poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział piętnasty

Nadal byłam zdziwiona jego nagłym zdenerwowaniem i wejściem. Zamknęłam za nim drzwi. Z jakiego powodu był na mnie tak zdenerwowany? Nie wiedziałam, ale byłam szczęśliwa w tym momencie, ze jest ze mną. bałam się być sama. Przekręciłam kluczyk w zamku. Obróciłam się do niego. Patrzał się nadal na mnie zły. Co ja takiego zrobiłam. Był nadal mocny, a z końcówek krótkich włosów kapały kropelki wody. Wyglądał uroczo, gdy tak do niego się przyklejały. Powinien się przebrać, gdyż może się rozchorować.
-Co to miało być?! –wykrzyknął na mnie. Nie wiedziałam o co mu tak naprawdę chodzi – a gdyby ci się coś stało? Nie zamykaj się, gdy jesteś sama. Głupia! – uniósł głos na mnie. – Choć z jednej strony dobrze. Nikt do ciebie się nie włamał. Nie wiem już co powiedzieć. To denerwujące. – patrzałam na niego.
-Idź się przebierz. – wypowiedziałam z uśmiechem. – Nie chce byś się przeziębił, więc idź.
-Najlepsza byłaby kąpiel. – westchnął – straszny był dzisiejszy dzień, ale wiem jak to umilić.
-Słucham? – uśmiechnął się delikatnie. Odszedł. Co jest, zapytałam siebie w myślach. Itachi jest jakiś dziwny. Chodź wyglądał tak słodziutko z tymi przyklejonymi do policzków włosami. Nie dziwie się, że każda chce się na niego rzucić. Dotknęłam się policzka czując jak robi się bardziej gorący. Włączyłam telewizor, ale żadnej stacji nie było można złapać. Wiatr musiał coś zepsuć. Wyłączyłam telewizor. Brunet zszedł i wszedł do łazienki. Na aneksie kuchennym zauważyłam trzy torby? Ciekawe co to? Nie, nie mogę być tak ciekawa. To Itachiego, więc nie mogę tego dotykać. Podkuliłam do siebie nogi słysząc jak się kapie. Chyba nie zgasiłam świeczek. Trudno. On tez może się zrelaksować. Uśmiechnęłam się sama do siebie. To nie wiarygodne, ale gdy go zobaczyłam chciałam się na niego rzucić obcałowując. Zdążył do mnie przyjechać przed moim snem. Kochany jest, choć musiał jechać do ojca. Nie wiem czy ten pocałunek dzisiaj na niego tak zadziałał? Nie, chyba nie. To by była głupota jakby tak na niego zadziałał. Westchnęłam lekko.
-Widocznie mnie nie słuchasz. – usłyszałam jego glos. Spojrzałam w stronę skąd dochodził. Stal przy ladzie kuchennej wpatrując się we mnie i przygotowując jedzenie na talerzach. – Pobudka księżniczko. W jaki amok wpadłaś? – zapytał. – idź do góry. Zaraz nam przyniosę coś do przegryzienia. – wstałam z sofy odchodząc do góry. Widziałam same pyszności. Nie wiem skąd On je wszystkie wziął, ale naprawdę chyba się do mnie śpieszył. Opadłam na swoje łóżko czekając na bruneta. Westchnęłam myśląc o kolejnych dniach. Było to straszne. Nie wiedziałam jak mogło się skończyć, ale nie interesowałam się tym. Usłyszałam dźwięk wiadomości. Chwyciłam otwierając swoją pocztę. Temari?

Co robisz?

Czy Ona nie ma co robić? Westchnęłam kolejny raz myśląc nad tym wszystkim. Temari nie ma co robić? Powinna raczej rozkoszować się wieczorem. Cóż, powinnam odpisać, ale naprawdę nie mam ochoty. Wstukałam sześć wyrazów i wysłałam. „Czekam na swojego księcia z bajki”. One na pewno zrozumieją to na opak. Nie powinny w ogóle się tym interesować, ale od zawsze chciały bym była z Itachim. Tylko, że to nie możliwe. Zawsze był zboczony, lubił jak dziewczyny na Niego leciały. Nie jestem tymi kobietami. To by było nie możliwe, bym nimi była. Nie chciałabym być tak uparta jak jestem, podoba mi się Itachi. Podkuliłam do siebie nogi myśląc o nim. Słyszałam jego kroki do góry. Nie powinnam niczym się przejmować. Przecież między nami nic nie będzie. Pocałunek rano był całkiem przypadkowy. Tak mi się zdaje… Wszedł do pomieszczenia. Spojrzałam na niego. Miał pełno talerzy. Pomogłam mu biorąc od niego i kładąc na swoim łóżku. Położył resztę. Podał mi kieliszek na długiej stópce i wlał szampana? Tak to wyglądało mi na szampana.
-Itachi? – zapytałam.
-Tak?
-Kiedy zdążyłeś to wszystko kupić? To… - uśmiechnął się delikatnie i usiadł na moim łóżku wlewając sobie trunku.
-Po drodze powrotnej. Dobrze, że zdążyłem zanim poszłaś spać. Mój szofer mówił, że złamał za dużo przepisów by mnie tak szybko dowieść. Doradca ojca mówił, żebym szansy nie zmarnował bo mu się spodobałaś. Mówił, że byłabyś dobrą na zostanie Uchiha.
-Słucham? – zapytałam – a właśnie, mamy chyba do pogadania o twoich rodzicach. – nie wiedział o co chodzi. – Mówiłeś, że nie masz rodziców. Okłamałeś mnie.
-E… Nie mówiłem tego dosłownie. Bo często mnie denerwują, mam przejąć ich branżę, a nie chcę. W dodatku musze jak najszybciej znaleźć sobie dziewczynę inaczej ojciec zmusi mnie do małżeństwa z bogatej rodziny, a tego nie chce. Już wszystko z każdym omówił, więc dał mi ultimatów na określony czas. – westchnął ciężko. – To stresujące. Nie będę Cię zajmował moimi problemami i rodziną. Wiec wypijmy za wspólną, lecz nie luksusowa, kolację. – puknęliśmy delikatnie kieliszkami i wypiliśmy do dna. To był jednak toast za naszą wspólną kolację.
-Czekaj chwilę. Dlaczego doradca twojego ojca mówił, abyś szansy nie zmarnował? To jest nie dorzeczne.
-Sakura, błagam. Pomińmy dzisiaj ten temat. Mam dosyć ojca, firmy i jego pieprzonych zachciewajek na temat tego jaka powinna być moja żona. On nie ma prawa za mnie wybierać. Dosyć razy zostałem zraniony, więcej nie chce. Dlatego pomińmy to, dobrze?
-Tak. – nie chciałam więcej poruszać tego tematu, ale w głowie mi za dużo świtało. Nalał mi jeszcze szampana. Uśmiechnęłam się delikatnie. Widziałam jego lekki uśmiech. Miał tutaj wiele do powiedzenia. Serce bilo szybciej widząc ten słodki uśmiech.
-Wiem, ze to nie jest to, gdzie chciałem Cię zabrać, ale… - mój palec znalazł się na jego wargach.
-Jest tak jak chciałam by było. – powiedziałam. Jadłam wszystko po kolei pijać szampana. Nie wiem która butelka szła. Kupił tego naprawdę dużo. Słyszałam jak do mnie dzwoni telefon, ale miałam to gdzieś. Wolałam o tym nie myśleć i nie słyszeć. Byłam tylko z Itachim i to mi się podobało. -Mogę Cię o coś spytać?
-Pytaj dowoli.
-Tylko się nie gniewaj. – spojrzał zdziwiony, że naruszyłam ten temat. – Jaka była Twoja pierwsza dziewczyna? – patrzał nadal zdziwiony. Nie zauważyłam złości, jedynie wpatrywał się we mnie zainteresowany.
-Wiesz moja pierwsza dziewczyna była jak każda inna.
-Itachi, ja się nie pytam o dziewczynę na noc. Tylko na stałe. Całkiem pierwszą, przed tym jak zacząłeś wygłupiać się ze seksem. Jedna w ta druga w tamtą. Nie o taką zdzirę mi chodzi. – lustrował mnie nadal. Zauważyłam w oczach iskierki bólu.
-Nie było takiej. – westchnęłam. Wolałam tego nie kontynuować. Spojrzał na mnie z ukosa. Jakoś nie miałam na niego siły w tej chwili.
-Będzie Cię bardziej boleć.
-Słucham?
-Jeśli nikomu tego nie powiesz, twoje cierpienie nigdy nie ustąpi. Duszenie w sobie jest najgorsze. Mi zawsze rozmowa z przyjaciółmi pomagała. Nie wiem czy twoi o tym wiedza, ale w końcu znajdzie się osoba, której powiesz. Będzie Cię to bardziej przytłaczać. Każde złe wspomnienie związane z Tą osobą. – popiłam trunku – Myślisz o niej przy każdej napotkanej dziewczynie, z którą spędziłeś noc, czyż nie? – odwrócił głowę w bok. – tak myślałam. Trudno jest tobie zapomnieć jak Cię skrzywdziła, to Ty inne ranisz mówiąc, że żadnej nie chcesz. To je bardziej boli niż myślisz.
-Sakura co Ty możesz wiedzieć o zranionej miłości? To było dawno i się skończyło. Lecz rany zostają na sercu. Gdybyś zobaczyła jak poszła z bratem do łóżka nie mówiłabyś takich rzeczy. On się sprzeciwiał, ale ona nie dawała mu spokoju. Raniła mnie i przy okazji Jego. Nigdy by mi nie zrobił przykrości. Sasuke jest osobą, który nie bierze dziewczyny swojego brat do łóżka. – dotknęłam jego policzka.
-Ty… - zaczęłam – nie powinieneś być taki. Zraniła Cię popełniając większy błąd, prawda? – dotknął mojej dłoni delikatnie przymykając powieki. – Znajdzie się kobieta, która pokocha Cię takiego jakim jesteś.
-Oby Ona mnie pokochała – spojrzał na mnie. Wiedziałam o co mu chodzi, ale nie mogłam razem z nim o tym mówić. Jakoś nie miałam na nic w tamtym okresie ochoty. Westchnęłam cicho. Nie mogłam zrozumieć co o tym myśleć. Wiedziałam, że mówi o Mnie. Widziałam w jego oczach smutek. – Właściwie chce o czymś z Tobą jeszcze porozmawiać.
-Hm…
-Chce zrobić dalszy krok w przyszłość. Znaczy się.. – na jego policzkach powstały rumieńce. – Nie wiem czy to dobry moment, ale kiedyś musiałbym to powiedzieć. Cholera.. – przeklnął. Dałam mu czas by to wszystko przełknął – Nie wiem jak zacząć.
-Tak by było dobrze. – uśmiechnęłam się promiennie do niego.
-Chcę Cię bardziej poznać. – patrzałam na niego. Uchwycił moją drugą rękę. – Chce znać twoje wady i zalety, chce także znać twój dotyk i słyszeć jak się denerwujesz. Chcę wiedzieć co lubisz a czego nie. Pragnę byś była całe dnie przy mnie. Każdego dnia i każdej nocy byś była tylko ze mną. Uśmiechała się tak tylko do mnie. Zostań… - nie On tego nie powie, prawda? – zostań moją dziewczyną.
-Itachi… - wypowiedziałam zdezorientowana.
-Wiem, wiem. Jestem totalnym idiotą. Wykorzystywałem kobiety, ale chce spróbować jeszcze raz. Spróbować wszystko od początku. Jeśli nam się nie uda zrozumiem. Nie jestem w tym zbyt dobry. Przez tyle lat tylko wykorzystywałem, lecz gdy ty się pojawiłaś zaczęłaś mi odmawiać byłem naprawdę zdziwiony. Podobałaś mi się z każdym dniem, gdy na ciebie patrzałem. Ja… chcę być z Tobą na stałe. – patrzałam na niego. Nie wiedziałam czy mam się zgodzić czy tez nie. Mnie tez zraniła osoba, którą kochałam. Dawno temu…
-Ja…
-Chociaż spróbujmy Sakura. Do niczego nie będę Cię zmuszał. Nigdy. Chce byśmy o wszystkim razem decydowali. Nie chce by tak było, że nie chcesz spróbować. Dajmy sobie chociaż miesiąc próby. Zobaczymy jak nam razem będzie. Chcę spróbować być z kimś na dłuższy okres czasu. – zacisnął swoje dłonie na kołdrze. Uśmiechnęłam się delikatnie. Wstałam, lecz on na mnie nie spojrzał. Myślał chyba, że chcę wyjść. Uniósł głowę patrząc na mnie. Dotknęłam Jego policzka.
-Nie wiem co mam myśleć, ale… - nachyliłam się nad nim – możemy spróbować. Mi zależy na stałym związku, Itachi. Do tej szkoły trafiłam przez głupotę rodziców, więc możemy miesiąc próby przejść. Mam ultimatum..
-Jakie?
-Żadnego seksu.
-Zgoda. Seks zabroniony.
-A teraz.. – powiedziałam do niego – na co czekasz? – uniósł brew do góry. – Pocałuj mnie. – dotknął mojego policzka delikatnie. Musnął delikatnie miękkimi wargami moje. Oddałam lekki pocałunek. Uniósł się i sama nie wiedziałam jakim sposobem znaleźliśmy się na drugim łóżku. Leżał na mnie opierając się rekami. Oderwał się ode mnie dotykając delikatnie warg. Uśmiechnął się do mnie. – Nie patrz tak na mnie.
-Dlaczego?
-To krępujące. – uśmiechnął się delikatnie.
-Cieszę się. – przytulił się do mnie. – lubię jak się krępujesz lecz tylko przy mnie. – przytulił się do mnie okrywając nas kołdra. Mamy spać na Jego łóżku. Popatrzałam na jedzenie, które było na talerzach lecz na moim łóżku.
-Powinniśmy to sprzątnąć.
-Nie przejmuj się tym. Jutro sprzątniemy. Wstanę rano i posprzątam. – opatulił mnie ramieniem. Byłam odwrócona do niego plecami w tej chwili. Jego ręka była na moim biodrze. Uśmiechnęłam się delikatnie. Słyszałam jak wolno oddycha. Niw mogłam tego zrozumieć, ale byłam szczęśliwa. Szczęśliwa, że jest obok mnie. Wiedziałam, że jak długo będziemy ze sobą na pewno dojdziemy na temat „łóżko”. Teraz na razie nie. Spał już. Usłyszałam jego komórkę. Uchwyciłam z szafki patrząc na wyświetlacz. Jego matka? Nie wiedziałam co zrobić. Odebrałam.
-Przepraszam, ale Itachi właśnie zasnął. Niech pani zadzwoni jutro.
-E.. Kim jesteś?
-Koleżanką.
-Dobrze, zadzwonię jutro. Dobranoc. – rozłączyłam się odkładając komórkę. Znów się położyłam. Usłyszałam grzmot. Drgnęłam. Szybko odwróciłam się do niego przodem i wtuliłam. Szczerze to bałam się burzy, była jak dla mnie przerażająca. Jak jakaś wojna by wybuchła. Przygarnął mnie swoją ręką. Popatrzałam na niego. Spał smacznie. Dotknęłam jego torsu dłonią. Wydawał się taki miły przy każdym naszym spotkaniu, ale teraz gdy dotykam jego ciała jest mi za ciepło. Musnęłam delikatnie wargi bruneta. Nie obudził się. Jego usta były takie miękkie aż chciało się całować. Nie wiadomo kiedy zasnęłam w Jego gorących, umięśnionych ramionach.
-Itachi!! – usłyszałam glos i kroki. Nie interesowałam się tym. Spałam smacznie przytulona do ciepłej poduszki. Drzwi się otworzyły. – Super macie jedzonko… Nie wybaczę ci, że nie zawołałeś mnie. E… Co jest? – zapytał głos blondyna. Otworzyłam powieki. Przytulałam się nadal do mojej ukochanej „poduszki”. Ta jeśli to można nazwać poduszką. Był ciepły, ale nie miał żądnego tłuszczyku. Lubiłam takich umięśnionych facetów. Uniosłam się na łokciu wpatrując zaspanym wzrokiem w blondyna.
-Debil. – wypowiedziałam cicho ziewając.
-Co?!! – krzyknął. Znów się przytuliłam do bruneta. – Ej! Nie wymykaj się.
-Spadaj. Chcę jeszcze spać. – przytuliłam się na powrót do umięśnionego ciała. – Itachi twoja mama dzwoniła wczoraj, gdy zasnąłeś. Wybacz, ze odebrałam. Dzisiaj ma dzwonić. – odpłynęłam na chwilę w krainę odpoczynku. Gdy się obudziłam wszystko było zniesione na dół. Wstałam ziewając cicho. Było mi naprawdę dobrze. Wyspałam się. Spojrzałam na zegarek. Pierwsza po południu. Matko dlaczego tyle spalam? Itachiego nie było, na pewno robił coś na dole.
Wstałam wyszukując dla siebie czyste rzeczy. Wzięłam parę z nich i odeszłam na dół. Zauważyłam paru chłopaków wraz z Itachim. Uśmiechnął się do mnie. Weszłam do łazienki, bez zastanowienia czy tam ktokolwiek jest.