piątek, 13 lipca 2012

Rozdział trzynasty


Siedzieliśmy wszystkie w salonie patrząc na siebie oglądały pewien album, który zabrałam przez przypadek, tłumaczyłam im jak bym mogła im zrobić, gdyż był to stary. Fryzury były nie modne, a Itachiemu sama wymyśliłam. Chłopaków nie było, a starszy Uchiha siedział z bratem patrząc dokładnie na nas. Uśmiechał się od czasu do czasu pisząc z bratem karteczki? To chyba jest trochę śmieszne. Oby dwie chciały mieć makijaż i fryzury na ten dziwny dzień? Sama nie wiedziałam w co się ubiorę.
Przeglądały dalej a ja błąkałam się w obłokach myśląc nad dzisiejszą nocą. Będę spała z Itachiem w łóżku. Nie dopuszczę aby między nami coś doszło, ale On naprawdę jest pociągający. Spojrzałam kątem okna na niego jadł dango i uśmiechał się do brata.  On nie miał zadawalającej miny. Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Dziewczyny wpatrywały się we mnie z chytrymi uśmieszkami.
Uchwyciły mnie i wybiegły ze mną na zewnątrz biorąc przy okazji album.  Popatrzały na mnie z pewnością w oczach. Co spowodowało, że usiadłam na krześle przez ich osoby. Widocznie zauważyły coś w moich oczach gdy patrzałam na Itachiego. Oby im o to nie chodziło, ale wiem że właśnie to maja na myśli.
-Wiec? - zapytała Temari
-Co? - pytałam
-Patrzysz na niego tymi maślanymi oczkami. Czy miedzy wami coś jest? - zapytała Hinata z dużą ciekawością.
-E…? - wyjąknęłam. - Skąd Ci to przyszło do głowy? Mnie nic nie będzie łączyło z starszym Uchiha. Nigdy. On jest dla mnie za stary… - karciłam siebie w myślach, ze to mówię. Przecież prawda jest taka, ze mi zaczyna się podobać, nie? Debilkę udaję. Może nie chcę by się dowiedzieli o tym wszystkim? To było możliwe. Jakoś nie miałam ochoty na rozmawianie z dziewczynami.
-Oczywiście… - powiedziały do mnie
-Sakura, my nie jesteśmy głupie. Te twoje oczka się zaczynają świecić gdy widzą Itachiego. Ty po prostu boisz się do tego przyznać, bo myśli ze cię zostawi jak resztę co? - mówiła Hinata. Odwróciłam głowę w bok. - Ha! Wiedziałam! Trzeba będzie Cię trochę z Nim sfatać.
-Nie chcę. Poradzę sobie. - wstałam. Wcisnęłam im do rąk album. - idę spać. Dobranoc. A jeśli chodzi o fryzurę, to lepiej abyście były naturalne! - warknęłam zatrzasnęłam za sobą drzwi. Mężczyźni na mnie popatrzeli z błyskiem w oczach. Troszkę chyba przesadziłam? Trudno, jakoś wytrzymam. Wbiegłam po schodach biorąc piżamę dwu częściową. Zeszłam na dół. Sasuke już nie było, tylko Itachi siedział przy ladzie popijając drinka. Przechodziłam obok niego, a on mnie złapał tak nagle. Wypadły mi rzeczy. Popatrzałam w jego oczy. Wyglądał jeszcze bardziej pociągająco niż wcześniej. Uśmiechał się. - C..Co? - zapytałam drżącym głosem. Spojrzał się na moje rzeczy. Była to bluzeczka odkrywająca lekko brzuch i majteczki w koronkę.
-Będzie nam słodko. - zaśmiał się.
-Nie dostałeś gorączki czasami? Czy po alkoholu ci tak robi?
-Jak ty jesteś blisko zawsze.. - powiedział.
-Dobra, gdzie jest tamten Itachi? Ja chce tamtego, który  był przez chwile spokojny.  - powiedziałam. On uśmiechnął się i mnie puścił. Widziałam jego spojrzenie, które było inne niż zawsze. Wzięłam rzeczy i weszłam do łazienki wzdychając. On był jeszcze bardziej przystojny. Jak to możliwe, że jestem taka głupia. Wolałabym nie myśleć o tym wszystkim, ale to łatwe nie jest. Rozebrałam z siebie rzeczy i weszłam pod prysznic odkręcając kurek. Zimna woda oplątywała moje ciało dając lekkie ukojenie, ale do głowy znów napłynęły myśli o rodzicach. Westchnęłam. Szybko namydliłam się płucząc każdy skrawek piany. Wyszłam wycierając się jak najszybciej.
Wyszłam z łazienki ubrana w czerwoną bluzkę z napisem po angielsku „Weź mnie”. I czarno-czerwone majteczki w koronkę. Gdy wyszłam Itachiego nie było. Spojrzałam dokładnie na moją szczotkę. Nie było żadnej pułapki na mnie. To dobrze. Rozczesałam swoje włosy i wchodziłam do góry. Słyszałam cichą melodie z naszego pokoju. Weszłam do niej a bruneta nigdzie nie było. Zamknęłam drzwi noga na nic nie patrząc. Szczotkę położyłam na półce. Na brzuchu poczułam dłonie, które mnie przyciągnęły.
-Itachi, przestań. - powiedziałam.
-Kiedy mi tak dobrze. - powiedział kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Właściwie w pokoju było ciemno, zbyt ciemno. Spojrzałam w stronę okna, które było zasłonięte. - Daj mi chwilę się nacieszyć. Małą sekundę. - szeptał do mojego ucha. Myślałam, że zwariuję. Poruszał się wolno w rytm muzyki, a ja razem z nim. Obróciłam się do niego przodem. Teraz to mnie złapał w swoje sidła. Przytulił się do mnie kładąc swój podbródek na ramieniu. - Miło…
-Nie zaprzeczam. - jego dłonie dostały się pod moją koszulkę.
-Nie przeginaj. - wzięłam jego ręce, aby za dużo sobie nie myślał. Westchnął cicho do mojego ucha, widocznie był zawiedziony takim faktem, że nie pozwalałam mu. Taka była prawda, nie chciałam by mnie dotykał w intymnych miejscach jak i na ciele. Choć ten chwilowy dotyk był taki przemiły. Dopiero teraz wyczułam, że jest bez ubrań na sobie. Jedynie miał na sobie slipki. Ucałował mnie w szyję. Wyrwałam się - Dosyć.. - podeszłam do wierzy i wyłączyłam aby wszystko umilkło. Schowałam się pod kołdrą. Podniosła się po chwili i do mnie wślizgnął się Itachi. Patrzał na mnie przez chwile, a potem zniżyłam swój wzrok na dół. Dotknęłam jego klatki piersiowej zjeżdżając niżej. Paznokieć zahaczył o jego każdy mięsień, który zaczęłam wyczuwać. Niechcący najechałam na granice slipków.
-Podoba Ci się, prawda? - zapytał i uniósł się na łokciu popierając przy okazji głowę. Jakoś gorąco mi się stało. Nie wiedziałam co powiedzieć. Raczej podobała mi się jego klata, była taka gorąca, umięśniona. Każda by chciała dotykać, i tak było. - Śliczna jesteś. - moje policzki zaczęły bardziej piec z jego komplementu - uchwycił moja dłoń, która była na jego piersi jednej. - Jak chcesz możesz mnie dotykać kiedy chcesz. Dasz mi wtedy radość. - uchwycił mnie w tali przyciągając bliżej siebie. Nasze dolne części zetknęły się. A wiedziałam, że byłam czerwona spowodowane tym, że członek Uchiha naciera na moją kobiecość. - Mnie to się będzie podobać. Taki delikatny dotyk zawsze chciałem wyczuć.
-Myślałam, że…
-Nie, kochanie.. - czy on przed chwilą do mnie powiedział jakbyśmy byli razem? - one nie były takie jak ty. Nie miały tej urody, pożądania, a także czułości która masz ty. Tak jak powiedziałem, zawalczę o ciebie, bo wiem, że masz dużo adoratorów.
-Naprawdę? Nic o tym nie wiem.
-Wyjdą z czasem, gdy zobaczą że dziewczyna ich serca będzie podrywana przez innego. A tym mężczyzną będę ja… - uśmiechnął się. Nie zamierzałam nawet się od niego odrywać. On był takie przyjemny i pociągający. Nie wiedziałam co mogę zrobić, On jest taki inny. Może nie wiedziałam, ale serce zaczęło mnie tłuc? Dotknął policzka mojego wpatrując się w moje oczy.
-Nawet nie próbuj. - powiedziałam cicho.
-Dlaczego? Masz takie pociągające, różowe i takie kształtne. - dotknął wargi kciukiem drażniąc delikatnie. Nie wiedziałam co mogę na ten temat powiedzieć? On był taki przyjemny w dotyku, nie dziwię się, ze każda Go chciała. Uśmiechnęłam się delikatnie patrząc w jego oczy. On jest taki… Ech…
-Jesteś taki pociągający… - zaśmiał się.
-Och… - teraz zrozumiałam co powiedziałam na głos. - To jednak dla ciebie tez jestem pociągający. Tyle lat to ukrywałaś..? Nie ładnie tak. Daj mi się pocałować.
-Nie. - powiedziałam stanowczo. - Nie ma mowy. Nie będę się całowała z mężczyzną, którego ledwie znam. Nawet nie wiem co lubisz. - powiedziałam do niego z kaprysem na ustach.
-Ciebie.
-Przypominam, że nie jestem rzeczą.
-Wiem, koteczku.
-Przestań do mnie tak mówić, nie jesteśmy parą. - mówiłam wrogo do niej. Powinnam dobrze zrozumieć cały sens każdego zdarzenia. Uśmiechnęłam się widząc jego spojrzenie. Jego krótsze włosy opadały z gracją.
-Zawsze możemy być. Moje ty   k o c h a n i e. - powiedział wolno. Wywróciłam oczami uśmiechając się delikatnie. To było dla mnie cos nowego. Nie wiedziałam, która może być godzina. Uchiha przybliżył się do mnie bliżej. Druga ręka była po drugiej stronie najwyraźniej bym nie uciekała. Chciał mnie pocałować, ale moje dłonie znalazły się na jego ustach, aby nawet ich nie dotknął.
-Nie masz prawa. Napastujesz mnie, wiesz?
-Oj to nie takie napastowanie. - powiedział. - To tylko małe pocałunki. Daj małego.
-Nie. Dobranoc - powiedziałam odwracając się do niego plecami. Położył się blisko mnie i przytulił się, ale nie obyło się bez pocałunków. Całował moją szyję zasysając się i przegryzając czasami w niektórych miejscach. Przymknęłam powieki z rozkoszy. On zawsze będzie tak robił? Swoją nogę splątał z moją. Pozwoliłam mu na to dokładnie. Obrócił mnie do siebie i obdarowywał dalej pocałunki. - Przestań… - powiedziałam cicho wzdychając.
-Nie podoba się?
-Nie o to chodzi.. Po prostu.. - popatrzał w moje oczy. - Nie patrz tak na mnie. To nie grzeczne.
-Oj przesadzasz. Nikt się nie dowie, że byliśmy razem w łóżku a ja ciebie całowałem w każdym możliwym miejscu.
-Na pewno nie w każdym. - zaśmiał się. Jego rękę poczułam na brzuchu pod bluzką. Nie szedł wyżej tylko bawił się moim kolczykiem w pępku. Spojrzałam na niego poirytowana. On naprawdę chce mnie wziąć w swoje obroty?
-Och tak, nie w każdym. Ale kiedyś na pewno. - nie zdążyłam nic powiedzieć, bo wpił się w moje usta. Próbowałam go odepchnąć ale to było na nic. Czekałam. Jego usta były wprost gorące, takie podniecające i chciałam więcej. Nie zjeżdżał niżej. Westchnęłam cicho do jego ust, co spowodowało, ze jego pragnący język dostał się do środka zapraszając mnie do zabawy. Obróciłam go na plecy siadając na nim.
Zaczęłam go całować korzystając z okazji, którą mi dał. Nie wiedziałam, jak się całuje, ale musiałam spróbować… oddawałam mu pocałunek z chęcią, był za bardzo pociągający. Nasze języki pieściły wspólnie podniebienia. Nakrył na nas kołdrę, by nikt nas nie widział. Jego dłonie błądziły po plecach. Poczułam jak delikatnie dotyka piersi. Uśmiechnął się przy pocałunku. Zjechał na dół. Zatrzymał się na pośladkach.  Błądził po udzie pośladkach, aby było nam przyjemnie. Chwycił za granicę majtek.
Odskoczyłam od niego. Popatrzał na mnie pytająco.
-Nigdy więcej. - powiedziałam szybko. Wyszłam z pokoju. Jakoś nie mogłam się z tym pogodzić, że prawie bym się z nim kochałam! To było nie możliwe. Nalałam sobie whisky i popijałam siedząc na sofie.
-Nie przejmuj się tym. - popatrzałam na niego - Zdarza się.
-Zdarza się? - zapytałam się jego. Postawiłam szklankę i mój wzrok najwyżej wyrażał wściekłość. - Ja ci dam zdarza się! Dla ciebie to pikuś, ale nie dla mnie! Idź już spać ! - warknęłam. Odszedł. Nie chciał widocznie się na mnie w tej chwili narażać. Cholera jasne przespałam się z nim, a  On mi mówi że nie mam się przejmować? Moje dziewictwo bym straciła, oj za daleko trochę doszliśmy.
Choć jego pocałunki były całkiem przyjemne, a to jak dotykał. Inne by mogły o tym marzyć, to było naprawdę coś. Ciekawe jak zrobił to z innymi? Co było jego atutem, bo był bardziej doświadczony przez życie. Szczerze? Chciałabym jeszcze doświadczyć tego uczucia gdy mnie całował i dotykał po ciele.
Wstałam i ruszyłam na górę, gdy weszłam zobaczyłam, że Itachi śpi w swoim łóżku? Czyżby wiedział, ze z nim nie będę chciała spać? Któż to wie. Zagadkowy z niego człowiek. Mogłabym spokojnie się rozluźnić, ale tak naprawdę chciałam się do niego przytulić w tej chwili. Usiadłam na swoim łóżku patrząc na jego nagie plecy. A co tam szkodzi, raz się żyje… Przegryzłam dolna wargę, a jak się obudzi? Co ja zrobię? Co mu powiem, że zmieniłam zdanie? Trudno. Wślizgnęłam się delikatnie, tak aby nie wyczuł pod jego kołdrę. Obrócił się do mnie, miał przymknięte powieki. Jego dłoń poczułam pod bluzką. Uśmiechnął się delikatnie. Przytuliłam się do niego, a on mnie szczelniej przytulił do siebie. Zasnęłam wtulona w niego.

Rozdział dwunasty


Siedziałam już kolejne godziny przytulając się do poduszki chowając twarz. Nie mogłam nadal w to uwierzyć, że moi rodzice są już po drugiej stronie tego świata. A nawet nie mogę się ruszyć by ich pogrzebać? Nie mogę, bo mogą być ci którzy podłożyli bombę!! Nie pozwolę nikomu krzywdzić moich rodziców, ale co ja mogę? Jestem tylko beznadziejna istotą, która nawet nie wie jak się broń posługuje. A jeśli to zrobiła mafia? No to już na pewno mama marne szanse…
Po co mi to wszystko? Zawsze cierpiałam. Rodzice tylko dzwonili, abym wreszcie zrozumiała, że są ze mną i się interesują. Przyjęłam nazwisko mojej matki, z tego powodu? Nie, to było z jakiegoś innego. Skąd mogli wiedzieć, ze kiedyś zostanie głowa państwa. Nigdy nic nie wiadomo. Po policzkach kolejny raz spłynęły gorzkie łzy, będące cierpieniem. Co mama robić? Nikomu nie mówić o moich rodzicach, ale chcę aby przy mnie ktoś się znalazł i pocieszył. Lecz kto będzie taki miły? Nikt… nie ma osoby, która znała by ten ból. Moja matka była dobrą kobieta, w przeszłości pomagała innym, ale pieniądze strzeliły jej do głowy! To było egoistyczne, podobnie było z moim ojcem i zaczął bardziej dbać o państwo! Ludzie nie wiedzieli, ze maja córkę jedynie ich ochroniarze!! To nie powinno się dziać, prawda? Nie powinnam była być sama, babcia się nie liczy, bo czasami do niej chodzę jak tylko znajdę czas.
Na nadgarstku poczułam ciepła dłoń, a na niej po chwili krople wody, czy potu? Nie chciałam unosić głowy, ale w końcu się odważyłam. Tego kogo zauważyłam zdziwiło mnie. Miał rozpuszczone włosy, które przyklejały mu się do policzków, na oczy zachodziła lekko grzywka. Z końcówek skapywały krople wody, a na torsie widniały spływając. W drugiej ręce trzymał ręcznik, którego zawiesił sobie na ramię. Wpatrywał się we mnie wyrozumiałym spojrzeniem. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie jest wściekły? Powinien, a  On na mnie patrzy całkiem inaczej.
-Sakura… - powiedział z delikatnością w głosie - Przepraszam jak coś zrobiłem. - powiedział do mnie. Uniosłam brew do góry, nie rozumiałam tego wszystkiego. Jak On może mnie przepraszać skoro nic nie zrobił złego? - Nie powinienem tego ukrywać, wiedziałem, że nic nie wiesz co kiedyś robiłem, ale to już minęło. Nie chce innej dziewczyny oprócz ciebie. Parę lat temu… - nie dokończył, gdyż westchnęłam przez łzy
-O czym ty mówisz? - zapytałam Go z wielkim pytaniem.
-Płaczesz przeze mnie. Dlatego… - znów nie dokończył.
-Nie płacze przez ciebie. - przypomniały mi się słów mężczyzny i zakryłam dłońmi twarz. Usłyszałam szuranie krzesła, i spojrzałam przez palce na bruneta. Siedział patrząc na mnie. - Był u mnie po prostu pewien facet z ważną informacją. - uśmiechnęłam się blado. - ty tego na pewno nie zrozumiesz. - uchwycił moją dłoń i głaskał zewnętrzną część dłoni. Było to takie przyjemne. Serce zabiło coraz szybciej, jak by to była miłość? Nie, to nie mogła być miłość… Najwyżej zauroczenie. - To chyba ja powinnam Ciebie przerosić, a  nie Ty mnie. - posłałam mu uśmiech - Ale teraz to będzie nie możliwe, bo mam inny problem. - przyciągnęłam do siebie nogi. Po policzkach przez cały czas spływały łzy i miałam załamany głos.
-Powiedz mi co się stało, może Ci pomogę? - zapytał.
-Nie, nie pomożesz. Nikt mi nie pomoże, nawet przyjaciółki. One mają to co ja straciłam, ty wtedy tez tego nie zrozumiesz - powiedziałam. Spuściłam głowę by na niego nie patrzeć i zamknąć się w sobie. Na podbródku poczułam dłoń, która uniosła do góry bym spojrzała na niego. Nasze spojrzenia się spotkały.
-Mi możesz powiedzieć. Jestem dla ciebie zawsze otwarty. - chwyciłam jego nadgarstek wzdychając ciężko. Miałam nadzieję, że zrozumie, co mogło być nie możliwe. Patrzałam na niego wzdychając lekko. - Powiedz mi, będzie ci lżej. - uśmiechnął się delikatnie.
-Dobrze. Moi rodzice zginęli. - znów po policzkach spłynęły mi łzy. Uchwycił mnie za policzki i ucałował w czoło. Zdziwiłam się jego reakcją.
-Wiem jak to boli, Sakura. Nie myśl, ze nie wiem. - powiedział do mnie. - Moja matka zginęła w wypadku samochodowym. Pijany kierowca potrącił ją zabijając na miejscu. To mnie także bolało. - usiadłam naprzeciwko niego patrząc na niego. Uchwycił moją drugą dłoń w swoją co spowodowało większe ukojenie, gdy Ktoś wiedział co druga osoba czuje. - Chodź do mnie. - pociągnął mnie. O dziwno nie zareagowałam. Uchwycił mnie. Usiadłam mu na kolanach. Mu na pewno to się podobało, ale mi samej, nie ma mowy! Choć jego ciepło było takie piękne i jego zapach przyciągający. Przytuliłam się do niego kładąc głowę na ramieniu.
-Przepraszam - wyszeptałam do niego. Jego jedna dłoń była na udzie, a druga trzymała za biodro. Nie przeszkadzało mi to tym razem. To było po prostu takie ciężkie uczucie, chciałam tylko się nacieszyć tym razem ciepłem drugiej osoby. - Nie powinnam mówić.
-Nie złoszczę się.
-Ale zachowałam się jak zołza.
-Moja zołza… - zaśmiał się cicho. Jego? To trochę przegięcie, jak mogłabym być jego zołzą? I tak jest kochany skoro takie rzeczy mówi. - Wiem, ze nie masz humoru i ochoty, ale czy..
-Tak
-Nic nie powiedziałem.
-Wiem co zamierzasz, czy będę twoja towarzyszką w tym dziwnym święcie? - zapytałam. Drgnął lekko gdy moje wargi dotknęły jego szyi, co stało się całkowicie przypadkiem
-Spostrzegawcza jesteś. - uśmiechnął się delikatnie. - Wiec twoja odpowiedź brzmi tak, choć że…
-Zostanę znienawidzona przez resztę. Tak. One mnie nie obchodzą, jak ciebie by chciały nie mówiły by innym aby się nie zbliżały. Po prostu one chcą w taki sposób Kogoś wyeliminować. - powiedziałam. Do pomieszczenia ktoś wszedł, ale nie zwróciliśmy na to uwagi. Tylko usłyszeliśmy ciche „ups..” Było mi dobrze na jego nogach. Paznokciem delikatnie jeździłam po jego lewej stronie klatki piersiowej.
-Sakura nie rób tak.
-Dlaczego?
-Bo chyba nie chcesz, abym się na ciebie rzucił. - powiedział wzdychając.
-No nie wiem, nie wiem. - zaśmiałam się cicho. Było mi tak dobrze, ze mogłabym spędzić z nim dłuższe chwile. - Itachi? - zapytałam cicho do jego ucha drażniąc z pewnością przy okazji jego skórę.
-Tak?
-Będziesz ze mną spał.
-Co noc śpię.
-Nie w taki sposób. W moim lub twoim łóżku. - powiedziałam cicho do niego.
-Ty… - przerwał na moment. - Na pewno tego chcesz?
-Tak. - powiedziałam - Chciałabym abyś ze mną dzisiaj spał. Bo jak się obudzę będę miała do kogo się przytulić.
-Albo na odwrót. - uśmiechnęłam się. Przyciągnął mnie bliżej sobie. - Gorzej jak twoja bliskość mnie wykończy. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
-Oj tak. Taka smarkula do ciebie nie pasuje. - zaśmiałam się.
-Tak. Kłamałem. - oderwałam się od niego spoglądając na jego twarz. - Może jestem starszy, ale nie patrzę na wiek. A ty masz to coś co mnie przyciąga, bardziej niż u innych. Pierwsza mnie uderzyłaś co spowodowało u mnie największe zdziwienie, a także upodobanie do twojej osoby. Nocami myślałem czemu to zrobiłaś skoro jestem pociągający.
-Czyżby? - zażartowałam z nim.
-Nie żartuj sobie, mówię poważnie. - powiedział oburzony.
-No nie wiem czy jesteś taki pociągający. - chrząknął cicho. Zaśmiałam się cicho mając z tego zabawę.
-Każda mi to mówi…
-Nie słyszałeś tego ode mnie. - zaśmiałam się.
-Czy ty się drażnisz?
-Powiedzmy. - powiedziałam. - Powiedz mi, czy Sasuke jest podobny z tymi dziewczynami? - zapytałam Go prosto z mostu. Poczułam jak mocniej zaciska dłoń na biodrze.
-Nie, nie jest. - westchnęłam. - jest o wiele gorszy. - nie wiedziałam co powiedzieć. - Zawsze nakręca sobie filmiki z nocy i ogląda wspominając te dnie. A dlaczego pytasz? On cię tak ciekawi?
-Nie.. - powiedziałam delikatnie - Dobrze, ze się nie zgodziłam.
-Na co?
-Na chodzenie z Nim. Prosił mnie raz o to, gdy byłam w lesie. Spotkałam się z nim. Nie wiedziałam, że wy dwoje jesteście tacy zboczeni.
-Wcale nie jestem zboczony…
-Oj czyżby? To czemu twoja ręka jest pod moją spódniczką. - spojrzał na swoją dłoń i wyciągnął uśmiechając się niewinnie. Zaśmiałam się.
-No dobra, jestem trochę zboczony. Ale i tak będę ciebie podrywał, podobasz mi się. - usłyszałam z jego ust komplement. - A to, że jestem zboczony wzrasta jeszcze bardziej moje pożądanie względem ciebie i na pewno z Ciebie nie zrezygnuje. - uś○meichnęłam się, choć od razu posmutniałam.
-Oszalałeś. - stwierdziłam - masz tyle ładnych dziewczyn wokół siebie. Powinieneś raczej za nimi się rozglądać, a nie za taką smarkatą dziewczyną. Jestem od ciebie za młoda, nie sądzisz? A jeszcze tamte dwie się w tobie bujają do szaleństwa.
-Tak, oczywiście. - zaśmiał się - Już ci powiedziałem. Tamte mnie nic nie obchodzą. Zrozum to w końcu, żadna mnie nie interesuje, ja chce ciebie.
-Nie pójdzie ci tak łatwo. - powiedziałam. - Nie pójdę z nikim jak na razie do łóżka. - ucałowałam go w policzek i wstałam z jego kolan. Popatrzał na mnie z uśmiechem - Dziękuję, czuje się lepiej.
- A może tak byś gdzieś indziej pocałowała? - zapytał uwodzicielsko. Podeszłam do niego nachylając się delikatnie.
-Gdzie byś chciał?
-Nie drażnij mężczyzny. - uśmiechnął się. Wstał. Spojrzałam na niego, wyglądał kusząco. Za kusząco. Włosy zawiązał w kitkę, choć wystawały mu niektóre kołtunki. Zaśmiałam się. Spojrzał na mnie. Wzruszyłam jedynie ramionami. Ubrał na siebie spodnie, a po chwili koszulę, którą miał rozpiętą. - Wiesz bardzo dobrze gdzie.
-Nie dostaniesz. Musiał byś wymusić.
-Twoje życzenie to rozkaz. - podszedł do mnie i chwycił mnie w tali. Nasze ciała się stykały. Wpił się w moje usta. Nie wiedziałam co zrobić. Odepchnęłam go, i pokazałam na niego palcem. Śmiał się cicho. Wyszedł za drzwi.
-Co!! - usłyszałam krzyk Deidary. Rozczesałam włosy, które miałam poszarpane.  Jakoś nie było mi do śmiechu. Testament schowałam do szuflady, by nikt go nie znalazł. Wyszłam z pomieszczenia idąc na dół. Zalałam sobie kawę, która najwyraźniej była kogoś. Chciałam wziąć kubek, lecz poczułam mocny uścisk na szyi. - Przepraszam Sakura. Ja byłem pod wpływem alkoholu! - krzyczał mi do ucha. - To co mówiłem było nie prawdą.
-Jasne.. - wyszeptałam. - Człowiek pod wpływem alkoholu, mówi tylko prawdę.
-Ale…
-Nie złoszczę się. A teraz mnie puść, chcę w spokoju wypić kawę. - odszedł lekko załamany. Usiadłam na krześle i nalałam mleka sypiąc jedną łyżeczkę cukru. Słyszałam przekleństwa wydobywane z łazienki. Jakoś nie sądziłam, że Itachi może w taki sposób klnąć. Mężczyźni się zaśmieli.
-No to sobie nie poradzi.. - zaśmieli się ponownie. Nie wiedziałam o co chodzi. Wyszedł z pomieszczenia wściekły patrząc na nich. Na swojej długości włosów miał jakaś maź? Nie to nie było to, to była guma? Już sama nie wiedziałam. Ale miał takie ładne włosy, co oni mu zrobili? To jest niedorzeczne.
-Zabije was! Wszystkich, tylko się tego pozbędę!! - warknął, a raczej krzyknął. Patrzałam na jego włosy. Podeszłam do niego patrząc co miał we włosach.
-Niby jak ty sobie chcesz z tym poradzić? Oni dali ci roztopioną gumę, nie da rady abyś z siebie to usunął. - powiedziałam do niego - Jedyne wyjście to obcięcie tych włosów. - wskazałam dokąd trzeba obciąć. On spojrzał na mnie przestraszonymi oczami. Nie rozumiałam tego wszystkiego! Włosy były aż tak ważne, choć dla mnie też.
-Zabije was, lepiej stąd wypierdalajcie! - powiedział głośno. Oni tylko się śmieli. Podeszłam do blatu szukając nożyczek do obcięcia. Znalazłam nożyczki specjalne do obcinania włosów. Biedny będzie musiał się pożegnać z taką długością włosów.  Byłam pewna, że nie będzie zadowolony jak mu zetnę. - Weź te nożyczki. - odchodził ode mnie. - Nie oddam moich skarbeniek. - popatrzałam na niego otępiała.
-Ty chyba żartujesz? - zapytałam. - To tylko włosy z późniejszym czasem odrosną ci. Ułożę ci je ładnie, że będziesz ładniejszy od Deidary.
-Ej!! - fuknął brunet i blondyn.
-Fryzjer ci zepsuje, jak chcesz. To ja idę.. - odchodziłam. Jak tam sobie chce, nie będę się mieszała w jego kleistą fryzurę. Robi z tym co chce. Uśmiechnęłam się delikatnie. Wiedziałam, że na mnie patrzą.
-Dobra. - powiedział zażenowany. Popatrzałam na niego, nie wyglądał za ciekawie. Widocznie był bardzo przywiązany do takich długich włosów. Choć ja także byłam przywiązana, a dlatego, ze od urodzenia chciałam mieć długie włosy. Posadziłam go na krześle, a on był lekko zażenowany. Chwyciłam materiał zawiązując mu go na szyi. Miałam wszystkie przybory do modelowania jak i obcinania.
Obcięłam mu najpierw gdzie kończyły się kleiste włosy, które na pewno szczotką się nie rozczesze. Szczotka wplątana w włosy spadła wraz z włosami. Wszyscy dokładnie na mnie patrzeli jak skracała ciemne włosy. Szkoda ich było, ale co mogłam zrobić? Nic, zostało tylko skrócenie długości i wymodelowanie mu włosów.
-Sakura z pewnością spieszy ci włosy.
-Będzie jak pedałem wyglądał. - drgnął.
-Nie słuchaj ich. Po prostu mi zaufaj jeśli możesz. Ty zrobiłeś coś dla mnie, ja zrobię dla ciebie - powiedziałam do niego. - Będziesz przystojniejszy od Deidary i innych facetów. Kobiety będą na ciebie jeszcze bardziej leciały.
-Chce aby jedna na mnie leciała.
-Ona możliwe, że tez będzie. - powiedziałam do niego pewnie. Było mi tak dobrze, gdy słyszałam w jego głosie zadowolenie.
Obcinałam dalej modelując w różne strony. Musiał wyglądać przystojniej niż każdy inny mężczyzna. Fryzura musi do niego pasować, jak każda inna. Jest przystojny, więc wszystko będzie do niego pasować. Tył obcięłam na skos, z przodu zrobiłam większa grzywkę po obu stronach. Z jednej strony odłupże, a z drugiej parę pasemek krótszych.   Góry poszarpałam mu włosy. Dłuższe pasemka podkreślały jego rysy twarzy. Wyglądał jak dla mnie podniecająco… Wygaduje głupoty, ale tak naprawdę było.
Uchwyciłam pędzelek czyszcząc włosy z niego samego. Poszarpałam włosy by zbędne włosy opadły i jeszcze ładniej się ułożyły. Miał cały czas zamknięte powieki. Wzięłam materiał i szybko zebrałam zbędne włosy wyrzucając do kosza aby nie widział. Jego kumple patrzeli z niedowierzaniem to co zobaczyli. Ich oczy wyrażały zdziwienie. Kto by przypuszczał, ze smarkula umie tak obcinać podkreślając innym rysy twarzy. Chwyciłam lusterko i stanęłam przed nim.
-Proszę. - powiedziałam. Otworzył powieki, lecz był przestraszony. Najpierw spojrzał do tyłu. Jego oczy wyrażały oburzenie z powodu, ze sprzątnęłam włosy. Westchnął cicho. Wziął ode mnie lusterko i spojrzał na swoją twarz i fryzurę. Jego oczy się powiększyły, a potem się uśmiechnął delikatnie.
-Ja się tak nie bawię! - warknął Deidara - On nie może być ładniejszy ode mnie! To ja byłem przystojny zawsze, a On pociągający. Teraz ma jedno i drugie! - usiadł zakładając ręce na klatce piersiowej. Zaśmiałam się. Spojrzał na nich i uśmiechnął się. Wyglądał o wiele lepiej niż wcześniej, ale teraz ciężko mu będzie się przyzwyczaić. Przeszłam trochę dalej, na jego karku był tatuaż. Odgarnęłam delikatnie jego włosy. Miałam rację…  Wstał i uśmiechnął się. Do pomieszczenia wpadły trzy osoby. Popatrzeliśmy na ie.
-Sakura potrzebuje twojej pomocy - krzyknęły dwie przyjaciółki. Spojrzały po wszystkich i zatrzymały się na Itachim. - Wow! - wyrzekły ponownie razem - Seksowny… - zaśmiałam się. On tylko się uśmiechnął delikatnie będąc z tego jak najbardziej zadowolony. Trzecią osobą był nie kto inny i patrzał na Itachiego sparaliżowany.
-Ja pierdole. - usłyszałam z ust brata Itachiego. Popatrzał na niego - Ty wyglądasz bardziej… - nie dokończył tylko patrzał na niego sparaliżowany. - Sakura, do jasnej cholery! - warknął na mnie - Ty mu to zrobiłaś? Ja przegram z Nim, on będzie każda do siebie przyciągał.. - zaśmiałam się.
-O to mi chodziło. Ma być przystojny - posłałam mu uśmiech. Usiadł zrezygnowany na sofie wzdychając. Był lekko podenerwowany co spowodowało lekkie napięcie. Deidara także. Na brzuchu poczułam czyjeś ręce. Wyswobodziłam się z uścisku. Patrzałam na niego i odeszłam omijając. - Co chciałyście dziewczyny?


Rozdział jedenasty


Słyszałam kroki? Tak, mogło by się tak zdawać. Przekręciłam się na drugi bok. Chciało mi się spać. Usłyszałam krzyk, ale nie zwracałam na to uwagi, jakoś byłam zamknięta na wszystko… Poczułam na nogach dotyk, ruszyłam lekko nogą. Zaśmieli się cicho. Skuliłam się delikatnie. Otworzyłam jedna powiekę i nad sobą zobaczyłam bruneta, który patrzał nade mną nad kogoś?
-Dajcie jej święty spokój! - warknął na nich. - Wiem, ze jest późna godzina, ale chce pospać, wiec wynocha.
-Itachi daj spokój.. - zaśmieli się wszyscy. - to są tylko żarty. Przecież wiadomo, ze żaden z nią nie pójdzie do łóżka, jest za mało doświadczona. Nawet ty sam jako „mistrz” nie pójdziesz do łóżka. Wolisz doświadczone w tych sprawach, prawda? - przymknęłam powieki słuchając ich wymiany zdań, oby tylko go nie wkurzyli. Zaśmieli się. Jakoś nie miałam ochoty leżeć i tego słuchać, ale teraz musiałam gdyż Itachi miał z pewnością wiele tajemnic o których chciałabym się dowiedzieć.
-Możesz się zamknąć.. - powiedział lekko podenerwowany.
-Nie denerwuj się tak. Ona śpi jak zabita. Nic ją nie obudzi. Przyznaj się, chce ci się kochać co? A tutaj masz jakiś wyjątek, który się tobie opiera. Ona z pewnością Ci się nawet nie podoba.
-Gówno Cię to obchodzi. - powiedział zdenerwowany.
-Jako mistrz wszystkich dziewczyn tak mówisz? Oj nie ładnie. Wcześniej każdej robiłeś przyjemność, a teraz gdy by chciały nawet byś z nimi nie poszedł? Spadasz Itachi, oj spadasz na same dno. Z tego byłeś popularny. - powiedział - Twoje ego przez ta mała smarkule też spada. - wiedziałam czyj jest tego głos - Ona jest tylko młodsza i do niczego. Zostawił ja gdybym mógł na twoim miejscu. Będziesz sobie robił z taka problemy?
-Deidara.. - westchnął - Zaraz złamie Tobie nos, a  to nie wróży dla ciebie dobrze.
-Jak tam sobie chcesz, ale ostrzegałem. Masz pierwszoroczniaki, z nimi tez można się pobawić. - drgnęłam. Otworzyłam powieki i wstałam. Przetarłam delikatnie powieki wstając. Dopiero teraz zauważyłam, że byłam przykryta kocem. Niech to szlag trafi. Nie sądziłam, ze On jest taki fałszywy! Spojrzałam na chłopaków, którzy wpatrywali się we mnie. Ziewnęłam.
-Idiota - powiedziałam do blondyna.
-Co ty powiedziałaś? - zapytał wściekły. Stanęła i spojrzała na niego.
-A co? Głuchy jesteś? Czy może fałszywy co? - zapytałam. Patrzał na mnie pytającym wzrokiem - Może jestem nie doświadczona, ale nie jestem dziwka jak każdy z was! - warknęłam na nich. Spojrzałam w tym momencie na Itachiego, którego nie zdziwiła moje reakcja. Byłam po prostu na każdego z nich wściekła. Deidara zacisnął dłonie w pięść. Podchodził do mnie, zamachnął się aby uderzyć. Przede mną stanął brunet. Dostał za mnie. Jego głowa odchyliła się w bok.
-Ty idioto!! - krzyknął na niego - Ty raczej powinieneś być wściekły na nią! Ona nas nazwała męskimi dziwkami! Spoważniej Itachi! Zdecyduj się najlepiej kto jest dla Ciebie ważniejszy, młoda smarkula czy twoi przyjaciele!! - krzykał. Ruszyłam do góry. Nie prosiłam go o pomoc, więc nie muszę dziękować. Głowa mnie strasznie bolała.
-Deidara uspokój się - mówił Hidan.
-Nie! - spojrzałam do tyłu. Szarpał się. - Ona pożałuje.
-Wziął niezłą dawkę. Jak go uspokoić? - zapytał. Patrzałam na nich wszystkich. Trzymali Go aby do mnie nie podszedł. Był jakiś dziwny, tak jakby chlał całą noc.
-Najlepiej snem. - powiedział wolno Itachi. Odwrócił się do mnie i spojrzał na sylwetkę. Westchnęłam ciężko i odeszłam na górę, nie chciałam z nim mieć nic wspólnego.  Dowiedziałam się, że On spał z każdą kobietą, która spotkał w tej szkole? Niech sobie znajdzie kolejna ofiarę, ale nią nie będę ja!  Myśli, że kim ja jestem, co? Jakąś prostytutka, która da mu wejść jego penisowi we mnie i sobie wytryśnie? Chyba jest rąbnięty jeśli tak naprawdę myśli. Nienawidzę takich facetów, którzy są wszystkiego pewni. Zawsze zaczynają błądzić.
Weszłam do pokoju zamykając drzwi za sobą. Nie miałam pojęcia co szykuje dzisiejszy dzień. Usiadłam na łóżku z bosymi nogami. Przytuliłam do siebie poduszkę mając nadzieję, ze wszystko szybko minie. Siedziałam tak godzinę myśląc nad swoimi słowami. Wiedziałam, ze mogłam go zranić, ale taka była prawda, co mogłam innego powiedzieć? Oszukiwać? To dla mnie nie miało sensu. Usłyszałam wibracje. Wzięłam komórkę z półki. Rodzice? Ci co chcą ode mnie?
-Słucham. - powiedziałam.
-Pani Sakura Haruno, tak?
-Tak. A pan kim jest? - zapytałam pewna.
-Gdzie Pani jest?
-Wyjechałam na biwak ze szkołą, stało się coś? - zapytałam. - I z kim mam przyjemność? - zapytałam kolejny raz.
-Jestem detektywem, mam dla pani pewną wiadomość. Przyjadę do Pani, tylko niech pani powie gdzie jest, a jak najszybciej się tam zjawie. - wszystko mu po kolei wytłumaczyłam i odłożyłam słuchawkę. Przytuliłam szczelniej swoją poduszkę do siebie. Nie mogłam w to nadal uwierzyć, że Itachi Uchiha kochał się z każdą dziewczyną. Taki niby niewinny a ma dużo na karku, a raczej dużo zaliczonych kobiet. Znów usłyszałam burczenie komórki Chwyciłam ją. Wiadomość? Odczytałam.

