poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział siedemnasty


Obudziłam się po paru godzinach, obok mnie nie było bruneta. Musiał w końcu gdzieś pójść, przecież nie będzie ze mną przez cały czas?  Ziewnęłam cicho patrząc na okno, które było otwarte. Wstałam z lekkim uśmiechem na ustach chowając komórkę do kieszeni. Podeszłam do okna patrząc na zewnątrz, a  niedaleko zauważyłam Itachiego wokół którego było mnóstwo dziewczyn. Typowe… Jego mina nie była zadawalająca. Widocznie nie chciał by było wokół niego tyle kobiet? Cóż w końcu - jak to powiedział – chciał tylko mnie adorować.
Zobaczymy.
Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Włosy ułożone w nieładzie, a oczy jeszcze zaspane. Nie mogłam tak się pokazać. Stanęłam przed lustrem czesać długie włosy. Przeczesałam szybko i wyszłam z pomieszczenia. Na dole nikogo nie było. Musiałam jeszcze się spakować, ale to mogę zrobić później. Weszłam do łazienki myjąc twarz, aby nie wyglądać jak zaspana. Głowa już tak bardzo nie bolała, ale dobrze, że nie będę miała żadnego urazu.
Wyszłam do salonu, gdzie napiłam się soku pomarańczowego. Wyszłam z domu, przy którym siedzieli kumple Itachiego. Zeszłam po trzech schodkach. Spojrzeli na mnie z lekkim uśmiechem. Oparłam się o barierkę patrząc na nich.
-Co jest? – zapytałam blondyna, który uśmiechał się szatańsko.  
-Nic. A co ma być? Jestem trochę zazdrosny, bo już u ciebie nie mamy szans. Jak wszedłem do waszej sypialni to tak bardzo przytulałaś się do Itachiego, że musiałem wyjść. I jak przespałaś się z nim?
-Jasne. – zakpiłam. – Czy mam każdemu po kolei powtarzać, że się z nim nie przespałam czy jesteście tacy głupi?
-Hej! – uniósł się Hidan. – Nie mów tak o nas skoro Nas nie znasz.
-A czy wy mnie znacie? W ogóle. Więc nie oceniajcie mnie skoro mnie nie znacie. Przecież zawsze to robiliście mówiąc, ze po kątach oddawałam się każdemu, tylko przy was grałam twardą. Nigdy. Cieszę się, że żadnemu idiocie z tej szkoły się nie oddałam. Jeden numerek i koniec? Nigdy w to nie wejdę.
-Już weszłaś w ten świat. – powiedział Deidara. – Ty jesteś może jedyną, która nie poszła z nikim z nas do łóżka, ale mówię ci, że to się zmieni. Któremuś z nas na pewno ulegniesz. Najbardziej flirtuje z nas Itachi, no chodź dzisiaj jakoś nie ma na to ochoty. Dziwię mu się. Ten obóz to dla niego okazja by każdą zranić, a On stoi niewzruszony. Może znudziło mu się? – zapytał śmiejąc się.
-Ta.. jasne! – zażartował Sasori, wszyscy wybuchli śmiechem. Wpatrywałam się w nich nie wiedząc co zrobić. Oni naprawdę myślą, że jest prawdziwym kobieciarzem.
-A może znalazł sobie dziewczynę?
-Itachi? – zapytał blondyn – Głupia jesteś czy jak? On i dziewczyna? Nie.. On nigdy by ponownie sobie życia nie chciał ułożyć. Jedna go już zraniła, dlatego postanowił inne ranić. Dla niego już nikt nie zapali płomienia w sercu. Wiesz o tym, prawda? No może jakby naprawdę znalazła się piękna laska, to może wtedy.. Wiesz, chodzi o upojne noce. – zacisnęłam dłonie w pięść. – nie denerwuj się tak, przecież nie jesteś piękna. Tutaj chodzi tylko o twoje dziewictwo. Chcemy cię rozdziewiczyć, na tym każdemu z nas zależy. Itachiemu też.. – spojrzałam na bruneta, który odchodził od dziewczyn. Blondyn zbliżył się do mnie. Nasze nosy prawie się styknęły. Uśmiechał się chamsko. – A ja chętnie to zrobię.
Jego usta poczułam na swoich. Zacisnęłam dłoń w pięść. Zamachnęłam się uderzając go z całej siły. Opadł z hukiem łamiąc krzesło.
-Wiesz czego nienawidzę najbardziej od napalonych facetów? – masował sobie policzek, gdy wchodziłam po schodkach. – Nachalnych facetów. – uchwyciłam go za kołnierz – Szykuj się na śmierć.
-To był zwykły pocałunek, daj spokój!
