poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział piętnasty

Nadal byłam zdziwiona jego nagłym zdenerwowaniem i wejściem. Zamknęłam za nim drzwi. Z jakiego powodu był na mnie tak zdenerwowany? Nie wiedziałam, ale byłam szczęśliwa w tym momencie, ze jest ze mną. bałam się być sama. Przekręciłam kluczyk w zamku. Obróciłam się do niego. Patrzał się nadal na mnie zły. Co ja takiego zrobiłam. Był nadal mocny, a z końcówek krótkich włosów kapały kropelki wody. Wyglądał uroczo, gdy tak do niego się przyklejały. Powinien się przebrać, gdyż może się rozchorować.
-Co to miało być?! –wykrzyknął na mnie. Nie wiedziałam o co mu tak naprawdę chodzi – a gdyby ci się coś stało? Nie zamykaj się, gdy jesteś sama. Głupia! – uniósł głos na mnie. – Choć z jednej strony dobrze. Nikt do ciebie się nie włamał. Nie wiem już co powiedzieć. To denerwujące. – patrzałam na niego.
-Idź się przebierz. – wypowiedziałam z uśmiechem. – Nie chce byś się przeziębił, więc idź.
-Najlepsza byłaby kąpiel. – westchnął – straszny był dzisiejszy dzień, ale wiem jak to umilić.
-Słucham? – uśmiechnął się delikatnie. Odszedł. Co jest, zapytałam siebie w myślach. Itachi jest jakiś dziwny. Chodź wyglądał tak słodziutko z tymi przyklejonymi do policzków włosami. Nie dziwie się, że każda chce się na niego rzucić. Dotknęłam się policzka czując jak robi się bardziej gorący. Włączyłam telewizor, ale żadnej stacji nie było można złapać. Wiatr musiał coś zepsuć. Wyłączyłam telewizor. Brunet zszedł i wszedł do łazienki. Na aneksie kuchennym zauważyłam trzy torby? Ciekawe co to? Nie, nie mogę być tak ciekawa. To Itachiego, więc nie mogę tego dotykać. Podkuliłam do siebie nogi słysząc jak się kapie. Chyba nie zgasiłam świeczek. Trudno. On tez może się zrelaksować. Uśmiechnęłam się sama do siebie. To nie wiarygodne, ale gdy go zobaczyłam chciałam się na niego rzucić obcałowując. Zdążył do mnie przyjechać przed moim snem. Kochany jest, choć musiał jechać do ojca. Nie wiem czy ten pocałunek dzisiaj na niego tak zadziałał? Nie, chyba nie. To by była głupota jakby tak na niego zadziałał. Westchnęłam lekko.
-Widocznie mnie nie słuchasz. – usłyszałam jego glos. Spojrzałam w stronę skąd dochodził. Stal przy ladzie kuchennej wpatrując się we mnie i przygotowując jedzenie na talerzach. – Pobudka księżniczko. W jaki amok wpadłaś? – zapytał. – idź do góry. Zaraz nam przyniosę coś do przegryzienia. – wstałam z sofy odchodząc do góry. Widziałam same pyszności. Nie wiem skąd On je wszystkie wziął, ale naprawdę chyba się do mnie śpieszył. Opadłam na swoje łóżko czekając na bruneta. Westchnęłam myśląc o kolejnych dniach. Było to straszne. Nie wiedziałam jak mogło się skończyć, ale nie interesowałam się tym. Usłyszałam dźwięk wiadomości. Chwyciłam otwierając swoją pocztę. Temari?

Co robisz?

Czy Ona nie ma co robić? Westchnęłam kolejny raz myśląc nad tym wszystkim. Temari nie ma co robić? Powinna raczej rozkoszować się wieczorem. Cóż, powinnam odpisać, ale naprawdę nie mam ochoty. Wstukałam sześć wyrazów i wysłałam. „Czekam na swojego księcia z bajki”. One na pewno zrozumieją to na opak. Nie powinny w ogóle się tym interesować, ale od zawsze chciały bym była z Itachim. Tylko, że to nie możliwe. Zawsze był zboczony, lubił jak dziewczyny na Niego leciały. Nie jestem tymi kobietami. To by było nie możliwe, bym nimi była. Nie chciałabym być tak uparta jak jestem, podoba mi się Itachi. Podkuliłam do siebie nogi myśląc o nim. Słyszałam jego kroki do góry. Nie powinnam niczym się przejmować. Przecież między nami nic nie będzie. Pocałunek rano był całkiem przypadkowy. Tak mi się zdaje… Wszedł do pomieszczenia. Spojrzałam na niego. Miał pełno talerzy. Pomogłam mu biorąc od niego i kładąc na swoim łóżku. Położył resztę. Podał mi kieliszek na długiej stópce i wlał szampana? Tak to wyglądało mi na szampana.
-Itachi? – zapytałam.
-Tak?
-Kiedy zdążyłeś to wszystko kupić? To… - uśmiechnął się delikatnie i usiadł na moim łóżku wlewając sobie trunku.
-Po drodze powrotnej. Dobrze, że zdążyłem zanim poszłaś spać. Mój szofer mówił, że złamał za dużo przepisów by mnie tak szybko dowieść. Doradca ojca mówił, żebym szansy nie zmarnował bo mu się spodobałaś. Mówił, że byłabyś dobrą na zostanie Uchiha.
-Słucham? – zapytałam – a właśnie, mamy chyba do pogadania o twoich rodzicach. – nie wiedział o co chodzi. – Mówiłeś, że nie masz rodziców. Okłamałeś mnie.
-E… Nie mówiłem tego dosłownie. Bo często mnie denerwują, mam przejąć ich branżę, a nie chcę. W dodatku musze jak najszybciej znaleźć sobie dziewczynę inaczej ojciec zmusi mnie do małżeństwa z bogatej rodziny, a tego nie chce. Już wszystko z każdym omówił, więc dał mi ultimatów na określony czas. – westchnął ciężko. – To stresujące. Nie będę Cię zajmował moimi problemami i rodziną. Wiec wypijmy za wspólną, lecz nie luksusowa, kolację. – puknęliśmy delikatnie kieliszkami i wypiliśmy do dna. To był jednak toast za naszą wspólną kolację.
-Czekaj chwilę. Dlaczego doradca twojego ojca mówił, abyś szansy nie zmarnował? To jest nie dorzeczne.
-Sakura, błagam. Pomińmy dzisiaj ten temat. Mam dosyć ojca, firmy i jego pieprzonych zachciewajek na temat tego jaka powinna być moja żona. On nie ma prawa za mnie wybierać. Dosyć razy zostałem zraniony, więcej nie chce. Dlatego pomińmy to, dobrze?
-Tak. – nie chciałam więcej poruszać tego tematu, ale w głowie mi za dużo świtało. Nalał mi jeszcze szampana. Uśmiechnęłam się delikatnie. Widziałam jego lekki uśmiech. Miał tutaj wiele do powiedzenia. Serce bilo szybciej widząc ten słodki uśmiech.
-Wiem, ze to nie jest to, gdzie chciałem Cię zabrać, ale… - mój palec znalazł się na jego wargach.
-Jest tak jak chciałam by było. – powiedziałam. Jadłam wszystko po kolei pijać szampana. Nie wiem która butelka szła. Kupił tego naprawdę dużo. Słyszałam jak do mnie dzwoni telefon, ale miałam to gdzieś. Wolałam o tym nie myśleć i nie słyszeć. Byłam tylko z Itachim i to mi się podobało. -Mogę Cię o coś spytać?
-Pytaj dowoli.
-Tylko się nie gniewaj. – spojrzał zdziwiony, że naruszyłam ten temat. – Jaka była Twoja pierwsza dziewczyna? – patrzał nadal zdziwiony. Nie zauważyłam złości, jedynie wpatrywał się we mnie zainteresowany.
-Wiesz moja pierwsza dziewczyna była jak każda inna.
-Itachi, ja się nie pytam o dziewczynę na noc. Tylko na stałe. Całkiem pierwszą, przed tym jak zacząłeś wygłupiać się ze seksem. Jedna w ta druga w tamtą. Nie o taką zdzirę mi chodzi. – lustrował mnie nadal. Zauważyłam w oczach iskierki bólu.
-Nie było takiej. – westchnęłam. Wolałam tego nie kontynuować. Spojrzał na mnie z ukosa. Jakoś nie miałam na niego siły w tej chwili.
-Będzie Cię bardziej boleć.
-Słucham?
-Jeśli nikomu tego nie powiesz, twoje cierpienie nigdy nie ustąpi. Duszenie w sobie jest najgorsze. Mi zawsze rozmowa z przyjaciółmi pomagała. Nie wiem czy twoi o tym wiedza, ale w końcu znajdzie się osoba, której powiesz. Będzie Cię to bardziej przytłaczać. Każde złe wspomnienie związane z Tą osobą. – popiłam trunku – Myślisz o niej przy każdej napotkanej dziewczynie, z którą spędziłeś noc, czyż nie? – odwrócił głowę w bok. – tak myślałam. Trudno jest tobie zapomnieć jak Cię skrzywdziła, to Ty inne ranisz mówiąc, że żadnej nie chcesz. To je bardziej boli niż myślisz.
-Sakura co Ty możesz wiedzieć o zranionej miłości? To było dawno i się skończyło. Lecz rany zostają na sercu. Gdybyś zobaczyła jak poszła z bratem do łóżka nie mówiłabyś takich rzeczy. On się sprzeciwiał, ale ona nie dawała mu spokoju. Raniła mnie i przy okazji Jego. Nigdy by mi nie zrobił przykrości. Sasuke jest osobą, który nie bierze dziewczyny swojego brat do łóżka. – dotknęłam jego policzka.
-Ty… - zaczęłam – nie powinieneś być taki. Zraniła Cię popełniając większy błąd, prawda? – dotknął mojej dłoni delikatnie przymykając powieki. – Znajdzie się kobieta, która pokocha Cię takiego jakim jesteś.
-Oby Ona mnie pokochała – spojrzał na mnie. Wiedziałam o co mu chodzi, ale nie mogłam razem z nim o tym mówić. Jakoś nie miałam na nic w tamtym okresie ochoty. Westchnęłam cicho. Nie mogłam zrozumieć co o tym myśleć. Wiedziałam, że mówi o Mnie. Widziałam w jego oczach smutek. – Właściwie chce o czymś z Tobą jeszcze porozmawiać.
-Hm…
-Chce zrobić dalszy krok w przyszłość. Znaczy się.. – na jego policzkach powstały rumieńce. – Nie wiem czy to dobry moment, ale kiedyś musiałbym to powiedzieć. Cholera.. – przeklnął. Dałam mu czas by to wszystko przełknął – Nie wiem jak zacząć.
-Tak by było dobrze. – uśmiechnęłam się promiennie do niego.
-Chcę Cię bardziej poznać. – patrzałam na niego. Uchwycił moją drugą rękę. – Chce znać twoje wady i zalety, chce także znać twój dotyk i słyszeć jak się denerwujesz. Chcę wiedzieć co lubisz a czego nie. Pragnę byś była całe dnie przy mnie. Każdego dnia i każdej nocy byś była tylko ze mną. Uśmiechała się tak tylko do mnie. Zostań… - nie On tego nie powie, prawda? – zostań moją dziewczyną.
-Itachi… - wypowiedziałam zdezorientowana.
-Wiem, wiem. Jestem totalnym idiotą. Wykorzystywałem kobiety, ale chce spróbować jeszcze raz. Spróbować wszystko od początku. Jeśli nam się nie uda zrozumiem. Nie jestem w tym zbyt dobry. Przez tyle lat tylko wykorzystywałem, lecz gdy ty się pojawiłaś zaczęłaś mi odmawiać byłem naprawdę zdziwiony. Podobałaś mi się z każdym dniem, gdy na ciebie patrzałem. Ja… chcę być z Tobą na stałe. – patrzałam na niego. Nie wiedziałam czy mam się zgodzić czy tez nie. Mnie tez zraniła osoba, którą kochałam. Dawno temu…
-Ja…
-Chociaż spróbujmy Sakura. Do niczego nie będę Cię zmuszał. Nigdy. Chce byśmy o wszystkim razem decydowali. Nie chce by tak było, że nie chcesz spróbować. Dajmy sobie chociaż miesiąc próby. Zobaczymy jak nam razem będzie. Chcę spróbować być z kimś na dłuższy okres czasu. – zacisnął swoje dłonie na kołdrze. Uśmiechnęłam się delikatnie. Wstałam, lecz on na mnie nie spojrzał. Myślał chyba, że chcę wyjść. Uniósł głowę patrząc na mnie. Dotknęłam Jego policzka.
-Nie wiem co mam myśleć, ale… - nachyliłam się nad nim – możemy spróbować. Mi zależy na stałym związku, Itachi. Do tej szkoły trafiłam przez głupotę rodziców, więc możemy miesiąc próby przejść. Mam ultimatum..
-Jakie?
-Żadnego seksu.
-Zgoda. Seks zabroniony.
-A teraz.. – powiedziałam do niego – na co czekasz? – uniósł brew do góry. – Pocałuj mnie. – dotknął mojego policzka delikatnie. Musnął delikatnie miękkimi wargami moje. Oddałam lekki pocałunek. Uniósł się i sama nie wiedziałam jakim sposobem znaleźliśmy się na drugim łóżku. Leżał na mnie opierając się rekami. Oderwał się ode mnie dotykając delikatnie warg. Uśmiechnął się do mnie. – Nie patrz tak na mnie.
-Dlaczego?
-To krępujące. – uśmiechnął się delikatnie.
-Cieszę się. – przytulił się do mnie. – lubię jak się krępujesz lecz tylko przy mnie. – przytulił się do mnie okrywając nas kołdra. Mamy spać na Jego łóżku. Popatrzałam na jedzenie, które było na talerzach lecz na moim łóżku.
-Powinniśmy to sprzątnąć.
-Nie przejmuj się tym. Jutro sprzątniemy. Wstanę rano i posprzątam. – opatulił mnie ramieniem. Byłam odwrócona do niego plecami w tej chwili. Jego ręka była na moim biodrze. Uśmiechnęłam się delikatnie. Słyszałam jak wolno oddycha. Niw mogłam tego zrozumieć, ale byłam szczęśliwa. Szczęśliwa, że jest obok mnie. Wiedziałam, że jak długo będziemy ze sobą na pewno dojdziemy na temat „łóżko”. Teraz na razie nie. Spał już. Usłyszałam jego komórkę. Uchwyciłam z szafki patrząc na wyświetlacz. Jego matka? Nie wiedziałam co zrobić. Odebrałam.
-Przepraszam, ale Itachi właśnie zasnął. Niech pani zadzwoni jutro.
-E.. Kim jesteś?
-Koleżanką.
-Dobrze, zadzwonię jutro. Dobranoc. – rozłączyłam się odkładając komórkę. Znów się położyłam. Usłyszałam grzmot. Drgnęłam. Szybko odwróciłam się do niego przodem i wtuliłam. Szczerze to bałam się burzy, była jak dla mnie przerażająca. Jak jakaś wojna by wybuchła. Przygarnął mnie swoją ręką. Popatrzałam na niego. Spał smacznie. Dotknęłam jego torsu dłonią. Wydawał się taki miły przy każdym naszym spotkaniu, ale teraz gdy dotykam jego ciała jest mi za ciepło. Musnęłam delikatnie wargi bruneta. Nie obudził się. Jego usta były takie miękkie aż chciało się całować. Nie wiadomo kiedy zasnęłam w Jego gorących, umięśnionych ramionach.
-Itachi!! – usłyszałam glos i kroki. Nie interesowałam się tym. Spałam smacznie przytulona do ciepłej poduszki. Drzwi się otworzyły. – Super macie jedzonko… Nie wybaczę ci, że nie zawołałeś mnie. E… Co jest? – zapytał głos blondyna. Otworzyłam powieki. Przytulałam się nadal do mojej ukochanej „poduszki”. Ta jeśli to można nazwać poduszką. Był ciepły, ale nie miał żądnego tłuszczyku. Lubiłam takich umięśnionych facetów. Uniosłam się na łokciu wpatrując zaspanym wzrokiem w blondyna.
-Debil. – wypowiedziałam cicho ziewając.
-Co?!! – krzyknął. Znów się przytuliłam do bruneta. – Ej! Nie wymykaj się.
-Spadaj. Chcę jeszcze spać. – przytuliłam się na powrót do umięśnionego ciała. – Itachi twoja mama dzwoniła wczoraj, gdy zasnąłeś. Wybacz, ze odebrałam. Dzisiaj ma dzwonić. – odpłynęłam na chwilę w krainę odpoczynku. Gdy się obudziłam wszystko było zniesione na dół. Wstałam ziewając cicho. Było mi naprawdę dobrze. Wyspałam się. Spojrzałam na zegarek. Pierwsza po południu. Matko dlaczego tyle spalam? Itachiego nie było, na pewno robił coś na dole.
Wstałam wyszukując dla siebie czyste rzeczy. Wzięłam parę z nich i odeszłam na dół. Zauważyłam paru chłopaków wraz z Itachim. Uśmiechnął się do mnie. Weszłam do łazienki, bez zastanowienia czy tam ktokolwiek jest.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział czternasty



Nie wiedziałam co mam myśleć, cały czas smacznie spałam wtulona w Niego. Było mi naprawdę cudownie, raz się chociaż wyspałam bez żadnych pretekstów. Nie musiałam wstawać. Nic… Po prostu byłam w siódmym niebie, który nie miał się skończyć. Czułam jego ciało przez wiele godzin obok siebie. Jego ręka pod moja bluzką.. a jego zapach? Och… Szkoda słów. Był taki pociągający, że każda by się Mu oddała. Nie jestem jedną z takich. Wiem, żyje się tylko raz, ale co mogę na to poradzić? Nic. Jedynie co mogę zrobić to po prostu z nim być ten jeden dzień. Nic więcej… Między nami nic nie zaiskrzy, przecież nie odrzuci od razu tego co było kiedyś? Chociaż... Mówił mi to, ze odrzucił, bo mu na mnie zależy? Czy to prawda? Nie wiem.
Szukałam go swoją dłonią po łóżku. Otworzyłam powieki. Nie było Go przy mnie? Gdzie On polazł? Dupek.. Miał być gdy się obudzę. Leżałam przy ścianie. Usłyszałam stąpanie na schodach i ciche ziewanie. Udałam, że śpię. Chciałam się przekonać czy jeszcze wejdzie do łóżka. Chciałabym, aby wszedł, bo bym poczuła jego delikatny dotyk. Usłyszałam ciche skrzypnie drzwi, a potem zamykanie. Znów cicho ziewnął. Ile On potrzebuje snu? Kołdra delikatnie się podniosła i się wsunął pod nią. Jego dłoń była pod bluzka na moim brzuchu. Ogarnął mnie swoim gorącym ramieniem. Jego palce delikatnie robiły kółeczka wokół pępka bawiąc się kolczykiem. Nie chciałam by mnie teraz puszczał.
Wolałam godzinami z nim przeleżeć, ale ciekawi mnie jego reakcja jak zobaczył mnie w swoim łóżku..? Ciekawe jak zareagował. Czułam intensywny zapach bruneta. Przyciągnął się bliżej mnie, tak jakby chciał abym się obudziła. Jego oddech drażnił mój kark wraz z odkrytym ramieniem. Jego zwilżone usta poczułam na ramieniu. Rozkoszowałam się pocałunkami, które były wolne, ale zmysłowe. W moim ciele zaczynało wolno się gotować. Było przyjemnie, nie mogę zaprzeczyć, ale czy mogę mu na to pozwolić. Serce i umysł były ze sobą sprzeczne. Kolejny raz słyszałam brzęk swojej komórki. Nich to szlag, dlaczego teraz? Itachi się nie ruszył po Nią, wiec Ja tym bardziej. Ziewnęłam cicho i obróciłam się do bruneta wtulając się w niego.
-Nie spisz, prawda? - zapytał mnie.
-Nie. - wypowiedziałam cichutko. Nie puszczałam go, chciałam by był przy mnie. Westchnął cicho. - Czy coś się stało? - zapytałam Go.
-Nie, choć w pewnym sensie tak. - wypowiedział. Uniosłam głowę patrząc na niego. W oczach zauważyłam dziwny smutek. Nie wiedziałam o co chodzi. Uniósł się i oparł na łokciach. Patrzałam na niego, aby w końcu cos powiedział. Milczał przez dłuższy czas. - Chodzi o dzisiejszy dzień.
-Tak? - zapytałam.
-Widzisz są małe komplikacje i muszę wyjechać na dzień. - wypowiedział. Nie wiem dlaczego, ale we mnie się zagotowało. Chciałam go zdzielić, ale nie potrafiłam. Więcej razy na nic się nie będę godzić. Niech sobie sam radzi. Ma wielu innych dziewczyn, myśli, ze mnie może spławić? Choć już to zrobił. - ja..
- Daj sobie spokój. - wypowiedziałam wstając. Z szafy wyciągnęłam sukienkę z bielizną. Odchodziłam do wyjścia.
-Sakura…
-Idź do diabła! - warknęłam trzaskając drzwiami. Czułam się taka poniżona, ze szkoda słów. Nie wyszedł za mną tylko usłyszałam nagły trzask. Zeszłam po schodach. W salonie siedział Dei, który spojrzał na mnie. Wywróciłam oczami i weszłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Usiadłam na brzegu wanny. Wszyscy faceci są tacy sami, chcą czegoś a po chwili rezygnują! Nienawidzę tego cholerstwa! Po moim policzku spłynęła łza. Nie wiedziałam czemu? Dlaczego zaczęłam płakać? Mi na nim nie zależy, prawda? Wytarłam łzy które płynęły. Zakryłam dłońmi twarz. Nie zależy.. Nie… Nie na nim, dlaczego teraz płaczę przez faceta? Powinnam się dobrze zastanowić nad tym co tak naprawdę dla mnie jest ważne?? Usłyszałam pukanie. Uniosłam głowę.
-Sakura… - usłyszałam głos bruneta. - Przepraszam, tak wyszło. Ojciec mnie potrzebuje dzisiaj. Wybacz mi. - mówił. Chyba nadal tam stał. Gówno mnie to obchodziło kto Go potrzebuje. Mógł mnie o to nie prosić.
-Nie. - wypowiedziałam. - jedź sobie gdzie chcesz. Mnie to nie obchodzi… - powiedziałam i puściłam wodę by jego nie słyszeć. Rozebrałam się i weszłam do brodzika. Woda opłukała moje ciało, kropelki wody dawały ukojenie, które chciałam czuć. Namydliłam się, woda spłukała zbędną pianę. Chciałam by tak nie wychodziło, ale co mogłam zrobić? To od niego zależało. Czysta owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Wycierałam swoje ciało, by było suche. Nałożyłam czarna bieliznę, a na to tego samego koloru sukienkę mini. Dekolt był głęboki, tak aby widać trochę piersi. Po lewej stronie od talii szły falbany w dół, które łączyły się ze spodem. Falbany u dołu były dwu poziomowe z odrobinką srebra. Pstryknęłam na siebie odrobinę perfumu. Rozczesałam włosy i lekko zakręciłam. Ułożyły się w lekkie fale, które podkreślały mnie samą. Wyszłam z pomieszczenia. Nigdzie ich nie zauważyłam. I całe szczęście… Nie chce widzieć Uchiha na oczy.. Założyłam buty i wyszłam na zewnątrz. Z boku przemknęła mi sylwetka bruneta i blondyna. Wokół bruneta był wianuszek dziewczyn co Go nie zadawalało. Odeszłam nie zwracając na to uwagi. Niektórzy chłopacy patrzeli na mnie przyciągająco, ale mnie nie interesowali.
Na nadgarstku poczułam uchwyt i się obróciłam. Itachi trzymał mnie za dłoń, chciałam wyrwać ale nie dawało rady. Kobiety na Nas patrzały. Dziwiłam się temu, dlaczego teraz do mnie podbiegł?  
-Przepraszam naprawdę.. - wypowiedział z smutkiem - Nie chciałem by to tak się skończyło, ale jest pewien problem i musze jechać. Naprawdę chciałem z oba spędzić ten dzień, ale.. - westchnął - ojciec jest uparty i jak sam nie przyjadę to po mnie przyjedzie. Wiem o tym, bo tak było parę razy. Dlatego jak mi wybaczysz zabiorę Cię w podróż, nawet dookoła świata. - uchwycił mój policzek. Wpatrywałam się w niego, On naprawdę chciał zostać. Patrzałam na niego, lekko się uśmiechnęłam. Przybliżyłam się do niego. Wszyscy się patrzeli, jego kumple byli jacyś dziwni.
-Ty naprawdę nie chcesz tam jechać.
-Nie chce, ale muszę. Dlatego gdy przyjadę zabiorę cię gdzie będziesz chciała, bądź zrobię niespodziankę. Co wolisz?
-Zrobisz jak będziesz chciał. - dotknęłam jego klatki piersiowej. Uchwyciłam jego koszulę i przyciągnęłam do siebie bliżej. - Ale chce od ciebie cos dostać. - uśmiechnął się do mnie. Dotknął koniuszkiem palca moich warg. Delikatnie ucałował dolna wargę. Przymknęłam powieki. Było mi dobrze nawet przy takim delikatnym pocałunku w jego roli. Rozpalony język wyczułam jak czubkiem przejeżdża granice moich ust. Czułam się wspaniale. Dotknęłam jego policzka i złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Nasze języki dawały sobie nawzajem przyjemność, pieszcząc przy okazji. Czułam się naprawdę przyjemnie. Przez to wyczuwałam jak moje ciało wrze, a dolna cześć przez pocałunek robi się mokra. Tak nie powinno być, mam to pierwszy raz. Jego dłoń zjechała na mój pośladek.
-Nie! - usłyszałam zmartwione głosy kobiet. Usłyszałam trąbienie auta, ale nie oderwałam się od niego, tak jak on ode mnie. Trzymaliśmy siebie długo, aż ktoś go pociągnął. Wyrwał się i ucałował mnie krótko.
-Zobaczymy się jutro rano, gdy się obudzisz będę przy tobie. - wypowiedział i odszedł. Patrzałam na niego. Westchnęłam cicho. Chciałam by został, ale jakoś nie miałam siły do niego krzyknąć. Wiedziałam, że musi jechać do swojego ojca. Nie wiem co mu szykuje, ale na pewno cos miłego.
Co ja wyprawiam? Pokazałam swoje uczucia względem Uchiha? Nie powinno tak być, nie tak. Nie mogę w to uwierzyć, że to zrobiłam. To straszne… teraz wie wszystko, choć można to jeszcze odwrócić. Zostałam pociagnieta przez przyjaciółki, teraz zacznie się prawdziwa spowiedź. Nie moja wina, ze tak ostatnio mnie przyciąga. Jego ciało wzywa mnie. A on jeszcze to wszystko komplikuje flirtując ze mną. Wiedziałam co może się stać, gdy w taki sposób będę z nim podchodzić. Te jego usta były miękkie i chętne do dawania przyjemności. A gdybym tak chciała więcej na pewno by nie zrezygnował z przyjemności. Nie On… Wiedziałam, że jak w nocy przyjedzie będzie na pewno zmęczony. Uśmiechnęłam się delikatnie siadając na fotelu w moim domku.
-Opowiadaj.
-O czym? – zapytałam dziewczyn.
-Co między Tobą a Uchiha doszło w nocy? – pytała blondynka
-Nic. Ja tylko z nim spałam.
-Wreszcie, trzeba to rozpowiedzieć. – wyszły oby dwie. Chciałam je powstrzymać, ale się nie udało. Powiedziałam spała a nie przespała. Przespać to ja dopiero mogę. Siedziałam na fotelu wpatrując się w okno, gdzie zaczął się zbierać tłum. To nie sprawiedliwe! Dlaczego poszły wszystkim to powiedzieć? Podeszłam do okna zasłaniając zasłony jak i zamykając się na klucz. Nie chciałam nikogo z nich widzieć. Przyjaciółki wygadały się przed nimi, a tego nie chciałam. Odeszłam na górę zmęczona tym wszystkim. Usłyszałam pukanie, ale mało mnie to interesowało. U góry otworzyłam okno wpatrując się w dziewczyny, które krzyczały. Itachiego nie było więc nie miały za kim łazić, musiały się z kimś innym umówić niż z nim. Usiadłam na swoim łóżku opadając na plecy wzdychając ciężko. Uśmiechnęłam się delikatnie. Powinnam być zła na Niego, obiecał mi ten dzień. Widocznie dla Niego ojciec jest ważniejszy niż dziewczyna. Rodzina na pierwszym miejscu, mogą na niego w każdej chwili liczyć. Tak powinno być, lecz Ja… już nie mam żadnej rodziny. Zniknęła.. Moi rodzice zostali zabici, katastrofa samolotu? To nie powinno się zdarzyć. Chciałabym jeszcze poczuć dłonie matki i uśmiech ojca. Wiem, że nie mogę się poddawać. Mam przyjaciół, którzy zawsze pomogą.
Chwilunia, czy On czasami nie mówił mi, że nie ma rodziców? Może źle zrozumiałam? Albo nie chce po prostu ich znać i wymyślił bajeczkę dla wszystkich. Dziwne, pomyślałam. Niby dlaczego zrobił takie coś? Nie chciał by ktokolwiek się dowiedział jaki tak naprawdę jest Jego ojciec? Ciekawe co powie na temat Jego wyglądu. Uniosłam się uśmiechając się delikatnie. 
-Itachi, Ty idioto. – wyszeptałam sama do siebie uśmeichajać się. On jest tajemniczy co jest piękne. Nigdy nie sądziłam, że będzie okłamywać ludzi o rodzicach. A Ja? O mnie On nic nie wiem. I niech tak zostanie.
-Sakura! – usłyszałam krzyk przyjaciółki. Wstałam podchodząc do okna. Spojrzałam w dół. – Będziesz tak siedzieć w tym domku? Może pójdziesz z Nami?
-Nie dzięki. Mam już robotę załatwioną. W pięciokącie nie mam zamiaru być. – nagle nastała cisza. Spojrzały na mnie spod byka. Zniknęłam z Ich oczy. Właściwie będę sama cały czas. Dlaczego? Itachi pojechał i zostałam sama. Musze cos wymyśleć, aby zrobić. Zasłoniłam kolejną zasłonę i opadłam na łóżko kolejny raz. Oni zaczęli się wszyscy szykować. A Ja będę się nudzić? Westchnęłam ciężko.
-Żenujące. – odpowiedziałam sama do siebie. Obróciłam się na bok patrząc na zegar. Tik, tak. I tak w kółko. Gdybym wiedziała, że zostanę dzisiaj sama zrobiłabym cos sensownego. Wpatrywałam się w zegarek, a jego wskazówka przesuwała się strasznie wolno. Czas dłużył się nieubłagalnie. Myślałam, że to będzie dobry pomysł, ale myliłam się. Zostać samą nie jest dobrze. Sama nie wiedziałam kiedy odpłynęłam przygnębiona myślami jak i zegarkiem.  Obudził mnie nagły huk. Wstałam szybko. Spojrzałam na okno, które obijało się o ścianę. Wstałam zamykając je szczelnie. Wszędzie panowała ciemność. Nikogo nie było. – Straszne. – wyszeptałam biorąc swoja piżamę. Usłyszałam głos wiadomości. Chwyciłam komórkę otwierając wiadomość.


„Dziś przygotuj swoje ciało,
Moja luba i kochana,
Nie dam Ci chwili wytchnienia,
Od wieczora, aż do rana,
Najpierw będę cię rozbierał,
Odsłaniając Twoje ciało,
Kryjąc je pocałunkami,
Których zawsze jest tak mało,
I nie wolno Ci się bronić,
Przed całusów tysiącami,
Tylko oddać się rozkoszy,
A ty popłyniesz sokami,
Ja spijając je powoli,
Wciąż całując cialo Twoje,
Nie uronię ani kropli,
W jedno zespolimy się dwoje,
I uśniemy w tym uścisku,
Spontanicznie z namiętnością,
I mocno w siebie wtuleni,
Nie przejmując się nagością.”



-E… Co do cholery? – zapytałam siebie – Co to jest!! – krzyknęłam do samej siebie. Spojrzałam kto mógł mi to wysłać? Znów ten numer? Zacisnęłam mocno dłoń na komórce z zdenerwowania. To jakiś psychopata czy jak? Nie mogłam uwierzyć, że znów dostałam wiersz o tym jak bardzo pragnie mojego ciała i o naszej wspólnej nocy. Zespolonych Cia..łach? – O czym ja myślę!? Głupia! – rzuciłam komórkę na łóżko odchodząc. Chwyciłam znów piżamę odchodząc do łazienki na dół. Bałam się być sama. Miałam stracha przed wszystkim. Usłyszałam jak wiatr huczał, aż po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Wkroczyłam do łazienki zapalając światło. Nie zamykałam drzwi, gdyż byłam sama. Napuściłam wodę do wanny. Warto dzisiaj się trochę wymoczyć w wodzie. Nalałam olejku aromatycznego, a także zapaliłam świece zapachowe. Musiałam się bardziej rozluźnić niż zawsze. Zakręciłam wodę. Stanęłam przed lustrem rozbierając się. Dziwnie się czułam, jakby obserwowana. Spojrzałam w małe okienko, gdzie nikogo nie zauważyłam. Rozebrałam z siebie rzeczy. Związałam włosy do góry. Zgasiłam światło, było dość jasno poprzez świeczki. Weszłam do cieplej wody cicho wzdychając. – Przyjemnie… - wyszeptałam do siebie.
Przymknęłam powieki rozkoszując się ciepłem. Nie wiem ile tak minęło, ale czułam się po prostu wspaniale. Mogła bym tak siedzieć godzinami relaksując się przyjemnym ciepłem jak i romantyczną atmosferą. Nigdy nie miałam czasu dla siebie, a teraz Ją mam. Choć parę godzin, ale mam. Namydliłam ciało wzdychając. Było cudownie… Takie odprężenie się przydało. Rozplatałam włosy myjąc je przy okazji. Uśmiechałam się przy czynności. Uwielbiałam taki relaks po „ciężkiej pracy”. Wyszłam wycierając swoje ciało od zbędnych kropelek wody. Założyłam ciemna piżamę, a na nią cieniutki szlafrok zawiązując wokół tali sznureczek. Rozczesałam włosy i wyszłam z pomieszczenia. Odeszłam na górę myśląc nad wszystkim, by w końcu wziąć się bardziej w garść i znaleźć chłopaka na stale. Tak by było najlepiej, a Itachi chce tylko na jeden numerek, prawda? Tego nie chcę. Dzisiejszy pocałunek był czymś wyjątkowym, ale nie mogę tego więcej razy zrobić. Usiadłam zmęczona na łóżku. Chwyciłam komórkę otwierając kolejną wiadomość.


Błądzące palce i dreszcze,
Wilgotne, spragnione usta,
Tak bardzo, chcę jeszcze,
Promyczek słońca na Twojej twarzy,
Gorące ciało pragnie czułości,
Czy to się kiedyś wydarzy?
Zabiorę Cię w krainę namiętności,
Tak bardzo uwielbiam marzyć.


Westchnęłam czytając kolejny wiersz od nieznajomego. „Spragnione usta”? Takie mam do jednego chłopaka, gdyby chciał mnie chociaż jeszcze raz pocałować byłabym w siódmym niebie i nie chciała się oderwać. „Ciało pragnie czułości”? Jego czułości. Dotyku, który sprawiał dreszcze namiętności. „Kraina namiętności”? Tylko Ja i On w tej krainie, nikt poza nami. „Marzenia”? One są tylko o mnie, nikim innym? Tak mi się wydaje. Wiersze płynące z serca i pożądania za razem. Uśmiechnęłam się delikatnie. Chciałam odpisać jedno proste słowo, lecz podskoczyłam przestraszona nagłym hukiem.
Słyszałam głośne walenie w drzwi. Co jest? Nie wiem kto mógł tak się do mnie dobijać o tej godzinie. Wszystkich niby nie ma. Usłyszałam odjeżdżający samochód? Nie wiem, może myliłam się.
Podeszłam do drzwi otwierając je by zobaczyć kto do mnie przyszedł. Zdziwiłam się osobą stojąca w drzwiach. Wpatrywałam się w niego. Wiatr pobawił się jego włosami. Oczy były złe, nastawione do mnie w zły sposób. Nie możliwe.. Jest wściekły?!
-Ile  można czekać? – zapytał zły. Minął mnie wchodząc do pomieszczenia mokry.


piątek, 13 lipca 2012

Rozdział trzynasty


Siedzieliśmy wszystkie w salonie patrząc na siebie oglądały pewien album, który zabrałam przez przypadek, tłumaczyłam im jak bym mogła im zrobić, gdyż był to stary. Fryzury były nie modne, a Itachiemu sama wymyśliłam. Chłopaków nie było, a starszy Uchiha siedział z bratem patrząc dokładnie na nas. Uśmiechał się od czasu do czasu pisząc z bratem karteczki? To chyba jest trochę śmieszne. Oby dwie chciały mieć makijaż i fryzury na ten dziwny dzień? Sama nie wiedziałam w co się ubiorę.
Przeglądały dalej a ja błąkałam się w obłokach myśląc nad dzisiejszą nocą. Będę spała z Itachiem w łóżku. Nie dopuszczę aby między nami coś doszło, ale On naprawdę jest pociągający. Spojrzałam kątem okna na niego jadł dango i uśmiechał się do brata.  On nie miał zadawalającej miny. Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Dziewczyny wpatrywały się we mnie z chytrymi uśmieszkami.
Uchwyciły mnie i wybiegły ze mną na zewnątrz biorąc przy okazji album.  Popatrzały na mnie z pewnością w oczach. Co spowodowało, że usiadłam na krześle przez ich osoby. Widocznie zauważyły coś w moich oczach gdy patrzałam na Itachiego. Oby im o to nie chodziło, ale wiem że właśnie to maja na myśli.
-Wiec? - zapytała Temari
-Co? - pytałam
-Patrzysz na niego tymi maślanymi oczkami. Czy miedzy wami coś jest? - zapytała Hinata z dużą ciekawością.
-E…? - wyjąknęłam. - Skąd Ci to przyszło do głowy? Mnie nic nie będzie łączyło z starszym Uchiha. Nigdy. On jest dla mnie za stary… - karciłam siebie w myślach, ze to mówię. Przecież prawda jest taka, ze mi zaczyna się podobać, nie? Debilkę udaję. Może nie chcę by się dowiedzieli o tym wszystkim? To było możliwe. Jakoś nie miałam ochoty na rozmawianie z dziewczynami.
-Oczywiście… - powiedziały do mnie
-Sakura, my nie jesteśmy głupie. Te twoje oczka się zaczynają świecić gdy widzą Itachiego. Ty po prostu boisz się do tego przyznać, bo myśli ze cię zostawi jak resztę co? - mówiła Hinata. Odwróciłam głowę w bok. - Ha! Wiedziałam! Trzeba będzie Cię trochę z Nim sfatać.
-Nie chcę. Poradzę sobie. - wstałam. Wcisnęłam im do rąk album. - idę spać. Dobranoc. A jeśli chodzi o fryzurę, to lepiej abyście były naturalne! - warknęłam zatrzasnęłam za sobą drzwi. Mężczyźni na mnie popatrzeli z błyskiem w oczach. Troszkę chyba przesadziłam? Trudno, jakoś wytrzymam. Wbiegłam po schodach biorąc piżamę dwu częściową. Zeszłam na dół. Sasuke już nie było, tylko Itachi siedział przy ladzie popijając drinka. Przechodziłam obok niego, a on mnie złapał tak nagle. Wypadły mi rzeczy. Popatrzałam w jego oczy. Wyglądał jeszcze bardziej pociągająco niż wcześniej. Uśmiechał się. - C..Co? - zapytałam drżącym głosem. Spojrzał się na moje rzeczy. Była to bluzeczka odkrywająca lekko brzuch i majteczki w koronkę.
-Będzie nam słodko. - zaśmiał się.
-Nie dostałeś gorączki czasami? Czy po alkoholu ci tak robi?
-Jak ty jesteś blisko zawsze.. - powiedział.
-Dobra, gdzie jest tamten Itachi? Ja chce tamtego, który  był przez chwile spokojny.  - powiedziałam. On uśmiechnął się i mnie puścił. Widziałam jego spojrzenie, które było inne niż zawsze. Wzięłam rzeczy i weszłam do łazienki wzdychając. On był jeszcze bardziej przystojny. Jak to możliwe, że jestem taka głupia. Wolałabym nie myśleć o tym wszystkim, ale to łatwe nie jest. Rozebrałam z siebie rzeczy i weszłam pod prysznic odkręcając kurek. Zimna woda oplątywała moje ciało dając lekkie ukojenie, ale do głowy znów napłynęły myśli o rodzicach. Westchnęłam. Szybko namydliłam się płucząc każdy skrawek piany. Wyszłam wycierając się jak najszybciej.
Wyszłam z łazienki ubrana w czerwoną bluzkę z napisem po angielsku „Weź mnie”. I czarno-czerwone majteczki w koronkę. Gdy wyszłam Itachiego nie było. Spojrzałam dokładnie na moją szczotkę. Nie było żadnej pułapki na mnie. To dobrze. Rozczesałam swoje włosy i wchodziłam do góry. Słyszałam cichą melodie z naszego pokoju. Weszłam do niej a bruneta nigdzie nie było. Zamknęłam drzwi noga na nic nie patrząc. Szczotkę położyłam na półce. Na brzuchu poczułam dłonie, które mnie przyciągnęły.
-Itachi, przestań. - powiedziałam.
-Kiedy mi tak dobrze. - powiedział kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Właściwie w pokoju było ciemno, zbyt ciemno. Spojrzałam w stronę okna, które było zasłonięte. - Daj mi chwilę się nacieszyć. Małą sekundę. - szeptał do mojego ucha. Myślałam, że zwariuję. Poruszał się wolno w rytm muzyki, a ja razem z nim. Obróciłam się do niego przodem. Teraz to mnie złapał w swoje sidła. Przytulił się do mnie kładąc swój podbródek na ramieniu. - Miło…
-Nie zaprzeczam. - jego dłonie dostały się pod moją koszulkę.
-Nie przeginaj. - wzięłam jego ręce, aby za dużo sobie nie myślał. Westchnął cicho do mojego ucha, widocznie był zawiedziony takim faktem, że nie pozwalałam mu. Taka była prawda, nie chciałam by mnie dotykał w intymnych miejscach jak i na ciele. Choć ten chwilowy dotyk był taki przemiły. Dopiero teraz wyczułam, że jest bez ubrań na sobie. Jedynie miał na sobie slipki. Ucałował mnie w szyję. Wyrwałam się - Dosyć.. - podeszłam do wierzy i wyłączyłam aby wszystko umilkło. Schowałam się pod kołdrą. Podniosła się po chwili i do mnie wślizgnął się Itachi. Patrzał na mnie przez chwile, a potem zniżyłam swój wzrok na dół. Dotknęłam jego klatki piersiowej zjeżdżając niżej. Paznokieć zahaczył o jego każdy mięsień, który zaczęłam wyczuwać. Niechcący najechałam na granice slipków.
-Podoba Ci się, prawda? - zapytał i uniósł się na łokciu popierając przy okazji głowę. Jakoś gorąco mi się stało. Nie wiedziałam co powiedzieć. Raczej podobała mi się jego klata, była taka gorąca, umięśniona. Każda by chciała dotykać, i tak było. - Śliczna jesteś. - moje policzki zaczęły bardziej piec z jego komplementu - uchwycił moja dłoń, która była na jego piersi jednej. - Jak chcesz możesz mnie dotykać kiedy chcesz. Dasz mi wtedy radość. - uchwycił mnie w tali przyciągając bliżej siebie. Nasze dolne części zetknęły się. A wiedziałam, że byłam czerwona spowodowane tym, że członek Uchiha naciera na moją kobiecość. - Mnie to się będzie podobać. Taki delikatny dotyk zawsze chciałem wyczuć.
-Myślałam, że…
-Nie, kochanie.. - czy on przed chwilą do mnie powiedział jakbyśmy byli razem? - one nie były takie jak ty. Nie miały tej urody, pożądania, a także czułości która masz ty. Tak jak powiedziałem, zawalczę o ciebie, bo wiem, że masz dużo adoratorów.
-Naprawdę? Nic o tym nie wiem.
-Wyjdą z czasem, gdy zobaczą że dziewczyna ich serca będzie podrywana przez innego. A tym mężczyzną będę ja… - uśmiechnął się. Nie zamierzałam nawet się od niego odrywać. On był takie przyjemny i pociągający. Nie wiedziałam co mogę zrobić, On jest taki inny. Może nie wiedziałam, ale serce zaczęło mnie tłuc? Dotknął policzka mojego wpatrując się w moje oczy.
-Nawet nie próbuj. - powiedziałam cicho.
-Dlaczego? Masz takie pociągające, różowe i takie kształtne. - dotknął wargi kciukiem drażniąc delikatnie. Nie wiedziałam co mogę na ten temat powiedzieć? On był taki przyjemny w dotyku, nie dziwię się, ze każda Go chciała. Uśmiechnęłam się delikatnie patrząc w jego oczy. On jest taki… Ech…
-Jesteś taki pociągający… - zaśmiał się.
-Och… - teraz zrozumiałam co powiedziałam na głos. - To jednak dla ciebie tez jestem pociągający. Tyle lat to ukrywałaś..? Nie ładnie tak. Daj mi się pocałować.
-Nie. - powiedziałam stanowczo. - Nie ma mowy. Nie będę się całowała z mężczyzną, którego ledwie znam. Nawet nie wiem co lubisz. - powiedziałam do niego z kaprysem na ustach.
-Ciebie.
-Przypominam, że nie jestem rzeczą.
-Wiem, koteczku.
-Przestań do mnie tak mówić, nie jesteśmy parą. - mówiłam wrogo do niej. Powinnam dobrze zrozumieć cały sens każdego zdarzenia. Uśmiechnęłam się widząc jego spojrzenie. Jego krótsze włosy opadały z gracją.
-Zawsze możemy być. Moje ty   k o c h a n i e. - powiedział wolno. Wywróciłam oczami uśmiechając się delikatnie. To było dla mnie cos nowego. Nie wiedziałam, która może być godzina. Uchiha przybliżył się do mnie bliżej. Druga ręka była po drugiej stronie najwyraźniej bym nie uciekała. Chciał mnie pocałować, ale moje dłonie znalazły się na jego ustach, aby nawet ich nie dotknął.
-Nie masz prawa. Napastujesz mnie, wiesz?
-Oj to nie takie napastowanie. - powiedział. - To tylko małe pocałunki. Daj małego.
-Nie. Dobranoc - powiedziałam odwracając się do niego plecami. Położył się blisko mnie i przytulił się, ale nie obyło się bez pocałunków. Całował moją szyję zasysając się i przegryzając czasami w niektórych miejscach. Przymknęłam powieki z rozkoszy. On zawsze będzie tak robił? Swoją nogę splątał z moją. Pozwoliłam mu na to dokładnie. Obrócił mnie do siebie i obdarowywał dalej pocałunki. - Przestań… - powiedziałam cicho wzdychając.
-Nie podoba się?
-Nie o to chodzi.. Po prostu.. - popatrzał w moje oczy. - Nie patrz tak na mnie. To nie grzeczne.
-Oj przesadzasz. Nikt się nie dowie, że byliśmy razem w łóżku a ja ciebie całowałem w każdym możliwym miejscu.
-Na pewno nie w każdym. - zaśmiał się. Jego rękę poczułam na brzuchu pod bluzką. Nie szedł wyżej tylko bawił się moim kolczykiem w pępku. Spojrzałam na niego poirytowana. On naprawdę chce mnie wziąć w swoje obroty?
-Och tak, nie w każdym. Ale kiedyś na pewno. - nie zdążyłam nic powiedzieć, bo wpił się w moje usta. Próbowałam go odepchnąć ale to było na nic. Czekałam. Jego usta były wprost gorące, takie podniecające i chciałam więcej. Nie zjeżdżał niżej. Westchnęłam cicho do jego ust, co spowodowało, ze jego pragnący język dostał się do środka zapraszając mnie do zabawy. Obróciłam go na plecy siadając na nim.
Zaczęłam go całować korzystając z okazji, którą mi dał. Nie wiedziałam, jak się całuje, ale musiałam spróbować… oddawałam mu pocałunek z chęcią, był za bardzo pociągający. Nasze języki pieściły wspólnie podniebienia. Nakrył na nas kołdrę, by nikt nas nie widział. Jego dłonie błądziły po plecach. Poczułam jak delikatnie dotyka piersi. Uśmiechnął się przy pocałunku. Zjechał na dół. Zatrzymał się na pośladkach.  Błądził po udzie pośladkach, aby było nam przyjemnie. Chwycił za granicę majtek.
Odskoczyłam od niego. Popatrzał na mnie pytająco.
-Nigdy więcej. - powiedziałam szybko. Wyszłam z pokoju. Jakoś nie mogłam się z tym pogodzić, że prawie bym się z nim kochałam! To było nie możliwe. Nalałam sobie whisky i popijałam siedząc na sofie.
-Nie przejmuj się tym. - popatrzałam na niego - Zdarza się.
-Zdarza się? - zapytałam się jego. Postawiłam szklankę i mój wzrok najwyżej wyrażał wściekłość. - Ja ci dam zdarza się! Dla ciebie to pikuś, ale nie dla mnie! Idź już spać ! - warknęłam. Odszedł. Nie chciał widocznie się na mnie w tej chwili narażać. Cholera jasne przespałam się z nim, a  On mi mówi że nie mam się przejmować? Moje dziewictwo bym straciła, oj za daleko trochę doszliśmy.
Choć jego pocałunki były całkiem przyjemne, a to jak dotykał. Inne by mogły o tym marzyć, to było naprawdę coś. Ciekawe jak zrobił to z innymi? Co było jego atutem, bo był bardziej doświadczony przez życie. Szczerze? Chciałabym jeszcze doświadczyć tego uczucia gdy mnie całował i dotykał po ciele.
Wstałam i ruszyłam na górę, gdy weszłam zobaczyłam, że Itachi śpi w swoim łóżku? Czyżby wiedział, ze z nim nie będę chciała spać? Któż to wie. Zagadkowy z niego człowiek. Mogłabym spokojnie się rozluźnić, ale tak naprawdę chciałam się do niego przytulić w tej chwili. Usiadłam na swoim łóżku patrząc na jego nagie plecy. A co tam szkodzi, raz się żyje… Przegryzłam dolna wargę, a jak się obudzi? Co ja zrobię? Co mu powiem, że zmieniłam zdanie? Trudno. Wślizgnęłam się delikatnie, tak aby nie wyczuł pod jego kołdrę. Obrócił się do mnie, miał przymknięte powieki. Jego dłoń poczułam pod bluzką. Uśmiechnął się delikatnie. Przytuliłam się do niego, a on mnie szczelniej przytulił do siebie. Zasnęłam wtulona w niego.

Rozdział dwunasty


Siedziałam już kolejne godziny przytulając się do poduszki chowając twarz. Nie mogłam nadal w to uwierzyć, że moi rodzice są już po drugiej stronie tego świata. A nawet nie mogę się ruszyć by ich pogrzebać? Nie mogę, bo mogą być ci którzy podłożyli bombę!! Nie pozwolę nikomu krzywdzić moich rodziców, ale co ja mogę? Jestem tylko beznadziejna istotą, która nawet nie wie jak się broń posługuje. A jeśli to zrobiła mafia? No to już na pewno mama marne szanse…
Po co mi to wszystko? Zawsze cierpiałam. Rodzice tylko dzwonili, abym wreszcie zrozumiała, że są ze mną i się interesują. Przyjęłam nazwisko mojej matki, z tego powodu? Nie, to było z jakiegoś innego. Skąd mogli wiedzieć, ze kiedyś zostanie głowa państwa. Nigdy nic nie wiadomo. Po policzkach kolejny raz spłynęły gorzkie łzy, będące cierpieniem. Co mama robić? Nikomu nie mówić o moich rodzicach, ale chcę aby przy mnie ktoś się znalazł i pocieszył. Lecz kto będzie taki miły? Nikt… nie ma osoby, która znała by ten ból. Moja matka była dobrą kobieta, w przeszłości pomagała innym, ale pieniądze strzeliły jej do głowy! To było egoistyczne, podobnie było z moim ojcem i zaczął bardziej dbać o państwo! Ludzie nie wiedzieli, ze maja córkę jedynie ich ochroniarze!! To nie powinno się dziać, prawda? Nie powinnam była być sama, babcia się nie liczy, bo czasami do niej chodzę jak tylko znajdę czas.
Na nadgarstku poczułam ciepła dłoń, a na niej po chwili krople wody, czy potu? Nie chciałam unosić głowy, ale w końcu się odważyłam. Tego kogo zauważyłam zdziwiło mnie. Miał rozpuszczone włosy, które przyklejały mu się do policzków, na oczy zachodziła lekko grzywka. Z końcówek skapywały krople wody, a na torsie widniały spływając. W drugiej ręce trzymał ręcznik, którego zawiesił sobie na ramię. Wpatrywał się we mnie wyrozumiałym spojrzeniem. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie jest wściekły? Powinien, a  On na mnie patrzy całkiem inaczej.
-Sakura… - powiedział z delikatnością w głosie - Przepraszam jak coś zrobiłem. - powiedział do mnie. Uniosłam brew do góry, nie rozumiałam tego wszystkiego. Jak On może mnie przepraszać skoro nic nie zrobił złego? - Nie powinienem tego ukrywać, wiedziałem, że nic nie wiesz co kiedyś robiłem, ale to już minęło. Nie chce innej dziewczyny oprócz ciebie. Parę lat temu… - nie dokończył, gdyż westchnęłam przez łzy
-O czym ty mówisz? - zapytałam Go z wielkim pytaniem.
-Płaczesz przeze mnie. Dlatego… - znów nie dokończył.
-Nie płacze przez ciebie. - przypomniały mi się słów mężczyzny i zakryłam dłońmi twarz. Usłyszałam szuranie krzesła, i spojrzałam przez palce na bruneta. Siedział patrząc na mnie. - Był u mnie po prostu pewien facet z ważną informacją. - uśmiechnęłam się blado. - ty tego na pewno nie zrozumiesz. - uchwycił moją dłoń i głaskał zewnętrzną część dłoni. Było to takie przyjemne. Serce zabiło coraz szybciej, jak by to była miłość? Nie, to nie mogła być miłość… Najwyżej zauroczenie. - To chyba ja powinnam Ciebie przerosić, a  nie Ty mnie. - posłałam mu uśmiech - Ale teraz to będzie nie możliwe, bo mam inny problem. - przyciągnęłam do siebie nogi. Po policzkach przez cały czas spływały łzy i miałam załamany głos.
-Powiedz mi co się stało, może Ci pomogę? - zapytał.
-Nie, nie pomożesz. Nikt mi nie pomoże, nawet przyjaciółki. One mają to co ja straciłam, ty wtedy tez tego nie zrozumiesz - powiedziałam. Spuściłam głowę by na niego nie patrzeć i zamknąć się w sobie. Na podbródku poczułam dłoń, która uniosła do góry bym spojrzała na niego. Nasze spojrzenia się spotkały.
-Mi możesz powiedzieć. Jestem dla ciebie zawsze otwarty. - chwyciłam jego nadgarstek wzdychając ciężko. Miałam nadzieję, że zrozumie, co mogło być nie możliwe. Patrzałam na niego wzdychając lekko. - Powiedz mi, będzie ci lżej. - uśmiechnął się delikatnie.
-Dobrze. Moi rodzice zginęli. - znów po policzkach spłynęły mi łzy. Uchwycił mnie za policzki i ucałował w czoło. Zdziwiłam się jego reakcją.
-Wiem jak to boli, Sakura. Nie myśl, ze nie wiem. - powiedział do mnie. - Moja matka zginęła w wypadku samochodowym. Pijany kierowca potrącił ją zabijając na miejscu. To mnie także bolało. - usiadłam naprzeciwko niego patrząc na niego. Uchwycił moją drugą dłoń w swoją co spowodowało większe ukojenie, gdy Ktoś wiedział co druga osoba czuje. - Chodź do mnie. - pociągnął mnie. O dziwno nie zareagowałam. Uchwycił mnie. Usiadłam mu na kolanach. Mu na pewno to się podobało, ale mi samej, nie ma mowy! Choć jego ciepło było takie piękne i jego zapach przyciągający. Przytuliłam się do niego kładąc głowę na ramieniu.
-Przepraszam - wyszeptałam do niego. Jego jedna dłoń była na udzie, a druga trzymała za biodro. Nie przeszkadzało mi to tym razem. To było po prostu takie ciężkie uczucie, chciałam tylko się nacieszyć tym razem ciepłem drugiej osoby. - Nie powinnam mówić.
-Nie złoszczę się.
-Ale zachowałam się jak zołza.
-Moja zołza… - zaśmiał się cicho. Jego? To trochę przegięcie, jak mogłabym być jego zołzą? I tak jest kochany skoro takie rzeczy mówi. - Wiem, ze nie masz humoru i ochoty, ale czy..
-Tak
-Nic nie powiedziałem.
-Wiem co zamierzasz, czy będę twoja towarzyszką w tym dziwnym święcie? - zapytałam. Drgnął lekko gdy moje wargi dotknęły jego szyi, co stało się całkowicie przypadkiem
-Spostrzegawcza jesteś. - uśmiechnął się delikatnie. - Wiec twoja odpowiedź brzmi tak, choć że…
-Zostanę znienawidzona przez resztę. Tak. One mnie nie obchodzą, jak ciebie by chciały nie mówiły by innym aby się nie zbliżały. Po prostu one chcą w taki sposób Kogoś wyeliminować. - powiedziałam. Do pomieszczenia ktoś wszedł, ale nie zwróciliśmy na to uwagi. Tylko usłyszeliśmy ciche „ups..” Było mi dobrze na jego nogach. Paznokciem delikatnie jeździłam po jego lewej stronie klatki piersiowej.
-Sakura nie rób tak.
-Dlaczego?
-Bo chyba nie chcesz, abym się na ciebie rzucił. - powiedział wzdychając.
-No nie wiem, nie wiem. - zaśmiałam się cicho. Było mi tak dobrze, ze mogłabym spędzić z nim dłuższe chwile. - Itachi? - zapytałam cicho do jego ucha drażniąc z pewnością przy okazji jego skórę.
-Tak?
-Będziesz ze mną spał.
-Co noc śpię.
-Nie w taki sposób. W moim lub twoim łóżku. - powiedziałam cicho do niego.
-Ty… - przerwał na moment. - Na pewno tego chcesz?
-Tak. - powiedziałam - Chciałabym abyś ze mną dzisiaj spał. Bo jak się obudzę będę miała do kogo się przytulić.
-Albo na odwrót. - uśmiechnęłam się. Przyciągnął mnie bliżej sobie. - Gorzej jak twoja bliskość mnie wykończy. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
-Oj tak. Taka smarkula do ciebie nie pasuje. - zaśmiałam się.
-Tak. Kłamałem. - oderwałam się od niego spoglądając na jego twarz. - Może jestem starszy, ale nie patrzę na wiek. A ty masz to coś co mnie przyciąga, bardziej niż u innych. Pierwsza mnie uderzyłaś co spowodowało u mnie największe zdziwienie, a także upodobanie do twojej osoby. Nocami myślałem czemu to zrobiłaś skoro jestem pociągający.
-Czyżby? - zażartowałam z nim.
-Nie żartuj sobie, mówię poważnie. - powiedział oburzony.
-No nie wiem czy jesteś taki pociągający. - chrząknął cicho. Zaśmiałam się cicho mając z tego zabawę.
-Każda mi to mówi…
-Nie słyszałeś tego ode mnie. - zaśmiałam się.
-Czy ty się drażnisz?
-Powiedzmy. - powiedziałam. - Powiedz mi, czy Sasuke jest podobny z tymi dziewczynami? - zapytałam Go prosto z mostu. Poczułam jak mocniej zaciska dłoń na biodrze.
-Nie, nie jest. - westchnęłam. - jest o wiele gorszy. - nie wiedziałam co powiedzieć. - Zawsze nakręca sobie filmiki z nocy i ogląda wspominając te dnie. A dlaczego pytasz? On cię tak ciekawi?
-Nie.. - powiedziałam delikatnie - Dobrze, ze się nie zgodziłam.
-Na co?
-Na chodzenie z Nim. Prosił mnie raz o to, gdy byłam w lesie. Spotkałam się z nim. Nie wiedziałam, że wy dwoje jesteście tacy zboczeni.
-Wcale nie jestem zboczony…
-Oj czyżby? To czemu twoja ręka jest pod moją spódniczką. - spojrzał na swoją dłoń i wyciągnął uśmiechając się niewinnie. Zaśmiałam się.
-No dobra, jestem trochę zboczony. Ale i tak będę ciebie podrywał, podobasz mi się. - usłyszałam z jego ust komplement. - A to, że jestem zboczony wzrasta jeszcze bardziej moje pożądanie względem ciebie i na pewno z Ciebie nie zrezygnuje. - uś○meichnęłam się, choć od razu posmutniałam.
-Oszalałeś. - stwierdziłam - masz tyle ładnych dziewczyn wokół siebie. Powinieneś raczej za nimi się rozglądać, a nie za taką smarkatą dziewczyną. Jestem od ciebie za młoda, nie sądzisz? A jeszcze tamte dwie się w tobie bujają do szaleństwa.
-Tak, oczywiście. - zaśmiał się - Już ci powiedziałem. Tamte mnie nic nie obchodzą. Zrozum to w końcu, żadna mnie nie interesuje, ja chce ciebie.
-Nie pójdzie ci tak łatwo. - powiedziałam. - Nie pójdę z nikim jak na razie do łóżka. - ucałowałam go w policzek i wstałam z jego kolan. Popatrzał na mnie z uśmiechem - Dziękuję, czuje się lepiej.
- A może tak byś gdzieś indziej pocałowała? - zapytał uwodzicielsko. Podeszłam do niego nachylając się delikatnie.
-Gdzie byś chciał?
-Nie drażnij mężczyzny. - uśmiechnął się. Wstał. Spojrzałam na niego, wyglądał kusząco. Za kusząco. Włosy zawiązał w kitkę, choć wystawały mu niektóre kołtunki. Zaśmiałam się. Spojrzał na mnie. Wzruszyłam jedynie ramionami. Ubrał na siebie spodnie, a po chwili koszulę, którą miał rozpiętą. - Wiesz bardzo dobrze gdzie.
-Nie dostaniesz. Musiał byś wymusić.
-Twoje życzenie to rozkaz. - podszedł do mnie i chwycił mnie w tali. Nasze ciała się stykały. Wpił się w moje usta. Nie wiedziałam co zrobić. Odepchnęłam go, i pokazałam na niego palcem. Śmiał się cicho. Wyszedł za drzwi.
-Co!! - usłyszałam krzyk Deidary. Rozczesałam włosy, które miałam poszarpane.  Jakoś nie było mi do śmiechu. Testament schowałam do szuflady, by nikt go nie znalazł. Wyszłam z pomieszczenia idąc na dół. Zalałam sobie kawę, która najwyraźniej była kogoś. Chciałam wziąć kubek, lecz poczułam mocny uścisk na szyi. - Przepraszam Sakura. Ja byłem pod wpływem alkoholu! - krzyczał mi do ucha. - To co mówiłem było nie prawdą.
-Jasne.. - wyszeptałam. - Człowiek pod wpływem alkoholu, mówi tylko prawdę.
-Ale…
-Nie złoszczę się. A teraz mnie puść, chcę w spokoju wypić kawę. - odszedł lekko załamany. Usiadłam na krześle i nalałam mleka sypiąc jedną łyżeczkę cukru. Słyszałam przekleństwa wydobywane z łazienki. Jakoś nie sądziłam, że Itachi może w taki sposób klnąć. Mężczyźni się zaśmieli.
-No to sobie nie poradzi.. - zaśmieli się ponownie. Nie wiedziałam o co chodzi. Wyszedł z pomieszczenia wściekły patrząc na nich. Na swojej długości włosów miał jakaś maź? Nie to nie było to, to była guma? Już sama nie wiedziałam. Ale miał takie ładne włosy, co oni mu zrobili? To jest niedorzeczne.
-Zabije was! Wszystkich, tylko się tego pozbędę!! - warknął, a raczej krzyknął. Patrzałam na jego włosy. Podeszłam do niego patrząc co miał we włosach.
-Niby jak ty sobie chcesz z tym poradzić? Oni dali ci roztopioną gumę, nie da rady abyś z siebie to usunął. - powiedziałam do niego - Jedyne wyjście to obcięcie tych włosów. - wskazałam dokąd trzeba obciąć. On spojrzał na mnie przestraszonymi oczami. Nie rozumiałam tego wszystkiego! Włosy były aż tak ważne, choć dla mnie też.
-Zabije was, lepiej stąd wypierdalajcie! - powiedział głośno. Oni tylko się śmieli. Podeszłam do blatu szukając nożyczek do obcięcia. Znalazłam nożyczki specjalne do obcinania włosów. Biedny będzie musiał się pożegnać z taką długością włosów.  Byłam pewna, że nie będzie zadowolony jak mu zetnę. - Weź te nożyczki. - odchodził ode mnie. - Nie oddam moich skarbeniek. - popatrzałam na niego otępiała.
-Ty chyba żartujesz? - zapytałam. - To tylko włosy z późniejszym czasem odrosną ci. Ułożę ci je ładnie, że będziesz ładniejszy od Deidary.
-Ej!! - fuknął brunet i blondyn.
-Fryzjer ci zepsuje, jak chcesz. To ja idę.. - odchodziłam. Jak tam sobie chce, nie będę się mieszała w jego kleistą fryzurę. Robi z tym co chce. Uśmiechnęłam się delikatnie. Wiedziałam, że na mnie patrzą.
-Dobra. - powiedział zażenowany. Popatrzałam na niego, nie wyglądał za ciekawie. Widocznie był bardzo przywiązany do takich długich włosów. Choć ja także byłam przywiązana, a dlatego, ze od urodzenia chciałam mieć długie włosy. Posadziłam go na krześle, a on był lekko zażenowany. Chwyciłam materiał zawiązując mu go na szyi. Miałam wszystkie przybory do modelowania jak i obcinania.
Obcięłam mu najpierw gdzie kończyły się kleiste włosy, które na pewno szczotką się nie rozczesze. Szczotka wplątana w włosy spadła wraz z włosami. Wszyscy dokładnie na mnie patrzeli jak skracała ciemne włosy. Szkoda ich było, ale co mogłam zrobić? Nic, zostało tylko skrócenie długości i wymodelowanie mu włosów.
-Sakura z pewnością spieszy ci włosy.
-Będzie jak pedałem wyglądał. - drgnął.
-Nie słuchaj ich. Po prostu mi zaufaj jeśli możesz. Ty zrobiłeś coś dla mnie, ja zrobię dla ciebie - powiedziałam do niego. - Będziesz przystojniejszy od Deidary i innych facetów. Kobiety będą na ciebie jeszcze bardziej leciały.
-Chce aby jedna na mnie leciała.
-Ona możliwe, że tez będzie. - powiedziałam do niego pewnie. Było mi tak dobrze, gdy słyszałam w jego głosie zadowolenie.
Obcinałam dalej modelując w różne strony. Musiał wyglądać przystojniej niż każdy inny mężczyzna. Fryzura musi do niego pasować, jak każda inna. Jest przystojny, więc wszystko będzie do niego pasować. Tył obcięłam na skos, z przodu zrobiłam większa grzywkę po obu stronach. Z jednej strony odłupże, a z drugiej parę pasemek krótszych.   Góry poszarpałam mu włosy. Dłuższe pasemka podkreślały jego rysy twarzy. Wyglądał jak dla mnie podniecająco… Wygaduje głupoty, ale tak naprawdę było.
Uchwyciłam pędzelek czyszcząc włosy z niego samego. Poszarpałam włosy by zbędne włosy opadły i jeszcze ładniej się ułożyły. Miał cały czas zamknięte powieki. Wzięłam materiał i szybko zebrałam zbędne włosy wyrzucając do kosza aby nie widział. Jego kumple patrzeli z niedowierzaniem to co zobaczyli. Ich oczy wyrażały zdziwienie. Kto by przypuszczał, ze smarkula umie tak obcinać podkreślając innym rysy twarzy. Chwyciłam lusterko i stanęłam przed nim.
-Proszę. - powiedziałam. Otworzył powieki, lecz był przestraszony. Najpierw spojrzał do tyłu. Jego oczy wyrażały oburzenie z powodu, ze sprzątnęłam włosy. Westchnął cicho. Wziął ode mnie lusterko i spojrzał na swoją twarz i fryzurę. Jego oczy się powiększyły, a potem się uśmiechnął delikatnie.
-Ja się tak nie bawię! - warknął Deidara - On nie może być ładniejszy ode mnie! To ja byłem przystojny zawsze, a On pociągający. Teraz ma jedno i drugie! - usiadł zakładając ręce na klatce piersiowej. Zaśmiałam się. Spojrzał na nich i uśmiechnął się. Wyglądał o wiele lepiej niż wcześniej, ale teraz ciężko mu będzie się przyzwyczaić. Przeszłam trochę dalej, na jego karku był tatuaż. Odgarnęłam delikatnie jego włosy. Miałam rację…  Wstał i uśmiechnął się. Do pomieszczenia wpadły trzy osoby. Popatrzeliśmy na ie.
-Sakura potrzebuje twojej pomocy - krzyknęły dwie przyjaciółki. Spojrzały po wszystkich i zatrzymały się na Itachim. - Wow! - wyrzekły ponownie razem - Seksowny… - zaśmiałam się. On tylko się uśmiechnął delikatnie będąc z tego jak najbardziej zadowolony. Trzecią osobą był nie kto inny i patrzał na Itachiego sparaliżowany.
-Ja pierdole. - usłyszałam z ust brata Itachiego. Popatrzał na niego - Ty wyglądasz bardziej… - nie dokończył tylko patrzał na niego sparaliżowany. - Sakura, do jasnej cholery! - warknął na mnie - Ty mu to zrobiłaś? Ja przegram z Nim, on będzie każda do siebie przyciągał.. - zaśmiałam się.
-O to mi chodziło. Ma być przystojny - posłałam mu uśmiech. Usiadł zrezygnowany na sofie wzdychając. Był lekko podenerwowany co spowodowało lekkie napięcie. Deidara także. Na brzuchu poczułam czyjeś ręce. Wyswobodziłam się z uścisku. Patrzałam na niego i odeszłam omijając. - Co chciałyście dziewczyny?


Rozdział jedenasty


Słyszałam kroki? Tak, mogło by się tak zdawać. Przekręciłam się na drugi bok. Chciało mi się spać. Usłyszałam krzyk, ale nie zwracałam na to uwagi, jakoś byłam zamknięta na wszystko… Poczułam na nogach dotyk, ruszyłam lekko nogą. Zaśmieli się cicho. Skuliłam się delikatnie. Otworzyłam jedna powiekę i nad sobą zobaczyłam bruneta, który patrzał nade mną nad kogoś?
-Dajcie jej święty spokój! - warknął na nich. - Wiem, ze jest późna godzina, ale chce pospać, wiec wynocha.
-Itachi daj spokój.. - zaśmieli się wszyscy. - to są tylko żarty. Przecież wiadomo, ze żaden z nią nie pójdzie do łóżka, jest za mało doświadczona. Nawet ty sam jako „mistrz” nie pójdziesz do łóżka. Wolisz doświadczone w tych sprawach, prawda? - przymknęłam powieki słuchając ich wymiany zdań, oby tylko go nie wkurzyli. Zaśmieli się. Jakoś nie miałam ochoty leżeć i tego słuchać, ale teraz musiałam gdyż Itachi miał z pewnością wiele tajemnic o których chciałabym się dowiedzieć.
-Możesz się zamknąć.. - powiedział lekko podenerwowany.
-Nie denerwuj się tak. Ona śpi jak zabita. Nic ją nie obudzi. Przyznaj się, chce ci się kochać co? A tutaj masz jakiś wyjątek, który się tobie opiera. Ona z pewnością Ci się nawet nie podoba.
-Gówno Cię to obchodzi. - powiedział zdenerwowany.
-Jako mistrz wszystkich dziewczyn tak mówisz? Oj nie ładnie. Wcześniej każdej robiłeś przyjemność, a teraz gdy by chciały nawet byś z nimi nie poszedł? Spadasz Itachi, oj spadasz na same dno. Z tego byłeś popularny. - powiedział - Twoje ego przez ta mała smarkule też spada. - wiedziałam czyj jest tego głos - Ona jest tylko młodsza i do niczego. Zostawił ja gdybym mógł na twoim miejscu. Będziesz sobie robił z taka problemy?
-Deidara.. - westchnął - Zaraz złamie Tobie nos, a  to nie wróży dla ciebie dobrze.
-Jak tam sobie chcesz, ale ostrzegałem. Masz pierwszoroczniaki, z nimi tez można się pobawić. - drgnęłam. Otworzyłam powieki i wstałam. Przetarłam delikatnie powieki wstając. Dopiero teraz zauważyłam, że byłam przykryta kocem. Niech to szlag trafi. Nie sądziłam, ze On jest taki fałszywy! Spojrzałam na chłopaków, którzy wpatrywali się we mnie. Ziewnęłam.
-Idiota - powiedziałam do blondyna.
-Co ty powiedziałaś? - zapytał wściekły. Stanęła i spojrzała na niego.
-A co? Głuchy jesteś? Czy może fałszywy co? - zapytałam. Patrzał na mnie pytającym wzrokiem - Może jestem nie doświadczona, ale nie jestem dziwka jak każdy z was! - warknęłam na nich. Spojrzałam w tym momencie na Itachiego, którego nie zdziwiła moje reakcja. Byłam po prostu na każdego z nich wściekła. Deidara zacisnął dłonie w pięść. Podchodził do mnie, zamachnął się aby uderzyć. Przede mną stanął brunet. Dostał za mnie. Jego głowa odchyliła się w bok.
-Ty idioto!! - krzyknął na niego - Ty raczej powinieneś być wściekły na nią! Ona nas nazwała męskimi dziwkami! Spoważniej Itachi! Zdecyduj się najlepiej kto jest dla Ciebie ważniejszy, młoda smarkula czy twoi przyjaciele!! - krzykał. Ruszyłam do góry. Nie prosiłam go o pomoc, więc nie muszę dziękować. Głowa mnie strasznie bolała.
-Deidara uspokój się - mówił Hidan.
-Nie! - spojrzałam do tyłu. Szarpał się. - Ona pożałuje.
-Wziął niezłą dawkę. Jak go uspokoić? - zapytał. Patrzałam na nich wszystkich. Trzymali Go aby do mnie nie podszedł. Był jakiś dziwny, tak jakby chlał całą noc.
-Najlepiej snem. - powiedział wolno Itachi. Odwrócił się do mnie i spojrzał na sylwetkę. Westchnęłam ciężko i odeszłam na górę, nie chciałam z nim mieć nic wspólnego.  Dowiedziałam się, że On spał z każdą kobietą, która spotkał w tej szkole? Niech sobie znajdzie kolejna ofiarę, ale nią nie będę ja!  Myśli, że kim ja jestem, co? Jakąś prostytutka, która da mu wejść jego penisowi we mnie i sobie wytryśnie? Chyba jest rąbnięty jeśli tak naprawdę myśli. Nienawidzę takich facetów, którzy są wszystkiego pewni. Zawsze zaczynają błądzić.
Weszłam do pokoju zamykając drzwi za sobą. Nie miałam pojęcia co szykuje dzisiejszy dzień. Usiadłam na łóżku z bosymi nogami. Przytuliłam do siebie poduszkę mając nadzieję, ze wszystko szybko minie. Siedziałam tak godzinę myśląc nad swoimi słowami. Wiedziałam, ze mogłam go zranić, ale taka była prawda, co mogłam innego powiedzieć? Oszukiwać? To dla mnie nie miało sensu. Usłyszałam wibracje. Wzięłam komórkę z półki. Rodzice? Ci co chcą ode mnie?
-Słucham. - powiedziałam.
-Pani Sakura Haruno, tak?
-Tak. A pan kim jest? - zapytałam pewna.
-Gdzie Pani jest?
-Wyjechałam na biwak ze szkołą, stało się coś? - zapytałam. - I z kim mam przyjemność? - zapytałam kolejny raz.
-Jestem detektywem, mam dla pani pewną wiadomość. Przyjadę do Pani, tylko niech pani powie gdzie jest, a jak najszybciej się tam zjawie. - wszystko mu po kolei wytłumaczyłam i odłożyłam słuchawkę. Przytuliłam szczelniej swoją poduszkę do siebie. Nie mogłam w to nadal uwierzyć, że Itachi Uchiha kochał się z każdą dziewczyną. Taki niby niewinny a ma dużo na karku, a raczej dużo zaliczonych kobiet. Znów usłyszałam burczenie komórki Chwyciłam ją. Wiadomość? Odczytałam.

Spotkamy się za godzinę na plaży?
Temari

Westchnęłam. Jak mieliśmy się spotkać, musiałabym się wykąpać, choć nie miałam ochoty na żadne spotkanie w tym momencie. Choć to moja przyjaciółka, to dlaczego miałabym zrezygnować z spotkania. Ten facet, na pewno mieszka daleko, wiec tak szybko się nie zjawi. Wstałam rzucając poduszkę na łóżko.
Z szafy wyciągnęłam czystą bieliznę, i miniówkę wraz z  białą kratkowaną bluzą. Natknęłam się na majteczki od Itachiego. Uśmiechnęłam się. Gdybym była inna i nie reagowała na takie wnioski jak sto dziewczyn na raz to by było inaczej, ale gdy się dowiedziałam o takiej rzeczy to mam to po prostu gdzieś. On myśli, ze każda dziewczyna będzie na niego leciała? Musi to sobie wybić z głowy!
Wyszłam z pomieszczenia. Na dole nikogo nie spotkałam. Musiał gdzieś wyjść, to dobrze. Chociaż nie będę musiała z nim wymieniać spojrzenia co nie spowoduje mojej samotności? Nie, czy żalu? Sama nie wiem już co mam o tym myśleć. Weszłam do łazienki robiąc szybki prysznic. Ubrałam na siebie niebieska jasna winiówkę, różowy stanik, a na to białą bluzę w kratkę odsłaniającą lekko brzuch. Wiedziałam, że to nie mój styl, ale spróbujmy. Na to oczy nałożyłam okulary, by nikt ich nie widział. Tych smutnych oczu, które miałam przez jednego z gburów szkoły z na przeciwnej. Pobiegłam po komórkę i chwyciłam zbiegając. Zamknęłam za sobą drzwi domku klucząc. W biegu ubierałam tenisówki. Słońce świeciło coraz mocniej. Byłam już na plaży. Dziewczyny machały mi. Biegłam do nich, wszyscy opalali się bądź kąpali. Byłam przy nich. Wszyscy na mnie patrzeli, a także zauważyłam spojrzenie Itachiego? Spojrzałam w tamtą stronę, patrzał na mnie. Odwróciłam głowę by na niego nie patrzeć. Niech cierpi… Szczerze, stałam się chwilową zołzą.
-Słuchaj… - zaczęła Temari - jutro jest ciche wyznania.
-Co? - zapytałam. Nigdy nie słyszałam o czymś takim.
-Nie wiesz? To zaraz ci wytłumaczymy. - pociągnęły mnie do siebie. Ukucnęłam i je słucham - W tym święcie, każdy mężczyzna wybiera sobie kobietę na cały jeden dzień tylko dla siebie. Jeśli jakaś zostanie to jest dla niej hańba i przez cały kolejny rok będzie popychadłem. Powinnaś zrobić tam, aby On cię wziął.
-O kim mowa? - zapytałam
-Wiesz o kim. - myślałam. Na moich ustach pojawił się grymas niezadowolenie
-Wiecie takie głupie święta mnie nie obchodzą. Cały czas jestem popychadłem jakbyście tego nie zauważyły. - wstałam. Wiatr lekko zawiał bawiąc się moimi włosami w różne strony co spowodowało większy detal? Usłyszałam ciche gwizdy chłopaków. Nie zwróciłam na to uwagi. - Wiecie jak to zawsze było. Każdy mnie zapraszał, ale odmawiałam. Tym razem będzie tak samo. Wy już zostałyście zaproszone?
-Tak. - odpowiedziały dwie.
-Wspaniale. To bawcie się dobrze. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. - Mnie na tym nie zależy. Nie mam mężczyzny, którym byłabym zainteresowana. I takiego nie będzie, bo wszyscy to świnie - uśmiechnęłam się słodko jak jakaś idiotka. Dziewczyny wstały otrzepując się z piasku. Jedna z nich położyła mi  dłoń na policzku, i czole.
-Nie masz gorączki? Czy słońce ciebie nie przygrzało?
-Nie, nie przygrzało. - powiedziałam pewnie. Wzięłam jej rękę, aby przestała udawać moja babcię, bo do matki nie mogłam jej porównać. Była taką egoistką, która nigdy nie zainteresowała się aby wziąć mnie chociaż na jednodniową wycieczkę. Spojrzałam na niego, chmurki ani jednej. Westchnęłam cicho. Usłyszałam piski osób… Spojrzałam w stronę jeziora, na którym chłopacy skakali, ale nie wszyscy.? Jeden z nich siedział na mostku mocząc jedynie nogi wpatrując się jedynie w swoje odbicie. Dziewczyny na niego popatrzały i się uśmiechnęły. Z tyłu podchodziła do niego Idaina. Zawiesiła mu się na szyi. Śmiała się cicho, chciała by ją zaprosił? A niech go szlag, niech robi co chce. Może jest przystojny, seksowny, i pełen.. ach, co ze mnie za debilka!
-Haruno… - usłyszałam z tyłu wściekły glos. Popatrzałam do tyłu, była to koleżanka tamtej dziewczyny, z która rozmawiał Itachi. Uniosłam brew do góry. Co ona takiego ode mnie chciała? Nie jestem z Itachim, więc czego ode mnie może chcieć? - To twoja wina.
-O co ci chodzi, dziewczyno?
-On przez ciebie jest taki przybity, każdą dziewczynę odgania od siebie. - zlustrowała mnie swoim wzrokiem - A teraz ubrałaś się jak dziwka! - podniosła glos - Co ty sobie myślisz, że twoje ciało jest takie idealne! Ty podła suko. - powiedziała do mnie. Wzruszyłam ramionami nie mając co na to poradzić, co miałam zrobić? Płakać z tego powodu? Nie za bardzo. Mój uśmiech był widocznie chytry, bo przyjaciółki na mnie patrzały zdziwione. Zatrzymałam się i patrzałam przed siebie, gdzie stał Hidan wraz z Sasorim. Westchnęłam ciężko i odchodziłam. - Nie skończyłam z Tobą! - pociągnęła mnie za ramię rzucając w wodę.  Nadepnęła mi na brzuch kopiąc parę razy.  Z ust wypłynęła mi krew, na którą nie zwróciłam uwagi. Wstałam w końcu i patrzałam na jej sylwetkę.
-Jesteś porąbana, wiesz o tym? - zapytałam ją - Jak można mieć takiego fioła na punkcie jednego faceta? To głupie i beznadziejne. Jeśli go chcesz to sobie weź do jasnej cholery, a jak on ciebie nie chce nie zwalaj winy na mnie ty wstrętna małpo. - podchodziłam do niej. W oczach na pewno miałam wściekłość z powodu jej lekkomyślności. - Mnie On nie obchodzi! Czy Tobie to tak trudno pojąć? Nie szukam przelotnego związku! A tak ogólnie już nie szukam faceta, więc zamilcz i czepiaj się innych. - odeszłam wściekła odsuwając innych facetów na bok, a w tym także Jego. Byłam podenerwowana przez co na niczym nie mogłam się skupić. Dobrze, że nikt oczu nie wiedział inaczej byłbym nie do dyspozycji.
-Sakura. - usłyszałam damski głos. Uniosłam głowę. - Masz gościa… - odsunęła się i pokazała na mężczyznę stojącego dalej. Jej twarz była smutna, nie wiedziałam dlaczego. Nic się nie stało prawda? Kroczyłam wolno z nią do mojego gościa. Inni ludzie przy nas nie było, tylko Tsunade, facet i ja.
-Pani Sakura Haruno, tak?
-Tak. Pan jest…?
-Dzwoniłem do pani z telefonów rodziców. - powiedział do mnie. Ach tak, dzwonił jeden. - Mam dla Pani pewną wiadomość. - blondynka od nas odeszła. Wiedziałam, ze ktoś się wpatruje w nasze sylwetki. Miał na oczach ciemne okulary. Biała bluzka, i czarne spodnie. Musiał chodzić w garniturze. Swoich ciemnych plastików nie podnosiłam. - jestem detektywem do nagłych zdarzeń. - pokazał mi swoja legitymację. Co mnie to obchodzi? Facet, przechodź do rzeczy!
-Rozumiem. A pan przyjechał do mnie w sprawie?
-Może lepiej przenieśmy się w jakieś miejsce, gdzie będziemy mogli usiąść? - skierowaliśmy się do mojego i Itachiego domku. Weszliśmy. Zaparzyłam dla nas kawę. Siedziliśmy naprzeciwko siebie. Zdjął okulary, a moje uniosłam do góry patrząc na niego.
-O co chodzi?
-Najpierw zaczniemy inaczej, czy pani wie, ze jest właścicielem konta rodziców? - zapytał mnie.
-Nie, nigdy mi tego nie powiedzieli. Zawsze wyjeżdżali mnie z sobą nie biorąc. Przesiadywałam w szkole lub u babci. Zależy też jakie to były okoliczności.. - powiedziałam do niego i popiłam kawy z mleczkiem i cukrem.
-Teraz już pani wie. Ma pani konto w banku wraz z rodzicami. - podał mi kopertę, na której było ręcznie wypisane imię i nazwisko! Moje, dziwne to jest. Dlaczego napisali moje imię i nazwisko? Mogli by zadzwonić. - Jestem długoletnim przyjacielem Pani rodziców. Przed paroma laty wręczyli mi ta kopertę, bym przekazał w razie… - nie dokończył.
-W razie czego? - powiedziałam lekko wściekła.
-Przykro mi to mówić Pani Haruno. Pańscy rodzice zostali zamordowani, do ich limuzyny została podłączona bomba. - warga zaczęła mi drżeć. - gdy szofer chciał odjechać samochód wybuchnął. Nie mogliśmy pozbierać ich w całość, dlatego wolałem sam to Pani powiedzieć. To co pani przekazałem jest testamentem. - powiedział szybko. - Ci, którzy podłożyli bombę będą szukali teraz pani, wiec gdy pani wróci do szkoły przydzielimy ochronę. - popatrzałam zdziwiona na niego.
-Nie możecie.
-Słucham?
-Jeśli oni nie wiedzą kim jestem, to czy łatwiej nie będzie tego zostawić? Nie znajdą mnie, o niczym się nie dowiedzą. Nikt ze szkoły nie wie, zę jestem Ich córką. Będzie po prostu łatwiej. - uśmiechnęłam się sztucznie. Po policzkach spłynęły mi łzy. - Dlatego nie chcieli mnie nigdzie zabierać?
-Tak, bali się o życie swojej córki.
-Rozumiem. Bardzo dziękuję. - mężczyzna wstał. Wypił ostatni łyk kofeiny i wyszedł z pomieszczenia. Chwyciłam kopertę patrząc na pismo mojej matki. Nie sądziłam, że tak szybko się pożegnamy, chwila… nawet się z Nimi nie pożegnałam. Po policzkach spływały łzy. Żałowałam wszystkiego co mówiłam, nawet na Itachiego! Teraz jestem sama…!
Przyjaciółki mam, ale co to mi da? One jedyne wiedzą, ze jestem córka prezydenta. Teraz to nie ma znaczenia. Wstałam idąc jak pijana. Wszystko we mnie drżało. Chwyciłam filiżanki. Odstawiłam jedną druga rozbiła się na kafelkach. Westchnęłam głośno. Pozbierałam przy okazji zacinając się głęboko. Wyrzuciłam wszystko do śmietnika, obmyłam ranę i przyłożyłam papierowy ręcznik szukając plastra. Znalazłam! Nakleiłam. Chwyciłam kopertę idąc do góry, aby tam się wypłakać. Itachi i tak szybko nie przyjdzie. Ma swoje zajęcia z kumplami i swoimi wiernymi dziewczynami, które przeleciał każdą po kolei! Westchnęłam cicho nie patrząc na nic. Przytuliłam mocniej do siebie „jaśka” wzdychając co jakiś czas. Jestem teraz sama, nie wiem jakim sposobem mam to przeżyć. Rodzice zostawiali mnie sama, gdyż chcieli bym przeżyła!
Wszystko się w taki ciężki sposób plącze? Czy na pewno będę mogła dać z siebie wszystko? Jeśli coś znowu się stanie, nie wybaczę sobie tego. Moje życie jest mało ważne, ale moim przyjaciółką nie może nic się stać, tylko o nie chodzi, o nikogo innego!

Rozdział dziesiąty


Nie miałam już co robić. Szwendałam się po obozowisku myśląc o tym kim tak naprawdę jest Itachi. Na pewno mężczyzną i seksownym. Dobrze całującym, a także każda go pragnie tylko dla siebie. Nie będę mogła zgrywać takiej. Nas nie połączy miłość tylko seks? No choć miłość nie  udowadnia się słowami, lecz czynem. Krok pierwszy seks? Nie ma mowy. Jak dla mnie to mogło by być później… Nie potrzebuje stanu euforii by kochać mężczyznę. Choć te szkoły z tego słyną. Tu trzeba mieć jak najwięcej kochanków. A nie  miałam nawet jednego.
Sasuke dość mi powiedział bym mogła cokolwiek wywnioskować, ale nie potrafię jak na razie. Powinnam się skupić na tym co może się wydarzyć w inne dni. A szczególnie jak się dowiem prawdy o Itachim. Powinnam sama z nim porozmawiać o tym. Wolę by sam mi powiedział niż dowiedziałabym się od kogoś innego. Wszystkie sekrety i inne rzeczy nie są dla mnie, choć potrafię je zatrzymać we własnym sercu. Znam tez wiele osób, które bawią się uczuciami. Powinnam dobrze zrozumieć co takiego starszy członek chce osiągnąć!?
Przykucnęłam przy brzegu jeziora i wpatrywałam się w taflę wody. Odbijało się moje odbicie, które nadal nie wyglądało najlepiej. Poobijaną miałam twarz, a brzuch bolał za każdym wysileniem mięśni. Powinnam się dobrze skupić nad wszystkim. Moje ambicje na przyszłość są dobre. Chciałabym iść do szkoły wyższej,  ale najpierw musze skończyć tą. Nie będzie ciężko.
Mężczyźni myślą, że wszystko wiedzą. A tak naprawdę mogą się cmoknąć w dupę. Oni nie mają za grosz pojęcia co my przezywamy! Niektórzy z nich są egoistami. A jak na mój gust Itachi właśnie taki jest. Myśli tylko o jednym, choć jest miły. Nie mogę temu zaprzeczyć…
Wstałam i zmierzałam do domku, gdzie mogłam zastać Itachiego. Może tam był a może nie. Kto to wie? Zobaczę jak będę na miejscu. Spytam się po prostu o to wprost. Nie będę mogła obwijać tego w bawełnę. To nie dla mnie. Chcę tylko się w końcu dowiedzieć co takiego On ukrywa? Jaki jest w tym jego cel? Dlaczego to robi? Przecież mogę to wiedzieć. Nie zrobię mu awantury. Z jakiego powodu? To jego życie. Popatrzałam na dom, w którym mieszkałam tymczasowo. Nie było już nikogo na tarasie. Wyszłam i wkroczyłam przez próg domu. Nie widziałam Itachiego w salonie.
Przeszłam do lady i usiadłam na barmańskim krześle. Bawiłam się palcami nie wiedziałam jak by tu tą rozmowę zacząć. Nie mogę się zapytać wprost: Itachi jesteś tam jakimś mistrzem?  Brał by mnie za głupią. Muszę się wziąć w garść. Z koszyka wzięłam jednego banana. Rozwinęłam z skórki. Po woli włożyłam do buzi ocierając koniuszkami ust. Ugryzłam. Nie patrzałam czy ktoś będzie na to patrzał. Byłam pewna, ze wszystko szybko minie tak szybko jak się pojawi.
-Słodko wygląda. - usłyszałam znad siebie głos. Popatrzałam w górę był to Itachi w samym ręczniku na biodrach, który ledwo mu zwisał. Mogłam zobaczyć jego mięśnia, które były nie małe. Musiał codziennie ćwiczyć na siłowni. Może właśnie to przyciąga kobiety do niego. Te mięśnia? Nie wiedziałam co o tym sądzić. Ten mężczyzna jest trudny i zagadkowy. - Czemu się tak we mnie wpatrujesz?
-Zabronione? - zapytałam.
-Nie, skądże znowu. - powiedział pewnie. - Mi to się podoba. Tak jakbyś czegoś chciała.
-Nic nie chcę. - powiedziałam. - Za dużo sobie wyobrażasz. - wyrzuciłam do śmietnika skórkę. Patrzał na mnie. Chyba wiedział, ze mój stosunek trochę do niego się zmienia. A ja zdałam sobie sprawę, że będę oddalała się od niego. - Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - zapytałam z nienacka.
-Pamiętam. A co to ma wspólnego?
-Nic. Tylko zostanie tak jak mówiłam. Nie prześpię się z tobą i z nikim innym. - powiedziałam do niego. Patrzał na mnie. Oparł się rękami o ladę i wpatrywał w moje oczy. Jego były jak otchłań w której chciałam się zatopić. - Przyrzekłam to sobie i tak zostanie. - uśmiechnął się. Nie wiedziałam co chodzi mu po głowie. Dotknął mojego policzka. Wzięłam jego rękę by nie dotykał mnie. Nie chciałam już być przez mężczyznę dotykana. Był za bardzo pewien siebie.
-Czy coś się stało?
-Nie nic. Mam do ciebie pytanie. - powiedziałam.
-Mów.
-Czy… - westchnęłam - czy ty jesteś jakimś „mistrzem”? Wiem ze to głupio brzmi w tym pytaniu ale chce tylko to wiedzieć. - patrzałam na niego. Wyprostował się. Ale jego oczy były inne. Stały się zimne i bez uczucia. Przełknęłam głośno ślinę. On nad czym się zastanawiał.
-Kto ci coś takiego powiedział?
-To jest mało ważne. - odpowiedziałam.
-Wcale nie!! - krzyknął na mnie. Nagła zmiana? Czasami ma jakieś przebłyski złości. Wiedziałam to. Spuściłam głowę wpatrując się w blat. Co miałam mu powiedzieć? Nie wiedziałam czy coś zrobił czy też nie. Zachowywał się podejrzanie. - Kto ci to powiedział?! - zapytał głośno. To go musiało denerwować, a nie wiedziałam co może mu się stać. Wstałam i kierowałam się do wyjścia. - Sakura. Przepraszam… - powiedział gdy zamykałam drzwi. Byłą to krótka rozmowa, ale wiedziałam że nie chcę z nim dzisiaj już rozmawiać. Krzyczeć nie musiał. Zrozumiała bym wszystko.
-Sakura! - usłyszałam krzyk przyjaciółek. Obróciłam się szybko i zauważyłam jak do mnie idą. Chwyciły mnie i pociągnęły. Nie wiedziałam dokąd, ale uległam im by nie sprawiać im kłopotu.
-Dokąd idziemy?
-Na mecz.
-Słucham?
-Chłopacy zrobili boisko do baseball’a. Dzisiaj mają grać abiturienci i trzecie klasy. Chcemy to zobaczyć. A wiesz jak to będzie z dziewczynami. One będą szalone za dwoma Uchiha. A my idziemy by tylko popatrzeć. A ty razem z nami. - powiedziała blondynka. Wyrwałam się im.
-Przykro mi, ale nie idę. - wyrwałam się i odeszłam. Rozmawiały jeszcze chwilę na mój temat. Nie mogłam tam iść ponieważ wiedziałam kto tam będzie. A mieliśmy małą kłótnię. Raczej to on podniósł głos. Wolę już w samotności posiedzieć. Stanęłam przy budynku co pierwszego dnia i patrzałam się w niebo na białe chmury. Niedaleko siedziały starsze dziewczyny i rozmawiały głośno. One nigdzie nie idą? Szaleją za Itachim powinny iść.
-No proszę… Biedula się tu znalazła. - zaśmiały się wszystkie. Nie zwracałam na nie uwagi. Choć mogłam o wszystko się je zapytać. A najbardziej o to o co chodzi z tym „mistrzem”. To bardzo mnie nurtowało. Delikatnie odepchnęłam się od budynku.
-Mam do was pewne pytanie dotyczące Uchihy. Jesteście starsze to na pewno wszystko o nim wiecie. - popatrzały na mnie trochę dziwnie,. Jakbym cos głupiego powiedziała.
-Mów. Odpowiemy. Wiemy wszystko o nim. - powiedziały.
- W czym Itachi jest „mistrzem”? - zapytałam. Zaśmiały się głośno. Nie rozumiałam ich, a chciałam bardzo się dowiedzieć o co chodzi im jak i wszystkim. To bardzo było dla mnie ważne. Bo może Sasuke kłamał o nim. A naprawdę przez te parę dni go polubiłam. Tylko, ze nie mogłabym iść do łóżka z takim facetem, który miał tyle kochanek. Itachi w takim razie nie rozumiałby kobiet. Powinien jedną zrozumieć a potem brać się za drugą. Ta Szkoła jest dziwna, do której naprawdę się przyzwyczaiłam. Jest najlepszą szkoła, ale uczącą nie normalnych rzeczy. Trzeba będzie się przyzwyczaić do tego.
-Ty nie wiesz?
-Żartujesz!
Zaśmiały się.
-Dobra powiemy ci. To i tak nie taki sekret. Cała Szkoła o tym dokładnie wie co tyczy się starszego Uchiha. Więc… Słuchaj mnie uważnie bo nie będę powtarzała. - powiedziała. Wstała i patrzała na mnie dokładnie jakbym była najgorszą kanaliom na świecie. Jej wzrok mówił wszystko, a najważniejsze : zejdź mi z oczu! - Itachi Uchiha to najseksowniejszy, najlepszy i pociągający mężczyzna jakiego świat widział. Nie wybrzydza w dziewczynach. A jest nazywany mistrzem dlatego, że to on nas wszystkiego nauczył. - nie wiedziałam czego on mógł nas nauczyć. - Itachi nauczył nas obciągania i innych rzeczy związanych z seksem. Na nim zawsze praktykowaliśmy. Sam tego chciał. Jemu każda chciałaby sprawić przyjemność. Zrób tez to może czegoś cię nauczy. Z każdą z nas spędził jedną noc. Czyli przeleciał wszystkie dziewczyny, jedyna która mu odmawia.. - przerwała na moment - Jesteś Ty! Prawdziwa dziewica, której tak naprawdę pragnie. To jedyny jego cel. Twoja mała błona jeszcze nie pękła i chce cię dlatego przelecieć. To jedyny jego powód dlaczego jest taki miły dla Ciebie. - inne wstały. - A teraz wybacz musimy spróbować znowu go zasmakować. - odeszły obijając się o mnie. Czyli miałam rację. Jemu tylko o to chodzi. Będę musiała zgrywać, że nic nie było. Niczego nie dowiedziałam się. Nie będę potrafiła. Jestem w tym sama. On do siebie przyciąga jak magnes. Teraz to nie będę nic robiła, tylko zajęta sobą. Nie chcę zostać przez niego zraniona. Usłyszałam głosy dziewczyn. Przymknęłam powieki. Dużo czasu minęło gdy tu stałam i wpatrywałam się w taflę jeziora. Moje serce podpowiadało abym z nim porozmawia szczerze, a druga strona nie chciała tego. To było takie… takie bolesne? Nie wiem czemu. Znałam go dopiero parę dni. Poznawałam go od tylu dni.
-Sakura… - usłyszałam kobiecy głos. Obróciłam się była to akurat Tsunade stojąca i wpatrująca się we mnie. Podeszła do mnie i stała. Jej ręka znalazła się na ramieniu, ścisnęła lekko. - Stało się coś?
-Nie. - odpowiedziałam.
-Nie jestem głupia. Powiedz mi.
-Nie ma takiej potrzeby. - odpowiedziałam.
-Nie zgrywaj twardej. Masz przecież uczucia.
-I co z tego? Jeśli tak bardzo chce pani wiedzieć to chodzi mi o to, że jestem wokół oszukiwana przez każdego. To rodzice, oni zawsze wyjeżdżają a mnie w szkole zostawiają. Mam po prostu tego dosyć. Zbliżają się też Święta Bożego Narodzenia. A ja co? Będę znowu gniła w szkole przez prawie dwa tygodnie. Nie mam nic do roboty. Wszyscy jadą do rodzin, a sama siedzę. Co jedynie to w Wigilię chodzę do babci by nie czułą się samotna. Rodzice zapominają już o każdym.
-Dostajesz od nich ubrania.
-Mogłabym je spalić. Nie są mi potrzebne tak samo jak oni.  - powiedziałam. Zawsze za dużo mówiłam. Moje zdania nikogo nie interesowały. Byłam zawsze inna, moim rodzice byli sławnymi politykami, i ojciec stał się znanym prezydentem. Nie mają za grosz szacunku. Ojciec nawet własnej matki nie potrafi odwiedzić, a co dopiero córki.
-Gadasz głupoty. Oni cię kochają, ale mają dużo spraw na głowie.
-Mogłabym powiedzieć, że nie chcę ich znać. Jak co niektórych! Wiem, że czasami jestem nieznośna bo zachowuje się inaczej. - powiedziałam. Uśmiechnęłam się delikatnie. Odwzajemniła gest. Czasami nawet była pomocna, ale także dołująca.
-Nie przyzwyczaiłaś się jeszcze do tego, co?
-Do szkoły tak. Do zachowania co niektórych nie. Dziewczyny są dziwne musze przyznać. Co takiego Itachi ma w sobie na co one lecą? Nie widzę nic takiego w nim co by przyciągało.
-Uchiha Itachi? Hm… No muszę przyznać, że tego się nie spodziewałam. On jest mądrym chłopakiem. Mam nadzieję że już słyszałaś jak go nazywają? - zapytała. Kiwnęłam głową. Powinnam dobrze zrozumieć wszystko, tak akurat nie będzie. Ciężko mi zrozumieć wszystko… - ta wiele zrobił, a one może dlatego chce. Ty chcesz na pewno prawdziwą miłość. Ludzie wiedzą jakie te dwie szkoły są, tylko twoi rodzice chyba nie wiedzą. Powinni się w końcu dowiedzieć. A jeśli chodzi o tego chłopaka, to on też szuka tego co ty, ale nigdy nie dopatrzał się Nikogo wartego tego zaszczytu. Teraz tylko się bawi dziewczynami, bo zrezygnował z miłości.
-Yhy… - wymamrotałam cichutko. Jakoś nie miałam ochoty na rozmowę teraz. Miałam za dużo problemów. A teraz dowiedziałam się, że byłam kolejną zabawką w rękach Itachiego. Niech nie myśli, że mu to płazem pójdzie. Jestem stanowcza jeśli chodzi o mężczyzn. Nic mi nie zrobią, i nie pozwolę się dotknąć. Mężczyzna już jest nie dozwolony dla mnie.
Nie wiem ile minęło, ale słońce już zaszło. Słyszałam jeszcze jedynie  muzykę. Przebierać nie chciałam się. To nie było w moim stylu. Na pewno nie będę się przebierała. Zabawa teraz nie będzie miła. Dzisiaj wypije tylko drinka lub piwo i to wystarczy. Nie wiedziałam, a już się całkiem ściemniło. Głośna  muzyka dawała o sobie znać. Wzięłam jedno piwo ze skrzynki i wpatrywałam się w nie. Upiłam łyk. Wszyscy wiedzieli oprócz mnie? Powinnam wiedzieć. Byłam już tu dwa lata, a nie miałam pojęcia o takiej błahej rzeczy. A czy błahej? Nie, jak dla mnie nie była błaha. Musiałam nad nią poważnie pomyśleć.
Usłyszałam krzyki dziewczyn. Wszyscy dobrze się bawili, a ja siedziałam i nic nie robiłam. Wolałam się upić i wiedzieć, ze nic się strasznego nie stanie. Tylko najwyżej mnie wezmą siłą i moją błonę trafi szlag! Za jednym łykiem upiłam połowę butelki. Naprzeciwko mnie usiadł siwo włosy z fioletowymi oczami.
-Co ci się stało?
-Gówno cię to obchodzi. - powiedziałam pewnie. Na stoliku przy nas została postawiona trzy skrzyneczki z piwem pakowane po cztery piwa w puszce. Wypiłam to i wzięłam następne. Hidan ode mnie odszedł. Zaczepił jakąś inną  dziewczynę, która z nim zaczęła rozmawiać. Nawet lepiej. Miałam chwilę wolnego dla siebie. Nie lubiłam go dosłownie. A jeszcze denerwował mnie Itachi. Przegiął w jednym słowie… Piłam jedno piwo za drugim. Usłyszałam odgłosy bójki. Wstałam i nie zważałam na to co się dzieje wokoło. Muzyka mnie poniosła. Dziewczyny nie przyglądali się chłopakom, ale niektórzy szaleli na parkiecie. Szalałam wraz z innymi. Nie wiedziałam czemu, ale jeszcze bardziej poniosły mnie emocje. Chwyciłam kolejną butelkę piwa i wypiłam jednym łykiem. Zaśmiałam się.
Doszło do mnie gwizdanie wielu osób.  Usta przywarły do kogoś i całowałam namiętnie, nie wiedziałam do kogo. Za bardzo nie kontaktowałam. Jego ręce znalazły się na moim ciele, miał rozpalone. Wirowałam dalej na parkiecie. Wiedziałam że wszyscy się patrzą. Zimny wiaterek łagodził moje rozpalone ciało. Nie wiedziała z kim mam do czynienia, ale miał rozpalone usta.
-Dość! - usłyszałam wściekły męski głos. Oderwałam się po przez tego mężczyznę. Popatrzałam na niego, był to długo włosy brunet. Ciągnęłam rękę i chciałam uciec, ale szybko złapał i zawiesił sobie na ramieniu. Poruszałam niecierpliwie palcami. Chwyciłam go za pośladki ścisnęłam. Zamruczałam. - Sakura uspokój się.
-Nie mogę. - powiedziałam - gdy jesteś, wstawiona mam ochotę na coś więcej. Jesteś chętny?
-Nie. Uspokój się.
-Puść mnie chcę… - trzask drzwi i zamknięcie. - Nie rób tego! Ja chcę iść tam! Itachi!! - rzucił mnie na sofę, trzymał kluczyk w dłoni i włożył do kieszeni. - Podły jesteś! Nie mogę teraz ustać, ale jutro dostaniesz.
-Tak jasne, księżniczko. - nachylił się nade mną. Odwróciłam się od niego, aby nie patrzał na mnie. Chciałam zostać sama ze swoimi myślami. - jesteś zła?
-Nie. Wściekła. - powiedziałam. - Raz zabawić się nie można.
-Zabawić? Chciałaś z nimi stracić cnotę?
-A gdyby nawet to co?
-Nic. I tak bym tobie nie pozwolił. Żałowałabyś tego.
-Skąd ta pewność? - zapytałam.
-Po prostu wiem. - powiedział szybko Nie obchodziło mnie co będzie teraz ze mną, byłam na niego zdenerwowana. Lecz mogłam zaryzykować. Wstałam i podszedłem do niego. Nacisnęłam na niego swoimi piersiami.
-To może ty masz ochotę, kotku?
-Nie. - powiedział. Odchodził. Popatrzałam na niego. Był takim dupkiem, który powinien trzymać się z daleka od kobiet. Wstałam. Chwyciłam go za ramię i obróciłam. Wpiłam się w jego usta. Miał takie słodziutkie, mogłabym je całować przez cały czas. - Sakura, nie! - powiedział głośniej. Nie zwracałam na to uwagi. Pociągnęłam go, upadliśmy na sofę. Obdarowywałam go pocałunkami. Dłońmi błądziłam po jego plecach i rozebrałam bluzkę wyrzucając gdzieś w bok. - Dosyć! - powiedział i wstał. Odszedł do góry. Westchnęłam nie rozumiejąc jego. Chcę z  nim a On się puszy. Naprawdę  z niego dupek. A niech go. Wzięłam jego koszulkę i zrobiłam sobie z tego poduszkę przymykając oczy. Zasnęłam bez jakichkolwiek przeszkód.


Rozdział dziewiąty


Leżałam na sofie po zjedzonym objedzie. Chciało mi się spać. Za dużo zjadłam jak na jeden raz. Muszę przyznać, ze smaczne robi obiady. Twarz miałam przykryte książką by niczego nie widzieć. Rozmyślałam o tym co się stało wcześniej. Ten jego pocałunek był taki namiętny i przyjazny. Przymknęłam powieki rozkoszując się tamtą chwilą. W mojej głowie miałam tylko tamta sytuację. Nie chciałam tu przyjeżdżać a  teraz jestem skazana na pobicie i dalsze dni i noce z Uchiha. Usłyszałam dźwięk wiadomości. Nie chciało mi się czytać. Rozmarzyłam już się o starszym bracie Sasuke.
Nie wiedziałam od kogo mogłam mieć wiadomość, ale nie przejmowałam się tym. Chciałam być pewna, ze wszystko może się stać. Ale ja i on to nie możliwe. On chce jednego a ja drugiego. Choć seks też by się przydał, ale nie na wejście. Każda kobieta by powiedziała Och Itachi weź mnie w swoje objęcia i zrób co chcesz.  Nie wiem czy bym tak potrafiła. To trudne, w dodatku, gdy chodzi o stały związek. Z mojego gardła by to się nie wydobyło. Chyba, ze naprawdę była bym pijana. Przecież dla starszych dziewczyn to typ człowieka idealnego miejącego wszystkie zalety dotyczące mężczyzny. A znam jego jedna wadę, o której sam mi powiedział. Dziewczyny o niej nie wiedzą i nie dowiedzą się tak prędko.
Czułam jak moje rany na twarzy pulsują. Dobrze, że Itachi nic nie wie o brzuchu. Mam tam dość sporego siniaka na połowę brzucha. On by je chyba zabił jakby się dowiedział kto do tego się przyczynił. One by chyba nie przeżyły tego wszystkiego jakbym im wszystko powiedział co mi zrobił. Były to na pewno miłe uczucia, ale trochę przegiął. Nie mam zamiaru mu dawać tej ulgi.
Usłyszałam jak schodził z góry. Nie przejmowałam się tym. Położyłam otwartą książkę na brzuchu delikatnie. Nie chciałam by tak bolało. Chwyciłam komórkę i odblokowałam wciskając „pokaż” Chciałam zobaczyć kto wysłała mi wiadomość. Zaczęłam czytać krótką wiadomość.
Cudowna,
jak boginka stoisz w nagości krasie i
wzrokiem swoim wołasz -
chodź do mnie mój głuptasie.
Znowu ten sam numer. No ja nie wytrzymam. Cały czas coś chce ode mnie. Nie wiem co mu chodzi. Choć myślałam, że chodzi o jedną noc. Chciał się ze mną przespać i tyle! Z tym tak oczywiście wynika. Powinnam się skupić jedynie na tym co mnie czeka w przyszłości. Itachi… Właśnie na tym się skupić. Gdybym mogła to wzięła bym go, ale nie mogę. Starsze dziewczyny one by nie popuściły niczego. Poczułam jak moje nogi zostały uchwycone i położone na coś ciepłego. Popatrzałam przed siebie. Itachi siedział trochę dalej. A moje nogi były na jego nogach. Świetni! Teraz będziemy zachowywali się jak małżeństwo, lub jak prawdziwie w sobie zakochani?
-Lepiej ci? - zapytał. Trzymał delikatnie swoją rękę na kostce i błądził zmysłowo opuszkami palców po nodze. Wiedziałam, że to mu sprawia przyjemność. Ale bardziej to mi się podobało. On chciał na pewno czegoś więcej.  Uniosłam się na łokciach. Brzuch bolał od wytężania mięśni. Zrobiłam niezadowolona minę, z której powstał grymas.
-Tak. Lepiej. - powiedziałam. Wpatrywał się we mnie. Popatrzałam na niego. - Lubisz to co?
-Co takiego?
-Robić dziewczynie na złość. - powiedziała
-A co ja takiego robię? - zapytał niewinnie, popatrzałam na niego. Uśmiechnął się. Jego wzrok był dziwny i pragnący wiele zyskać i zobaczyć. Pokręciłam głową. Wstałam z bólem. Nie wiedziałam, ale jego ręce znalazły się na moim brzuchu i pociągnął mnie do siebie. Znalazłam się na jego kolanach. Troszkę przesadził w tej chwili. Siedziałam na jego kolanach. Było mi nawet dobrze.
-Puść mnie. - powiedziałam łagodnie.
-Nie odpowiedziałaś na pytanie. Odpowiedz. -   zażądał. Będzie z nim ciężko dogadywać się. Chciałam wstać, ale nie mogłam. Założyłam ręce na piersi i się naburmuszyłam. Nie lubiłam jak mężczyzna stawiał zawsze na swoim. Wiedziałam, że czeka na odpowiedź.
Westchnęłam. Nie chcę mu mówić o wszystkim. Ale to mogę mu powiedzieć. Popatrzałam w jego oczy siedząc na jego kolanach. Nie powinnam siedzieć. Jego ręka dostała się pod bluzkę i delikatnie błądził. Odwróciłam od niego głowę. Nie chciałam patrzeć na niego więcej. Chwyciłam jego rękę i odłożyłam na sofę. Wstałam i odchodziłam. Czemu to mnie tak bolało? Nie powinno. Tylko mnie kopnęła. Westchnęłam cicho.
-Itachi - odwróciłam się, a on stał już blisko mnie. Wpadłam w jego ramiona. On mnie chwycił delikatnie. Moje dłonie były na jego torsie. Nachylił się.
-Tak… - wyszeptał błogo. A co ja mu robiłam, że tak się zachowywał? On przy mnie jakoś inaczej się zachowuje. Ma tyle kobiet, a wybiera małolatę.
-Potrzebuję tabletkę. - popatrzał na nią. - Małe problemy - uśmiechnęłam się. Odszedł ode mnie i wziął z barku jedna tabletkę i wodę w szklance. Podał mi. Wzięłam tabletkę do buzi i zaczęłam pić wodę by połknąć tabletkę. On mi się przyglądał. Czułam jak uniósł delikatnie skrawek bluzki. Odsunęłam się szybko od niego by nie wiedział co mam na brzuchu. A nie wyglądało to za dobrze. Położyłam szklankę na ladzie. Popatrzałam na niego.
-Pokaż mi to. - powiedział.
-Nie. - odpowiedziałam pewnie. Jego oczy zmieniły się na bardziej srogie. Jakoś nie było to miłe widzieć jego takie oczy. Gdy widzę takie oczy boli mnie to, gdyż nie jestem do takich przyzwyczajona u niego. Odchodziłam do wyjścia ze spuszczoną głową. Chwycił mnie i przyciągnął do siebie.
-Powiedz mi kto ci to zrobił. - był zdenerwowany. Nie patrzałam na niego. Czułam jak mocno zaciska swoje dłonie na przedramionach. Jego wściekłość musiała być mocna skro zrobił taką rzecz. Nie wyżywał się na mnie w taki sposób.
-Nie.
-Dlaczego do cholery! - powiedział głośniej. Ścisnął mocniej. Może nawet tego nie czuł, że robi mi krzywdę.
-To moja sprawa co się stało. - odpowiedziałam pewnie. Chciałam aby przestał, tak ściskać. - I puść mnie. To boli! - podniosłam znowu głos. Zrobił to co chciałam. Po jego palcach zostały czerwone ślady. Odwróciłam się biorąc buty i ubierając je. Wyszłam z domu zakładając na siebie kurtkę z jeansu. Ze znajomych nie wiedziałam dużo osób. Jedynie co widziałam był las. Weszłam w niego idąc ciemnym obszarem. Wiedziałam promienie słoneczne, które od czasu do czasu gilgotały mi twarz. Wyszłam i znalazłam się na jakiejś polanie, gdzie była górka i można było z daleka zobaczyć następny obóz. Bardziej obszerny i wielkie jezioro. Usiadłam i przygarnęłam do siebie nogi. Przymknęłam powieki. Wiatr bawił się moimi kosmykami włosów. Ukryłam twarz po miedzy rękami a brzuchem. Nie chciałam by ktoś mnie widział. Usłyszałam jak gałąź pęka. Ktoś szedł w moją stronę. Nie przejmowałam się tym. Chciałam aby ktoś ten odszedł i więcej nie musiałabym widzieć. Powinnam dawno odejść gdy miałam na to szansę. A teraz na nic nie mam szansy! Dokończę tą szkołę i szybko odejdę. Nie chcę już mieć z nimi nic wspólnego. Wolę już kwitnąć w normalnej szkole i nie mieć nic wspólnego z seksem.
-Sakura? - usłyszałam znajomy głos. Nie obracałam się do niego. Nie chciałam patrzeć na niego, bo by zobaczył jak wyglądam. A nie było by najlepiej. Chyba bym musiała się wziąć w końcu za siebie i oddać im wszystkim podwójnie. Uśmiechnęłam się. Zrobię tam. Nie toleruje zemsty, ale tak będzie najlepiej. Powinny wiedzieć czym się tak naprawdę interesuje. I zobaczą jak mi zależy na mojej godności. - Sakura słyszysz? - zapytał mężczyzna.
-Tak. Wybacz. Zamyślałam się. Co tu robisz? - zapytałam nie patrząc na niego.
-Mógłbym się zapytać o to samo. - powiedział. Uśmiechnęłam się, ale on tego nie widział. Patrzałam na ziemię po między swoimi nogami. Powinnam to zrozumieć, ale nie potrafię. - Stało się coś?
-Długo by mówić.
-Mamy czas. Itachi cos zrobił? - zapytał.
-On nie.. Ale to jest z nim związane. - powiedziałam pewnie. Brzuch nadal przeszywał ból. - Powiesz mi coś o nim?
-Gdy tylko będę mógł to jestem do usług. - powiedział. Uniosłam lekko głowę. Zauważyłam, że siedzi koło mnie. Popatrzałam na niego. - Tylko najpierw mi powiedz co ci się stało?
-Potem. To nie ma sensu mówić o tym. - uśmiechnęłam się. - chciała bym coś się dowiedzieć o Itachim, bo coś mnie nęka. - odpowiedziałam. On patrzał na mnie z pewnością w oczach. Jakoś czułam, że Sasuke w pewnym stopniu mogę zaufać. Bawiłam się dłońmi. Nie wiedziałam czy mogę go o to spytać, ale to jego brat to może mi powie. Głupio by było pytać się byłej dziewczyny. Jeśli w ogóle miał. - Dlaczego tak jest, ze dziewczyny biją się o niego? Przecież to normalny mężczyzna.
-Ty chyba nie wiesz co mówisz. - powiedział do mnie. Uniosłam jedną brew do góry - On normalnym aż tak nie jest. Widzisz on właśnie nauczył starsze dziewczyny wszystkiego. Mają go za swojego „mistrza” - ostatnie słowo wziął w cudzysłów by to podkreślić. Nie rozumiałam go dokładnie. Jak kogoś można mieć za mistrza. I w czym? Nie rozumiałam tego dokładnie. Itachi mistrzem? Hm… O co w tym wszystkim chodzi. - Dla nich tylko on się liczy. I gdy widzą, że On pożąda lub pragnie jednej dziewczyny to chcą ją dobić by zniknęła z Jego życia. Jest moim bratem, ale szczerze go nienawidzę. Wszystkie by chętnie zaciągnął do łóżka. Dlatego może nazywają go mistrzem, ale wszystkie ci nie powiem. Choć jedno jest pewne. Uczył niestosownych rzeczy dziewczyn.
-Że co?
-No tak… Choć to tylko plotka, ze uczył je różnych zboczonych rzeczy. Możesz się w każdej chwili tego dowiedzieć. Warto zapytać jego kumpli oni ci powiedzą. Nie wiem jak to z nim w zupełności jest. To tajemniczy tym faceta. Zmienił się od prawie dwóch lat, gdy zobaczył ciebie. Coś go chyba tchnęło. Powinnaś sobie przypomnieć wasze pierwsze spotkanie jak mu odpowiedziałaś asertywnie. To chyba to go tchnęło. - powiedział. - Teraz mi powiedz jak to się stało, że jesteś taka poobijana?
-To… - uśmiechnęłam się. - Fanki Itachiego zrobiły.
-Czemu mu nie powiedziałaś?
-Ty chyba żartujesz. Nie mogłabym mu powiedzieć o tym co zaszło mną a dziewczynami. On by coś im na pewno zrobił czego nie chciałabym widzieć. Ten mężczyzna jak postawi na swoim to nie cofnie się przed niczym. - powiedziałam. Już go troszeczkę znałam i z tego mężczyzny jest zboczony typek i będę musiała się przyzwyczaić. Do zdrady byłby pierwszy. U niego stały związek nie istnieje dlatego ja i on nie istniejemy dla siebie. Ja chcę prawdziwego związku, nie tylko seksu. Seks w związku tez jest, ale nie tak jak Itachi by chciał.
-Powinnaś. Wiem, ze ryzyko było by duże, ale on by zaradził. Choć jego sposoby są ryzykowne. On potrafi tez uderzyć kobietę, której nie chce lub nie chce mieć z nią nic wspólnego. Ten mężczyzna jest do wszystkiego zdolny, ale jak ktoś mu chce skrzywdzić kobietę której pragnie. Nikt go wtedy przed niczym nie powstrzyma. - powiedział. Popatrzałam przed siebie i westchnęłam. Nie mogłam tego zrozumieć.
Wstałam. Musiałam porozmawiać z Itachim. Chciałam się dowiedzieć wszystkiego o nim. Warto by było się o nim coś więcej dowiedzieć.  Jeśli jesteśmy współlokatorami jak na razie. Sama siebie nie rozumiem dlaczego tak bardzo chcę tego. Nie muszę nic o nim wiedzieć. Przypadek chciał, że jesteśmy razem w domku. To zwykły błąd, nie mogłam powiedzieć, że to wszystko specjalnie zostało zrobione. Bo tak naprawdę wszystko jest błędem. Moje życie także.
-Sakura?
-Hm…
-Mam  do ciebie pewne pytanie. - powiedział. Wstał i patrzał na mnie pewnie. Nie wiedziałam o co może mu chodzić. Z niego tez często jest tajemniczy chłopak. Na jego twarzy zobaczyłam rumieńce. - Czy.. - przerwał na moment - zostaniesz moja dziewczyną? - zapytał. Zdziwił mnie. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Choć byłam świadoma, ze także on i ja nie pasujemy do siebie. Nie daje nawet temu nadziei.
-Sasuke… - powiedziałam jego imię. - Zdziwiłeś mnie tym. Tylko, że nie mogę.
-Dlaczego? - zapytał pewnie.
-My do siebie nie pasujemy. Zasługujesz na kogoś innego. Nie pasuje do was oby dwu. Jestem po prostu inna. Przepraszam. - odchodziłam. Nie chciałam na ten temat dużo rozmawiać. To była sprawa najwyższej wagi. Powinnam bardzo dobrze o tym pamiętać, ze miłość jest zagadką i powinnam dawać szansę każdemu. Nie potrafię tak! Dam tylko szansę jak sama się zakocham. Musi na świecie być taki mężczyzna, którego pokocham całym sercem i duszą.
Weszłam na terytorium obozowiska. Widziałam ludzi, który kąpali się w jeziorze i opalali się. Popatrzałam na swój domek. Na tarasie zauważyłam Itachiego i jego kumpli. Śmieli się. Spojrzał na mnie i nadal się śmiał. Choć jego oczy co innego wyrażały.  Niedaleko były przyjaciółki, które wpatrywały się w budynek obok. Pokręciłam głowa i odchodziłam. Moje pierwsze spotkanie z Itachim jak się zaczęło? Co się wtedy działo? Uśmiechnęłam się na myśl tego wspomnienia.


Myślałam o tym jak tu zabić czas czytając książkę „Jak wyrolować faceta”. Zastanawiałam się w tamtym czasie co takiego faceci chcą od nas? Cały czas przyłazili nocami, jak i wdzierali się do nas  ołudnie. Tsunade dostawała wtedy szału. Było to dokładnie rok temu gdy siedziałam na ławce i wpatrywałam się w każde zdanie.
Wtedy chłopacy wpadli na plac szkolny i wydzierali się jak głupki. Zaczęli śpiewać piosenki związane z ciałem kobiet. Tylko uderzyć ich w tą głowę by nic nie pamiętali z tego co mówili. Wpatrywałam się w nich. Wszyscy byli znajomi, wszystkich znałam! Jeden z nich szturchnął bruneta o ciemnych jak noc oczach. Patrzał na mnie. W tym momencie zamknęłam książkę. Wywróciłam oczami patrząc na nich. Wstałam i ruszyłam w stronę szkoły.
-Spróbujesz?
-Coś ty. To nie moja liga. Za młoda.. - zaśmiał się.
-Żartujesz? - zapytał blondyn. - I tak by chciała. - parschnął. Odgarnęłam włosy z grzywki. Miałam nadzieję, że oni odejdę jak najszybciej. Przechodziłam koło nich nie zwracając uwagi. Poczułam na nadgarstku uchwyt. Ksiązka wypadła z dłoni. Wtedy poczułam pierwszy raz jego usta na swoich. To by pierwszy nasz raz gdy pocałował. Oderwałam się od niego i uderzyłam z całej siły w policzek.
-Jesteś odważny, ale także i głupi! - uniosłam głos na niego. Patrzał na mnie. Na prawym policzku był czerwony ślad po moim uderzeniu.
-Jakże inaczej. - powiedział. Uniosłam jedną brew do góry. - Prześpisz się ze mną? - obróciłam się do niego plecami i odchodziłam. - Jaka jest twoja odpowiedź?! - zatrzymałam się i popatrzałam na niego.
-S P A D A J ! - przeliterowałam mu dokładnie. Widziałam, że wszyscy byli zdziwieni. Nie mogłam zrozumieć dlaczego? To zwykły mężczyzna mający chęć na seks. Tylko, ze nie ze mną. Nie pozwoliłabym mu na to!


Stałam na środku przejścia z zamkniętymi oczami. Nie sądziłam, że kiedyś będę  z Nim gadała po przyjacielsku. I tak moje uczucia względem Jego osoby zmienią się. Już nie powinnam myśleć. Musze tylko się dowiedzieć co Sasuke miał na myśli mówiąc o Itachim „mistrz”. To najbardziej mnie ciekawi. Dziewczyny będą wiedziały dlaczego tak na niego mówią.
-Sakura. - usłyszałam znajomy głos. Otworzyłam powieki i patrzałam się na blond włosego chłopaka. Widocznie zostawił swoich kumpli, których było słychać na odległość. Wpatrywał się we mnie. - Nie będę pytał co się stało, bo to już wiemy. Powiedz mi idziesz na imprezę?
-Jaką znowu imprezę? - zapytałam.
-Dzisiaj jest impreza. No wiesz alkohol, seks i te sprawy. - zaśmiał się. Nie powiedziałam nic. Co miałam mu powiedzieć? Byłam jedyna dziewicą w całej szkole. Wszyscy to wiedzieli. Oddawały się ładnemu chłopakowi. Były z nim parę dni i to było koniec. Szły do innego. Tak było i z moimi przyjaciółkami. Teraz mieszkają z mężczyznami, a czy się powstrzymają? Tego naprawdę nie wiedziałam. - Więc jak idziesz?
-Nie wiem - odpowiedziałam.
-No przestań. Itachi by się ucieszył jak byś poszła. - powiedział. Zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. Jego oddech drażnił delikatnie szyję wraz z uchem - I na pewno byłby zadowolony jakbyście poszli razem do łóżka. On tylko na to czeka. - powiedział. Odepchnęłam go od siebie.
-Nigdzie nie idę.
-Tylko dlatego, ze powiedziałem o Itachim?
-Nie. Nie mam ochoty z wami się bawić. Mam coś do załatwienia. - powiedziałam i odchodziłam. Miałam szczególną nadzieję, że wszystko będzie inne. Choć Itachi nie zmieni się nawet jakbym prosiła o to Boga. On tylko będzie chciał seksu niczego więcej. Nie pójdę z nim do łóżka za żądne skarby świata. Teraz trzeba się dowiedzieć o co chodzi z tym „mistrzem”. Tylko to mnie interesuje.