Spotkamy się za godzinę na plaży?
Temari

Westchnęłam. Jak mieliśmy się spotkać, musiałabym się wykąpać, choć nie miałam ochoty na żadne spotkanie w tym momencie. Choć to moja przyjaciółka, to dlaczego miałabym zrezygnować z spotkania. Ten facet, na pewno mieszka daleko, wiec tak szybko się nie zjawi. Wstałam rzucając poduszkę na łóżko.
Z szafy wyciągnęłam czystą bieliznę, i miniówkę wraz z  białą kratkowaną bluzą. Natknęłam się na majteczki od Itachiego. Uśmiechnęłam się. Gdybym była inna i nie reagowała na takie wnioski jak sto dziewczyn na raz to by było inaczej, ale gdy się dowiedziałam o takiej rzeczy to mam to po prostu gdzieś. On myśli, ze każda dziewczyna będzie na niego leciała? Musi to sobie wybić z głowy!
Wyszłam z pomieszczenia. Na dole nikogo nie spotkałam. Musiał gdzieś wyjść, to dobrze. Chociaż nie będę musiała z nim wymieniać spojrzenia co nie spowoduje mojej samotności? Nie, czy żalu? Sama nie wiem już co mam o tym myśleć. Weszłam do łazienki robiąc szybki prysznic. Ubrałam na siebie niebieska jasna winiówkę, różowy stanik, a na to białą bluzę w kratkę odsłaniającą lekko brzuch. Wiedziałam, że to nie mój styl, ale spróbujmy. Na to oczy nałożyłam okulary, by nikt ich nie widział. Tych smutnych oczu, które miałam przez jednego z gburów szkoły z na przeciwnej. Pobiegłam po komórkę i chwyciłam zbiegając. Zamknęłam za sobą drzwi domku klucząc. W biegu ubierałam tenisówki. Słońce świeciło coraz mocniej. Byłam już na plaży. Dziewczyny machały mi. Biegłam do nich, wszyscy opalali się bądź kąpali. Byłam przy nich. Wszyscy na mnie patrzeli, a także zauważyłam spojrzenie Itachiego? Spojrzałam w tamtą stronę, patrzał na mnie. Odwróciłam głowę by na niego nie patrzeć. Niech cierpi… Szczerze, stałam się chwilową zołzą.
-Słuchaj… - zaczęła Temari - jutro jest ciche wyznania.
-Co? - zapytałam. Nigdy nie słyszałam o czymś takim.
-Nie wiesz? To zaraz ci wytłumaczymy. - pociągnęły mnie do siebie. Ukucnęłam i je słucham - W tym święcie, każdy mężczyzna wybiera sobie kobietę na cały jeden dzień tylko dla siebie. Jeśli jakaś zostanie to jest dla niej hańba i przez cały kolejny rok będzie popychadłem. Powinnaś zrobić tam, aby On cię wziął.
-O kim mowa? - zapytałam
-Wiesz o kim. - myślałam. Na moich ustach pojawił się grymas niezadowolenie
-Wiecie takie głupie święta mnie nie obchodzą. Cały czas jestem popychadłem jakbyście tego nie zauważyły. - wstałam. Wiatr lekko zawiał bawiąc się moimi włosami w różne strony co spowodowało większy detal? Usłyszałam ciche gwizdy chłopaków. Nie zwróciłam na to uwagi. - Wiecie jak to zawsze było. Każdy mnie zapraszał, ale odmawiałam. Tym razem będzie tak samo. Wy już zostałyście zaproszone?
-Tak. - odpowiedziały dwie.
-Wspaniale. To bawcie się dobrze. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. - Mnie na tym nie zależy. Nie mam mężczyzny, którym byłabym zainteresowana. I takiego nie będzie, bo wszyscy to świnie - uśmiechnęłam się słodko jak jakaś idiotka. Dziewczyny wstały otrzepując się z piasku. Jedna z nich położyła mi  dłoń na policzku, i czole.
-Nie masz gorączki? Czy słońce ciebie nie przygrzało?
-Nie, nie przygrzało. - powiedziałam pewnie. Wzięłam jej rękę, aby przestała udawać moja babcię, bo do matki nie mogłam jej porównać. Była taką egoistką, która nigdy nie zainteresowała się aby wziąć mnie chociaż na jednodniową wycieczkę. Spojrzałam na niego, chmurki ani jednej. Westchnęłam cicho. Usłyszałam piski osób… Spojrzałam w stronę jeziora, na którym chłopacy skakali, ale nie wszyscy.? Jeden z nich siedział na mostku mocząc jedynie nogi wpatrując się jedynie w swoje odbicie. Dziewczyny na niego popatrzały i się uśmiechnęły. Z tyłu podchodziła do niego Idaina. Zawiesiła mu się na szyi. Śmiała się cicho, chciała by ją zaprosił? A niech go szlag, niech robi co chce. Może jest przystojny, seksowny, i pełen.. ach, co ze mnie za debilka!
-Haruno… - usłyszałam z tyłu wściekły glos. Popatrzałam do tyłu, była to koleżanka tamtej dziewczyny, z która rozmawiał Itachi. Uniosłam brew do góry. Co ona takiego ode mnie chciała? Nie jestem z Itachim, więc czego ode mnie może chcieć? - To twoja wina.
-O co ci chodzi, dziewczyno?
-On przez ciebie jest taki przybity, każdą dziewczynę odgania od siebie. - zlustrowała mnie swoim wzrokiem - A teraz ubrałaś się jak dziwka! - podniosła glos - Co ty sobie myślisz, że twoje ciało jest takie idealne! Ty podła suko. - powiedziała do mnie. Wzruszyłam ramionami nie mając co na to poradzić, co miałam zrobić? Płakać z tego powodu? Nie za bardzo. Mój uśmiech był widocznie chytry, bo przyjaciółki na mnie patrzały zdziwione. Zatrzymałam się i patrzałam przed siebie, gdzie stał Hidan wraz z Sasorim. Westchnęłam ciężko i odchodziłam. - Nie skończyłam z Tobą! - pociągnęła mnie za ramię rzucając w wodę.  Nadepnęła mi na brzuch kopiąc parę razy.  Z ust wypłynęła mi krew, na którą nie zwróciłam uwagi. Wstałam w końcu i patrzałam na jej sylwetkę.
-Jesteś porąbana, wiesz o tym? - zapytałam ją - Jak można mieć takiego fioła na punkcie jednego faceta? To głupie i beznadziejne. Jeśli go chcesz to sobie weź do jasnej cholery, a jak on ciebie nie chce nie zwalaj winy na mnie ty wstrętna małpo. - podchodziłam do niej. W oczach na pewno miałam wściekłość z powodu jej lekkomyślności. - Mnie On nie obchodzi! Czy Tobie to tak trudno pojąć? Nie szukam przelotnego związku! A tak ogólnie już nie szukam faceta, więc zamilcz i czepiaj się innych. - odeszłam wściekła odsuwając innych facetów na bok, a w tym także Jego. Byłam podenerwowana przez co na niczym nie mogłam się skupić. Dobrze, że nikt oczu nie wiedział inaczej byłbym nie do dyspozycji.
-Sakura. - usłyszałam damski głos. Uniosłam głowę. - Masz gościa… - odsunęła się i pokazała na mężczyznę stojącego dalej. Jej twarz była smutna, nie wiedziałam dlaczego. Nic się nie stało prawda? Kroczyłam wolno z nią do mojego gościa. Inni ludzie przy nas nie było, tylko Tsunade, facet i ja.
-Pani Sakura Haruno, tak?
-Tak. Pan jest…?
-Dzwoniłem do pani z telefonów rodziców. - powiedział do mnie. Ach tak, dzwonił jeden. - Mam dla Pani pewną wiadomość. - blondynka od nas odeszła. Wiedziałam, ze ktoś się wpatruje w nasze sylwetki. Miał na oczach ciemne okulary. Biała bluzka, i czarne spodnie. Musiał chodzić w garniturze. Swoich ciemnych plastików nie podnosiłam. - jestem detektywem do nagłych zdarzeń. - pokazał mi swoja legitymację. Co mnie to obchodzi? Facet, przechodź do rzeczy!
-Rozumiem. A pan przyjechał do mnie w sprawie?
-Może lepiej przenieśmy się w jakieś miejsce, gdzie będziemy mogli usiąść? - skierowaliśmy się do mojego i Itachiego domku. Weszliśmy. Zaparzyłam dla nas kawę. Siedziliśmy naprzeciwko siebie. Zdjął okulary, a moje uniosłam do góry patrząc na niego.
-O co chodzi?
-Najpierw zaczniemy inaczej, czy pani wie, ze jest właścicielem konta rodziców? - zapytał mnie.
-Nie, nigdy mi tego nie powiedzieli. Zawsze wyjeżdżali mnie z sobą nie biorąc. Przesiadywałam w szkole lub u babci. Zależy też jakie to były okoliczności.. - powiedziałam do niego i popiłam kawy z mleczkiem i cukrem.
-Teraz już pani wie. Ma pani konto w banku wraz z rodzicami. - podał mi kopertę, na której było ręcznie wypisane imię i nazwisko! Moje, dziwne to jest. Dlaczego napisali moje imię i nazwisko? Mogli by zadzwonić. - Jestem długoletnim przyjacielem Pani rodziców. Przed paroma laty wręczyli mi ta kopertę, bym przekazał w razie… - nie dokończył.
-W razie czego? - powiedziałam lekko wściekła.
-Przykro mi to mówić Pani Haruno. Pańscy rodzice zostali zamordowani, do ich limuzyny została podłączona bomba. - warga zaczęła mi drżeć. - gdy szofer chciał odjechać samochód wybuchnął. Nie mogliśmy pozbierać ich w całość, dlatego wolałem sam to Pani powiedzieć. To co pani przekazałem jest testamentem. - powiedział szybko. - Ci, którzy podłożyli bombę będą szukali teraz pani, wiec gdy pani wróci do szkoły przydzielimy ochronę. - popatrzałam zdziwiona na niego.
-Nie możecie.
-Słucham?
-Jeśli oni nie wiedzą kim jestem, to czy łatwiej nie będzie tego zostawić? Nie znajdą mnie, o niczym się nie dowiedzą. Nikt ze szkoły nie wie, zę jestem Ich córką. Będzie po prostu łatwiej. - uśmiechnęłam się sztucznie. Po policzkach spłynęły mi łzy. - Dlatego nie chcieli mnie nigdzie zabierać?
-Tak, bali się o życie swojej córki.
-Rozumiem. Bardzo dziękuję. - mężczyzna wstał. Wypił ostatni łyk kofeiny i wyszedł z pomieszczenia. Chwyciłam kopertę patrząc na pismo mojej matki. Nie sądziłam, że tak szybko się pożegnamy, chwila… nawet się z Nimi nie pożegnałam. Po policzkach spływały łzy. Żałowałam wszystkiego co mówiłam, nawet na Itachiego! Teraz jestem sama…!
Przyjaciółki mam, ale co to mi da? One jedyne wiedzą, ze jestem córka prezydenta. Teraz to nie ma znaczenia. Wstałam idąc jak pijana. Wszystko we mnie drżało. Chwyciłam filiżanki. Odstawiłam jedną druga rozbiła się na kafelkach. Westchnęłam głośno. Pozbierałam przy okazji zacinając się głęboko. Wyrzuciłam wszystko do śmietnika, obmyłam ranę i przyłożyłam papierowy ręcznik szukając plastra. Znalazłam! Nakleiłam. Chwyciłam kopertę idąc do góry, aby tam się wypłakać. Itachi i tak szybko nie przyjdzie. Ma swoje zajęcia z kumplami i swoimi wiernymi dziewczynami, które przeleciał każdą po kolei! Westchnęłam cicho nie patrząc na nic. Przytuliłam mocniej do siebie „jaśka” wzdychając co jakiś czas. Jestem teraz sama, nie wiem jakim sposobem mam to przeżyć. Rodzice zostawiali mnie sama, gdyż chcieli bym przeżyła!
Wszystko się w taki ciężki sposób plącze? Czy na pewno będę mogła dać z siebie wszystko? Jeśli coś znowu się stanie, nie wybaczę sobie tego. Moje życie jest mało ważne, ale moim przyjaciółką nie może nic się stać, tylko o nie chodzi, o nikogo innego!