-No właśnie. Nie masz prawa mnie dotykać, a zwłaszcza, gdy chodzi o strefę intymną. Jesteś popapraną gnidą. – chciałam go uderzyć, ale moja dłoń została zatrzymana. Spojrzałam na owego mężczyzną, którym okazał się Itachi. Miał poważną minę, lecz w oczach widziałam wściekłość do blondyna.
-Powiedz mi, że jej nie pocałowałeś.
-Pocałowałem. – puścił moją dłoń. Ukucnął przed nim wzdychając lekko. Jego zewnętrzna część wylądowała na jego policzku rozcinając wargę. Kobiety na to patrzały. Wstał i uchwycił moją dłoń splątując ze swoją.
-Radzę więcej tego nie robić.
-Oj daj spokój. – mówił blondyn masując policzek. – Przyznaj się, że też chcesz ją mieć tylko dla siebie. Zawsze nam to mówiłeś, że ona wzbudza w tobie większe porządnie, od każdej nabytej kobiety, która miałeś wcześniej. Zawsze, gdy tylko ją zobaczyłeś chciałeś ją mieć dla siebie. A teraz nagle ją bronisz? Zawsze brałeś kobietę pierwszą, mam tego dosyć. Teraz niech będzie na odwrót.  – chciał mnie uchwycić, ale nie pozwolił mu. Wykręcił dłoń blondynowi, z czego wydał cichy jęk bólu. Przyjaciele się nie wtrącali!
-Chyba nie rozumiesz co do ciebie mówię. Jesteś moim przyjacielem, ale jesteś nachalny jak dla niej. A ona nie chce byś jej dotykał. Czy tego nie rozumiesz? Zachowaj odstęp.
-A ty niby co? Możesz być blisko niej.
-Obiecałem, że nie zrobię jej nic złego.
-Tak, jasne. I mam w to uwierzyć? Nie. Nie ma mowy. Powiedz szczerze, że chcesz ją mieć dla siebie i ją wykorzystasz! – mówił głośno. Pociągnął mnie i razem odchodziliśmy w stronę jeziora. Jakoś nie miałam siły się z tym sprzeczać. – Uchiha! Wracaj, nie skończyłem!
-Deidara, nie ośmieszaj się. – usłyszałam głos Sasoriego. Kroczyłam za Itachim patrząc na jego plecy. Nie wiedziałam jak zareagować. On był dla mnie ważny, wiedziałam o tym! Czułam to przy jego bliskości. Zatrzymał się.
-Przepraszam. – powiedziałam do niego. Obrócił się do mnie przodem zdziwiony – Przeze mnie pokłóciłeś się z przyjacielem.
-Nie prawda. Oni jeszcze nie wiedzą o niczym co zdarzyło się w nocy. Nie powiedziałem im, ale widocznie muszę skoro oni są tacy nachalni do mojej Wisienki. – patrzałam na niego splątując nasze dłonie. Słyszałam szepty niektórych osób, ale miałam to gdzieś. – Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
-Nie mam. W końcu ja też będę musiała swoim przyjaciółką powiedzieć. – westchnęłam cicho do siebie, widząc spojrzenie bruneta. Odeszliśmy w dalszą drogę w stronę lasu, gdzie będziemy mogli być sami. Widziałam jak wszyscy w nas się wpatrują.
-Chciałem dzisiaj ciebie gdzieś zabrać, ale to jest nie możliwe. Nie ma kto nas zawieść, więc zamierzam z tobą zostać w jednym miejscu. – odsłonił przede mną zarośla. Myślałam, że żartuje, ale weszłam w ciemną jaskinię. Nigdy nie myślałam, że jest jakieś przejście. – Mam nadzieję, że się spodoba. – trzymałam jego dłoń mocniej. Widziałam światło, które miało jaśniejszy blask. Wyszliśmy na zewnątrz.
Polana. Pod nogami wiele kwiatów  z jeziorem i małym wodospadem. Puściłam jego dłoń odchodząc do jeziora, w którym było widoczne moje odbicie. Odwróciłam się w stronę łąki kwiatów. Zauważyłam dwójkę ludzi.
-To moja służba, od ojca. Poprosiłem go o to. Niedaleko jest rezydencja, którą mój ojciec dał mi na własność. Mógłbym cię zabrać w tamto miejsce, ale tutaj jest bardziej romantycznie, nie sądzisz? – wyciągnął do mnie dłoń.
-Masz rację. – uchwyciłam męską dłoń. Przyciągnął mnie do siebie. Wpadłam w jego ramiona.
-Będę z tobą w tym miejscu tak długo jak zechcesz. -  spojrzałam na niego. W tym miejscu było naprawdę cudownie. Nigdy nie widziałam takiego miejsca. Jest jak ze snu, który był wymarzony. Wpatrywałam się w bruneta.
