystasz! – mówił głośno. Pociągnął mnie i razem odchodziliśmy w stronę jeziora. Jakoś nie miałam siły się z tym sprzeczać. – Uchiha! Wracaj, nie skończyłem!
-Deidara, nie ośmieszaj się. – usłyszałam głos Sasoriego. Kroczyłam za Itachim patrząc na jego plecy. Nie wiedziałam jak zareagować. On był dla mnie ważny, wiedziałam o tym! Czułam to przy jego bliskości. Zatrzymał się.
-Przepraszam. – powiedziałam do niego. Obrócił się do mnie przodem zdziwiony – Przeze mnie pokłóciłeś się z przyjacielem.
-Nie prawda. Oni jeszcze nie wiedzą o niczym co zdarzyło się w nocy. Nie powiedziałem im, ale widocznie muszę skoro oni są tacy nachalni do mojej Wisienki. – patrzałam na niego splątując nasze dłonie. Słyszałam szepty niektórych osób, ale miałam to gdzieś. – Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
-Nie mam. W końcu ja też będę musiała swoim przyjaciółką powiedzieć. – westchnęłam cicho do siebie, widząc spojrzenie bruneta. Odeszliśmy w dalszą drogę w stronę lasu, gdzie będziemy mogli być sami. Widziałam jak wszyscy w nas się wpatrują.
-Chciałem dzisiaj ciebie gdzieś zabrać, ale to jest nie możliwe. Nie ma kto nas zawieść, więc zamierzam z tobą zostać w jednym miejscu. – odsłonił przede mną zarośla. Myślałam, że żartuje, ale weszłam w ciemną jaskinię. Nigdy nie myślałam, że jest jakieś przejście. – Mam nadzieję, że się spodoba. – trzymałam jego dłoń mocniej. Widziałam światło, które miało jaśniejszy blask. Wyszliśmy na zewnątrz.
Polana. Pod nogami wiele kwiatów  z jeziorem i małym wodospadem. Puściłam jego dłoń odchodząc do jeziora, w którym było widoczne moje odbicie. Odwróciłam się w stronę łąki kwiatów. Zauważyłam dwójkę ludzi.
-To moja służba, od ojca. Poprosiłem go o to. Niedaleko jest rezydencja, którą mój ojciec dał mi na własność. Mógłbym cię zabrać w tamto miejsce, ale tutaj jest bardziej romantycznie, nie sądzisz? – wyciągnął do mnie dłoń.
-Masz rację. – uchwyciłam męską dłoń. Przyciągnął mnie do siebie. Wpadłam w jego ramiona.
-Będę z tobą w tym miejscu tak długo jak zechcesz. -  spojrzałam na niego. W tym miejscu było naprawdę cudownie. Nigdy nie widziałam takiego miejsca. Jest jak ze snu, który był wymarzony. Wpatrywałam się w bruneta.
-Dziękuję. – podeszliśmy do stolika, gdzie podano nam szampana. Itachi wraz z Sasuke są bogaci. Ich rodzice są nadziani i każda chciałaby z nimi chodzić. Nazwisko Uchiha powinno od razu we mnie zabrzmieć, ale nie byłam tak napalona jak inne. Chcę być po prostu sobą, by być szczęśliwa w związku z mężczyzną.  Jego ojciec jest naprawdę srogi jeśli chodzi o posłuszeństwo – tak słyszałam!
Uśmiechnęłam się delikatnie jakby do siebie. Deidara był tez dzisiaj zły przeze mnie. W dodatku był bardziej napalony niż zawsze. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Stał się bardziej nachalny niż zawsze. Wydawał się naprawdę poważny co do mnie.
-Za nas, abyśmy długo przetrwali. – stuknęliśmy delikatnie lampkami z szampanem. Uchwycił mnie delikatnie za jedną dłoń. Wypiliśmy do dna. Kobieta stała niedaleko – wynajął ojca służbę. Nie powinien tego robić.. choć to miłe.  Wpatrywałam się w jego dłoń jak delikatnie pieścił zewnętrzną część. Nie wiem czemu, ale czułam się dobrze. Jakby pustka w sercu, chociaż przez moment się wypełniła radością. – Sakura?
-Hm…
-Nie jedź do szkoły.
-Myślisz, ze chcę? Nie chcę się narazić bardziej Tsunade. Dosyć zrobiłam. Nawet zajęcia opuszczam, bo mi się nie podobają. Więc jak myślisz? Nigdy nie pozwoli mi zostać. Chciałabym, ale nie będę się narażać. Po mnie przyjeżdża dziadek, więc nie mogę wszystkiego odwołać.
-I zostawisz mnie samego?
-Będziesz z przyjaciółmi.
-Wiem, i napalonymi dziewczynami. Widziałaś co robiły? One chyba nigdy się nie zmienią. Denerwują mnie przez cały czas, powinny w końcu przestać. Wiem, że jestem przystojny, ale… - zatrzymał się patrząc na mnie. Uśmiechałam się.
-Dziwisz się? One chcą byś był ich chłopakiem na stałe.
-I zostać Panią Uchiha? O nie. Ich to nie będzie dotyczyć. Wiesz chyba dlaczego to robią? – wzruszyłam ramionami. – Pieniądze. Mój ojciec jest właścicielem firmy, a ja jego prezesem. Zawsze zastanawiałem się dlaczego kobiety są takie chętne na mnie. Dowiedziałem się, ze chodzi o pieniądze, nawet moja była dziewczyna na to leciała.
-Pieniądze nie są takie ważne, choć rządza tym światem. Mówi się, że miłości nie ma, ale czasami jest. O mnie nie musisz się martwić, nie potrzebuję twoich pieniędzy. Wystarcza mi te co mam.
-Sakura nic o tobie nie wiem, powiesz mi cokolwiek?
-Dowiesz się w swoim czasie. – powiedziałam – Na pewno ci powiem, ale nie teraz. Jutro możliwe, ze sobie poukładasz jak będziesz chciał mnie odprowadzić. Mój dziadek jest kimś ważnym, ale nie ma zawsze czasu.
-To dlaczego zawsze siedziałaś w akademiku?
-Dla bezpieczeństwa. Czy ty mnie podglądywałeś?
-Czasami. Nie miej tego za złe, ale naprawdę było warto patrzeć. – uniosłam brew do góry. – Nie chodzi o ciało.. to znaczy.. ale wpadka. – zaśmiałam się.
-Nie ładnie tak podgadywać. – wstałam trzymając jego dłoń. Odeszłam. Widziałam jak się we mnie wpatruje. Obejrzałam się przez ramię uśmiechając się do niego zachęcająco. Siedział tam jakby chciał się powstrzymać przed oczywistym. Służba zniknęła, gdy podała wszystko co mieliśmy zjeść. W oczach mężczyzny dostrzegłam pożądanie, które błyszczało coraz bardziej. Rozebrałam się do samej bielizny i po kostki weszłam do jeziora.
-Kusicielka. – powiedział do mnie.
-Nie prawda. – powiedziałam do niego, gdy jego dłonie oplątały się wokół talii. Opuszkami palców, lekko i uwodzicielko błądził po brzuchu robiąc małe zawijasy bym poczuła się jak w niebie. Przymknęłam powieki wyczuwając gorące pocałunki na szyi, którą od czasu do czasu przegryzał. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Każdy skrawem mięśnia wyczułam na plecach. Dłoń wplatałam w krótkie włosy bruneta, które sama umodelowałam.
-Prawda, dobrze wiesz jak ciebie pragnę, a raczej pożądam! – powiedział władczo, co mi się bardzo podobało. Obróciłam się do niego przodem dotykając mięśni. Po jego ciele przeszedł dreszcz.
-Dziękuję. – powiedziałam, a sama nie wiedziałam czemu, ale po policzku spłynęły łzy. Spuściłam głowę zażenowana swoimi łzami. Nie mogłam dopuścić by je zobaczył.
-Sakura, co się stało? – zapytał dotykając policzków.
-N-nic. – wymamrotałam do niego z lekkim uśmiechem. Uniósł  za brodę, bym na niego popatrzała. Starł z policzków krople łez.
-Jeśli to łzy szczęścia możesz płakać, ale nie chcę nigdy widzieć by to były smutne łzy. – pieścił policzek z jeszcze większym zaangażowaniem, jakiego nabrał podczas swoich kochanek. Każda, która była z Itachim, z pewnością czuła się spełniona. – Nie doprowadzę cię do łez, nie martw się. Będę ciebie bronił, tak jak dzisiaj.
Musnęłam miękkie wargi, którymi obdarowywał się coraz bardziej namiętnie. Językami pieściliśmy siebie nawzajem, w taki sposób aby każde czuło większą rozkosz od poprzedniej. Bawiłam się jego włosami masując kark i lekko drapiąc plecy. Nawet nie wiedziałam kiedy znaleźliśmy się na trawie rozkoszując się pocałunkami. Obdarowywał nimi szyję, obojczyk, dekolt i kawałek piersi.
-Chciałbym już teraz rozładować wszystkie emocje, ale dla ciebie wytrzymam tak długo ile będziesz chciała. Tylko dla ciebie... – głaskał policzek. Uniosłam się na łokciach całując jego usta zjeżdżając na szyję i obojczyk. Chciałam spróbować sprawdzić jego wytrzymałość. Znów zadrżał, ale nie uchwycił mnie w ramiona. Ucałowałam jeden koniuszek ust, a potem drugi. Delikatnie, koniuszkiem języka przejechałam po dolnej wardze by go zachęcić. Nie chciał ulec, ale nie jest taki wytrzymały? Nadal próbowałam robić wszystko by go zachęcił, ale nie uległ.
-No wiesz… - naburmuszyłam się. Spojrzał na mnie śmiejąc się – jestem aż taka słaba w rozkoszowaniu mężczyzny? – zapytałam zła.
-Wcale, a wcale. Moje ciało od środka się paliło, ale mnie sprawdzałaś, prawda? Chciałaś zobaczyć czy ci ulegnę? Uległbym, z pewnością. – znów zaczął mnie pieścić. Przymknęłam powieki odchylając głowę do tyłu, aby poczuć się jak w erotycznym świecie pełnym rozkoszy!