Rozdział dziesiąty


Nie miałam już co robić. Szwendałam się po obozowisku myśląc o tym kim tak naprawdę jest Itachi. Na pewno mężczyzną i seksownym. Dobrze całującym, a także każda go pragnie tylko dla siebie. Nie będę mogła zgrywać takiej. Nas nie połączy miłość tylko seks? No choć miłość nie  udowadnia się słowami, lecz czynem. Krok pierwszy seks? Nie ma mowy. Jak dla mnie to mogło by być później… Nie potrzebuje stanu euforii by kochać mężczyznę. Choć te szkoły z tego słyną. Tu trzeba mieć jak najwięcej kochanków. A nie  miałam nawet jednego.
Sasuke dość mi powiedział bym mogła cokolwiek wywnioskować, ale nie potrafię jak na razie. Powinnam się skupić na tym co może się wydarzyć w inne dni. A szczególnie jak się dowiem prawdy o Itachim. Powinnam sama z nim porozmawiać o tym. Wolę by sam mi powiedział niż dowiedziałabym się od kogoś innego. Wszystkie sekrety i inne rzeczy nie są dla mnie, choć potrafię je zatrzymać we własnym sercu. Znam tez wiele osób, które bawią się uczuciami. Powinnam dobrze zrozumieć co takiego starszy członek chce osiągnąć!?
Przykucnęłam przy brzegu jeziora i wpatrywałam się w taflę wody. Odbijało się moje odbicie, które nadal nie wyglądało najlepiej. Poobijaną miałam twarz, a brzuch bolał za każdym wysileniem mięśni. Powinnam się dobrze skupić nad wszystkim. Moje ambicje na przyszłość są dobre. Chciałabym iść do szkoły wyższej,  ale najpierw musze skończyć tą. Nie będzie ciężko.
Mężczyźni myślą, że wszystko wiedzą. A tak naprawdę mogą się cmoknąć w dupę. Oni nie mają za grosz pojęcia co my przezywamy! Niektórzy z nich są egoistami. A jak na mój gust Itachi właśnie taki jest. Myśli tylko o jednym, choć jest miły. Nie mogę temu zaprzeczyć…
Wstałam i zmierzałam do domku, gdzie mogłam zastać Itachiego. Może tam był a może nie. Kto to wie? Zobaczę jak będę na miejscu. Spytam się po prostu o to wprost. Nie będę mogła obwijać tego w bawełnę. To nie dla mnie. Chcę tylko się w końcu dowiedzieć co takiego On ukrywa? Jaki jest w tym jego cel? Dlaczego to robi? Przecież mogę to wiedzieć. Nie zrobię mu awantury. Z jakiego powodu? To jego życie. Popatrzałam na dom, w którym mieszkałam tymczasowo. Nie było już nikogo na tarasie. Wyszłam i wkroczyłam przez próg domu. Nie widziałam Itachiego w salonie.
Przeszłam do lady i usiadłam na barmańskim krześle. Bawiłam się palcami nie wiedziałam jak by tu tą rozmowę zacząć. Nie mogę się zapytać wprost: Itachi jesteś tam jakimś mistrzem?  Brał by mnie za głupią. Muszę się wziąć w garść. Z koszyka wzięłam jednego banana. Rozwinęłam z skórki. Po woli włożyłam do buzi ocierając koniuszkami ust. Ugryzłam. Nie patrzałam czy ktoś będzie na to patrzał. Byłam pewna, ze wszystko szybko minie tak szybko jak się pojawi.
-Słodko wygląda. - usłyszałam znad siebie głos. Popatrzałam w górę był to Itachi w samym ręczniku na biodrach, który ledwo mu zwisał. Mogłam zobaczyć jego mięśnia, które były nie małe. Musiał codziennie ćwiczyć na siłowni. Może właśnie to przyciąga kobiety do niego. Te mięśnia? Nie wiedziałam co o tym sądzić. Ten mężczyzna jest trudny i zagadkowy. - Czemu się tak we mnie wpatrujesz?
-Zabronione? - zapytałam.
-Nie, skądże znowu. - powiedział pewnie. - Mi to się podoba. Tak jakbyś czegoś chciała.
-Nic nie chcę. - powiedziałam. - Za dużo sobie wyobrażasz. - wyrzuciłam do śmietnika skórkę. Patrzał na mnie. Chyba wiedział, ze mój stosunek trochę do niego się zmienia. A ja zdałam sobie sprawę, że będę oddalała się od niego. - Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - zapytałam z nienacka.
-Pamiętam. A co to ma wspólnego?
-Nic. Tylko zostanie tak jak mówiłam. Nie prześpię się z tobą i z nikim innym. - powiedziałam do niego. Patrzał na mnie. Oparł się rękami o ladę i wpatrywał w moje oczy. Jego były jak otchłań w której chciałam się zatopić. - Przyrzekłam to sobie i tak zostanie. - uśmiechnął się. Nie wiedziałam co chodzi mu po głowie. Dotknął mojego policzka. Wzięłam jego rękę by nie dotykał mnie. Nie chciałam już być przez mężczyznę dotykana. Był za bardzo pewien siebie.
-Czy coś się stało?
-Nie nic. Mam do ciebie pytanie. - powiedziałam.
-Mów.
-Czy… - westchnęłam - czy ty jesteś jakimś „mistrzem”? Wiem ze to głupio brzmi w tym pytaniu ale chce tylko to wiedzieć. - patrzałam na niego. Wyprostował się. Ale jego oczy były inne. Stały się zimne i bez uczucia. Przełknęłam głośno ślinę. On nad czym się zastanawiał.
-Kto ci coś takiego powiedział?
-To jest mało ważne. - odpowiedziałam.
-Wcale nie!! - krzyknął na mnie. Nagła zmiana? Czasami ma jakieś przebłyski złości. Wiedziałam to. Spuściłam głowę wpatrując się w blat. Co miałam mu powiedzieć? Nie wiedziałam czy coś zrobił czy też nie. Zachowywał się podejrzanie. - Kto ci to powiedział?! - zapytał głośno. To go musiało denerwować, a nie wiedziałam co może mu się stać. Wstałam i kierowałam się do wyjścia. - Sakura. Przepraszam… - powiedział gdy zamykałam drzwi. Byłą to krótka rozmowa, ale wiedziałam że nie chcę z nim dzisiaj już rozmawiać. Krzyczeć nie musiał. Zrozumiała bym wszystko.
-Sakura! - usłyszałam krzyk przyjaciółek. Obróciłam się szybko i zauważyłam jak do mnie idą. Chwyciły mnie i pociągnęły. Nie wiedziałam dokąd, ale uległam im by nie sprawiać im kłopotu.
-Dokąd idziemy?
-Na mecz.
-Słucham?
-Chłopacy zrobili boisko do baseball’a. Dzisiaj mają grać abiturienci i trzecie klasy. Chcemy to zobaczyć. A wiesz jak to będzie z dziewczynami. One będą szalone za dwoma Uchiha. A my idziemy by tylko popatrzeć. A ty razem z nami. - powiedziała blondynka. Wyrwałam się im.
-Przykro mi, ale nie idę. - wyrwałam się i odeszłam. Rozmawiały jeszcze chwilę na mój temat. Nie mogłam tam iść ponieważ wiedziałam kto tam będzie. A mieliśmy małą kłótnię. Raczej to on podniósł głos. Wolę już w samotności posiedzieć. Stanęłam przy budynku co pierwszego dnia i patrzałam się w niebo na białe chmury. Niedaleko siedziały starsze dziewczyny i rozmawiały głośno. One nigdzie nie idą? Szaleją za Itachim powinny iść.
-No proszę… Biedula się tu znalazła. - zaśmiały się wszystkie. Nie zwracałam na nie uwagi. Choć mogłam o wszystko się je zapytać. A najbardziej o to o co chodzi z tym „mistrzem”. To bardzo mnie nurtowało. Delikatnie odepchnęłam się od budynku.
-Mam do was pewne pytanie dotyczące Uchihy. Jesteście starsze to na pewno wszystko o nim wiecie. - popatrzały na mnie trochę dziwnie,. Jakbym cos głupiego powiedziała.
-Mów. Odpowiemy. Wiemy wszystko o nim. - powiedziały.
- W czym Itachi jest „mistrzem”? - zapytałam. Zaśmiały się głośno. Nie rozumiałam ich, a chciałam bardzo się dowiedzieć o co chodzi im jak i wszystkim. To bardzo było dla mnie ważne. Bo może Sasuke kłamał o nim. A naprawdę przez te parę dni go polubiłam. Tylko, ze nie mogłabym iść do łóżka z takim facetem, który miał tyle kochanek. Itachi w takim razie nie rozumiałby kobiet. Powinien jedną zrozumieć a potem brać się za drugą. Ta Szkoła jest dziwna, do której naprawdę się przyzwyczaiłam. Jest najlepszą szkoła, ale uczącą nie normalnych rzeczy. Trzeba będzie się przyzwyczaić do tego.
-Ty nie wiesz?
-Żartujesz!
Zaśmiały się.
-Dobra powiemy ci. To i tak nie taki sekret. Cała Szkoła o tym dokładnie wie co tyczy się starszego Uchiha. Więc… Słuchaj mnie uważnie bo nie będę powtarzała. - powiedziała. Wstała i patrzała na mnie dokładnie jakbym była najgorszą kanaliom na świecie. Jej wzrok mówił wszystko, a najważniejsze : zejdź mi z oczu! - Itachi Uchiha to najseksowniejszy, najlepszy i pociągający mężczyzna jakiego świat widział. Nie wybrzydza w dziewczynach. A jest nazywany mistrzem dlatego, że to on nas wszystkiego nauczył. - nie wiedziałam czego on mógł nas nauczyć. - Itachi nauczył nas obciągania i innych rzeczy związanych z seksem. Na nim zawsze praktykowaliśmy. Sam tego chciał. Jemu każda chciałaby sprawić przyjemność. Zrób tez to może czegoś cię nauczy. Z każdą z nas spędził jedną noc. Czyli przeleciał wszystkie dziewczyny, jedyna która mu odmawia.. - przerwała na moment - Jesteś Ty! Prawdziwa dziewica, której tak naprawdę pragnie. To jedyny jego cel. Twoja mała błona jeszcze nie pękła i chce cię dlatego przelecieć. To jedyny jego powód dlaczego jest taki miły dla Ciebie. - inne wstały. - A teraz wybacz musimy spróbować znowu go zasmakować. - odeszły obijając się o mnie. Czyli miałam rację. Jemu tylko o to chodzi. Będę musiała zgrywać, że nic nie było. Niczego nie dowiedziałam się. Nie będę potrafiła. Jestem w tym sama. On do siebie przyciąga jak magnes. Teraz to nie będę nic robiła, tylko zajęta sobą. Nie chcę zostać przez niego zraniona. Usłyszałam głosy dziewczyn. Przymknęłam powieki. Dużo czasu minęło gdy tu stałam i wpatrywałam się w taflę jeziora. Moje serce podpowiadało abym z nim porozmawia szczerze, a druga strona nie chciała tego. To było takie… takie bolesne? Nie wiem czemu. Znałam go dopiero parę dni. Poznawałam go od tylu dni.
-Sakura… - usłyszałam kobiecy głos. Obróciłam się była to akurat Tsunade stojąca i wpatrująca się we mnie. Podeszła do mnie i stała. Jej ręka znalazła się na ramieniu, ścisnęła lekko. - Stało się coś?
-Nie. - odpowiedziałam.
-Nie jestem głupia. Powiedz mi.
-Nie ma takiej potrzeby. - odpowiedziałam.
-Nie zgrywaj twardej. Masz przecież uczucia.
-I co z tego? Jeśli tak bardzo chce pani wiedzieć to chodzi mi o to, że jestem wokół oszukiwana przez każdego. To rodzice, oni zawsze wyjeżdżają a mnie w szkole zostawiają. Mam po prostu tego dosyć. Zbliżają się też Święta Bożego Narodzenia. A ja co? Będę znowu gniła w szkole przez prawie dwa tygodnie. Nie mam nic do roboty. Wszyscy jadą do rodzin, a sama siedzę. Co jedynie to w Wigilię chodzę do babci by nie czułą się samotna. Rodzice zapominają już o każdym.
-Dostajesz od nich ubrania.
-Mogłabym je spalić. Nie są mi potrzebne tak samo jak oni.  - powiedziałam. Zawsze za dużo mówiłam. Moje zdania nikogo nie interesowały. Byłam zawsze inna, moim rodzice byli sławnymi politykami, i ojciec stał się znanym prezydentem. Nie mają za grosz szacunku. Ojciec nawet własnej matki nie potrafi odwiedzić, a co dopiero córki.
-Gadasz głupoty. Oni cię kochają, ale mają dużo spraw na głowie.
-Mogłabym powiedzieć, że nie chcę ich znać. Jak co niektórych! Wiem, że czasami jestem nieznośna bo zachowuje się inaczej. - powiedziałam. Uśmiechnęłam się delikatnie. Odwzajemniła gest. Czasami nawet była pomocna, ale także dołująca.
-Nie przyzwyczaiłaś się jeszcze do tego, co?
-Do szkoły tak. Do zachowania co niektórych nie. Dziewczyny są dziwne musze przyznać. Co takiego Itachi ma w sobie na co one lecą? Nie widzę nic takiego w nim co by przyciągało.
-Uchiha Itachi? Hm… No muszę przyznać, że tego się nie spodziewałam. On jest mądrym chłopakiem. Mam nadzieję że już słyszałaś jak go nazywają? - zapytała. Kiwnęłam głową. Powinnam dobrze zrozumieć wszystko, tak akurat nie będzie. Ciężko mi zrozumieć wszystko… - ta wiele zrobił, a one może dlatego chce. Ty chcesz na pewno prawdziwą miłość. Ludzie wiedzą jakie te dwie szkoły są, tylko twoi rodzice chyba nie wiedzą. Powinni się w końcu dowiedzieć. A jeśli chodzi o tego chłopaka, to on też szuka tego co ty, ale nigdy nie dopatrzał się Nikogo wartego tego zaszczytu. Teraz tylko się bawi dziewczynami, bo zrezygnował z miłości.
-Yhy… - wymamrotałam cichutko. Jakoś nie miałam ochoty na rozmowę teraz. Miałam za dużo problemów. A teraz dowiedziałam się, że byłam kolejną zabawką w rękach Itachiego. Niech nie myśli, że mu to płazem pójdzie. Jestem stanowcza jeśli chodzi o mężczyzn. Nic mi nie zrobią, i nie pozwolę się dotknąć. Mężczyzna już jest nie dozwolony dla mnie.
Nie wiem ile minęło, ale słońce już zaszło. Słyszałam jeszcze jedynie  muzykę. Przebierać nie chciałam się. To nie było w moim stylu. Na pewno nie będę się przebierała. Zabawa teraz nie będzie miła. Dzisiaj wypije tylko drinka lub piwo i to wystarczy. Nie wiedziałam, a już się całkiem ściemniło. Głośna  muzyka dawała o sobie znać. Wzięłam jedno piwo ze skrzynki i wpatrywałam się w nie. Upiłam łyk. Wszyscy wiedzieli oprócz mnie? Powinnam wiedzieć. Byłam już tu dwa lata, a nie miałam pojęcia o takiej błahej rzeczy. A czy błahej? Nie, jak dla mnie nie była błaha. Musiałam nad nią poważnie pomyśleć.
Usłyszałam krzyki dziewczyn. Wszyscy dobrze się bawili, a ja siedziałam i nic nie robiłam. Wolałam się upić i wiedzieć, ze nic się strasznego nie stanie. Tylko najwyżej mnie wezmą siłą i moją błonę trafi szlag! Za jednym łykiem upiłam połowę butelki. Naprzeciwko mnie usiadł siwo włosy z fioletowymi oczami.
-Co ci się stało?
-Gówno cię to obchodzi. - powiedziałam pewnie. Na stoliku przy nas została postawiona trzy skrzyneczki z piwem pakowane po cztery piwa w puszce. Wypiłam to i wzięłam następne. Hidan ode mnie odszedł. Zaczepił jakąś inną  dziewczynę, która z nim zaczęła rozmawiać. Nawet lepiej. Miałam chwilę wolnego dla siebie. Nie lubiłam go dosłownie. A jeszcze denerwował mnie Itachi. Przegiął w jednym słowie… Piłam jedno piwo za drugim. Usłyszałam odgłosy bójki. Wstałam i nie zważałam na to co się dzieje wokoło. Muzyka mnie poniosła. Dziewczyny nie przyglądali się chłopakom, ale niektórzy szaleli na parkiecie. Szalałam wraz z innymi. Nie wiedziałam czemu, ale jeszcze bardziej poniosły mnie emocje. Chwyciłam kolejną butelkę piwa i wypiłam jednym łykiem. Zaśmiałam się.
Doszło do mnie gwizdanie wielu osób.  Usta przywarły do kogoś i całowałam namiętnie, nie wiedziałam do kogo. Za bardzo nie kontaktowałam. Jego ręce znalazły się na moim ciele, miał rozpalone. Wirowałam dalej na parkiecie. Wiedziałam że wszyscy się patrzą. Zimny wiaterek łagodził moje rozpalone ciało. Nie wiedziała z kim mam do czynienia, ale miał rozpalone usta.
-Dość! - usłyszałam wściekły męski głos. Oderwałam się po przez tego mężczyznę. Popatrzałam na niego, był to długo włosy brunet. Ciągnęłam rękę i chciałam uciec, ale szybko złapał i zawiesił sobie na ramieniu. Poruszałam niecierpliwie palcami. Chwyciłam go za pośladki ścisnęłam. Zamruczałam. - Sakura uspokój się.
-Nie mogę. - powiedziałam - gdy jesteś, wstawiona mam ochotę na coś więcej. Jesteś chętny?
-Nie. Uspokój się.
-Puść mnie chcę… - trzask drzwi i zamknięcie. - Nie rób tego! Ja chcę iść tam! Itachi!! - rzucił mnie na sofę, trzymał kluczyk w dłoni i włożył do kieszeni. - Podły jesteś! Nie mogę teraz ustać, ale jutro dostaniesz.
-Tak jasne, księżniczko. - nachylił się nade mną. Odwróciłam się od niego, aby nie patrzał na mnie. Chciałam zostać sama ze swoimi myślami. - jesteś zła?
-Nie. Wściekła. - powiedziałam. - Raz zabawić się nie można.
-Zabawić? Chciałaś z nimi stracić cnotę?
-A gdyby nawet to co?
-Nic. I tak bym tobie nie pozwolił. Żałowałabyś tego.
-Skąd ta pewność? - zapytałam.
-Po prostu wiem. - powiedział szybko Nie obchodziło mnie co będzie teraz ze mną, byłam na niego zdenerwowana. Lecz mogłam zaryzykować. Wstałam i podszedłem do niego. Nacisnęłam na niego swoimi piersiami.
-To może ty masz ochotę, kotku?
-Nie. - powiedział. Odchodził. Popatrzałam na niego. Był takim dupkiem, który powinien trzymać się z daleka od kobiet. Wstałam. Chwyciłam go za ramię i obróciłam. Wpiłam się w jego usta. Miał takie słodziutkie, mogłabym je całować przez cały czas. - Sakura, nie! - powiedział głośniej. Nie zwracałam na to uwagi. Pociągnęłam go, upadliśmy na sofę. Obdarowywałam go pocałunkami. Dłońmi błądziłam po jego plecach i rozebrałam bluzkę wyrzucając gdzieś w bok. - Dosyć! - powiedział i wstał. Odszedł do góry. Westchnęłam nie rozumiejąc jego. Chcę z  nim a On się puszy. Naprawdę  z niego dupek. A niech go. Wzięłam jego koszulkę i zrobiłam sobie z tego poduszkę przymykając oczy. Zasnęłam bez jakichkolwiek przeszkód.


Rozdział dziewiąty


Leżałam na sofie po zjedzonym objedzie. Chciało mi się spać. Za dużo zjadłam jak na jeden raz. Muszę przyznać, ze smaczne robi obiady. Twarz miałam przykryte książką by niczego nie widzieć. Rozmyślałam o tym co się stało wcześniej. Ten jego pocałunek był taki namiętny i przyjazny. Przymknęłam powieki rozkoszując się tamtą chwilą. W mojej głowie miałam tylko tamta sytuację. Nie chciałam tu przyjeżdżać a  teraz jestem skazana na pobicie i dalsze dni i noce z Uchiha. Usłyszałam dźwięk wiadomości. Nie chciało mi się czytać. Rozmarzyłam już się o starszym bracie Sasuke.
Nie wiedziałam od kogo mogłam mieć wiadomość, ale nie przejmowałam się tym. Chciałam być pewna, ze wszystko może się stać. Ale ja i on to nie możliwe. On chce jednego a ja drugiego. Choć seks też by się przydał, ale nie na wejście. Każda kobieta by powiedziała Och Itachi weź mnie w swoje objęcia i zrób co chcesz.  Nie wiem czy bym tak potrafiła. To trudne, w dodatku, gdy chodzi o stały związek. Z mojego gardła by to się nie wydobyło. Chyba, ze naprawdę była bym pijana. Przecież dla starszych dziewczyn to typ człowieka idealnego miejącego wszystkie zalety dotyczące mężczyzny. A znam jego jedna wadę, o której sam mi powiedział. Dziewczyny o niej nie wiedzą i nie dowiedzą się tak prędko.
Czułam jak moje rany na twarzy pulsują. Dobrze, że Itachi nic nie wie o brzuchu. Mam tam dość sporego siniaka na połowę brzucha. On by je chyba zabił jakby się dowiedział kto do tego się przyczynił. One by chyba nie przeżyły tego wszystkiego jakbym im wszystko powiedział co mi zrobił. Były to na pewno miłe uczucia, ale trochę przegiął. Nie mam zamiaru mu dawać tej ulgi.
Usłyszałam jak schodził z góry. Nie przejmowałam się tym. Położyłam otwartą książkę na brzuchu delikatnie. Nie chciałam by tak bolało. Chwyciłam komórkę i odblokowałam wciskając „pokaż” Chciałam zobaczyć kto wysłała mi wiadomość. Zaczęłam czytać krótką wiadomość.
Cudowna,
jak boginka stoisz w nagości krasie i
wzrokiem swoim wołasz -
chodź do mnie mój głuptasie.
Znowu ten sam numer. No ja nie wytrzymam. Cały czas coś chce ode mnie. Nie wiem co mu chodzi. Choć myślałam, że chodzi o jedną noc. Chciał się ze mną przespać i tyle! Z tym tak oczywiście wynika. Powinnam się skupić jedynie na tym co mnie czeka w przyszłości. Itachi… Właśnie na tym się skupić. Gdybym mogła to wzięła bym go, ale nie mogę. Starsze dziewczyny one by nie popuściły niczego. Poczułam jak moje nogi zostały uchwycone i położone na coś ciepłego. Popatrzałam przed siebie. Itachi siedział trochę dalej. A moje nogi były na jego nogach. Świetni! Teraz będziemy zachowywali się jak małżeństwo, lub jak prawdziwie w sobie zakochani?
-Lepiej ci? - zapytał. Trzymał delikatnie swoją rękę na kostce i błądził zmysłowo opuszkami palców po nodze. Wiedziałam, że to mu sprawia przyjemność. Ale bardziej to mi się podobało. On chciał na pewno czegoś więcej.  Uniosłam się na łokciach. Brzuch bolał od wytężania mięśni. Zrobiłam niezadowolona minę, z której powstał grymas.
-Tak. Lepiej. - powiedziałam. Wpatrywał się we mnie. Popatrzałam na niego. - Lubisz to co?
-Co takiego?
-Robić dziewczynie na złość. - powiedziała
-A co ja takiego robię? - zapytał niewinnie, popatrzałam na niego. Uśmiechnął się. Jego wzrok był dziwny i pragnący wiele zyskać i zobaczyć. Pokręciłam głową. Wstałam z bólem. Nie wiedziałam, ale jego ręce znalazły się na moim brzuchu i pociągnął mnie do siebie. Znalazłam się na jego kolanach. Troszkę przesadził w tej chwili. Siedziałam na jego kolanach. Było mi nawet dobrze.
-Puść mnie. - powiedziałam łagodnie.
-Nie odpowiedziałaś na pytanie. Odpowiedz. -   zażądał. Będzie z nim ciężko dogadywać się. Chciałam wstać, ale nie mogłam. Założyłam ręce na piersi i się naburmuszyłam. Nie lubiłam jak mężczyzna stawiał zawsze na swoim. Wiedziałam, że czeka na odpowiedź.
Westchnęłam. Nie chcę mu mówić o wszystkim. Ale to mogę mu powiedzieć. Popatrzałam w jego oczy siedząc na jego kolanach. Nie powinnam siedzieć. Jego ręka dostała się pod bluzkę i delikatnie błądził. Odwróciłam od niego głowę. Nie chciałam patrzeć na niego więcej. Chwyciłam jego rękę i odłożyłam na sofę. Wstałam i odchodziłam. Czemu to mnie tak bolało? Nie powinno. Tylko mnie kopnęła. Westchnęłam cicho.
-Itachi - odwróciłam się, a on stał już blisko mnie. Wpadłam w jego ramiona. On mnie chwycił delikatnie. Moje dłonie były na jego torsie. Nachylił się.
-Tak… - wyszeptał błogo. A co ja mu robiłam, że tak się zachowywał? On przy mnie jakoś inaczej się zachowuje. Ma tyle kobiet, a wybiera małolatę.
-Potrzebuję tabletkę. - popatrzał na nią. - Małe problemy - uśmiechnęłam się. Odszedł ode mnie i wziął z barku jedna tabletkę i wodę w szklance. Podał mi. Wzięłam tabletkę do buzi i zaczęłam pić wodę by połknąć tabletkę. On mi się przyglądał. Czułam jak uniósł delikatnie skrawek bluzki. Odsunęłam się szybko od niego by nie wiedział co mam na brzuchu. A nie wyglądało to za dobrze. Położyłam szklankę na ladzie. Popatrzałam na niego.
-Pokaż mi to. - powiedział.
-Nie. - odpowiedziałam pewnie. Jego oczy zmieniły się na bardziej srogie. Jakoś nie było to miłe widzieć jego takie oczy. Gdy widzę takie oczy boli mnie to, gdyż nie jestem do takich przyzwyczajona u niego. Odchodziłam do wyjścia ze spuszczoną głową. Chwycił mnie i przyciągnął do siebie.
-Powiedz mi kto ci to zrobił. - był zdenerwowany. Nie patrzałam na niego. Czułam jak mocno zaciska swoje dłonie na przedramionach. Jego wściekłość musiała być mocna skro zrobił taką rzecz. Nie wyżywał się na mnie w taki sposób.
-Nie.
-Dlaczego do cholery! - powiedział głośniej. Ścisnął mocniej. Może nawet tego nie czuł, że robi mi krzywdę.
-To moja sprawa co się stało. - odpowiedziałam pewnie. Chciałam aby przestał, tak ściskać. - I puść mnie. To boli! - podniosłam znowu głos. Zrobił to co chciałam. Po jego palcach zostały czerwone ślady. Odwróciłam się biorąc buty i ubierając je. Wyszłam z domu zakładając na siebie kurtkę z jeansu. Ze znajomych nie wiedziałam dużo osób. Jedynie co widziałam był las. Weszłam w niego idąc ciemnym obszarem. Wiedziałam promienie słoneczne, które od czasu do czasu gilgotały mi twarz. Wyszłam i znalazłam się na jakiejś polanie, gdzie była górka i można było z daleka zobaczyć następny obóz. Bardziej obszerny i wielkie jezioro. Usiadłam i przygarnęłam do siebie nogi. Przymknęłam powieki. Wiatr bawił się moimi kosmykami włosów. Ukryłam twarz po miedzy rękami a brzuchem. Nie chciałam by ktoś mnie widział. Usłyszałam jak gałąź pęka. Ktoś szedł w moją stronę. Nie przejmowałam się tym. Chciałam aby ktoś ten odszedł i więcej nie musiałabym widzieć. Powinnam dawno odejść gdy miałam na to szansę. A teraz na nic nie mam szansy! Dokończę tą szkołę i szybko odejdę. Nie chcę już mieć z nimi nic wspólnego. Wolę już kwitnąć w normalnej szkole i nie mieć nic wspólnego z seksem.
-Sakura? - usłyszałam znajomy głos. Nie obracałam się do niego. Nie chciałam patrzeć na niego, bo by zobaczył jak wyglądam. A nie było by najlepiej. Chyba bym musiała się wziąć w końcu za siebie i oddać im wszystkim podwójnie. Uśmiechnęłam się. Zrobię tam. Nie toleruje zemsty, ale tak będzie najlepiej. Powinny wiedzieć czym się tak naprawdę interesuje. I zobaczą jak mi zależy na mojej godności. - Sakura słyszysz? - zapytał mężczyzna.
-Tak. Wybacz. Zamyślałam się. Co tu robisz? - zapytałam nie patrząc na niego.
-Mógłbym się zapytać o to samo. - powiedział. Uśmiechnęłam się, ale on tego nie widział. Patrzałam na ziemię po między swoimi nogami. Powinnam to zrozumieć, ale nie potrafię. - Stało się coś?
-Długo by mówić.
-Mamy czas. Itachi cos zrobił? - zapytał.
-On nie.. Ale to jest z nim związane. - powiedziałam pewnie. Brzuch nadal przeszywał ból. - Powiesz mi coś o nim?
-Gdy tylko będę mógł to jestem do usług. - powiedział. Uniosłam lekko głowę. Zauważyłam, że siedzi koło mnie. Popatrzałam na niego. - Tylko najpierw mi powiedz co ci się stało?
-Potem. To nie ma sensu mówić o tym. - uśmiechnęłam się. - chciała bym coś się dowiedzieć o Itachim, bo coś mnie nęka. - odpowiedziałam. On patrzał na mnie z pewnością w oczach. Jakoś czułam, że Sasuke w pewnym stopniu mogę zaufać. Bawiłam się dłońmi. Nie wiedziałam czy mogę go o to spytać, ale to jego brat to może mi powie. Głupio by było pytać się byłej dziewczyny. Jeśli w ogóle miał. - Dlaczego tak jest, ze dziewczyny biją się o niego? Przecież to normalny mężczyzna.
-Ty chyba nie wiesz co mówisz. - powiedział do mnie. Uniosłam jedną brew do góry - On normalnym aż tak nie jest. Widzisz on właśnie nauczył starsze dziewczyny wszystkiego. Mają go za swojego „mistrza” - ostatnie słowo wziął w cudzysłów by to podkreślić. Nie rozumiałam go dokładnie. Jak kogoś można mieć za mistrza. I w czym? Nie rozumiałam tego dokładnie. Itachi mistrzem? Hm… O co w tym wszystkim chodzi. - Dla nich tylko on się liczy. I gdy widzą, że On pożąda lub pragnie jednej dziewczyny to chcą ją dobić by zniknęła z Jego życia. Jest moim bratem, ale szczerze go nienawidzę. Wszystkie by chętnie zaciągnął do łóżka. Dlatego może nazywają go mistrzem, ale wszystkie ci nie powiem. Choć jedno jest pewne. Uczył niestosownych rzeczy dziewczyn.
-Że co?
-No tak… Choć to tylko plotka, ze uczył je różnych zboczonych rzeczy. Możesz się w każdej chwili tego dowiedzieć. Warto zapytać jego kumpli oni ci powiedzą. Nie wiem jak to z nim w zupełności jest. To tajemniczy tym faceta. Zmienił się od prawie dwóch lat, gdy zobaczył ciebie. Coś go chyba tchnęło. Powinnaś sobie przypomnieć wasze pierwsze spotkanie jak mu odpowiedziałaś asertywnie. To chyba to go tchnęło. - powiedział. - Teraz mi powiedz jak to się stało, że jesteś taka poobijana?
-To… - uśmiechnęłam się. - Fanki Itachiego zrobiły.
-Czemu mu nie powiedziałaś?
-Ty chyba żartujesz. Nie mogłabym mu powiedzieć o tym co zaszło mną a dziewczynami. On by coś im na pewno zrobił czego nie chciałabym widzieć. Ten mężczyzna jak postawi na swoim to nie cofnie się przed niczym. - powiedziałam. Już go troszeczkę znałam i z tego mężczyzny jest zboczony typek i będę musiała się przyzwyczaić. Do zdrady byłby pierwszy. U niego stały związek nie istnieje dlatego ja i on nie istniejemy dla siebie. Ja chcę prawdziwego związku, nie tylko seksu. Seks w związku tez jest, ale nie tak jak Itachi by chciał.
-Powinnaś. Wiem, ze ryzyko było by duże, ale on by zaradził. Choć jego sposoby są ryzykowne. On potrafi tez uderzyć kobietę, której nie chce lub nie chce mieć z nią nic wspólnego. Ten mężczyzna jest do wszystkiego zdolny, ale jak ktoś mu chce skrzywdzić kobietę której pragnie. Nikt go wtedy przed niczym nie powstrzyma. - powiedział. Popatrzałam przed siebie i westchnęłam. Nie mogłam tego zrozumieć.
Wstałam. Musiałam porozmawiać z Itachim. Chciałam się dowiedzieć wszystkiego o nim. Warto by było się o nim coś więcej dowiedzieć.  Jeśli jesteśmy współlokatorami jak na razie. Sama siebie nie rozumiem dlaczego tak bardzo chcę tego. Nie muszę nic o nim wiedzieć. Przypadek chciał, że jesteśmy razem w domku. To zwykły błąd, nie mogłam powiedzieć, że to wszystko specjalnie zostało zrobione. Bo tak naprawdę wszystko jest błędem. Moje życie także.
-Sakura?
-Hm…
-Mam  do ciebie pewne pytanie. - powiedział. Wstał i patrzał na mnie pewnie. Nie wiedziałam o co może mu chodzić. Z niego tez często jest tajemniczy chłopak. Na jego twarzy zobaczyłam rumieńce. - Czy.. - przerwał na moment - zostaniesz moja dziewczyną? - zapytał. Zdziwił mnie. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Choć byłam świadoma, ze także on i ja nie pasujemy do siebie. Nie daje nawet temu nadziei.
-Sasuke… - powiedziałam jego imię. - Zdziwiłeś mnie tym. Tylko, że nie mogę.
-Dlaczego? - zapytał pewnie.
-My do siebie nie pasujemy. Zasługujesz na kogoś innego. Nie pasuje do was oby dwu. Jestem po prostu inna. Przepraszam. - odchodziłam. Nie chciałam na ten temat dużo rozmawiać. To była sprawa najwyższej wagi. Powinnam bardzo dobrze o tym pamiętać, ze miłość jest zagadką i powinnam dawać szansę każdemu. Nie potrafię tak! Dam tylko szansę jak sama się zakocham. Musi na świecie być taki mężczyzna, którego pokocham całym sercem i duszą.
Weszłam na terytorium obozowiska. Widziałam ludzi, który kąpali się w jeziorze i opalali się. Popatrzałam na swój domek. Na tarasie zauważyłam Itachiego i jego kumpli. Śmieli się. Spojrzał na mnie i nadal się śmiał. Choć jego oczy co innego wyrażały.  Niedaleko były przyjaciółki, które wpatrywały się w budynek obok. Pokręciłam głowa i odchodziłam. Moje pierwsze spotkanie z Itachim jak się zaczęło? Co się wtedy działo? Uśmiechnęłam się na myśl tego wspomnienia.


Myślałam o tym jak tu zabić czas czytając książkę „Jak wyrolować faceta”. Zastanawiałam się w tamtym czasie co takiego faceci chcą od nas? Cały czas przyłazili nocami, jak i wdzierali się do nas  ołudnie. Tsunade dostawała wtedy szału. Było to dokładnie rok temu gdy siedziałam na ławce i wpatrywałam się w każde zdanie.
Wtedy chłopacy wpadli na plac szkolny i wydzierali się jak głupki. Zaczęli śpiewać piosenki związane z ciałem kobiet. Tylko uderzyć ich w tą głowę by nic nie pamiętali z tego co mówili. Wpatrywałam się w nich. Wszyscy byli znajomi, wszystkich znałam! Jeden z nich szturchnął bruneta o ciemnych jak noc oczach. Patrzał na mnie. W tym momencie zamknęłam książkę. Wywróciłam oczami patrząc na nich. Wstałam i ruszyłam w stronę szkoły.
-Spróbujesz?
-Coś ty. To nie moja liga. Za młoda.. - zaśmiał się.
-Żartujesz? - zapytał blondyn. - I tak by chciała. - parschnął. Odgarnęłam włosy z grzywki. Miałam nadzieję, że oni odejdę jak najszybciej. Przechodziłam koło nich nie zwracając uwagi. Poczułam na nadgarstku uchwyt. Ksiązka wypadła z dłoni. Wtedy poczułam pierwszy raz jego usta na swoich. To by pierwszy nasz raz gdy pocałował. Oderwałam się od niego i uderzyłam z całej siły w policzek.
-Jesteś odważny, ale także i głupi! - uniosłam głos na niego. Patrzał na mnie. Na prawym policzku był czerwony ślad po moim uderzeniu.
-Jakże inaczej. - powiedział. Uniosłam jedną brew do góry. - Prześpisz się ze mną? - obróciłam się do niego plecami i odchodziłam. - Jaka jest twoja odpowiedź?! - zatrzymałam się i popatrzałam na niego.
-S P A D A J ! - przeliterowałam mu dokładnie. Widziałam, że wszyscy byli zdziwieni. Nie mogłam zrozumieć dlaczego? To zwykły mężczyzna mający chęć na seks. Tylko, ze nie ze mną. Nie pozwoliłabym mu na to!


Stałam na środku przejścia z zamkniętymi oczami. Nie sądziłam, że kiedyś będę  z Nim gadała po przyjacielsku. I tak moje uczucia względem Jego osoby zmienią się. Już nie powinnam myśleć. Musze tylko się dowiedzieć co Sasuke miał na myśli mówiąc o Itachim „mistrz”. To najbardziej mnie ciekawi. Dziewczyny będą wiedziały dlaczego tak na niego mówią.
-Sakura. - usłyszałam znajomy głos. Otworzyłam powieki i patrzałam się na blond włosego chłopaka. Widocznie zostawił swoich kumpli, których było słychać na odległość. Wpatrywał się we mnie. - Nie będę pytał co się stało, bo to już wiemy. Powiedz mi idziesz na imprezę?
-Jaką znowu imprezę? - zapytałam.
-Dzisiaj jest impreza. No wiesz alkohol, seks i te sprawy. - zaśmiał się. Nie powiedziałam nic. Co miałam mu powiedzieć? Byłam jedyna dziewicą w całej szkole. Wszyscy to wiedzieli. Oddawały się ładnemu chłopakowi. Były z nim parę dni i to było koniec. Szły do innego. Tak było i z moimi przyjaciółkami. Teraz mieszkają z mężczyznami, a czy się powstrzymają? Tego naprawdę nie wiedziałam. - Więc jak idziesz?
-Nie wiem - odpowiedziałam.
-No przestań. Itachi by się ucieszył jak byś poszła. - powiedział. Zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. Jego oddech drażnił delikatnie szyję wraz z uchem - I na pewno byłby zadowolony jakbyście poszli razem do łóżka. On tylko na to czeka. - powiedział. Odepchnęłam go od siebie.
-Nigdzie nie idę.
-Tylko dlatego, ze powiedziałem o Itachim?
-Nie. Nie mam ochoty z wami się bawić. Mam coś do załatwienia. - powiedziałam i odchodziłam. Miałam szczególną nadzieję, że wszystko będzie inne. Choć Itachi nie zmieni się nawet jakbym prosiła o to Boga. On tylko będzie chciał seksu niczego więcej. Nie pójdę z nim do łóżka za żądne skarby świata. Teraz trzeba się dowiedzieć o co chodzi z tym „mistrzem”. Tylko to mnie interesuje.



Rozdział ósmy


Nie wiedziałam, która jest godzina. Ale było mi przyjemnie ciepło. Za ciepło… Słyszałam bicie serca? Swojego. Nie, to nie mogło być moja. Nie obchodziło mnie to, tylko to przyjemne ciepło się dla mnie liczyło. Westchnęłam cicho. Jeszcze bardziej się przytuliłam. Poczułam znajomą woń, która była przyjemna. Zamruczałam cicho. Tak było mi dobrze, że nie chciałam się nawet ruszać. Ziewnęłam cicho. Byłam jeszcze zmęczona po wczorajszej nocy. Właśnie co wczoraj się zdarzyło? Nic za bardzo nie pamiętam. Alkohol mi nie służy.
Otworzyłam powieki i napotkałam kogoś nagi tors. A jaki umięśniony… jeszcze nigdy nie widziałam takiego. Ale kto ze mną leży. Chyba nie Itachi? Jak tak to długo go tu nie będzie. Nie ma prawa być ze mną w łóżku, choć przyznaję, że naprawdę jest gorący. Delikatnie przejechałam swoim paznokciem po jego torsie. Czułam jego każdy mięsień. Uśmiechnęłam się delikatnie. Co ja wyrabiam? To będzie dla niego znak, że może być dla niego.
Uniosłam głowę. Moim oczom ukazała się twarz bruneta. Miał otwarte powieki i wpatrywał się we mnie. Poczułam jak moje policzki robią się gorące. Był za blisko, stanowczo za blisko. Chciałam się wyrwać, ale nie mogłam moja noga ocierała o jego krocze i była zablokowana. Nie mogłam jej uwolnić.
-Jak będziesz tak robić, to przejdziemy do dalszych intencji. - powiedział. Patrzałam na niego. Siedziałam prawie na nim. Chciałam tylko się wydostać z tego piekła.
-Puść mnie. - powiedziałam pewnie. Nie zwracałam uwagi na jego, tylko ruszałam nogą. Wierciłam się przez cały czas, a on wiedział, że się denerwuje. Znalazłam się na plecach raptownie. Trzymał mnie, abym mu nie uciekła. No świetnie. A byłam tylko w piżamie i było można zauważyć kawałek moich piersi. Co mnie też peszyło. - Puścisz mnie?
-Nie. - odpowiedział stanowczo
-A tak w ogóle co ty robiłeś w moim łóżku!! - krzyknęłam na niego. Uśmiechnął się chytro. Wpatrywałam się w niego. - Chyba po miedzy nami nic nie było?
-A leżałabyś wtedy w piżamie? - zapytał retorycznie. Wzruszyłam ramionami. Wpatrywałam się w niego. Jego kciuk znalazł się bliżej moich ust. Wpatrywał się w nie. Chciałam coś powiedzieć, ale jego usta mi to uniemożliwiły. Chciałam się wyrwać, ale nie mogłam. Trzymał mocno. A jego dłonie znalazły się koło moich bioder. Wiedziałam, ze wczoraj byłam pijana. Aż za pijana. Przez te jego papierosy… Oderwał się ode mnie. Lecz jeszcze przybliżył się do mojego ucha. - chcesz coś wiedzieć? - zapytał.
-Co?
-Nie będziesz krzyczeć?
-Nie wiem - odpowiedziałam. Nie wiedziałam czemu tak się zachowuje i owija wszystko w bawełnę. Niech mówi od razu o co chodzi! Nie lubię jak ludzie wszystko robią na opak. Od razu się powinno mówić.
-Jesteś słodka. - o czym on mówi? Nigdy nie jestem słodka. - Widzisz, po miedzy nami wczoraj do czegoś doszło - przegryzł delikatnie mi ucho. Co takiego? Błagam tylko nie to co myślę. Nie chcę o niczym wiedzieć. Nic już mi nie mów, bo dostaniesz, ze się nie pozbierasz. Jego oddech drażnił moją szyję wraz z uchem.
-Nie kochaliśmy się, prawda?
-Nie. Choć tego bardzo chciałaś. Wiesz jak jesteś pijana wiele rzeczy chcesz. A w szczególności seksu. - zaśmiał się cicho.
-I co z tego?
-Może przejdźmy do sedna. I tak wiem, ze się zdenerwujesz. Wczoraj, na sofię wylizałem cię. Słodko było, a jaka gorąca byłaś. - powiedział. Zacisnęłam dłonie w pięść. Nie chciałam go znać. Zepchnęłam go z siebie na ziemię.
-Jak mogłeś!! - krzyknęłam. - No do cholery jak mogłeś!! Tak dobrze było ci?! Gdy jestem pijana nie myślę normalnie! I z tobą i z nikim innym już nic nigdy nie wypije. Nie mam zamiaru stać się jakąś dziwką! - krzyczałam nadal. Podeszłam do szafy, wzięłam swoje rzeczy wraz z komórką.  - nawet się do mnie nie zbliżaj!! - odeszłam trzaskając drzwiami. Nie chciałam mieć z tym, nic wspólnego i z nim. Usłyszałam dźwięk komórki, ale nie odbierałam tylko wymilczyłam. Był strasznie uparty. Jak na niego. Ale jak śmiał mnie wylizać! To kpina! Weszła do łazienki, by mieć z nim święty spokój i zamknęłam się na klucz. Rozebrałam się. Dobrze wiedzieć, ze mnie kosztował. Dziwne, ze mu smakowałam. Poczułam jak robi mi się gorąco. Uśmiechnęłam się. Ale i tak mu na nic więcej nie pozwolę. Oby… Bo u mnie to czasami bywa inaczej. Uwielbiam jak mnie dotyka. Weszłam pod prysznic cała naga. Namydliłam się aromatem z figii… Fitoferomony. Spłukałam z siebie mydliny i wyszłam naga spod prysznica. Wytarłam się i założyłam na siebie ubrania. Spódniczka sięgała do połowy ud, a bluzka była u góry na gumce marszczona. Odsłaniała mi ramiona i kawałek moich piersi. Odsłaniała mi brzuch i widać teraz było dokładnie mój kolczyk w pępku i tatuaż z tyłu. A rękawy były do łokci. Zawiązałam włosy w kitkę, grzywka opadała po obu stronach skroni. Popatrzałam na siebie i uśmiechnęłam się. No tak może być. Trzeba będzie się teraz bronić przed Uchiha.
Wyszłam z pomieszczenia. Nigdzie nie widziałam Itachiego. Szybko przeszłam przez salon i ubrałam buty na małym obcasie.  Nie chciałam mieć z nim potyczki. Nie z nim, jak raz patrzałam na jego krocze… To na marginesie. Cóż tez jestem czasami zboczona,  a moje myśli jeszcze gorsze... gdy patrzałam to myślałam, że eksploduje, miałam wrażenie że chce mu stanąć. Uśmiechnęłam się wychodząc. Promienie słoneczne grzały moje odkryte ciało. Starsze dziewczyny wpatrywały się we mnie. Nie zwracałam na to uwagi.
-Sakura! - usłyszałam głos jednej z przyjaciółek. Widziałam jak wszyscy kierują się w jedna stronę. Nawet mężczyźni. Popatrzałam do tyłu. Wyszedł Itachi. Dziewczyny starsze były oczarowane jego wdziękiem i przystojnością.
-Ludzie jak chcecie mu loda zrobić to idźcie - wszeptałam. Dziewczyny przy mnie stanęły. Byłam wściekła normalnie, ale jedynie na Uchiha. Na przyjaciółki nie mogłabym. One były jedyne, które rozumiały moje miejsce na świecie.
-Chodź…
-Gdzie?
-Itachi ci nie powiedział? - zapytała Hinata - Tsunade i Jiraya  zwołali jakieś wspólne zebranie. Chyba mają coś zamiar zmienić. Zastanawiam się co? - zapytała sama siebie. To raczej mnie nie obchodziło. Doszliśmy do wszystkich, gdzie były dwuosobowe ławki. Świetnie! One poszły do przodu, a ja zawsze z tyłu siedziałam. Wiec usiadłam tam gdzie chciałam czyli całkiem z tyłu. Założyłam nogę na nogę i czekałam. Widziałam jak ta dwójka dyrektorów rozmawia. Powinni wreszcie się przyznać, ze lecą na siebie. Westchnęłam. Niedaleko stanął Itachi z kumplem, który przeszedł do jakiejś dziewczyny. Przymknęłam powieki. Nikt do mnie nie usiadł. I dobrze! Położyłam ręce na ławce i ułożyłam na niej głowę.
-Dobrze więc… Niech każdy usiądzie z kim mieszka w domku - powiedziała Tsunade. O matko! Jeszcze tego brakowało? Każdy się przesiadał, a ja nie. Nie miałam zamiaru się ruszyć, bo do kogo. Itachi cały czas stał. Wiał przyjemny wiatr, który delikatnie unosił mi bluzkę do góry. Nie przejmowałam się tym. Przy mnie usiadł brunet. Jego jedna ręka znalazła się z tyłu, a drugą trzymał na ławce.
-Nawet się do mnie nie odzywaj. - powiedziałam. Nic nie zrobił. Wpatrywał się przed siebie nie przejmując się mną. Nawet lepiej nie musiałam się nim przejmować. Wpatrywałam się w bok, tam gdzie siedziały starsze dziewczyny i wpatrywały się od czasu do czasu w Itachiego. Wywróciłam oczami. Nie rozumiałam w czym on sobie zasłużył? Normalny seksowny mężczyzna, który pragnie seksu w dzień, w dzień a może nocą też? On by całe dnie się kochał.. Poczułam na plecach cieple palce, które delikatnie ocierały. Przymknęłam powieki. Miło, i to bardzo. Takie gorące, swobodne, wiedzące czego chcą. Otworzyłam powieki. No nie! Rozmarzyłam się… A on mnie dotyka. Zauważyłam na jego ustach uśmiech. Świadczył o tym, że mu się to podobało to co robił. A nie byłam z tego zadowolona.
-Weź ta rękę - wyszeptałam, aby nikt nie słyszał. Nie słuchałam Tsunade i siwo włosego. Brunet się uśmiechnął. Robił swoje. Widziałam jak dziewczyny się wpatrują w nas. Przybliżył się do mnie. Jego oddech drażnił mi ucho wraz z szyją.
-Przestań się oszukiwać, to ci się podoba. - podniosłam się z leżakowania i popatrzałam na niego. A on trzymał swoją rękę nadal tam gdzie miał.
-Wcale nie.. - wyszeptałam do niego. Jego ręka powędrowała bardziej do góry i zatrzymał się na zapięciu od stanika. - nawet nie.. - nie dokończyłam, a zrobił to. Odpiął mi! Patrzałam na niego wściekle. Przeginał doskonale. Odepchnęłam jego rękę. Mój wzrok był wściekły, nie wiedziałam czy wytrzymam. Z chęcią uderzyłabym go, ale wtedy u dziewczyn miałabym przerąbane. Zapięłam sobie szybko. Uśmiechał się. Słyszałam jak inni uczniowie się przemieszczają do innych ławek. A my oby dwoje siedzimy. Nie obchodziło mnie to…
-Sakura i Itachi zostają tak samo. - odpowiedział Jiraya. - Nie będziemy ich zmieniać. - on się uśmiechnął. Wiedział o co chodzi, a ja nie za bardzo. Chciałam już stąd zniknąć. On znowu się do mnie przybliżył. Nikt na nas nie patrzał, a nauczyciele się rozmawiali o czymś i byli odwróceni plecami do nas. Jego usta pocałowały delikatnie szyję. Zbliżył się do mojego ucha i przegryzł delikatnie. Jego gorąca ręka błądziła po moim udzie i po wewnętrznej części uda dostawał się w górę.
-Pragnę cię. - wyszeptał. Moje dłonie znalazły się na jego torsie i odepchnęłam go lekko od siebie. Chwyciłam jego dłoń i położyłam na jego udzie.
-Zwolnij kocie, bo mnie do ciebie nie ciągnie w ogóle. - powiedziałam. Chciałam wziąć rękę, ale chwycił delikatnie, lecz trzymał mocno. - Puść. - lecz on tego nie zrobił. Raczej kierował moją rękę na swojego członka. Dużo osób mojej płci przyglądało się temu co moje ręka będzie robić. Popatrzałam na niego zdziwiona. Dotknęłam jego krocza z jego pomocą. - Mam dość!! - krzyknęłam na cały głos. Wyrwałam dłoń i uderzyłam go z całej siły w policzek.  Głowa mu się obróciła delikatnie w bok. Wszyscy na mnie popatrzeli. Nie wiedzieli o co chodzi? I dobrze. Szłam w stronę jeziora. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Moja ręka dotykała jego krocza. Pięknie. Już wolała bym penisa dotknąć! O czym ja gadam!
-Sakura wracaj!! - krzyknęła Tsuande. Chciałam być daleko od nich wszystkich. Po drodze rozebrałam buty i chwyciłam je w dłonie. I pobiegłam w stronę mostu nad jezioro. Chciałam być tam i wszystko sobie poukładać. Gdy się tam znalazłam przymknęłam powieki i rozkoszowałam się przyjemnie ciepłym wiatrem. Nie chciałam tak szybko stracić dziewictwa. Tylko, że Itachi właśnie tego chce. Chce się ze mną kochać. Choć przy nim sama mam na niego ochotę. Gdy widzę jego nagi tors to myślę jakby to było go całować. Uśmiechnęłam się delikatnie. Po co on dzisiaj mnie dotykał? Choć ten delikatny dotyk był naprawdę przyjemnością. Usłyszałam dźwięk komórki. Przyszłą do mnie wiadomość. Czytałam słowo za słowem..
Słodkiej miłości,
Wielkiej miłości,
Smacznego całowania,
Soczystego kochania.
Niech cały świat się dowie,
Że się kocham w TOBIE!
Znowu dostałam od nieznajomego wierszyk. Nie da mi spokoju. Będzie przez cały czas wypisywał te chore bzdury. Podobnie jak Itachi, ale on przechodzi już do czynów. Nie napisał mi wierszyka. Nawet nie chciałabym. Mam już jednego ciołka, który to pisze. Choć naprawdę trzeba mieć do tego talent. Ktoś mnie szarpnął do tyłu i upadłam. Komórka odleciała prawie na początek mostka. Popatrzałam się na wszystkich. Starsze dziewczyny stały wokół mnie. Nie wiedziałam o co chodzi. Przecież nie pocałowałam Itachiego. Wiec o co chodzi? One same nie wiedzą czego chcą. Wśród nich stały Ideina i Sanso. Te, które mają na punkcie Itachiego bzika. Wstałam i wpatrywałam się w nie. Na Fiedorze miałam rękę.
-Nie miej się z taką wielką. - powiedziała szatynka. Popatrzałam na nią i nie zrobiłam sobie nic z tego. Nie obchodziło mnie to. Chciałam załatwić z nimi to co chcą i na tym będzie koniec. - Dostaniesz za swoje. - uderzyła w swoją otwartą dłoń pięścią. Zaśmiałam się. Wiedziałam o co chodzi, że jestem z pewnością z Itachim w domku. A one nie, co to za tragedia się stała?!
-Niby za co? Za to, ze jestem z Itachim w domku czy jeszcze za coś? A może za uderzenie. Za dużo sobie pozwala. - powiedziałam i patrzałam na nie. - Jeśli wam się to nie podoba to proszę bardzo możecie go sobie wziąć. Ale powiem wam, że sam mi mówił o tym jak go denerwujecie. - powiedziałam z prawdą. Nie wiem czemu tak się wkurza, ale dobra.  Też bym się wkurzała jak bym miała tyle wielbicieli.
-On się nikomu nigdy nie zwierzał. A jest seksowny.
-To tylko na tym wam zależy? Na wyglądzie? Jesteście jak puste plastikowe lalki, które myślą o jednej rzeczy. On na pewno nie ma w sobie tylko pięknego wyglądu.
-Skąd ty się urwałaś? - zapytała jedna - To nie ten świat. Tu chodzi tylko o seks. Nie o nic innego. A jeśli jest najładniejszy to jesteś na tobie. To nie normalna szkołą. A jak zaliczyłaś najwięcej to rządzisz. Pomyliły ci się światy. - zaśmiała się brązowo włosa. Nie rozumiałam je. Po co każdego ciągnąc do łóżka? To nie ma sensu. Ja chcę jednego i to wystarczy.
-Bierzcie sobie go jak chcecie. Ja nie zamierzam o niego ubiegać. - powiedziałam bez znaczenia na to co zrobią. Niech przejrzą w końcu na oczy, ze ten typ człowieka wcale mnie nie obchodzi. Na zewnątrz jest tak, a we wnętrz wszystko mówi mi całuj, obciągaj, oddaj mu się. Niech cię wyliże przecież tego właśnie chcesz. Pragniesz jego języczka, który jest zwinny. Jak i rąk, które dadzą ci wiele przyjemności. Nie mogłabym tego zrobić od tak. Musze go kochać. Każda komórka mówi mi inaczej, a nie powinno tak być.
-Ej! Słuchałaś nas?
-Nie za bardzo. Myślałam o czymś innym - raczej o kimś. Powinnam iść do psychologa, bo nie wiem czy to dobry pomysł. Choć czasami trzeba mieć takie myśli inaczej życie nie było by takie kolorowe.
-To teraz wiedz, że dostaniesz od nas. - powiedziała niebiesko oka. Nie znałam jej. Ruszyły na mnie. Niektóre odpychałam, a niektórych nie zdołałam, wiec dostawałam od nich. Szarpały mnie za włosy jak i uderzały w twarz. Czułam jak w niektórych miejscach na ustach pękają wargi. Oblizałam dolną wargę i poczułam metaliczny smak w buzi. Wepchnęłam z trzy dziewczyny do jeziora, które i tak wyszły były wściekłe. Widziałam w ich oczach nienawiść kierowaną w moim kierunku.
-Słuchajcie on mnie nie interesuje. Naprawdę. - zapewniałam je. Dwie rzuciły się na mnie i uderzyły jedna w brzuch druga w twarz. Bosko! Nie chcę im nic zrobić, więc nie daje z siebie wszystkiego. Uderzyłam je w brzuchy. Upadły. Coraz więcej rzucało się na mnie. Nie wiem co takiego im zrobiłam. Tylko dlatego, ze z Itachim zaczęłam się zadawać.
Westchnęłam ciężko.
Popchnęły mnie i znalazłam się na deskach. Przecięłam sobie skórę na przedramieniu. One podeszły do mnie. Nie patrzałam na nie. Nie obchodziło mnie to co zrobią. Jeśli chcą się wyżyć to bardzo proszę. Miałam nadzieję, że wszystko pójdzie inaczej.
-Dostałaś za swoje. A teraz nie masz z nim rozmawiać, ani dotykać.
-Mu to powiedźcie nie mi. - uderzyła w brzuch nogą. Kaszlnęłam. Wyplułam krew do jeziora. Dobrze, że on tego nie widzi. Oby go nie było w domu jak tam wrócę. Nie mam zamiaru się z nim spotkać. Jak to tak ma wyglądać to podziękuję za to wszystko. One odchodziły. Śmiały się z tego co zrobiły. I one myślą, że to im coś da? Tylko wyzywają się. Nic więcej. Wstałam trzymając się za brzuch, który bolał przy każdym kroku. Wzięłam komórkę i odchodziłam do domku, gdzie chciałam odpocząć od swoich własnych myśli. Przechodziłam przez  boisko do sitki plażowej. Widziałam jak dziewczyny nadal się śmiały. Szłam do swojego domnku. Widziałam jak z niego wychodzą mężczyźni, a raczej jak ich wygania Itachi. Po chwili minęłam ich. Popatrzeli na mnie, ale nic nie powiedzieli, nawet nie chciałam usłyszeć od nich żadnego komentarza. Chwyciłam klamkę i nacisnęłam. Weszłam do środka ze spuszczoną głową. Nie chciałam, aby On patrzał czy coś mi się stało. Rozebrałam buty i ruszyłam do łazienki.
-Co będziesz jadła na obiad?
-Nic. - odpowiedziałam stanowczo.
-Ale..
-Powiedziałam, że nic. - zniknęłam za drzwiami łazienki, ale nie zamknęłam ich całkiem. Jakoś nie chciałam długo tu siedzieć, tylko się obmyć i pójść się przespać po tym. Lub wziąć tabletkę by tak mocno nie bolało. Wpatrywałam się w swoje odbicie. Nie było aż tak widać jeszcze siniaków, ale wiedziałam że wieczorem będzie już je widać. Jedynie usta były uszkodzone. Miałam w niektórych miejscach zadrapania. Minie tydzień za nim to zagoi się porządnie. Za każdym dotknięciem bolało mnie niemiłosiernie. Obmyłam sobie delikatnie twarz. Wiedziałam, że o wiele szybciej się pokażą siniaki. Usiadłam na brzegu wanny i spuściłam głowę. Brzuch tak samo bolał. Każda uszkodzona komórka ciała pulsowała. Z oczu popłynęły mi łzy. Płakałam bo bolało mnie. Nie to, że dostałam czy ból który mi to sprawiło. Ale to, ze chodzi im o chłopaka. I w dodatku takiego, który się nimi nie interesuje. Westchnęłam cicho. Ciężko będzie teraz ukrywać to przed nim co się stało.
-Sakura.. - usłyszałam męski baryton. Należący do Itachiego. - Czy coś się stało? - zapytał zmartwiony. Powiedzieć czy nie powiedzieć? Lepiej nie, nie chcę mieć większych kłopotów.
-Nic się nie stało. A co miało się stać? - zapytałam. Odwróciłam głowę w bok. Nie chciałam mu patrzeć nawet w oczy. On by zrobił tak, że wszystko mu powiedziałabym. A nie chciałam tego. Wtedy by się działo, za dużo by się robiło. A nie chcę by coś się stało tym dziewczyną.
-Powiesz mi czy nie? - zapytał. Kucał przy mnie, a jego jedna ręka byłą na moim udzie. Nie przejmowałam się tym. Chciałam jak najbardziej się komuś wyżalić, ale nie mu. On by coś na pewno z tym zrobił. A nie chcę by wszystko na nie poszło. - Wiem, ze coś się stało. Dziwnie się zachowujesz.
-A nie sądzisz, że to przez ciebie?
-Nie..
-Oj to jesteś naprawdę pewien siebie. - odpowiedziałam. Poczułam jego dłoń na policzku, gdzie uderzyła mnie dziewczyna. Jego dotyk był delikatny i czuły. Nie robił niczego mocno. Wyrwałam, aby nie widział nic.
- A jednak coś się stało. Pokażesz czy nie? - zapytał. Westchnęłam. Nachalny jest. I co ja mam zrobić? On jest czasami nie do wytrzymania. Uległam mu. Nie wiem czemu, ale wiedziałam teraz że mogę mu zaufać. Nie był już taki zboczony jak wcześniej. Odgarnęłam delikatnie grzywkę za ucho. Popatrzałam na niego. Jego ręka znalazła się na moim policzku. Cicho jęknęłam, gdy poczułam jak ociera dłonią o kość policzkową. - Co się stało?
-Nie powiem.
Westchnął.
-A kto ci to zrobił?
-Nie powiem. - odpowiedziałam. Nie chciałam mu tego mówić. To nie była jego sprawa. Tylko moja. Nie powinnam mu nic mówić. I nie dowie się o niczym, ale boję się, ze jak spojrzę w jego oczy to wszystko ze mnie wypłynie. Chwycił mnie za  dłoń i pociągnął. Znaleźliśmy się w kuchni łączoną z salonem. Usiadłam na krześle barowym. A on poszedł z powrotem do łazienki. Zobaczyłam, że były zrobione kotlety i ziemniaki się gotowały. A z boku stał sos, z którego parowało. Popatrzałam w stronę łazienki. Jeszcze nie szedł. Zamoczyłam palec gorącym sosie. Zlizałam z palca sos, był słodko kwaśny. Dobry.. On jest kucharzem? Czy jak? Nie widziałam, aby mężczyzna potrafił gotować. Ale to każdy potrafi zrobić. Wyszedł z łazienki, a ja jak głupia nadal trzymałam palec w buzi. Wyjęłam go i patrzałam na Itachiego, który w ręku trzymał apteczkę. Stanął przede mną. Oblizałam delikatnie wargi. Czułam jeszcze na nich sos obiadowy.
-Smakowało?
-Co?
-No sos.
-Nic nie brałam. - powiedziałam.
-Jasne… - uśmiechnął się, a jego kciuk znalazł się na moim brodzie i wytarł zawartość, która tam była. Uśmiechnęłam się niewinnie. Zlizał sobie sos z kciuka. Wziął z apteczki potrzebne rzeczy, a także wodę utlenioną. Namoczył wacik woda utlenioną. Tylko nie to. Nie lubię wody utlenionej, bo ona szczypie. Zbliżał do mnie swoją rękę z nasączonym wacikiem. Oddalałam się, aby nie dotknął rany. - Nie mów, że się boisz?
-Nie.
-To czemu się oddalasz?
-Bo.. - przerwałam. I co mam powiedzieć? Bo tak chcę? Nie mogę. Ja nie lubię wody utlenionej. Wolałabym czymś innym, ale to wtedy jest gorsze. - Ale wiesz, ze rany powinno wodą zwykłą obmywać? - zapytałam i przy okazji zmieniłam temat.
-Ty się boisz. Jak nie chcesz tego to pocałuję cię. A tego na pewno nie chcesz.
-Już wolę to niż to. - pokazałam na wacik. Westchnął i się oddalił. Usiadłam prosto. Miałam jak na razie spokój. Poczułam i tak szczypanie na ranie. Zrobił to. Strzepałam jego rękę. - Mógłbyś być bardziej delikatny! - fuknęłam na niego.
-To się tak nie rzucaj. - powiedział. Robił swoje. Przymknęłam powieki by nie czuć tego szczypania tak mocno. Chciałam jak najszybciej by to skończył. Nie patrzałam na niego. Nie chciałam widzieć tej czerni jego oczu. Jego dłoń była na moim policzku. A jego usta wpiły się w moje. Otworzyłam oczy. Nie wiedziałam co mam zrobić. Całował tak delikatnie, jakby uważał na rany, które zrobiły mi dziewczyny. Jego dłonie znalazły teraz się na moich biodrach. Przymknęłam powieki. Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco niż przedtem. Zarzuciłam swoje ręce za jego szyję. Oddałam pocałunek z namiętnością. Robiłam to z przekonaniem. Chciałam czuć jego słodki język. Pieściliśmy sobie nawzajem podniebienia. Oderwaliśmy się od siebie. - Czyli już jesteś moja.
-Wcale nie. - powiedziałam. - To było tylko podziękowanie.
-Jak tak ma to wyglądać. To chcę ci codziennie pomagać. - uśmiechnęłam się. Odszedł do łazienki i zaniósł apteczkę. Zostałam na chwilę sama. Jego pocałunek był taki słodki, a usta miękkie jakby już całowały dużo razy. Wiedział jak się zachowywać. Było mi bardzo dobrze przy tym. Chciałam, aby było wszystko dobrze. A nie wiem co o tym myśleć. Pocałowałam go z myślą o nim. Nie myślałam o podziękowaniu nawet. Ja tego chciałam. To kiedyś mnie zgubi, ale mogę przyznać, że słodziaczek z niego.

Rozdział siódmy


Kroczyliśmy nad jezioro, gdzie mogliśmy znaleźć wszędzie błota. No to będziemy mieli darmową maseczkę. Nie robiłam od dawna sobie takich rzeczy. Chłopacy szli daleko za nami, mieliśmy jeszcze kawałek do jeziora. Wolałabym na plaże pojechać, nad morze lub do ciepłych źródeł. Tam mogłabym spokojnie spędzić wolny czas. A tu? Będę musiała przed mężczyznami uciekać przez całe dnie.
A Itachi? On będzie się starał bym była jego. Nie uda mu się, nie pozwolę na to tak szybko. Chociaż on mi się naprawdę podoba, ale nie chcę mieć wrogów w starszych dziewczynach. Więc będę udawała, że nie chcę go, a tak naprawdę jeszcze bardziej będę go chciała? Nie, to jakieś dziwne.
-Sakura?
-Hm…
-Kogo masz tak na oku?
-Nie ważne. - chłopacy doszli do nas.
-No powiedz.. - błagała Hinata. Ona się tylko uśmiechnęła. Słyszałam rozmowy starszych dziewczyn. Stanęłam na plaży. Wszystkie starsze się na mnie popatrzały. Wiedziałam o co chodzi im wszystkim. Zadaje się z Itachim i to je denerwuje. Moje przyjaciółki westchnęły błogo. Patrzały na dwóch chłopaków, blondyn i brązowo włosy popatrzeli się, przeniosły wzrok na starsze. Odsunęły się o krok do tyłu, patrzałam na kobiety i wykręciłam oczami. Co tak je gryzie? Itachi to normalny mężczyzna, jak każdy inny. Nie ma w sobie nic szczególnego. Popatrzałam na bruneta. No może ma te oczy, te mięśnia. O czym ja myślę. A pocałunek jest jeszcze lepszy, taki namiętny i zachęcający do robienia rzeczy o których nie powinnam myśleć.
Zauważyłam Jiraye z Tsunade, którzy szli w nasza stronę. Oni tez będą czy tylko są organizatorami? Nie byłam jeszcze na tego typu zabawach. Więc nie wiedziałam o co chodzi. Poczułam na karku zimną dłoń. Odsunęłam się szybko. Brunet cicho się zaśmiał.
-To wcale nie śmieszne masz zimne ręce. - udawał robaczka z palców.
-Jeśli ja przez ciebie będę miała wrogów, to pożałujesz… - powiedziałam. Przybliżył się do mnie. Nachylił się delikatnie. Jego oddech drażnił mi  szyję wraz z uchem. Czułam na sobie wzrok przyjaciółek.
-W jaki sposób? - zapytał. Dłonie mi się trzęsły, nie wiedziałam co mam zrobić. Był stanowczo za blisko mnie. Przejechał swoim mokrym językiem po małżowinie usznej. I przegryzł delikatnie. Odepchnęłam go od siebie, ale zamiast tego to on pociągnął mnie do siebie i przytuliłam się do niego. - Słodko.
-Wcale nie! - fuknęłam na niego. Odepchnęłam  go od siebie, poślizgnął się i upadł na kałuże błota. Uśmiechnęłam się delikatnie. Doszłam do przyjaciółek lekko wpatrując się w niego. Przyjaciele pomogli mu wstać.
-To ty chcesz z nią iść.. - walnął Deidarze w twarz.
-Nie twój zasrany interes. - odpowiedział. Wpatrywał się we mnie pragnącym wzrokiem. Tak jakbym musiała mu tego dać. On chyba sobie żartuje nie będzie ze mną tak łatwo. Już to tyle razy mówiłam, a on będzie nalegał. Ale ciekawi mnie jedno, jakie były jego złe nawyki? Tym swoim wzrokiem czułam jak mnie rozbiera.
-Sakura po tym pójdziemy się przebrać, i pójdziemy do  restauracji. - powiedziała Temari. Popatrzałam na nią. Uśmiechnęłam się widząc jak ona jeszcze się we mnie wpatruje. - Ten budynek koło którego staliśmy to restauracja. Kupimy sobie gofry z śmietaną. Mniam.. - powiedziała. Śmietaną? Lubię, ale nie wiem czy to najlepszy pomysł. Wszystko może się stać tak nagle. A gdy mam śmietanę, to nie dzieję się nic dobrego. No nic, przytaknęłam jedynie głową. Ale w co ja się przebiorę. Dobra nie ważne to teraz, zobaczymy.
-Dobra dziewczyny, słuchajcie - usłyszałam głos Tsunade. - Z racji tego, że jesteśmy z nimi na obozie - powiedziała z jadem, choć myślała inaczej z pewnością. Powiedziała by z łagodniejszym głosem, gdyby była sama z Jirayą.  - Zawsze mają pewną „grę” gdy oczywiście przestaje padać, lub wchodzą do jeziora po to. Bitwa na błoto. Lecz trzeba się rozbierać, gdy trafi was błoto. Jakże to pospolite… - powiedziała.
-Dobra przechodźmy już dalej.. - powiedziałam. Ona na mnie popatrzała. - Na pewno chce pani abyśmy się nie dały, bo nie mają widzieć naszych ciał. I tak dalej. Znamy już tą śpiewkę. Więc da pani nam się bawić i idzie pogruchać z Jirayą. - wszyscy się na mnie popatrzeli. Jakoś mnie to nie interesowało. Widziałam wściekły wzrok Tsunade. Wzruszyłam ramionami. Obróciłam się do niej tyłem. Patrzałam na mężczyzn, którzy uśmiechali się. Nie obchodzili mnie inni jak Itachi. Chciałam aby on się cały rozebrał, lecz jeśli będzie na odwrót, to chyba zemdleje z zawstydzenia.
-Zaczynajcie. - powiedział siwo włosy. Razem z Tsunade odeszli z punktu strzału. Rozmawiali o czymś solidnie i patrzeli na mnie. Przemieszczałam się do tyłu, by nie dostać pierwsza. Wzięłam błoto i rzuciłam do tyłu. Kogoś uderzyło. Popatrzałam się, był to siwo włosy. Obok niego stał brunet z nikłym uśmiechem. Zaczęła się bitwa. Wszystkie prawie były w błocie. Dobrze, ze stałam z tyłu to tak nie dostałam. A gdzie jest Uchiha? Rozglądałam się wszędzie ale nie zauważyłam go. Wyszłam z tłumu, stałam na mostku, który ciągnął się trochę w głąb jeziora. Nigdzie nie mogłam go zauważyć. Poczułam na przedramieniu lekki ból. Popatrzałam się było to błoto, a niedaleko mnie stał brunet. Był cały mokry, a więc tam się chował?! Sprytny. W drugiej ręce trzymał błoto. Zdjęłam z siebie bluzę.
-Nawet nie próbuj.
-Czemu? - zapytał retorycznie uśmiechając się. Rzucił. Próbowałam uskoczyć, ale to było na nic. Dostałam w udo. Chciałam rozebrać spodnie, ale on mnie zatrzymał rękę. - ja poproszę górę. - powiedział. Stał blisko mnie, nasze ciała prawie się stykały. Rozebrałam przy nim bluzkę i byłam w samym czarnym biustonoszu. Jego ręce były na moich biodrach i szły ku górze, zostawiał za sobą brązowy ślad błota. Dotknął odrobinę moich piersi. Korzystając z okazji wrzuciłam go do jeziora, ale pociągnął mnie za sobą. Byłam w jego objęciach. Wyrwałam się jakoś. Z dna chwyciłam błoto i wrzuciłam w niego. Dostał. Rozebrał bluzkę i rzucił ją na mostek. Był umięśniony, i to bardzo. Widziałam każdy jego mięsień, który odznaczał się na ciele.
-Ja tak nie mogę - powiedziałam. Podpłynęłam do mostku, był dość niski. Wskoczyłam i usiadłam na niego. On do mnie podpłynął. Jego dłonie były niedaleko moich bioder. Wyskoczył z wody. Prawie leżałam, a jego nogi były blisko moich. Czułam jego krocze na swojej kobiecości. Patrzałam na niego.
-Czego tak nie możesz? Patrzeć na mnie?! - mówił. Nie wiedziałam co mam dobić. Było mi gorąco, gdy ocierał swoim członkiem o moja kobiecość. Przegryzłam dolną wargę.
-Mógłbyś ze mnie zejść?
-Czemu?
-Gorąco mi. - przyznałam się. Uśmiechnął się. Dokładnie wiedział dlaczego mi jest gorąco. Usiadł obok mnie. Patrzałam na niego. - Ty naprawdę jesteś zboczony. - powiedziałam. Spojrzał na mnie. Słońce dawało ukojenie swoimi promieniami. Jego ręka znalazła się po drugiej stronie mojej głowy. Wpatrywał się w moje oczy. Delikatnie uchwycił kaskadę włosów.
-To ja powinienem powiedzieć : „Ja tak nie mogę”. A nie ty. To mi staje gdy ciebie widzę, więc myślisz, że mi łatwo się powstrzymywać?
-Oj to będziesz musiał się powstrzymywać. - poklepałam go leciutko po policzku. - Twój przyjaciel także.
-Jesteś zła. - mówił.
Uśmiechnęłam się. W jego oczach lśniły iskierki pragnienia.
-Co wy robicie? - usłyszałam nad sobą pytanie. Nad nami stał blondyn. Wpatrywał się w nas z reszta chłopaków i dwiema dziewczynami. Zamilkłam. Odwróciłam głowę w bok. - i to ma być bitwa. Wiecie trzeba teraz inaczej nazwać tą bitwę. Seks bitwa! - zaśmiał się.
-Co? - zapytałam patrząc na niego.
-Mi odpowiada. - odezwał się Itachi.
-Mi nie! - zepchnęłam go do wody. Wstałam, widziałam jego wzrok na sobie. Ubrałam na siebie rzeczy, które przez niego musiałam zdjąć. Chwyciłam jego bluzkę. Stał teraz przy Deidarze. Podeszłam wręczając mu materiał. Trzymał moją dłoń, i przyciągnął mnie do siebie. Nachylił się nade mną. - Policzę się z tobą gdy będziemy sami - wyszeptał tak cicho bym ja to zrozumiała. Puścił mnie. Odchodziłam od niego, choć czułam na sobie jego wzrok.
-No to teraz na gofry z śmietanką! - krzyknęła Hinata
-Wiecie co? - zapytała Temari zamyślając się na chwilę i zaśmiała się
-Ta śmietana czasami wygląda jak sperma… - powiedziała. Zatrzymaliśmy się szybko,  na nią popatrzeliśmy i na siebie. Miała za duże wyobrażenie. Ale czasami gdy już spotnieje to naprawdę tak wygląda. Jak prawdziwe nasienie chłopaka, tylko że się klei. - No przestańcie, nie mówcie, ze tego nie zauważyliście. To tak wygląda. A gdy jeszcze po dekolcie spływa to najlepsze - zaśmiałyśmy się i odeszliśmy. Szłam w milczeniu wpatrując się przed siebie. Dziewczyny znowu nawijały o chłopakach. Jak one to kochały… Czasami nawet ich nie rozumiałam. Choć tez lubiłam je słuchać jak mówią o nich. Przypomniałam sobie słowa Itachiego, chce się ze mną rozliczyć? Niby jak. I on myśli, że mu dam się tak. Nie zna mnie od tej złej strony. Weszliśmy do budynku, był prawie zapełniony. Zdjęłam z siebie bluzę. Było mi gorąco. Zamówiliśmy z śmietana i na wierzchu zryłowanom czekoladą. Był gorący gdy jadłyśmy.
-Sakura? - zapytała Hinata
-Tak?
-Czy cię coś łączy z Itachim? - zapytała.
-Nie. Niby co ma mnie łączyć? Nie znamy się. Raz mi pomógł a tu wielkie halo, że coś nie z nim łączy. Nic nigdy nie będzie. - mówiłam. Sama nie zauważyłam kiedy, ale na dekolcie spadła mi śmietana. Wzięłam ją palcem i pomału zlizałam. One patrzały się na mnie zdziwione i się rozejrzały. Tez widziałam że mężczyźni wpatrywali się. Wywróciłam oczami. Wstałam.
-Gdzie idziesz?
-Już wolę na dworze zjeść. - powiadomiłam je. Obróciłam się i na piersiach poczułam zimną pianę, na brodzie to samo. Spojrzałam przed siebie, przede mną stały Ideina i Sanso śmiejąc się.
-teraz ma kare za odbieranie nam mężczyzny.
-On was nawet nie chce - powiedziałam. Wiedziałam o co chodzi. Mówiły o Itachim, a ja z chęcią będę miała starsza konkurencję, nawet gdyby trzeba było obmyślić jakiś plan. Swój gofr przepołowiłam i wcisnęłam w ich twarze. Teraz taka umorusana będę musiała iść do domku. No świetnie, mam nadzieję, ze go nie będzie. Przeszłam obok nich. Miałam dosyć już ich. Teraz mnie będą prześladowały. W drzwiach minęłam Deidare i jego kolegów. Ale nie było Itachiego.
-Co ci się stało?
-Nic!! - fuknęłam.
-A mogę to zlizać! - usłyszałam głos.
-Nigdy! - krzyknęłam. Kroczyłam wściekła do domku, w którym nic się nie paliło. Miejmy nadzieję, ze gdzieś indziej poszedł od swoich kolegów. Nie mam zamiaru borykać się z nim. Jeszcze by cos głupiego wymyślił, a tego nie chcę wiedzieć. Doszłam do mojego domku, który był dość duży.
Boże spraw by go nie było - pomyślałam. Chwyciłam klamkę i nacisnęłam otwierając drzwi. jak na razie nie było go. Zamknęłam za sobą drzwi i rozebrałam buty. Westchnęłam. Te dwie chyba naprawdę nie przestaną są jakieś nie logiczne. Nie rozumiem ich… Czułam ciepły oddech na szyi i uchu. Po co w ogóle tu przyszłam, co on wymyślił?
-Co tak wcześnie? Chcesz szybciej dostać karę?
-Chyba już ja dostałam. - odpowiedziałam. Wymruczał coś do ucha. Odwróciłam się do niego przodem. Zjechał swoim wzrokiem na mój dekolt. Uśmiechnął się delikatnie.
-Jakaś słodka ta kara - zaśmiał się cicho. Odsunęłam się delikatnie do tyłu. Widziałam w jego oczach iskrę. No nie, tylko nie to. Wiedziałam co mogło się zacząć. Oparłam się o ścianę. Jego dłonie znalazły się blisko moich ramion, a jego głowa zniżała się. Poczułam jego język na swojej piersi jak zlizywał śmietanę. Przejechał delikatnie po między piersiami, gdzie znajdowało się najwięcej słodkiej śmietanki. Chciałam się odsunąć, ale nie miałam na to sposobu. Musiałam mu ulec. Jego dłonie znalazły się na moich ramionach i zjechały w dół. Wypuściłam bluzę z rąk. To jakaś choroba. Nie powinno mi to się podobać, ale jednak chce by to robił. Powinnam siebie już dawno powstrzymać, ale nie potrafię. Jego ręce znalazły się na biodrach i wślizgnęły się pod koszulkę. Nie wiedziałam jak na to zareagować. Zassał mi się na dekolcie.
-Chyba przesadzasz… - powiedziałam do niego. Na chwilę się oderwał. Zdjął ze mnie koszulkę. Stałam przed nim w staniku i spodniach. Dalej całował moje piersi zlizując śmietanę. Uśmiechał się przy tym, a co miałam zrobić? Nic.. bez przesady wtedy pomyśli, że chcę z nim się kochać. Oderwałam go od siebie. I odchodziłam. Chciałam wziąć od niego koszulkę, ale nie pozwalał mi. - Oddawaj mi.. - próbowałam złapać, ale nie szło mi. - To nie.. I tak musze ubrać inne. - powiedziałam. Odchodziłam od niego.
-Szybko się poddajesz. Tyle, ze ja jeszcze nie skończyłem na dzisiaj. To nie była moja kara… - powiedział. To co będzie jego kara? Och jaki on uparty. - Kto ci to zrobił?
-Nie domyślasz się? Twoje największe fanki… Bo przecież to one tak cię kochają. - powiedziałam zirytowana. Szłam po schodach. Widziałam, ze był zamyślony. Myślał by kto o tych jędzach, a może on nie wie o kogo mi chodzi? Trudno, musi się domyślić. Weszłam do naszego pokoju. Wzięłam z szafy czarną jedwabną piżamę dwu częściową i zielony szlafrok. Byłam już zmęczona, chciałam się położyć. Wyszłam z pomieszczenia z ubraniami w ręku. Jakoś nie mogłam zrozumieć dlaczego chce dać mi tą karę? To tylko wrzucenie do wody. A niech go. Nie zauważyłam go na dole, gdy otworzyłam drzwi łazienki to też go nie było. Musiał gdzieś pójść. Nie musi mi się tłumaczyć gdzie idzie, ale mógł chociaż powiedzieć. Nie ważne. Weszłam do pomieszczenia. Była dwu osobowa wanna, a obok prysznic. A dalej to nie ważne, każdy z pewnością wiedział co się mogło znajdować w łazienkach. Dobrze, że wcześniej przyniosłam swoje rzeczy. Zamknęłam drzwi na klucz. Zdjęłam z siebie zbędne i brudne rzeczy. Rozplątałam włosy, jakoś nie miałam już na nic ochoty. Wiedziałam, że jeszcze długo do nocy zostało. Ale uwielbiałam posiedzieć w spokoju na sofie i czytając książkę. Moje ciało oplątywała ciepła woda. Szorowałam swoje całe ciało aromatem Tuti-Frutti. To było najlepsze, ale nie chciałam zwabić mężczyzn. Gdy byłam czysta i pachnąca wycierałam się delikatnie ręcznikiem. Usłyszałam jedynie trzaśnięcie drzwi. Ubrałam na siebie jedwabną piżamę dwu częściową, która leciutko odsłaniała mi kolczyk. Nałożyłam na siebie szlafrok, który zawiązałam, aby nie widział co mam ubrane na siebie.
Wyszłam z pomieszczenia. Zauważyłam jak brunet popija alkohol, czyżby po to poszedł? Siedział w samych spodniach. Jego wzrok powędrował na mnie. Zlustrował mnie od dołu do góry. Uśmiechnął się. Usiadłam naprzeciwko niego.
-Co ty pijesz?
-Whisky - odpowiedział. Oj chciałabym się napić alkoholu, ale po zakładzie Ino jakoś nie mam na niego ochoty. Chociaż whisky to co innego. Mają inny smak, zapach. Wszystko w nich jest o wiele większe i inne. - Chcesz?
-No nie wiem… - powiedziałam.
-Chyba się nie boisz? - zapytał. - Wygrałaś zakład z blondynką, a boisz się napić jednej szklanki whisky. Nie przesadzaj, Sakura. Gdybyśmy się zakładali to rozumiem, ale nie robimy tego. Więc jak? Nalać ci?
-Dobra, skuszę się. - powiedziałam. Wstał biorąc ośmiokątną szklankę i podszedł do barku otwierając go. Nalał biorąc ze sobą butelkę. Postawił koło mnie szklankę. A z boku kwadratową butelkę. I koło nas znalazła się popielniczka, a także dwie paczki papierosów. Pudełka były cale czarne, a na nich jedynie pisał napis: Djarum Black. Były to z pewnością tradycyjne, obwijane w czarna bibułkę. Wyciągnął jeden i podpalił zapalniczką. - Ty palisz? - zapytałam. Wypuścił dym z ust w przeciwna stronę do mnie. Widocznie umiał jeszcze się zachować.
-Od czasu do czasu. Tak się pozbywam swoich uczuć. A najlepiej jak jestem wkurzony. Wtedy mogę wypalić dwie paczki. - powiedział. - I wole się upić nic nie pamiętając. Tak czasami robię. Lecz teraz nie mam takiego zamiaru - mówił. Pociągnął jeden raz i ponownie wypuścił dym.
-Mówisz, że pozbywasz się uczuć? Wszystkich?
Uśmiechnął się.
-Wiem o co ci chodzi. - pokazał na mnie uśmiechając się. - tego się nigdy nie wyrzeknę. A co masz ochotę? - zapytał uwodzicielsko. Skończył jeden, i zaczynał drugi. On naprawdę był na cos wkurzony. Popijał też alkoholem. Na sto procent się upije.
-Chciałbyś… - powiedziałam z kpiną.
-I to bardzo. - wykręciłam oczami. On naprawdę nie zrezygnuje. Ten mężczyzna nie wie kiedy zrezygnować. Nie zna słowa podania się. Osiąga swój cel, gdy tylko chce. Upiłam łyk alkoholu. Wpatrywałam się w niego.
-Stało się coś, bo jakoś inaczej wyglądasz.
-Nic. Tylko, że wszystkie kobiety zaczynają działać mi na nerwy.
-To może ja… - nie dokończyłam.
-Tu nie chodzi o ciebie. Starsze, w moim wieku. Do ich głów nic nie dociera Jak mówię tak to niech nie będą aż tak nachalne. Nie lubię tego. Myślą, że to im coś da jak za mną będą latały? Chyba nie. Jak sądzisz? - zapytał i popatrzył na mnie.
-Nie wiem. Nie znam się na tym, ale tez sądzę, ze jak się polata za jednym lub jedną to ona ulegnie. I po co ja ci to mówię. Jeszcze posądzisz ze ja… - nie dokończyłam zamknął mi usta pocałunkiem. Chwyciłam jego ramiona i oderwałam się od niego. Oczy mówiły, ze był niewinny, choć sądziłam, że było inaczej.  Wzięłam łyk trunku. - jesteś ty już pijany?
-Nie. Niby czemu? Całować ciebie to przyjemność jak dla mnie. - odpowiedział. Chwyciłam paczkę papierosów i spojrzałam do środka, by zobaczyć ile ma jeszcze do spalenia. - Chcesz to sobie weź.
-Nie. Ja nie palę. - powiedziałam.
-Oj ja tez nie. Dajmy przykład, że jest impreza i teraz palisz. Proste. - mówił. Wzięłam w swoje dłonie jeden papieros.
-To nie dla mnie. - powiedziałam. Chciałam schować, ale mnie powstrzymał.
-Chociaż spróbuj. - zachęcał. Wzięłam do buzi papierosa a on podpalił. Na pierwszy wdech już się zadławiłam dymem. Nigdy nie paliłam, a teraz wzięłam pierwszy raz do ust fajkę. Tego jeszcze nie było bym paliła. Przyjaciółki by zwariowały jakby usłyszały, ze miałam w buzi nikotynę zawinięta w bibułkę. - Wszystko dobrze? - zapytał.
-Nie dziw się. Miałam pierwszy raz papierosa w buzi.
-Nie dziwię się. To normalne. Nauczysz się palić. Jak dla mnie to wszystkie troski mijają. - uśmiechnął się. Uczył mnie jak się pali. Postępowałam zgodnie z jego instrukcjami. Wypalałam razem z nim papierosy. Nie wiedziałam czemu, ale podobało mi się to.  Z mężczyzną nigdy takiej rzeczy nie robiłam. A najgorsze było w tym, że popijałam trunek. A wszystko się mieszało i mogłam stać się bardzo pijana, o czym mogłam nie wiedzieć, ale teraz to miałam gdzieś..  Zdjęłam szlafrok na ziemie. Stało mi się jakoś gorąco przez to picie i palenie. - Hm…
-Stało się coś?
-Oczywiście, że nie. Tylko, że ta piżamka podkreśla twoją figurę. A to nie tylko to, teraz już wiem, że ty pragniesz seksu. - zaśmiał się.
-O czym ty mówisz?
-Ty nie wiesz? Czarna bielizna lub piżama oznacza że pragniesz seksu. - mówił. Za oknem już było ciemno, jedynym strumieniem światłą na zewnątrz był księżyc oświetlający okolicę strumieniem srebrnego światła. Chciałam coś powiedzieć, ale to mi nie przechodziło przez gardło. Jakoś było mi nie na miejscu rozmawiać z nim o seksie. Tak to prawda, że pragnę. Ale nie sądziłam, że czarne rzeczy o tym świadczą. - A czerwona oznacza, że… - przerwał i wpatrywał się w moje oczy. - jesteś podniecona.
-Nie noszę czerwonej.
-Kłamiesz… - powiedział popalając papierosa. - Na pewno nosisz. A jak nie to ci kupiłem takie jedne. - zaśmiał się. Wiedziałam o co mu chodzi, chciał abym to ja założyła te majtki, które mi kupił. Nie ma takiej szansy.
-Nie myśl nawet, że je założę. Nie ma takiej szansy.
-Chcesz się założyć? I tak je założysz i mówię ci, że za parę dni będziesz miała je na sobie, a ja będę bawił się pilocikiem, aż dostaniesz orgazmu. - gdy to mówił stało mi się gorąco. On chciał doprowadzić mnie do bujnej wyobraźni. On naprawdę jest zboczony, chce tylko seksu.  Choć ja też tego chcę, tyle, ze to mnie będzie boleć. Oj dlaczego, gdy wypije choć trochę alkoholu to myślę o seksie? To jest denerwujące.
-I tak ci się nie uda.
-To co zakład stoi?
-Niech będzie. - powiedziałam delikatnie i popiłam alkoholu. Zaczęliśmy już drugą butelkę, ale czułam że nie ustanę na nogach. - Kurde.. - powiedziałam.
-Stało się coś?
-Można tak powiedzieć… - mówiłam. - Bo widzi, gdy wypije za dużo alkoholu mam ochotę na…
-Kochanie się. - dokończył za mnie. Patrzałam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie. Chyba już wiedział co powiedzieć w danym momencie. Spojrzałam w dno szklanki, i upiłam ostatni łyk. Zakręciło mną na siedząco a co dopiero po tym jak wstanę? Upadnę?! Oj wszystko jest możliwe. Do pomieszczenia ktoś wszedł. Zmarszczyłam  brwi i się popatrzałam, był to ich nauczyciel Jiraya. Itachi popatrzał się na mnie a potem przeniósł wzrok na długo włosego bruneta, który nie zwracał na niego uwagi.
-Znowu palisz. Itachi…
-To moja sprawa. - powiedział chasko. Widać nie mili dobrych kontaktów.
-Słuchaj Tsunade nie będzie zadowolona jeśli zobaczy ją pijaną i palącą. Zacznie na nią wrzeszczeć. - mówił. Uśmiechnęłam się. Itachi to zauważył, wiedział najwyraźniej że kłótnie z blondynkom to normalka. Nie było dnia by się nie kłócić. - Daj mi te papierosy. - skrycie podał mi jedną paczkę i puścił oczko perskie. Schowałam czarne pudełko pod blat razem z zapalniczką. On wstał podchodząc do nauczyciela. Nie chwiał się nawet. Ma mocną głowę… Podał paczkę papierosów. Ten otworzył. - jeden tylko?
-Wcześniej trzeba było przyjść. - powiedział i odszedł od nauczyciela. Usiadł naprzeciwko mnie. Wypuścił ostatni dym z ust, i wtedy zgasił peta. To chyba było ulubione zajęcie jak dla niego.
-Itachi…
-Dobra. Zaraz idziemy spać. Dobranoc. - drzwi się zamknęły za mężczyzna. Widziałam jak odchodził. Itachi wstał ponownie zamknął drzwi na klucz i zasłonił zasłony. Wpatrywałam się w niego.
-Dlaczego?
-Co? - zapytał.
-Dlaczego nie jesteś pijany? - uniosłam jedna brew do góry. Usiadł naprzeciwko mnie i uśmiechnął się. Podałam mu paczkę papierosów i zapalniczkę. Chwycił jeden papieros i znowu podpalił.
-Przyzwyczaiłem się do tego. A ty z pewnością już nie możesz.
-Może. Przestań już palić.. - wzięłam z jego buzi podpalonego papierosa. Patrzał na mnie. Chyba nie rozumiał czemu to zrobiłam. Nie chciałam, aby już palił. Ile można? Nawet ja już mam dość palenia. - Ty wiesz czym to grozi? On ci nie stanie, gdy będziesz tyle palił.
-O to się martwisz? - zapytał. - Czuję, że dla ciebie zawsze stanie. Moje podniecenie do ciebie jest zbyt wysokie. - wyrwał mi papierosa, chciałam go chwycić, ale nie mogłam. Wdrapałam się na blat i chciałam go odebrać, a on się szerzej uśmiechał. Wpadłam na niego. Świat wirował mi przed oczami, widziałam w jego oczach pragnienie. Zeszłam z lady i przeszłam trzymając się. Nadal próbowałam mu wyrwać. Dotknęłam jego dłoni, gdzie trzymał papierosa, nie mogłam go sięgnąć. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, serce waliło jakbym miało zaraz eksplodować.  Druga ręką dotknął mojego policzka, którego gładził. Zniżyłam lekko wzrok na jego usta. Pragnęłam ich, aby mnie całowały. - Zrobię to jak nie przestaniesz.
-Co ja robię? - zapytałam stojąc przy nim. Nie chciałam się oddalać. Jego obecność była przyjemną czynnością. Oj nie powinnam tego robić. Stać tak blisko niego to grzech.
-Doprowadzasz do szaleństwa. - mówił z pragnieniem. Wzięłam swoją rękę z dłoni. Była końcówka z papierosa. On tylko go zgasił, już nie chciał palić?! Trochę dziwne. Spojrzałam na jego rękę jak gasiła papierosa. I co mam o tym sądzić? Poczułam drugą rękę na biodrze. Przyciągnął nie do siebie. Moje dłonie były na jego torsie. Wpatrywałam się w niego. Uśmiechał się. Jego druga ręka bawiła się moimi włosami. Zbliżył się, uniósł podbródek. Wpił się w usta. Założyłam mu ręce za szyję. Oddawałam każdy pocałunek. Alkohol to był mój zły nawyk. Nasze języki pieściły podniebienia. Usta jego były takie zwinne i delikatne. Odpięłam mu guzik i rozporek od spodni. Ścisnęłam jego sporego członka. Był taki przyjemny w dotyku jak on sam. Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach. Ścisnął. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie. Wyciągnęłam swoją dłoń, i jeździłam po jego torsie. Wstał i podniósł mnie. Oplątałam swoje nogi wokół jego bioder. Pozbył się swoich spodni. Przenieśliśmy się na sofę. Siedziałam na nim i całowałam usta, szyję. Jego Donie chwyciły koniuszki materiału. Bawił się nim. Chwyciłam go i rozebrałam z siebie pierwszą część garderoby. Chwycił moje piersi i ściskał. Przybliżył mnie jedną dłonią do siebie. I ssał sutek, który twardniał. Jęknęłam głośno. Ściskał mocno co sprawiało dużo przyjemności. Chciałam czuć jeszcze więcej. Znalazłam się na plecach, pozbył się ostatniej części czarnego materiału. Obnażył mnie tak szybko, ze sama nie wiedziałam co się stało. Całował każdy skrawek mego ciała.
Odchylił nogi i jego język bawił się jej kwiatem. Jęczałam głośno, co go bardzo zadawalało. Patrzałam na niego z pół przymkniętych oczu. Gwałtownie poruszał swoim mokrym językiem. Dłonie ścisnęłam na sofie. Było mi tak dobrze, ze nie wiedziałam co robić. Wygięłam się w łuk jęcząc głośno. Jego dłonie wędrowały po wewnętrznej części uda. Co jeszcze sprawiało mnóstwo przyjemności… oderwał się ode mnie. Oblizał usta i uśmiechnął się. Przybliżał się do mnie. Wpatrywałam się w jego oczy.
-Gdybym mógł to już to zrobił.
-To zrób.
-Nie ma mowy. Jesteś pijana. A chce z trzeźwią Sakurą. - całował mi szyję. - Idziemy spać. - powiedział. Wstał ze mnie. Pomógł usiąść. Czemu on ma taką delikatną dłoń? Miła. Podał czarny materiał i założyłam na siebie i padłam na sofę. Nie mogłam utrzymać się na nogach.  Skuliłam się lekko na sofie.
-Dobranoc. - powiedziałam. Usłyszałam cichy śmiech. Zniżył się do mnie.
-Nie tu. U góry - otworzyłam jedno oko. On mnie chwycił i podniósł. Szłam razem z nim do góry. Dobrze, ze mnie trzymał bo bym zleciała od razu na dół. A teraz mogę spokojnie pospać na własnym łóżku. Odgarnął kołdrę i położył mnie. Wziął także czerwone majtki, które dostałam od niego. Skuliłam się lekko. Ale po chwili poczułam ciepło od drugiego ciała. Uniosłam lekko powieki. Itachi leżał koło mnie. Przytuliłam się do niego, głowę trzymałam na jego torsie wraz z ręką. Przykrył nas szybko, jego dłoń przytulała mnie. Przymknęłam powieki i sama nie wiedziałam kiedy zasnęłam od jego pieszczot.