-Dziękuję. – podeszliśmy do stolika, gdzie podano nam szampana. Itachi wraz z Sasuke są bogaci. Ich rodzice są nadziani i każda chciałaby z nimi chodzić. Nazwisko Uchiha powinno od razu we mnie zabrzmieć, ale nie byłam tak napalona jak inne. Chcę być po prostu sobą, by być szczęśliwa w związku z mężczyzną.  Jego ojciec jest naprawdę srogi jeśli chodzi o posłuszeństwo – tak słyszałam!
Uśmiechnęłam się delikatnie jakby do siebie. Deidara był tez dzisiaj zły przeze mnie. W dodatku był bardziej napalony niż zawsze. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Stał się bardziej nachalny niż zawsze. Wydawał się naprawdę poważny co do mnie.
-Za nas, abyśmy długo przetrwali. – stuknęliśmy delikatnie lampkami z szampanem. Uchwycił mnie delikatnie za jedną dłoń. Wypiliśmy do dna. Kobieta stała niedaleko – wynajął ojca służbę. Nie powinien tego robić.. choć to miłe.  Wpatrywałam się w jego dłoń jak delikatnie pieścił zewnętrzną część. Nie wiem czemu, ale czułam się dobrze. Jakby pustka w sercu, chociaż przez moment się wypełniła radością. – Sakura?
-Hm…
-Nie jedź do szkoły.
-Myślisz, ze chcę? Nie chcę się narazić bardziej Tsunade. Dosyć zrobiłam. Nawet zajęcia opuszczam, bo mi się nie podobają. Więc jak myślisz? Nigdy nie pozwoli mi zostać. Chciałabym, ale nie będę się narażać. Po mnie przyjeżdża dziadek, więc nie mogę wszystkiego odwołać.
-I zostawisz mnie samego?
-Będziesz z przyjaciółmi.
-Wiem, i napalonymi dziewczynami. Widziałaś co robiły? One chyba nigdy się nie zmienią. Denerwują mnie przez cały czas, powinny w końcu przestać. Wiem, że jestem przystojny, ale… - zatrzymał się patrząc na mnie. Uśmiechałam się.
-Dziwisz się? One chcą byś był ich chłopakiem na stałe.
-I zostać Panią Uchiha? O nie. Ich to nie będzie dotyczyć. Wiesz chyba dlaczego to robią? – wzruszyłam ramionami. – Pieniądze. Mój ojciec jest właścicielem firmy, a ja jego prezesem. Zawsze zastanawiałem się dlaczego kobiety są takie chętne na mnie. Dowiedziałem się, ze chodzi o pieniądze, nawet moja była dziewczyna na to leciała.
-Pieniądze nie są takie ważne, choć rządza tym światem. Mówi się, że miłości nie ma, ale czasami jest. O mnie nie musisz się martwić, nie potrzebuję twoich pieniędzy. Wystarcza mi te co mam.
-Sakura nic o tobie nie wiem, powiesz mi cokolwiek?
-Dowiesz się w swoim czasie. – powiedziałam – Na pewno ci powiem, ale nie teraz. Jutro możliwe, ze sobie poukładasz jak będziesz chciał mnie odprowadzić. Mój dziadek jest kimś ważnym, ale nie ma zawsze czasu.
-To dlaczego zawsze siedziałaś w akademiku?
-Dla bezpieczeństwa. Czy ty mnie podglądywałeś?
-Czasami. Nie miej tego za złe, ale naprawdę było warto patrzeć. – uniosłam brew do góry. – Nie chodzi o ciało.. to znaczy.. ale wpadka. – zaśmiałam się.
-Nie ładnie tak podgadywać. – wstałam trzymając jego dłoń. Odeszłam. Widziałam jak się we mnie wpatruje. Obejrzałam się przez ramię uśmiechając się do niego zachęcająco. Siedział tam jakby chciał się powstrzymać przed oczywistym. Służba zniknęła, gdy podała wszystko co mieliśmy zjeść. W oczach mężczyzny dostrzegłam pożądanie, które błyszczało coraz bardziej. Rozebrałam się do samej bielizny i po kostki weszłam do jeziora.
-Kusicielka. – powiedział do mnie.
-Nie prawda. – powiedziałam do niego, gdy jego dłonie oplątały się wokół talii. Opuszkami palców, lekko i uwodzicielko błądził po brzuchu robiąc małe zawijasy bym poczuła się jak w niebie. Przymknęłam powieki wyczuwając gorące pocałunki na szyi, którą od czasu do czasu przegryzał. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Każdy skrawem mięśnia wyczułam na plecach. Dłoń wplatałam w krótkie włosy bruneta, które sama umodelowałam.
-Prawda, dobrze wiesz jak ciebie pragnę, a raczej pożądam! – powiedział władczo, co mi się bardzo podobało. Obróciłam się do niego przodem dotykając mięśni. Po jego ciele przeszedł dreszcz.
-Dziękuję. – powiedziałam, a sama nie wiedziałam czemu, ale po policzku spłynęły łzy. Spuściłam głowę zażenowana swoimi łzami. Nie mogłam dopuścić by je zobaczył.
-Sakura, co się stało? – zapytał dotykając policzków.
-N-nic. – wymamrotałam do niego z lekkim uśmiechem. Uniósł  za brodę, bym na niego popatrzała. Starł z policzków krople łez.
-Jeśli to łzy szczęścia możesz płakać, ale nie chcę nigdy widzieć by to były smutne łzy. – pieścił policzek z jeszcze większym zaangażowaniem, jakiego nabrał podczas swoich kochanek. Każda, która była z Itachim, z pewnością czuła się spełniona. – Nie doprowadzę cię do łez, nie martw się. Będę ciebie bronił, tak jak dzisiaj.
Musnęłam miękkie wargi, którymi obdarowywał się coraz bardziej namiętnie. Językami pieściliśmy siebie nawzajem, w taki sposób aby każde czuło większą rozkosz od poprzedniej. Bawiłam się jego włosami masując kark i lekko drapiąc plecy. Nawet nie wiedziałam kiedy znaleźliśmy się na trawie rozkoszując się pocałunkami. Obdarowywał nimi szyję, obojczyk, dekolt i kawałek piersi.
-Chciałbym już teraz rozładować wszystkie emocje, ale dla ciebie wytrzymam tak długo ile będziesz chciała. Tylko dla ciebie... – głaskał policzek. Uniosłam się na łokciach całując jego usta zjeżdżając na szyję i obojczyk. Chciałam spróbować sprawdzić jego wytrzymałość. Znów zadrżał, ale nie uchwycił mnie w ramiona. Ucałowałam jeden koniuszek ust, a potem drugi. Delikatnie, koniuszkiem języka przejechałam po dolnej wardze by go zachęcić. Nie chciał ulec, ale nie jest taki wytrzymały? Nadal próbowałam robić wszystko by go zachęcił, ale nie uległ.
-No wiesz… - naburmuszyłam się. Spojrzał na mnie śmiejąc się – jestem aż taka słaba w rozkoszowaniu mężczyzny? – zapytałam zła.
-Wcale, a wcale. Moje ciało od środka się paliło, ale mnie sprawdzałaś, prawda? Chciałaś zobaczyć czy ci ulegnę? Uległbym, z pewnością. – znów zaczął mnie pieścić. Przymknęłam powieki odchylając głowę do tyłu, aby poczuć się jak w erotycznym świecie pełnym rozkoszy! 

sobota, 2 marca 2013

Rozdział szesnasty



            Siedziałam w wannie myśląc o tym co było między mną a Itachim? Zgodziłam się na bycie z nim przez okres próbny. Jeśli nam się uda to będzie pięknie. Od zawsze mi się podobał, ale ta jego zboczona natura jest straszna. Dziewczyny do niego przez to lgną. Na pewno będę się denerwować przez ich zachowanie. Jest ich „mistrzem” w tych działaniach. Seks to jego wrodzony talent. Zawsze nim był. Nigdy nie będzie innego. Też chcę Go poznać jak najlepiej. Sądzę, że jego najgorsza wada nie zostanie wyleczona przez parę dni lub tygodni. Zawsze będzie zboczony. To się nie zmieni.
            Och.. faceci. To u nich wrodzona cecha, gdy zaczynają dojrzewać. Wtedy im malutki tyka. Chce tego i tamtego. Powinni czasami powstrzymywać się od imprez bądź innych rzeczy. Pamiętam jak kiedyś odmawiałam Itachiemu to szedł do innych. Brzydziło mnie to! Ostatni czasy wkurzało, gdyż z czasem polubiłam go. Byłam jedyną, która odmawiała. Uwielbiałam jego zachowanie. One powinny przejrzeć na oczy, że Uchiha bawił uczuciami jak z nim zrobiła Jego dziewczyna. Nie będe z Nim na razie o tym rozmawiała, ale chcę aby kiedyś wszystko powiedział.
            Wstałam opłukując swoje ciało z piany. Wyszłam z wanny. Owinęłam się ręcznikiem. Zrobiłam krok. Stanęłam na czymś poślizgując się. Uderzyłam w kant wanny. Świat zawirował... Usłyszałam tłuczenie szkła. Dotknęłam skroni, gdzie pokazał się szkarłat. Wpatrywałam się w dłoń.  Usłyszałam jak ktoś uderza w drzwi. Traciłam kontakt z rzeczywistością. Zauważyłam znana postać. W oczach zauważyłam strach. Ukucnął przede mną. Dotknął skroni. Syknęłam cicho z bólu.   Do pomieszczenia weszło jeszcze parę osób. Czułam jak mi się odplątuje ręcznik.
            -Idźcie po Tsunade. - wypowiedział. - ej.. Mówię do Was! - warknął na nich. Spojrzał. Wyszli szybko. Ręcznik opadł odsłaniając moje piersi. Itachi spojrzał na nie. Wpatrywał się przez chwilę. Chciałam mu przywalić.
            -Przywalę ci zaraz. - uśmiechnął się. Zakrył moje ciało. Wziął mnie na ręce. Na plecach poczułam miękką sofę. Okrył mnie kocem, by nikt nie widział mojego ciała. - jesteś za bardzo zboczony.
            -Wcale nie... twoje ciało tak na mnie działa. - uchwycił apteczkę, którą podał mu jego przyjaciel. - kiedyś było tak samo. Nawet jak było pod ubraniami. Myślałem, że oszaleję widząc ciebie. - wytarł krew. Patrzałam na niego jak sobie radził – Codziennie mogłem an ciebie patrzeć bo byłaś inna. Odrzucałaś za każdym razem. Nawet nie wiesz jak to mi się podobało. Nigdy, nikomu nie ulegałaś. Wielu chłopakom z naszej szkoły się podobasz. Prawda, Sasori? - odwrócił głowę w bok. - Cóż jakby tak na to spojrzeć jesteś najbardziej popularną dziewczyną w naszej szkole. Każdy ciebie chce dla siebie, ale nikt nie ma odwagi do ciebie zajść.
            -Ty się dziwisz? - zapytał czerwono włosy – To twoja wina. - spojrzeli po sobie. Nie czułam już aby cokolwiek leciało z rany. Nie było to mocne uderzenie, ale jednak trochę wycierpiałam. - Każdy się ciebie boi. Wszyscy wiedzą, że Ona ci się podoba. Marzą o tym aby Cie odrzucała cały czas, aby mieli szansę. Nawet ja o tym myślę.
            -Wiem. - wypowiedział. Oni naprawdę tak bardzo mnie chcą. Jestem dziewicą. Nie doświadczona. Wiec dlaczego pragną mnie bardziej niż inne? To nie ma sensu. Patrzałam na Iatchiego, który się uśmiechał. Dotknął mojego policzka. Zjechał niżej.
            -Nie próbuj bo dostaniesz w łeb. - warknęłam na niego. Głowa mnie bolała. Siedział blisko mnie. Widziałam, że chciał mnie jeszcze bliżej siebie. Na pewno myślał o seksie. On i Ja w jedności? Odwróciłam lekko głowę w bok. To zawstydzające. Powinnam się karcić w myślach, ale nie potrafię. Naprawdę chcę o tym myśleć.
            -Przepraszam. Nawyk -  zaśmiał się. Do pomieszczenia weszła dyrektorka. Podeszła do mnie spoglądając na ranę. Spojrzała na bruneta. - Co? Dlaczego pani się na mnie tak patrzy? To nie ja zrobiłem. Nie jestem psychopatą. - zaśmiałam się cicho pod nosem. Pożałowałam. Jęknęłam z bólu. - Upadła w łazience.
            -Wyjaśniono mi. Tylko powiedz. Zainteresowałeś się jej ciałem?
            -Ja..
            -Winny! - uśmiechnęłam się – Czy ty masz choć krzty honru? – patrzał się na Tsunade. Nie wiedziałam o co chodzi, ale chyba nie był z tego powodu szczęśliwy. On jak to On – chciałby dostać wszystko. Dałam mu szansę, a On jest za bardzo zboczony. Nie wiem czy dobrze zrobiłam dając mu szansę? Nie miałam dawno chłopaka – chwila – nie od dawna, tylko od momentu przybycia do szkoły. Hm… To dziwne.
Milczenie trwało dłuższy moment. Nie odzywałam się patrząc na bruneta, który patrzał na Tsunada morderczym spojrzeniem. Na pewno na nią klnął w myślach. Odszedł wściekły do  lady kuchennej. Wiedziałam, że na pewno boryka się z swoimi myślami na jej temat. Niech tak robi – ona czasami nawet mnie wkurza.
-Sakura dosyć tego. – wypowiedziała Tusnade. Patrzałam na nią nie rozumiejąc ani słowa. To był wypadek! Czy ona to w ogóle rozumie? Widocznie nigdy nie miała takich wypadków w czasie młodzieżowych lat. – Wracasz do szkoły.
-Co? Dlaczego? – brunet się obejrzał na mnie i na Tsuande. Nie zadawalało go to wcale, a wcale. Cóż będę daleko od niego. – Nic nie zrobiłam takiego złego.
-Nie? Sądzę, że raczej zrobiłaś. Piłaś, paliłaś. W dodatku upiłaś się nic nie pamiętając. Co jeszcze? Ach tak, teraz ta wpadka. Dłużej tutaj nie zostaniesz. Jutro przyjedzie ktoś po ciebie i będziesz miała lekcje w szkole. – wstała odchodząc.
-Nie będzie takiej potrzeby. – wyjąknęłam. Spojrzała na mnie, uniosłam się lekko – Zadzwonię po mojego dziadka. Na pewno jest niedaleko. Wpadnie po mnie.
-O którym dziadku mówisz?
-Ze strony ojca.
-Nie wiem czy będzie miał czas. Jest przecież zajęty swoją pracą.
-Dla mnie zawsze go ma. – wstałam zakrywając się szybko i weszłam do łazienki ubierając się na szybkiego. Oparłam się o zimne kafelki nie wiedząc jak wszystko ułożyć w całość. Tsunade nie wybrała właściwego momentu na wydalenie mnie z obozu. Wiele kobiet będzie się cieszyć z tego powodu. Dlaczego? Itachi będzie mógł zaszaleć. Nie mam ochoty słyszeć, że znów był z jakąś kobietą w łóżku.
Nie, nie wytrzymałabym tego – zdrada, tak bym to nazwała. W końcu jesteśmy w związku. On i ja!. Nie wiem czy mówił to serio czy chce mnie wykorzystać! Nie chcę o tym słyszeć, nie chcę! Nie wiem w jaki sposób mam to wszystko zrobić? Czy mam się udać na powrót do szkoły? Itachi będzie mógł szaleć, a w końcu muszę go obserwować by nie zrobił głupstwa związane z „lepszymi” kobietami.
Usłyszałam głosy, które wymieniały zdanie „..pozwolisz jej?” , „Głupi jesteś”. Nie wiem o czym dokładnie rozmawiali, ale nie będę się w to mieszać. Muszę sama się z tym borykać, a także zadzwonić do dziadka, możliwe że zrobi mi zaszczyt i po mnie przyjedzie? Oby.. inaczej musiałabym wezwać taksówkę. Wyszłam z pomieszczenia idąc na górę.
-Dokąd idziesz?
-Źle się czuję. Idę się położyć. – odpowiedziałam Itachiemu. Nie mogłam przesilać swojego ciała, inaczej może być nie za ciekawie. Wpatrywałam się w swoje łóżko, gdzie leżał telefon. Uchwyciłam go wykręcając numer do dziadka. Usłyszałam sygnał – odebrał po dwóch.
-Słucham cię droga wnuczko.
-Dziadku, jestem na obozie w Shirakawa-go czy mógłbyś po mnie jutro rano przyjechać?
-Wystarczy, że wyśle limuzynę. Przyjedzie po ciebie moja służba. Jak rozumiem chcesz wrócić do szkoły, a nie mnie odwiedzić. Będą jutro o jedenastej, może być? Chyba do tego czasu się wyśpisz? – opadłam na poduszkę bruneta uśmiechając się lekko.
-Tak, na pewno. Dziękuję. – spojrzałam w bok  na otwarte okno, gdzie zobaczyłam dwa ćwierkające słowiki. Wyglądały jakby jeden drugiemu nucił miłosną melodię. Usłyszałam pikanie. Dziadek musiał być zajęty, ale miałam teraz tylko jego. Nikt mi na świecie nie pozostał oprócz jego i babci, która w ogóle mnie nie poznaje, ale przychodzę do niej.
Komórkę położyłam na nocnej szafce wpatrując się nadal w ptaki. Wyglądały tak uroczy. Przymknęłam powieki myśląc jedynie o tym co się między mną a Itachim wydarzyło. Nie chcę mu ulegać, ale jest uroczym mężczyzną. Chcę byśmy stworzyli parę, która się nawzajem wspiera. Erotyzm na pewno tez będzie – w jakichś chwilach – nie mogę temu zaprzeczyć!  Przecież ma takie cudowne ciało. Jego mięśnia.. Ach… Po prostu, gdy ich dotykałam myślałam, że zwariuję. Chciałam ich dotykać przez dłuższy czas. Może za bardzo się przy tym rozpływam? Dobrze, że On o tym nie wie.
Otworzyłam powieki. Drgnęłam widząc Itachiego nad sobą. Nie wiedziałam o co chodzi tak naprawdę.
-Prze-Przepraszam – wypowiedział pół szeptem. Dlaczego mnie przepraszał? – To dla mnie trudne od razu tak się powstrzymywać, a w dodatku, że do ciebie mnie bardzo ciągnie. Nawet w tym momencie wyglądałaś jak księżniczka do wzięcia. – drgnęłam, gdy wyczułam gorąco panujące w moim ciele. Usiadł na łóżku zakrywając dłońmi twarz. Uchwyciłam jego ręce łącząc ze swoimi.
-Wybaczam, ale wiem, że tak mogło być. Chcesz zacząć od początku, więc ja także zaczynam. Razem przez to musimy przejść. Nic się przecież takiego nie stało. – dotknął policzka, który pod jego dotykiem stał się cieplejszy.
-Wisienka.. – wyszeptał.
-Słucham?
-Tak pachniesz. Samą wisienką. – nachylił się bardziej do mnie. Nasze usta dzieliły milimetry. Oddech przyśpieszył. Czułam jego na wargach i policzkach. Dotyk był delikatny, zjechał na usta uśmiechając się bardzo delikatnie.  Do pomieszczenia ktoś wszedł. Od razu spojrzeliśmy się na ową osobę, która okazały się moje przyjaciółki.
-Eee.. To my może później przyjdziemy. – uśmiechnęły się.
-Nie, nie. – mówił brunet – Właśnie wychodziłem. – wstał. Przepuściły go patrząc na niego z ciekawym spojrzeniem. Teraz zaczną o wszystko się wypytywać, czy mieliśmy wspólną noc czy też nie! Tragedia! Nie chcę im o wszystkim opowiadać. To takie krępujące, w dodatku teraz chodzimy ze sobą, więc nie wiem czy on chce o tym wszystkim mówić. Jedna usiadła na moim łóżku, a druga na Itachiego. Wpatrywałam się w nie.
-Co tutaj robicie?
-No wiesz, tak się składa, ze usłyszeliśmy jak w łazience straciłaś przytomność. Chcieliśmy zobaczyć czy dobrze się czujesz, a tu taka niespodzianka. Zbliżał się pocałunek z Itachim, a zawsze taka oziębła dla niego. – zaśmiała się Temari. Tak, zawsze taka byłam – twoje słowa: „nie chcę cię znać.” A twoje słowa teraz: „Weź mnie całą” – znów się zaśmiała. Po plecach przeszedł nie przyjemny dreszcz. Jest źle, one nie wiedzą co mówią. Itachi i ja się nie kochaliśmy w tym łóżku czy nawet w drugim. Zawsze chciały bym komuś uległa, a nikt nie był dobrym kandydatem.
-Nie uległam mu. – wypowiedziałam.
-Nie? Jaka szkoda – wypowiedziała ze smutkiem Hinata. – uczniowie mówią, ze pędził do ciebie jak szalony od ojca. Tak jakby mu naprawdę zależało. Śmieszne, Jemu nigdy by poważnie nie zależało. To jest kobieciarz.
-Taaak. – przeciągnęłam. Nie wiem czy mam dłużej to ciągnąć, czy też nie. – Może zmieńmy temat?
-Ale powiedz, wpadł do domku jak szalony? – pytała Temari.
-Nad ranem dopiero przyjechał – skłamałam.
-Szkoda, czyli to tylko plotka. – zaśmiały się – Słyszałyśmy, że Tsuandę cię wysyła na powrót do szkoły.
-Tak, to prawda.
-Naprawdę? – zapytała Hianta
-Tak. To wielka tajemnica nie jest. Jakoś nie jest mi tego żal, będę w szkole. Chyba.. – zaśmiałam się. Popatrzały na mnie z poważnymi minami. Lubiłam zawsze uciekać z zająć do swojego świata. Wiele nie wiem na temat tej szkoły, lecz musze w niej być. Wola rodziców musi być spełniona choć nie wiedzą czym się tutaj zajmuję. Nie wiedzą, bo nie zdążyłam im powiedzieć. Oczywiście mam dziadka i babcię, bo inni się do mnie nie przyznają. Dlaczego? Bo uczestniczę do szkoły, która jest niższej rangi w ich oczach.
-Sakura bądź poważna, jesteś na samym końcu bo opuszczasz wiele lekcji. Może czas dorosnąć? Tsunade też powoli z tobą nie wytrzymuje. Chce abyś zdała szkołę, a nie w niej tkwiła. Nie wiem co ty sobie myślisz, ale powinnaś dorosnąć.
-Nie zrozumiesz. To rodzice mnie do niej wysłali, nie wiedząc jaka tak naprawdę jest. Ja też nie wiedziałam, dopiero potem. Dlaczego Was wysłali? – zapytałam.
-Chcemy się wyżyć erotycznie – odpowiedziały oby dwie.
-Sakura.. – Temari uchwyciła moja dłoń – Ty powinnaś mieć takie same postanowienie. My jesteśmy tacy sami prawda? Choć jesteś dziewicą to nic nie zmienia. Każda osoba, która przyszła do tej szkoły chce się wyżyć erotycznie, bo wie , że nie doświadczyła tego wcześniej. Spróbuj też to zrobić.
-Rozumiem, lecz nie pochwalam tego. Jak znajdę prawdziwego mężczyznę, którego pokocham to z nim pójdę do łóżka. Z nikim innym.
-Ale Sakura, żaden ciebie w takim razie z tej szkoły nie będzie chciał. Sama wiesz jak ten cykl działa. Nikt nie chce stałego związku.. – spojrzałam na nią zła. – Nie mów, że nie szukasz kogoś stad? Czy ty oszlaałas? Każdy z zewnatrz będzie miał cię za..
-Dziwkę? – dokończyłam za nią. – Nie sądzę by tak było. Dlaczego? Bo nie poszłam do łóżka z żadnym mężczyzną, prawda? Nie poszłam! Więc mi nie mów, że jestem jakąś ladacznicą, bo nią nie jestem. Nie oddała bym swojego obojętnie kogo. Wiem, że będzie taki mężczyzna, który mnie pokocha jaka jestem! – spojrzałam w bok – Chcę zostać sama. – wstały patrząc na mnie.
-Naprawdę weź sobie chłopaka do zabawy z tej szkoły. Chociaż Itachiego. – wyszły zamykając za sobą drzwi. One mnie w ogóle nie rozumiały. „Chociaż Itachiego” – nigdy! – Dlaczego? Bo chce spróbować z nim stałego związku, jaki ma się udać. Nikt nie wie, że chodzę z Itachim. Nikt się na razie nie dowie. Jeśli sam powie to dobrze. Nie wiedziałam czemu one myślą jedynie by chłopacy z nimi się przespały! To chore!!
-Chce kochać i być kochaną. – na głowie poczułam czyjąś dłoń. Spojrzałam na osobę znajdującą się przede mną. Kare oczy wpatrywały się we mnie z radością. Wierzchem dłoni przetarł policzki z łez. Wpatrywałam się w niego z lekkim uśmiechem. Nie wiedziałam co może się wydarzyć, ale był przy mnie – to się najbardziej liczyło!
-Wiesz co trzeba zrobić by przeciętna kobietę zmienić w wyjątkową? – zapytał mnie. Nie rozumiałam jego słów. Dlaczego pyta mnie o takie coś. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.  – Wystarczy ją pokochać.
-Więc ja nią nie jestem – uchwyciłam jego dłonie wpatrując się w blizny, które były bardzo widoczne. Uchwycił podbródek wpatrując w moje oczy z nikłym uśmiechem.
-Nie prawda. Dla mnie już się stałaś wyjątkowa, niedługo sama to poczujesz. – nachylił się nade mną. Musnął delikatnie wargi. Czułam jego zapach męskich perfum, jak i smak ust. Zamruczałam cicho czując miękkie wargi na swoich. Przyciągnęłam go bliżej do siebie przez co znalazł się na łóżku razem ze mną. Czułam jego bliskość co wywołało u mnie gorąco. Oderwał się ode mnie pieszcząc policzki.
Czarne oczy przyciągały do siebie jeszcze bardziej niż zawsze. Słowa przyjaciółek nie działały na mnie jak jego obecność.
-Sakura..
-Hm..
-Nie słuchaj swoich przyjaciółek. – patrzałam na niego. – Bądź przy swoim postanowieniu. Zostałaś tak samo wysłana do tej szkoły jak ja, więc mamy z sobą coś wspólnego, ale cieszę się z tego powodu, bo mogłem poznać ciebie. Nie żałuję tego wszystkiego i chcę być z tobą. Chcę z tobą przetrwać, nie będę zalecał się do żadnej innej. To jest moje przyrzeczenie względem ciebie. Będziesz tylko ty do której będę się zalecał. – dotknęłam jego policzka.
-Dziękuję. – powiedziałam patrząc nadal w jego oczy. – A ja będę przyjmować twoje względy. – ucałowałam usta bruneta. Moja dłoń znalazła się na jego plecach, które były tak samo umięśnione jak tors. Językami pieściliśmy siebie nawzajem. Zjechał na szyję, która obdarowywał pocałunkami. Wbiłam się paznokciami w skórę bruneta. Blisko ucha zassał się. Oderwał się.
-Wybacz. Nagły odruch. – całkiem blisko mogłam go mieć w tej chwili – Może pójdę. – zatrzymałam go.
-Nie idź. Zostań ze mną. – położył się obok mnie. Wtuliłam się w niego czując mięśnia. Było mi przyjemnie. Jego serce biło szybciej. Westchnęłam cicho przymykając powieki. Ręka dostała się pod jego koszulkę. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, ale to mnie nie interesowało. Choć plotka będzie jedno znaczna – Sakura spała z Itachim! Poczułam jak przygarnia jeszcze bliżej siebie. Czułam się jak w siódmym niebie, bez wątpliwości. Jeśli ze mną zostanie to będę najszczęśliwsza kobietą na Ziemi!




Jest rozdział. Następny pojawi się, gdy wena zapuka do mych drzwi ;)