piątek, 13 lipca 2012

Rozdział siódmy


Kroczyliśmy nad jezioro, gdzie mogliśmy znaleźć wszędzie błota. No to będziemy mieli darmową maseczkę. Nie robiłam od dawna sobie takich rzeczy. Chłopacy szli daleko za nami, mieliśmy jeszcze kawałek do jeziora. Wolałabym na plaże pojechać, nad morze lub do ciepłych źródeł. Tam mogłabym spokojnie spędzić wolny czas. A tu? Będę musiała przed mężczyznami uciekać przez całe dnie.
A Itachi? On będzie się starał bym była jego. Nie uda mu się, nie pozwolę na to tak szybko. Chociaż on mi się naprawdę podoba, ale nie chcę mieć wrogów w starszych dziewczynach. Więc będę udawała, że nie chcę go, a tak naprawdę jeszcze bardziej będę go chciała? Nie, to jakieś dziwne.
-Sakura?
-Hm…
-Kogo masz tak na oku?
-Nie ważne. - chłopacy doszli do nas.
-No powiedz.. - błagała Hinata. Ona się tylko uśmiechnęła. Słyszałam rozmowy starszych dziewczyn. Stanęłam na plaży. Wszystkie starsze się na mnie popatrzały. Wiedziałam o co chodzi im wszystkim. Zadaje się z Itachim i to je denerwuje. Moje przyjaciółki westchnęły błogo. Patrzały na dwóch chłopaków, blondyn i brązowo włosy popatrzeli się, przeniosły wzrok na starsze. Odsunęły się o krok do tyłu, patrzałam na kobiety i wykręciłam oczami. Co tak je gryzie? Itachi to normalny mężczyzna, jak każdy inny. Nie ma w sobie nic szczególnego. Popatrzałam na bruneta. No może ma te oczy, te mięśnia. O czym ja myślę. A pocałunek jest jeszcze lepszy, taki namiętny i zachęcający do robienia rzeczy o których nie powinnam myśleć.
Zauważyłam Jiraye z Tsunade, którzy szli w nasza stronę. Oni tez będą czy tylko są organizatorami? Nie byłam jeszcze na tego typu zabawach. Więc nie wiedziałam o co chodzi. Poczułam na karku zimną dłoń. Odsunęłam się szybko. Brunet cicho się zaśmiał.
-To wcale nie śmieszne masz zimne ręce. - udawał robaczka z palców.
-Jeśli ja przez ciebie będę miała wrogów, to pożałujesz… - powiedziałam. Przybliżył się do mnie. Nachylił się delikatnie. Jego oddech drażnił mi  szyję wraz z uchem. Czułam na sobie wzrok przyjaciółek.
-W jaki sposób? - zapytał. Dłonie mi się trzęsły, nie wiedziałam co mam zrobić. Był stanowczo za blisko mnie. Przejechał swoim mokrym językiem po małżowinie usznej. I przegryzł delikatnie. Odepchnęłam go od siebie, ale zamiast tego to on pociągnął mnie do siebie i przytuliłam się do niego. - Słodko.
-Wcale nie! - fuknęłam na niego. Odepchnęłam  go od siebie, poślizgnął się i upadł na kałuże błota. Uśmiechnęłam się delikatnie. Doszłam do przyjaciółek lekko wpatrując się w niego. Przyjaciele pomogli mu wstać.
-To ty chcesz z nią iść.. - walnął Deidarze w twarz.
-Nie twój zasrany interes. - odpowiedział. Wpatrywał się we mnie pragnącym wzrokiem. Tak jakbym musiała mu tego dać. On chyba sobie żartuje nie będzie ze mną tak łatwo. Już to tyle razy mówiłam, a on będzie nalegał. Ale ciekawi mnie jedno, jakie były jego złe nawyki? Tym swoim wzrokiem czułam jak mnie rozbiera.
-Sakura po tym pójdziemy się przebrać, i pójdziemy do  restauracji. - powiedziała Temari. Popatrzałam na nią. Uśmiechnęłam się widząc jak ona jeszcze się we mnie wpatruje. - Ten budynek koło którego staliśmy to restauracja. Kupimy sobie gofry z śmietaną. Mniam.. - powiedziała. Śmietaną? Lubię, ale nie wiem czy to najlepszy pomysł. Wszystko może się stać tak nagle. A gdy mam śmietanę, to nie dzieję się nic dobrego. No nic, przytaknęłam jedynie głową. Ale w co ja się przebiorę. Dobra nie ważne to teraz, zobaczymy.
-Dobra dziewczyny, słuchajcie - usłyszałam głos Tsunade. - Z racji tego, że jesteśmy z nimi na obozie - powiedziała z jadem, choć myślała inaczej z pewnością. Powiedziała by z łagodniejszym głosem, gdyby była sama z Jirayą.  - Zawsze mają pewną „grę” gdy oczywiście przestaje padać, lub wchodzą do jeziora po to. Bitwa na błoto. Lecz trzeba się rozbierać, gdy trafi was błoto. Jakże to pospolite… - powiedziała.
-Dobra przechodźmy już dalej.. - powiedziałam. Ona na mnie popatrzała. - Na pewno chce pani abyśmy się nie dały, bo nie mają widzieć naszych ciał. I tak dalej. Znamy już tą śpiewkę. Więc da pani nam się bawić i idzie pogruchać z Jirayą. - wszyscy się na mnie popatrzeli. Jakoś mnie to nie interesowało. Widziałam wściekły wzrok Tsunade. Wzruszyłam ramionami. Obróciłam się do niej tyłem. Patrzałam na mężczyzn, którzy uśmiechali się. Nie obchodzili mnie inni jak Itachi. Chciałam aby on się cały rozebrał, lecz jeśli będzie na odwrót, to chyba zemdleje z zawstydzenia.
-Zaczynajcie. - powiedział siwo włosy. Razem z Tsunade odeszli z punktu strzału. Rozmawiali o czymś solidnie i patrzeli na mnie. Przemieszczałam się do tyłu, by nie dostać pierwsza. Wzięłam błoto i rzuciłam do tyłu. Kogoś uderzyło. Popatrzałam się, był to siwo włosy. Obok niego stał brunet z nikłym uśmiechem. Zaczęła się bitwa. Wszystkie prawie były w błocie. Dobrze, ze stałam z tyłu to tak nie dostałam. A gdzie jest Uchiha? Rozglądałam się wszędzie ale nie zauważyłam go. Wyszłam z tłumu, stałam na mostku, który ciągnął się trochę w głąb jeziora. Nigdzie nie mogłam go zauważyć. Poczułam na przedramieniu lekki ból. Popatrzałam się było to błoto, a niedaleko mnie stał brunet. Był cały mokry, a więc tam się chował?! Sprytny. W drugiej ręce trzymał błoto. Zdjęłam z siebie bluzę.
-Nawet nie próbuj.
-Czemu? - zapytał retorycznie uśmiechając się. Rzucił. Próbowałam uskoczyć, ale to było na nic. Dostałam w udo. Chciałam rozebrać spodnie, ale on mnie zatrzymał rękę. - ja poproszę górę. - powiedział. Stał blisko mnie, nasze ciała prawie się stykały. Rozebrałam przy nim bluzkę i byłam w samym czarnym biustonoszu. Jego ręce były na moich biodrach i szły ku górze, zostawiał za sobą brązowy ślad błota. Dotknął odrobinę moich piersi. Korzystając z okazji wrzuciłam go do jeziora, ale pociągnął mnie za sobą. Byłam w jego objęciach. Wyrwałam się jakoś. Z dna chwyciłam błoto i wrzuciłam w niego. Dostał. Rozebrał bluzkę i rzucił ją na mostek. Był umięśniony, i to bardzo. Widziałam każdy jego mięsień, który odznaczał się na ciele.
-Ja tak nie mogę - powiedziałam. Podpłynęłam do mostku, był dość niski. Wskoczyłam i usiadłam na niego. On do mnie podpłynął. Jego dłonie były niedaleko moich bioder. Wyskoczył z wody. Prawie leżałam, a jego nogi były blisko moich. Czułam jego krocze na swojej kobiecości. Patrzałam na niego.
-Czego tak nie możesz? Patrzeć na mnie?! - mówił. Nie wiedziałam co mam dobić. Było mi gorąco, gdy ocierał swoim członkiem o moja kobiecość. Przegryzłam dolną wargę.
-Mógłbyś ze mnie zejść?
-Czemu?
-Gorąco mi. - przyznałam się. Uśmiechnął się. Dokładnie wiedział dlaczego mi jest gorąco. Usiadł obok mnie. Patrzałam na niego. - Ty naprawdę jesteś zboczony. - powiedziałam. Spojrzał na mnie. Słońce dawało ukojenie swoimi promieniami. Jego ręka znalazła się po drugiej stronie mojej głowy. Wpatrywał się w moje oczy. Delikatnie uchwycił kaskadę włosów.
-To ja powinienem powiedzieć : „Ja tak nie mogę”. A nie ty. To mi staje gdy ciebie widzę, więc myślisz, że mi łatwo się powstrzymywać?
-Oj to będziesz musiał się powstrzymywać. - poklepałam go leciutko po policzku. - Twój przyjaciel także.
-Jesteś zła. - mówił.
Uśmiechnęłam się. W jego oczach lśniły iskierki pragnienia.
-Co wy robicie? - usłyszałam nad sobą pytanie. Nad nami stał blondyn. Wpatrywał się w nas z reszta chłopaków i dwiema dziewczynami. Zamilkłam. Odwróciłam głowę w bok. - i to ma być bitwa. Wiecie trzeba teraz inaczej nazwać tą bitwę. Seks bitwa! - zaśmiał się.
-Co? - zapytałam patrząc na niego.
-Mi odpowiada. - odezwał się Itachi.
-Mi nie! - zepchnęłam go do wody. Wstałam, widziałam jego wzrok na sobie. Ubrałam na siebie rzeczy, które przez niego musiałam zdjąć. Chwyciłam jego bluzkę. Stał teraz przy Deidarze. Podeszłam wręczając mu materiał. Trzymał moją dłoń, i przyciągnął mnie do siebie. Nachylił się nade mną. - Policzę się z tobą gdy będziemy sami - wyszeptał tak cicho bym ja to zrozumiała. Puścił mnie. Odchodziłam od niego, choć czułam na sobie jego wzrok.
-No to teraz na gofry z śmietanką! - krzyknęła Hinata
-Wiecie co? - zapytała Temari zamyślając się na chwilę i zaśmiała się
-Ta śmietana czasami wygląda jak sperma… - powiedziała. Zatrzymaliśmy się szybko,  na nią popatrzeliśmy i na siebie. Miała za duże wyobrażenie. Ale czasami gdy już spotnieje to naprawdę tak wygląda. Jak prawdziwe nasienie chłopaka, tylko że się klei. - No przestańcie, nie mówcie, ze tego nie zauważyliście. To tak wygląda. A gdy jeszcze po dekolcie spływa to najlepsze - zaśmiałyśmy się i odeszliśmy. Szłam w milczeniu wpatrując się przed siebie. Dziewczyny znowu nawijały o chłopakach. Jak one to kochały… Czasami nawet ich nie rozumiałam. Choć tez lubiłam je słuchać jak mówią o nich. Przypomniałam sobie słowa Itachiego, chce się ze mną rozliczyć? Niby jak. I on myśli, że mu dam się tak. Nie zna mnie od tej złej strony. Weszliśmy do budynku, był prawie zapełniony. Zdjęłam z siebie bluzę. Było mi gorąco. Zamówiliśmy z śmietana i na wierzchu zryłowanom czekoladą. Był gorący gdy jadłyśmy.
-Sakura? - zapytała Hinata
-Tak?
-Czy cię coś łączy z Itachim? - zapytała.
-Nie. Niby co ma mnie łączyć? Nie znamy się. Raz mi pomógł a tu wielkie halo, że coś nie z nim łączy. Nic nigdy nie będzie. - mówiłam. Sama nie zauważyłam kiedy, ale na dekolcie spadła mi śmietana. Wzięłam ją palcem i pomału zlizałam. One patrzały się na mnie zdziwione i się rozejrzały. Tez widziałam że mężczyźni wpatrywali się. Wywróciłam oczami. Wstałam.
-Gdzie idziesz?
-Już wolę na dworze zjeść. - powiadomiłam je. Obróciłam się i na piersiach poczułam zimną pianę, na brodzie to samo. Spojrzałam przed siebie, przede mną stały Ideina i Sanso śmiejąc się.
-teraz ma kare za odbieranie nam mężczyzny.
-On was nawet nie chce - powiedziałam. Wiedziałam o co chodzi. Mówiły o Itachim, a ja z chęcią będę miała starsza konkurencję, nawet gdyby trzeba było obmyślić jakiś plan. Swój gofr przepołowiłam i wcisnęłam w ich twarze. Teraz taka umorusana będę musiała iść do domku. No świetnie, mam nadzieję, ze go nie będzie. Przeszłam obok nich. Miałam dosyć już ich. Teraz mnie będą prześladowały. W drzwiach minęłam Deidare i jego kolegów. Ale nie było Itachiego.
-Co ci się stało?
-Nic!! - fuknęłam.
-A mogę to zlizać! - usłyszałam głos.
-Nigdy! - krzyknęłam. Kroczyłam wściekła do domku, w którym nic się nie paliło. Miejmy nadzieję, ze gdzieś indziej poszedł od swoich kolegów. Nie mam zamiaru borykać się z nim. Jeszcze by cos głupiego wymyślił, a tego nie chcę wiedzieć. Doszłam do mojego domku, który był dość duży.
Boże spraw by go nie było - pomyślałam. Chwyciłam klamkę i nacisnęłam otwierając drzwi. jak na razie nie było go. Zamknęłam za sobą drzwi i rozebrałam buty. Westchnęłam. Te dwie chyba naprawdę nie przestaną są jakieś nie logiczne. Nie rozumiem ich… Czułam ciepły oddech na szyi i uchu. Po co w ogóle tu przyszłam, co on wymyślił?
-Co tak wcześnie? Chcesz szybciej dostać karę?
-Chyba już ja dostałam. - odpowiedziałam. Wymruczał coś do ucha. Odwróciłam się do niego przodem. Zjechał swoim wzrokiem na mój dekolt. Uśmiechnął się delikatnie.
-Jakaś słodka ta kara - zaśmiał się cicho. Odsunęłam się delikatnie do tyłu. Widziałam w jego oczach iskrę. No nie, tylko nie to. Wiedziałam co mogło się zacząć. Oparłam się o ścianę. Jego dłonie znalazły się blisko moich ramion, a jego głowa zniżała się. Poczułam jego język na swojej piersi jak zlizywał śmietanę. Przejechał delikatnie po między piersiami, gdzie znajdowało się najwięcej słodkiej śmietanki. Chciałam się odsunąć, ale nie miałam na to sposobu. Musiałam mu ulec. Jego dłonie znalazły się na moich ramionach i zjechały w dół. Wypuściłam bluzę z rąk. To jakaś choroba. Nie powinno mi to się podobać, ale jednak chce by to robił. Powinnam siebie już dawno powstrzymać, ale nie potrafię. Jego ręce znalazły się na biodrach i wślizgnęły się pod koszulkę. Nie wiedziałam jak na to zareagować. Zassał mi się na dekolcie.
-Chyba przesadzasz… - powiedziałam do niego. Na chwilę się oderwał. Zdjął ze mnie koszulkę. Stałam przed nim w staniku i spodniach. Dalej całował moje piersi zlizując śmietanę. Uśmiechał się przy tym, a co miałam zrobić? Nic.. bez przesady wtedy pomyśli, że chcę z nim się kochać. Oderwałam go od siebie. I odchodziłam. Chciałam wziąć od niego koszulkę, ale nie pozwalał mi. - Oddawaj mi.. - próbowałam złapać, ale nie szło mi. - To nie.. I tak musze ubrać inne. - powiedziałam. Odchodziłam od niego.
-Szybko się poddajesz. Tyle, ze ja jeszcze nie skończyłem na dzisiaj. To nie była moja kara… - powiedział. To co będzie jego kara? Och jaki on uparty. - Kto ci to zrobił?
-Nie domyślasz się? Twoje największe fanki… Bo przecież to one tak cię kochają. - powiedziałam zirytowana. Szłam po schodach. Widziałam, ze był zamyślony. Myślał by kto o tych jędzach, a może on nie wie o kogo mi chodzi? Trudno, musi się domyślić. Weszłam do naszego pokoju. Wzięłam z szafy czarną jedwabną piżamę dwu częściową i zielony szlafrok. Byłam już zmęczona, chciałam się położyć. Wyszłam z pomieszczenia z ubraniami w ręku. Jakoś nie mogłam zrozumieć dlaczego chce dać mi tą karę? To tylko wrzucenie do wody. A niech go. Nie zauważyłam go na dole, gdy otworzyłam drzwi łazienki to też go nie było. Musiał gdzieś pójść. Nie musi mi się tłumaczyć gdzie idzie, ale mógł chociaż powiedzieć. Nie ważne. Weszłam do pomieszczenia. Była dwu osobowa wanna, a obok prysznic. A dalej to nie ważne, każdy z pewnością wiedział co się mogło znajdować w łazienkach. Dobrze, że wcześniej przyniosłam swoje rzeczy. Zamknęłam drzwi na klucz. Zdjęłam z siebie zbędne i brudne rzeczy. Rozplątałam włosy, jakoś nie miałam już na nic ochoty. Wiedziałam, że jeszcze długo do nocy zostało. Ale uwielbiałam posiedzieć w spokoju na sofie i czytając książkę. Moje ciało oplątywała ciepła woda. Szorowałam swoje całe ciało aromatem Tuti-Frutti. To było najlepsze, ale nie chciałam zwabić mężczyzn. Gdy byłam czysta i pachnąca wycierałam się delikatnie ręcznikiem. Usłyszałam jedynie trzaśnięcie drzwi. Ubrałam na siebie jedwabną piżamę dwu częściową, która leciutko odsłaniała mi kolczyk. Nałożyłam na siebie szlafrok, który zawiązałam, aby nie widział co mam ubrane na siebie.
Wyszłam z pomieszczenia. Zauważyłam jak brunet popija alkohol, czyżby po to poszedł? Siedział w samych spodniach. Jego wzrok powędrował na mnie. Zlustrował mnie od dołu do góry. Uśmiechnął się. Usiadłam naprzeciwko niego.
-Co ty pijesz?
-Whisky - odpowiedział. Oj chciałabym się napić alkoholu, ale po zakładzie Ino jakoś nie mam na niego ochoty. Chociaż whisky to co innego. Mają inny smak, zapach. Wszystko w nich jest o wiele większe i inne. - Chcesz?
-No nie wiem… - powiedziałam.
-Chyba się nie boisz? - zapytał. - Wygrałaś zakład z blondynką, a boisz się napić jednej szklanki whisky. Nie przesadzaj, Sakura. Gdybyśmy się zakładali to rozumiem, ale nie robimy tego. Więc jak? Nalać ci?
-Dobra, skuszę się. - powiedziałam. Wstał biorąc ośmiokątną szklankę i podszedł do barku otwierając go. Nalał biorąc ze sobą butelkę. Postawił koło mnie szklankę. A z boku kwadratową butelkę. I koło nas znalazła się popielniczka, a także dwie paczki papierosów. Pudełka były cale czarne, a na nich jedynie pisał napis: Djarum Black. Były to z pewnością tradycyjne, obwijane w czarna bibułkę. Wyciągnął jeden i podpalił zapalniczką. - Ty palisz? - zapytałam. Wypuścił dym z ust w przeciwna stronę do mnie. Widocznie umiał jeszcze się zachować.
-Od czasu do czasu. Tak się pozbywam swoich uczuć. A najlepiej jak jestem wkurzony. Wtedy mogę wypalić dwie paczki. - powiedział. - I wole się upić nic nie pamiętając. Tak czasami robię. Lecz teraz nie mam takiego zamiaru - mówił. Pociągnął jeden raz i ponownie wypuścił dym.
-Mówisz, że pozbywasz się uczuć? Wszystkich?
Uśmiechnął się.
-Wiem o co ci chodzi. - pokazał na mnie uśmiechając się. - tego się nigdy nie wyrzeknę. A co masz ochotę? - zapytał uwodzicielsko. Skończył jeden, i zaczynał drugi. On naprawdę był na cos wkurzony. Popijał też alkoholem. Na sto procent się upije.
-Chciałbyś… - powiedziałam z kpiną.
-I to bardzo. - wykręciłam oczami. On naprawdę nie zrezygnuje. Ten mężczyzna nie wie kiedy zrezygnować. Nie zna słowa podania się. Osiąga swój cel, gdy tylko chce. Upiłam łyk alkoholu. Wpatrywałam się w niego.
-Stało się coś, bo jakoś inaczej wyglądasz.
-Nic. Tylko, że wszystkie kobiety zaczynają działać mi na nerwy.
-To może ja… - nie dokończyłam.
-Tu nie chodzi o ciebie. Starsze, w moim wieku. Do ich głów nic nie dociera Jak mówię tak to niech nie będą aż tak nachalne. Nie lubię tego. Myślą, że to im coś da jak za mną będą latały? Chyba nie. Jak sądzisz? - zapytał i popatrzył na mnie.
-Nie wiem. Nie znam się na tym, ale tez sądzę, ze jak się polata za jednym lub jedną to ona ulegnie. I po co ja ci to mówię. Jeszcze posądzisz ze ja… - nie dokończyłam zamknął mi usta pocałunkiem. Chwyciłam jego ramiona i oderwałam się od niego. Oczy mówiły, ze był niewinny, choć sądziłam, że było inaczej.  Wzięłam łyk trunku. - jesteś ty już pijany?
-Nie. Niby czemu? Całować ciebie to przyjemność jak dla mnie. - odpowiedział. Chwyciłam paczkę papierosów i spojrzałam do środka, by zobaczyć ile ma jeszcze do spalenia. - Chcesz to sobie weź.
-Nie. Ja nie palę. - powiedziałam.
-Oj ja tez nie. Dajmy przykład, że jest impreza i teraz palisz. Proste. - mówił. Wzięłam w swoje dłonie jeden papieros.
-To nie dla mnie. - powiedziałam. Chciałam schować, ale mnie powstrzymał.
-Chociaż spróbuj. - zachęcał. Wzięłam do buzi papierosa a on podpalił. Na pierwszy wdech już się zadławiłam dymem. Nigdy nie paliłam, a teraz wzięłam pierwszy raz do ust fajkę. Tego jeszcze nie było bym paliła. Przyjaciółki by zwariowały jakby usłyszały, ze miałam w buzi nikotynę zawinięta w bibułkę. - Wszystko dobrze? - zapytał.
-Nie dziw się. Miałam pierwszy raz papierosa w buzi.
-Nie dziwię się. To normalne. Nauczysz się palić. Jak dla mnie to wszystkie troski mijają. - uśmiechnął się. Uczył mnie jak się pali. Postępowałam zgodnie z jego instrukcjami. Wypalałam razem z nim papierosy. Nie wiedziałam czemu, ale podobało mi się to.  Z mężczyzną nigdy takiej rzeczy nie robiłam. A najgorsze było w tym, że popijałam trunek. A wszystko się mieszało i mogłam stać się bardzo pijana, o czym mogłam nie wiedzieć, ale teraz to miałam gdzieś..  Zdjęłam szlafrok na ziemie. Stało mi się jakoś gorąco przez to picie i palenie. - Hm…
-Stało się coś?
-Oczywiście, że nie. Tylko, że ta piżamka podkreśla twoją figurę. A to nie tylko to, teraz już wiem, że ty pragniesz seksu. - zaśmiał się.
-O czym ty mówisz?
-Ty nie wiesz? Czarna bielizna lub piżama oznacza że pragniesz seksu. - mówił. Za oknem już było ciemno, jedynym strumieniem światłą na zewnątrz był księżyc oświetlający okolicę strumieniem srebrnego światła. Chciałam coś powiedzieć, ale to mi nie przechodziło przez gardło. Jakoś było mi nie na miejscu rozmawiać z nim o seksie. Tak to prawda, że pragnę. Ale nie sądziłam, że czarne rzeczy o tym świadczą. - A czerwona oznacza, że… - przerwał i wpatrywał się w moje oczy. - jesteś podniecona.
-Nie noszę czerwonej.
-Kłamiesz… - powiedział popalając papierosa. - Na pewno nosisz. A jak nie to ci kupiłem takie jedne. - zaśmiał się. Wiedziałam o co mu chodzi, chciał abym to ja założyła te majtki, które mi kupił. Nie ma takiej szansy.
-Nie myśl nawet, że je założę. Nie ma takiej szansy.
-Chcesz się założyć? I tak je założysz i mówię ci, że za parę dni będziesz miała je na sobie, a ja będę bawił się pilocikiem, aż dostaniesz orgazmu. - gdy to mówił stało mi się gorąco. On chciał doprowadzić mnie do bujnej wyobraźni. On naprawdę jest zboczony, chce tylko seksu.  Choć ja też tego chcę, tyle, ze to mnie będzie boleć. Oj dlaczego, gdy wypije choć trochę alkoholu to myślę o seksie? To jest denerwujące.
-I tak ci się nie uda.
-To co zakład stoi?
-Niech będzie. - powiedziałam delikatnie i popiłam alkoholu. Zaczęliśmy już drugą butelkę, ale czułam że nie ustanę na nogach. - Kurde.. - powiedziałam.
-Stało się coś?
-Można tak powiedzieć… - mówiłam. - Bo widzi, gdy wypije za dużo alkoholu mam ochotę na…
-Kochanie się. - dokończył za mnie. Patrzałam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie. Chyba już wiedział co powiedzieć w danym momencie. Spojrzałam w dno szklanki, i upiłam ostatni łyk. Zakręciło mną na siedząco a co dopiero po tym jak wstanę? Upadnę?! Oj wszystko jest możliwe. Do pomieszczenia ktoś wszedł. Zmarszczyłam  brwi i się popatrzałam, był to ich nauczyciel Jiraya. Itachi popatrzał się na mnie a potem przeniósł wzrok na długo włosego bruneta, który nie zwracał na niego uwagi.
-Znowu palisz. Itachi…
-To moja sprawa. - powiedział chasko. Widać nie mili dobrych kontaktów.
-Słuchaj Tsunade nie będzie zadowolona jeśli zobaczy ją pijaną i palącą. Zacznie na nią wrzeszczeć. - mówił. Uśmiechnęłam się. Itachi to zauważył, wiedział najwyraźniej że kłótnie z blondynkom to normalka. Nie było dnia by się nie kłócić. - Daj mi te papierosy. - skrycie podał mi jedną paczkę i puścił oczko perskie. Schowałam czarne pudełko pod blat razem z zapalniczką. On wstał podchodząc do nauczyciela. Nie chwiał się nawet. Ma mocną głowę… Podał paczkę papierosów. Ten otworzył. - jeden tylko?
-Wcześniej trzeba było przyjść. - powiedział i odszedł od nauczyciela. Usiadł naprzeciwko mnie. Wypuścił ostatni dym z ust, i wtedy zgasił peta. To chyba było ulubione zajęcie jak dla niego.
-Itachi…
-Dobra. Zaraz idziemy spać. Dobranoc. - drzwi się zamknęły za mężczyzna. Widziałam jak odchodził. Itachi wstał ponownie zamknął drzwi na klucz i zasłonił zasłony. Wpatrywałam się w niego.
-Dlaczego?
-Co? - zapytał.
-Dlaczego nie jesteś pijany? - uniosłam jedna brew do góry. Usiadł naprzeciwko mnie i uśmiechnął się. Podałam mu paczkę papierosów i zapalniczkę. Chwycił jeden papieros i znowu podpalił.
-Przyzwyczaiłem się do tego. A ty z pewnością już nie możesz.
-Może. Przestań już palić.. - wzięłam z jego buzi podpalonego papierosa. Patrzał na mnie. Chyba nie rozumiał czemu to zrobiłam. Nie chciałam, aby już palił. Ile można? Nawet ja już mam dość palenia. - Ty wiesz czym to grozi? On ci nie stanie, gdy będziesz tyle palił.
-O to się martwisz? - zapytał. - Czuję, że dla ciebie zawsze stanie. Moje podniecenie do ciebie jest zbyt wysokie. - wyrwał mi papierosa, chciałam go chwycić, ale nie mogłam. Wdrapałam się na blat i chciałam go odebrać, a on się szerzej uśmiechał. Wpadłam na niego. Świat wirował mi przed oczami, widziałam w jego oczach pragnienie. Zeszłam z lady i przeszłam trzymając się. Nadal próbowałam mu wyrwać. Dotknęłam jego dłoni, gdzie trzymał papierosa, nie mogłam go sięgnąć. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, serce waliło jakbym miało zaraz eksplodować.  Druga ręką dotknął mojego policzka, którego gładził. Zniżyłam lekko wzrok na jego usta. Pragnęłam ich, aby mnie całowały. - Zrobię to jak nie przestaniesz.
-Co ja robię? - zapytałam stojąc przy nim. Nie chciałam się oddalać. Jego obecność była przyjemną czynnością. Oj nie powinnam tego robić. Stać tak blisko niego to grzech.
-Doprowadzasz do szaleństwa. - mówił z pragnieniem. Wzięłam swoją rękę z dłoni. Była końcówka z papierosa. On tylko go zgasił, już nie chciał palić?! Trochę dziwne. Spojrzałam na jego rękę jak gasiła papierosa. I co mam o tym sądzić? Poczułam drugą rękę na biodrze. Przyciągnął nie do siebie. Moje dłonie były na jego torsie. Wpatrywałam się w niego. Uśmiechał się. Jego druga ręka bawiła się moimi włosami. Zbliżył się, uniósł podbródek. Wpił się w usta. Założyłam mu ręce za szyję. Oddawałam każdy pocałunek. Alkohol to był mój zły nawyk. Nasze języki pieściły podniebienia. Usta jego były takie zwinne i delikatne. Odpięłam mu guzik i rozporek od spodni. Ścisnęłam jego sporego członka. Był taki przyjemny w dotyku jak on sam. Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach. Ścisnął. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie. Wyciągnęłam swoją dłoń, i jeździłam po jego torsie. Wstał i podniósł mnie. Oplątałam swoje nogi wokół jego bioder. Pozbył się swoich spodni. Przenieśliśmy się na sofę. Siedziałam na nim i całowałam usta, szyję. Jego Donie chwyciły koniuszki materiału. Bawił się nim. Chwyciłam go i rozebrałam z siebie pierwszą część garderoby. Chwycił moje piersi i ściskał. Przybliżył mnie jedną dłonią do siebie. I ssał sutek, który twardniał. Jęknęłam głośno. Ściskał mocno co sprawiało dużo przyjemności. Chciałam czuć jeszcze więcej. Znalazłam się na plecach, pozbył się ostatniej części czarnego materiału. Obnażył mnie tak szybko, ze sama nie wiedziałam co się stało. Całował każdy skrawek mego ciała.
Odchylił nogi i jego język bawił się jej kwiatem. Jęczałam głośno, co go bardzo zadawalało. Patrzałam na niego z pół przymkniętych oczu. Gwałtownie poruszał swoim mokrym językiem. Dłonie ścisnęłam na sofie. Było mi tak dobrze, ze nie wiedziałam co robić. Wygięłam się w łuk jęcząc głośno. Jego dłonie wędrowały po wewnętrznej części uda. Co jeszcze sprawiało mnóstwo przyjemności… oderwał się ode mnie. Oblizał usta i uśmiechnął się. Przybliżał się do mnie. Wpatrywałam się w jego oczy.
-Gdybym mógł to już to zrobił.
-To zrób.
-Nie ma mowy. Jesteś pijana. A chce z trzeźwią Sakurą. - całował mi szyję. - Idziemy spać. - powiedział. Wstał ze mnie. Pomógł usiąść. Czemu on ma taką delikatną dłoń? Miła. Podał czarny materiał i założyłam na siebie i padłam na sofę. Nie mogłam utrzymać się na nogach.  Skuliłam się lekko na sofie.
-Dobranoc. - powiedziałam. Usłyszałam cichy śmiech. Zniżył się do mnie.
-Nie tu. U góry - otworzyłam jedno oko. On mnie chwycił i podniósł. Szłam razem z nim do góry. Dobrze, ze mnie trzymał bo bym zleciała od razu na dół. A teraz mogę spokojnie pospać na własnym łóżku. Odgarnął kołdrę i położył mnie. Wziął także czerwone majtki, które dostałam od niego. Skuliłam się lekko. Ale po chwili poczułam ciepło od drugiego ciała. Uniosłam lekko powieki. Itachi leżał koło mnie. Przytuliłam się do niego, głowę trzymałam na jego torsie wraz z ręką. Przykrył nas szybko, jego dłoń przytulała mnie. Przymknęłam powieki i sama nie wiedziałam kiedy zasnęłam od jego pieszczot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz