piątek, 13 lipca 2012
Rozdział dziesiąty
Nie miałam już co robić. Szwendałam się po obozowisku myśląc o tym kim tak naprawdę jest Itachi. Na pewno mężczyzną i seksownym. Dobrze całującym, a także każda go pragnie tylko dla siebie. Nie będę mogła zgrywać takiej. Nas nie połączy miłość tylko seks? No choć miłość nie udowadnia się słowami, lecz czynem. Krok pierwszy seks? Nie ma mowy. Jak dla mnie to mogło by być później… Nie potrzebuje stanu euforii by kochać mężczyznę. Choć te szkoły z tego słyną. Tu trzeba mieć jak najwięcej kochanków. A nie miałam nawet jednego.
Sasuke dość mi powiedział bym mogła cokolwiek wywnioskować, ale nie potrafię jak na razie. Powinnam się skupić na tym co może się wydarzyć w inne dni. A szczególnie jak się dowiem prawdy o Itachim. Powinnam sama z nim porozmawiać o tym. Wolę by sam mi powiedział niż dowiedziałabym się od kogoś innego. Wszystkie sekrety i inne rzeczy nie są dla mnie, choć potrafię je zatrzymać we własnym sercu. Znam tez wiele osób, które bawią się uczuciami. Powinnam dobrze zrozumieć co takiego starszy członek chce osiągnąć!?
Przykucnęłam przy brzegu jeziora i wpatrywałam się w taflę wody. Odbijało się moje odbicie, które nadal nie wyglądało najlepiej. Poobijaną miałam twarz, a brzuch bolał za każdym wysileniem mięśni. Powinnam się dobrze skupić nad wszystkim. Moje ambicje na przyszłość są dobre. Chciałabym iść do szkoły wyższej, ale najpierw musze skończyć tą. Nie będzie ciężko.
Mężczyźni myślą, że wszystko wiedzą. A tak naprawdę mogą się cmoknąć w dupę. Oni nie mają za grosz pojęcia co my przezywamy! Niektórzy z nich są egoistami. A jak na mój gust Itachi właśnie taki jest. Myśli tylko o jednym, choć jest miły. Nie mogę temu zaprzeczyć…
Wstałam i zmierzałam do domku, gdzie mogłam zastać Itachiego. Może tam był a może nie. Kto to wie? Zobaczę jak będę na miejscu. Spytam się po prostu o to wprost. Nie będę mogła obwijać tego w bawełnę. To nie dla mnie. Chcę tylko się w końcu dowiedzieć co takiego On ukrywa? Jaki jest w tym jego cel? Dlaczego to robi? Przecież mogę to wiedzieć. Nie zrobię mu awantury. Z jakiego powodu? To jego życie. Popatrzałam na dom, w którym mieszkałam tymczasowo. Nie było już nikogo na tarasie. Wyszłam i wkroczyłam przez próg domu. Nie widziałam Itachiego w salonie.
Przeszłam do lady i usiadłam na barmańskim krześle. Bawiłam się palcami nie wiedziałam jak by tu tą rozmowę zacząć. Nie mogę się zapytać wprost: Itachi jesteś tam jakimś mistrzem? Brał by mnie za głupią. Muszę się wziąć w garść. Z koszyka wzięłam jednego banana. Rozwinęłam z skórki. Po woli włożyłam do buzi ocierając koniuszkami ust. Ugryzłam. Nie patrzałam czy ktoś będzie na to patrzał. Byłam pewna, ze wszystko szybko minie tak szybko jak się pojawi.
-Słodko wygląda. - usłyszałam znad siebie głos. Popatrzałam w górę był to Itachi w samym ręczniku na biodrach, który ledwo mu zwisał. Mogłam zobaczyć jego mięśnia, które były nie małe. Musiał codziennie ćwiczyć na siłowni. Może właśnie to przyciąga kobiety do niego. Te mięśnia? Nie wiedziałam co o tym sądzić. Ten mężczyzna jest trudny i zagadkowy. - Czemu się tak we mnie wpatrujesz?
-Zabronione? - zapytałam.
-Nie, skądże znowu. - powiedział pewnie. - Mi to się podoba. Tak jakbyś czegoś chciała.
-Nic nie chcę. - powiedziałam. - Za dużo sobie wyobrażasz. - wyrzuciłam do śmietnika skórkę. Patrzał na mnie. Chyba wiedział, ze mój stosunek trochę do niego się zmienia. A ja zdałam sobie sprawę, że będę oddalała się od niego. - Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - zapytałam z nienacka.
-Pamiętam. A co to ma wspólnego?
-Nic. Tylko zostanie tak jak mówiłam. Nie prześpię się z tobą i z nikim innym. - powiedziałam do niego. Patrzał na mnie. Oparł się rękami o ladę i wpatrywał w moje oczy. Jego były jak otchłań w której chciałam się zatopić. - Przyrzekłam to sobie i tak zostanie. - uśmiechnął się. Nie wiedziałam co chodzi mu po głowie. Dotknął mojego policzka. Wzięłam jego rękę by nie dotykał mnie. Nie chciałam już być przez mężczyznę dotykana. Był za bardzo pewien siebie.
-Czy coś się stało?
-Nie nic. Mam do ciebie pytanie. - powiedziałam.
-Mów.
-Czy… - westchnęłam - czy ty jesteś jakimś „mistrzem”? Wiem ze to głupio brzmi w tym pytaniu ale chce tylko to wiedzieć. - patrzałam na niego. Wyprostował się. Ale jego oczy były inne. Stały się zimne i bez uczucia. Przełknęłam głośno ślinę. On nad czym się zastanawiał.
-Kto ci coś takiego powiedział?
-To jest mało ważne. - odpowiedziałam.
-Wcale nie!! - krzyknął na mnie. Nagła zmiana? Czasami ma jakieś przebłyski złości. Wiedziałam to. Spuściłam głowę wpatrując się w blat. Co miałam mu powiedzieć? Nie wiedziałam czy coś zrobił czy też nie. Zachowywał się podejrzanie. - Kto ci to powiedział?! - zapytał głośno. To go musiało denerwować, a nie wiedziałam co może mu się stać. Wstałam i kierowałam się do wyjścia. - Sakura. Przepraszam… - powiedział gdy zamykałam drzwi. Byłą to krótka rozmowa, ale wiedziałam że nie chcę z nim dzisiaj już rozmawiać. Krzyczeć nie musiał. Zrozumiała bym wszystko.
-Sakura! - usłyszałam krzyk przyjaciółek. Obróciłam się szybko i zauważyłam jak do mnie idą. Chwyciły mnie i pociągnęły. Nie wiedziałam dokąd, ale uległam im by nie sprawiać im kłopotu.
-Dokąd idziemy?
-Na mecz.
-Słucham?
-Chłopacy zrobili boisko do baseball’a. Dzisiaj mają grać abiturienci i trzecie klasy. Chcemy to zobaczyć. A wiesz jak to będzie z dziewczynami. One będą szalone za dwoma Uchiha. A my idziemy by tylko popatrzeć. A ty razem z nami. - powiedziała blondynka. Wyrwałam się im.
-Przykro mi, ale nie idę. - wyrwałam się i odeszłam. Rozmawiały jeszcze chwilę na mój temat. Nie mogłam tam iść ponieważ wiedziałam kto tam będzie. A mieliśmy małą kłótnię. Raczej to on podniósł głos. Wolę już w samotności posiedzieć. Stanęłam przy budynku co pierwszego dnia i patrzałam się w niebo na białe chmury. Niedaleko siedziały starsze dziewczyny i rozmawiały głośno. One nigdzie nie idą? Szaleją za Itachim powinny iść.
-No proszę… Biedula się tu znalazła. - zaśmiały się wszystkie. Nie zwracałam na nie uwagi. Choć mogłam o wszystko się je zapytać. A najbardziej o to o co chodzi z tym „mistrzem”. To bardzo mnie nurtowało. Delikatnie odepchnęłam się od budynku.
-Mam do was pewne pytanie dotyczące Uchihy. Jesteście starsze to na pewno wszystko o nim wiecie. - popatrzały na mnie trochę dziwnie,. Jakbym cos głupiego powiedziała.
-Mów. Odpowiemy. Wiemy wszystko o nim. - powiedziały.
- W czym Itachi jest „mistrzem”? - zapytałam. Zaśmiały się głośno. Nie rozumiałam ich, a chciałam bardzo się dowiedzieć o co chodzi im jak i wszystkim. To bardzo było dla mnie ważne. Bo może Sasuke kłamał o nim. A naprawdę przez te parę dni go polubiłam. Tylko, ze nie mogłabym iść do łóżka z takim facetem, który miał tyle kochanek. Itachi w takim razie nie rozumiałby kobiet. Powinien jedną zrozumieć a potem brać się za drugą. Ta Szkoła jest dziwna, do której naprawdę się przyzwyczaiłam. Jest najlepszą szkoła, ale uczącą nie normalnych rzeczy. Trzeba będzie się przyzwyczaić do tego.
-Ty nie wiesz?
-Żartujesz!
Zaśmiały się.
-Dobra powiemy ci. To i tak nie taki sekret. Cała Szkoła o tym dokładnie wie co tyczy się starszego Uchiha. Więc… Słuchaj mnie uważnie bo nie będę powtarzała. - powiedziała. Wstała i patrzała na mnie dokładnie jakbym była najgorszą kanaliom na świecie. Jej wzrok mówił wszystko, a najważniejsze : zejdź mi z oczu! - Itachi Uchiha to najseksowniejszy, najlepszy i pociągający mężczyzna jakiego świat widział. Nie wybrzydza w dziewczynach. A jest nazywany mistrzem dlatego, że to on nas wszystkiego nauczył. - nie wiedziałam czego on mógł nas nauczyć. - Itachi nauczył nas obciągania i innych rzeczy związanych z seksem. Na nim zawsze praktykowaliśmy. Sam tego chciał. Jemu każda chciałaby sprawić przyjemność. Zrób tez to może czegoś cię nauczy. Z każdą z nas spędził jedną noc. Czyli przeleciał wszystkie dziewczyny, jedyna która mu odmawia.. - przerwała na moment - Jesteś Ty! Prawdziwa dziewica, której tak naprawdę pragnie. To jedyny jego cel. Twoja mała błona jeszcze nie pękła i chce cię dlatego przelecieć. To jedyny jego powód dlaczego jest taki miły dla Ciebie. - inne wstały. - A teraz wybacz musimy spróbować znowu go zasmakować. - odeszły obijając się o mnie. Czyli miałam rację. Jemu tylko o to chodzi. Będę musiała zgrywać, że nic nie było. Niczego nie dowiedziałam się. Nie będę potrafiła. Jestem w tym sama. On do siebie przyciąga jak magnes. Teraz to nie będę nic robiła, tylko zajęta sobą. Nie chcę zostać przez niego zraniona. Usłyszałam głosy dziewczyn. Przymknęłam powieki. Dużo czasu minęło gdy tu stałam i wpatrywałam się w taflę jeziora. Moje serce podpowiadało abym z nim porozmawia szczerze, a druga strona nie chciała tego. To było takie… takie bolesne? Nie wiem czemu. Znałam go dopiero parę dni. Poznawałam go od tylu dni.
-Sakura… - usłyszałam kobiecy głos. Obróciłam się była to akurat Tsunade stojąca i wpatrująca się we mnie. Podeszła do mnie i stała. Jej ręka znalazła się na ramieniu, ścisnęła lekko. - Stało się coś?
-Nie. - odpowiedziałam.
-Nie jestem głupia. Powiedz mi.
-Nie ma takiej potrzeby. - odpowiedziałam.
-Nie zgrywaj twardej. Masz przecież uczucia.
-I co z tego? Jeśli tak bardzo chce pani wiedzieć to chodzi mi o to, że jestem wokół oszukiwana przez każdego. To rodzice, oni zawsze wyjeżdżają a mnie w szkole zostawiają. Mam po prostu tego dosyć. Zbliżają się też Święta Bożego Narodzenia. A ja co? Będę znowu gniła w szkole przez prawie dwa tygodnie. Nie mam nic do roboty. Wszyscy jadą do rodzin, a sama siedzę. Co jedynie to w Wigilię chodzę do babci by nie czułą się samotna. Rodzice zapominają już o każdym.
-Dostajesz od nich ubrania.
-Mogłabym je spalić. Nie są mi potrzebne tak samo jak oni. - powiedziałam. Zawsze za dużo mówiłam. Moje zdania nikogo nie interesowały. Byłam zawsze inna, moim rodzice byli sławnymi politykami, i ojciec stał się znanym prezydentem. Nie mają za grosz szacunku. Ojciec nawet własnej matki nie potrafi odwiedzić, a co dopiero córki.
-Gadasz głupoty. Oni cię kochają, ale mają dużo spraw na głowie.
-Mogłabym powiedzieć, że nie chcę ich znać. Jak co niektórych! Wiem, że czasami jestem nieznośna bo zachowuje się inaczej. - powiedziałam. Uśmiechnęłam się delikatnie. Odwzajemniła gest. Czasami nawet była pomocna, ale także dołująca.
-Nie przyzwyczaiłaś się jeszcze do tego, co?
-Do szkoły tak. Do zachowania co niektórych nie. Dziewczyny są dziwne musze przyznać. Co takiego Itachi ma w sobie na co one lecą? Nie widzę nic takiego w nim co by przyciągało.
-Uchiha Itachi? Hm… No muszę przyznać, że tego się nie spodziewałam. On jest mądrym chłopakiem. Mam nadzieję że już słyszałaś jak go nazywają? - zapytała. Kiwnęłam głową. Powinnam dobrze zrozumieć wszystko, tak akurat nie będzie. Ciężko mi zrozumieć wszystko… - ta wiele zrobił, a one może dlatego chce. Ty chcesz na pewno prawdziwą miłość. Ludzie wiedzą jakie te dwie szkoły są, tylko twoi rodzice chyba nie wiedzą. Powinni się w końcu dowiedzieć. A jeśli chodzi o tego chłopaka, to on też szuka tego co ty, ale nigdy nie dopatrzał się Nikogo wartego tego zaszczytu. Teraz tylko się bawi dziewczynami, bo zrezygnował z miłości.
-Yhy… - wymamrotałam cichutko. Jakoś nie miałam ochoty na rozmowę teraz. Miałam za dużo problemów. A teraz dowiedziałam się, że byłam kolejną zabawką w rękach Itachiego. Niech nie myśli, że mu to płazem pójdzie. Jestem stanowcza jeśli chodzi o mężczyzn. Nic mi nie zrobią, i nie pozwolę się dotknąć. Mężczyzna już jest nie dozwolony dla mnie.
Nie wiem ile minęło, ale słońce już zaszło. Słyszałam jeszcze jedynie muzykę. Przebierać nie chciałam się. To nie było w moim stylu. Na pewno nie będę się przebierała. Zabawa teraz nie będzie miła. Dzisiaj wypije tylko drinka lub piwo i to wystarczy. Nie wiedziałam, a już się całkiem ściemniło. Głośna muzyka dawała o sobie znać. Wzięłam jedno piwo ze skrzynki i wpatrywałam się w nie. Upiłam łyk. Wszyscy wiedzieli oprócz mnie? Powinnam wiedzieć. Byłam już tu dwa lata, a nie miałam pojęcia o takiej błahej rzeczy. A czy błahej? Nie, jak dla mnie nie była błaha. Musiałam nad nią poważnie pomyśleć.
Usłyszałam krzyki dziewczyn. Wszyscy dobrze się bawili, a ja siedziałam i nic nie robiłam. Wolałam się upić i wiedzieć, ze nic się strasznego nie stanie. Tylko najwyżej mnie wezmą siłą i moją błonę trafi szlag! Za jednym łykiem upiłam połowę butelki. Naprzeciwko mnie usiadł siwo włosy z fioletowymi oczami.
-Co ci się stało?
-Gówno cię to obchodzi. - powiedziałam pewnie. Na stoliku przy nas została postawiona trzy skrzyneczki z piwem pakowane po cztery piwa w puszce. Wypiłam to i wzięłam następne. Hidan ode mnie odszedł. Zaczepił jakąś inną dziewczynę, która z nim zaczęła rozmawiać. Nawet lepiej. Miałam chwilę wolnego dla siebie. Nie lubiłam go dosłownie. A jeszcze denerwował mnie Itachi. Przegiął w jednym słowie… Piłam jedno piwo za drugim. Usłyszałam odgłosy bójki. Wstałam i nie zważałam na to co się dzieje wokoło. Muzyka mnie poniosła. Dziewczyny nie przyglądali się chłopakom, ale niektórzy szaleli na parkiecie. Szalałam wraz z innymi. Nie wiedziałam czemu, ale jeszcze bardziej poniosły mnie emocje. Chwyciłam kolejną butelkę piwa i wypiłam jednym łykiem. Zaśmiałam się.
Doszło do mnie gwizdanie wielu osób. Usta przywarły do kogoś i całowałam namiętnie, nie wiedziałam do kogo. Za bardzo nie kontaktowałam. Jego ręce znalazły się na moim ciele, miał rozpalone. Wirowałam dalej na parkiecie. Wiedziałam że wszyscy się patrzą. Zimny wiaterek łagodził moje rozpalone ciało. Nie wiedziała z kim mam do czynienia, ale miał rozpalone usta.
-Dość! - usłyszałam wściekły męski głos. Oderwałam się po przez tego mężczyznę. Popatrzałam na niego, był to długo włosy brunet. Ciągnęłam rękę i chciałam uciec, ale szybko złapał i zawiesił sobie na ramieniu. Poruszałam niecierpliwie palcami. Chwyciłam go za pośladki ścisnęłam. Zamruczałam. - Sakura uspokój się.
-Nie mogę. - powiedziałam - gdy jesteś, wstawiona mam ochotę na coś więcej. Jesteś chętny?
-Nie. Uspokój się.
-Puść mnie chcę… - trzask drzwi i zamknięcie. - Nie rób tego! Ja chcę iść tam! Itachi!! - rzucił mnie na sofę, trzymał kluczyk w dłoni i włożył do kieszeni. - Podły jesteś! Nie mogę teraz ustać, ale jutro dostaniesz.
-Tak jasne, księżniczko. - nachylił się nade mną. Odwróciłam się od niego, aby nie patrzał na mnie. Chciałam zostać sama ze swoimi myślami. - jesteś zła?
-Nie. Wściekła. - powiedziałam. - Raz zabawić się nie można.
-Zabawić? Chciałaś z nimi stracić cnotę?
-A gdyby nawet to co?
-Nic. I tak bym tobie nie pozwolił. Żałowałabyś tego.
-Skąd ta pewność? - zapytałam.
-Po prostu wiem. - powiedział szybko Nie obchodziło mnie co będzie teraz ze mną, byłam na niego zdenerwowana. Lecz mogłam zaryzykować. Wstałam i podszedłem do niego. Nacisnęłam na niego swoimi piersiami.
-To może ty masz ochotę, kotku?
-Nie. - powiedział. Odchodził. Popatrzałam na niego. Był takim dupkiem, który powinien trzymać się z daleka od kobiet. Wstałam. Chwyciłam go za ramię i obróciłam. Wpiłam się w jego usta. Miał takie słodziutkie, mogłabym je całować przez cały czas. - Sakura, nie! - powiedział głośniej. Nie zwracałam na to uwagi. Pociągnęłam go, upadliśmy na sofę. Obdarowywałam go pocałunkami. Dłońmi błądziłam po jego plecach i rozebrałam bluzkę wyrzucając gdzieś w bok. - Dosyć! - powiedział i wstał. Odszedł do góry. Westchnęłam nie rozumiejąc jego. Chcę z nim a On się puszy. Naprawdę z niego dupek. A niech go. Wzięłam jego koszulkę i zrobiłam sobie z tego poduszkę przymykając oczy. Zasnęłam bez jakichkolwiek przeszkód.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz