Nadal byłam zdziwiona
jego nagłym zdenerwowaniem i wejściem. Zamknęłam za nim drzwi. Z
jakiego powodu był na mnie tak zdenerwowany? Nie wiedziałam, ale
byłam szczęśliwa w tym momencie, ze jest ze mną. bałam się być
sama. Przekręciłam kluczyk w zamku. Obróciłam się do niego.
Patrzał się nadal na mnie zły. Co ja takiego zrobiłam. Był nadal
mocny, a z końcówek krótkich włosów kapały kropelki wody.
Wyglądał uroczo, gdy tak do niego się przyklejały. Powinien się
przebrać, gdyż może się rozchorować.
-Co to miało być?!
–wykrzyknął na mnie. Nie wiedziałam o co mu tak naprawdę chodzi
– a gdyby ci się coś stało? Nie zamykaj się, gdy jesteś sama.
Głupia! – uniósł głos na mnie. – Choć z jednej strony
dobrze. Nikt do ciebie się nie włamał. Nie wiem już co
powiedzieć. To denerwujące. – patrzałam na niego.
-Idź się przebierz. –
wypowiedziałam z uśmiechem. – Nie chce byś się przeziębił,
więc idź.
-Najlepsza byłaby
kąpiel. – westchnął – straszny był dzisiejszy dzień, ale
wiem jak to umilić.
-Słucham? – uśmiechnął
się delikatnie. Odszedł. Co jest, zapytałam siebie w myślach.
Itachi jest jakiś dziwny. Chodź wyglądał tak słodziutko z tymi
przyklejonymi do policzków włosami. Nie dziwie się, że każda
chce się na niego rzucić. Dotknęłam się policzka czując jak
robi się bardziej gorący. Włączyłam telewizor, ale żadnej
stacji nie było można złapać. Wiatr musiał coś zepsuć.
Wyłączyłam telewizor. Brunet zszedł i wszedł do łazienki. Na
aneksie kuchennym zauważyłam trzy torby? Ciekawe co to? Nie, nie
mogę być tak ciekawa. To Itachiego, więc nie mogę tego dotykać.
Podkuliłam do siebie nogi słysząc jak się kapie. Chyba nie
zgasiłam świeczek. Trudno. On tez może się zrelaksować.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. To nie wiarygodne, ale gdy go
zobaczyłam chciałam się na niego rzucić obcałowując. Zdążył
do mnie przyjechać przed moim snem. Kochany jest, choć musiał
jechać do ojca. Nie wiem czy ten pocałunek dzisiaj na niego tak
zadziałał? Nie, chyba nie. To by była głupota jakby tak na niego
zadziałał. Westchnęłam lekko.
-Widocznie mnie nie
słuchasz. – usłyszałam jego glos. Spojrzałam w stronę skąd
dochodził. Stal przy ladzie kuchennej wpatrując się we mnie i
przygotowując jedzenie na talerzach. – Pobudka księżniczko. W
jaki amok wpadłaś? – zapytał. – idź do góry. Zaraz nam
przyniosę coś do przegryzienia. – wstałam z sofy odchodząc do
góry. Widziałam same pyszności. Nie wiem skąd On je wszystkie
wziął, ale naprawdę chyba się do mnie śpieszył. Opadłam na
swoje łóżko czekając na bruneta. Westchnęłam myśląc o
kolejnych dniach. Było to straszne. Nie wiedziałam jak mogło się
skończyć, ale nie interesowałam się tym. Usłyszałam dźwięk
wiadomości. Chwyciłam otwierając swoją pocztę. Temari?
Co robisz?
Czy Ona nie ma co robić?
Westchnęłam kolejny raz myśląc nad tym wszystkim. Temari nie ma
co robić? Powinna raczej rozkoszować się wieczorem. Cóż,
powinnam odpisać, ale naprawdę nie mam ochoty. Wstukałam sześć
wyrazów i wysłałam. „Czekam na swojego księcia z bajki”.
One na pewno zrozumieją to na opak. Nie powinny w ogóle się
tym interesować, ale od zawsze chciały bym była z Itachim. Tylko,
że to nie możliwe. Zawsze był zboczony, lubił jak dziewczyny na
Niego leciały. Nie jestem tymi kobietami. To by było nie możliwe,
bym nimi była. Nie chciałabym być tak uparta jak jestem, podoba mi
się Itachi. Podkuliłam do siebie nogi myśląc o nim. Słyszałam
jego kroki do góry. Nie powinnam niczym się przejmować. Przecież
między nami nic nie będzie. Pocałunek rano był całkiem
przypadkowy. Tak mi się zdaje… Wszedł do pomieszczenia.
Spojrzałam na niego. Miał pełno talerzy. Pomogłam mu biorąc od
niego i kładąc na swoim łóżku. Położył resztę. Podał mi
kieliszek na długiej stópce i wlał szampana? Tak to wyglądało mi
na szampana.
-Itachi? – zapytałam.
-Tak?
-Kiedy zdążyłeś to
wszystko kupić? To… - uśmiechnął się delikatnie i usiadł na
moim łóżku wlewając sobie trunku.
-Po drodze powrotnej.
Dobrze, że zdążyłem zanim poszłaś spać. Mój szofer mówił,
że złamał za dużo przepisów by mnie tak szybko dowieść.
Doradca ojca mówił, żebym szansy nie zmarnował bo mu się
spodobałaś. Mówił, że byłabyś dobrą na zostanie Uchiha.
-Słucham? – zapytałam
– a właśnie, mamy chyba do pogadania o twoich rodzicach. – nie
wiedział o co chodzi. – Mówiłeś, że nie masz rodziców.
Okłamałeś mnie.
-E… Nie mówiłem tego
dosłownie. Bo często mnie denerwują, mam przejąć ich branżę, a
nie chcę. W dodatku musze jak najszybciej znaleźć sobie dziewczynę
inaczej ojciec zmusi mnie do małżeństwa z bogatej rodziny, a tego
nie chce. Już wszystko z każdym omówił, więc dał mi ultimatów
na określony czas. – westchnął ciężko. – To stresujące. Nie
będę Cię zajmował moimi problemami i rodziną. Wiec wypijmy za
wspólną, lecz nie luksusowa, kolację. – puknęliśmy delikatnie
kieliszkami i wypiliśmy do dna. To był jednak toast za naszą
wspólną kolację.
-Czekaj chwilę. Dlaczego
doradca twojego ojca mówił, abyś szansy nie zmarnował? To jest
nie dorzeczne.
-Sakura, błagam. Pomińmy
dzisiaj ten temat. Mam dosyć ojca, firmy i jego pieprzonych
zachciewajek na temat tego jaka powinna być moja żona. On nie ma
prawa za mnie wybierać. Dosyć razy zostałem zraniony, więcej nie
chce. Dlatego pomińmy to, dobrze?
-Tak. – nie chciałam
więcej poruszać tego tematu, ale w głowie mi za dużo świtało.
Nalał mi jeszcze szampana. Uśmiechnęłam się delikatnie.
Widziałam jego lekki uśmiech. Miał tutaj wiele do powiedzenia.
Serce bilo szybciej widząc ten słodki uśmiech.
-Wiem, ze to nie jest to,
gdzie chciałem Cię zabrać, ale… - mój palec znalazł się na
jego wargach.
-Jest tak jak chciałam
by było. – powiedziałam. Jadłam wszystko po kolei pijać
szampana. Nie wiem która butelka szła. Kupił tego naprawdę dużo.
Słyszałam jak do mnie dzwoni telefon, ale miałam to gdzieś.
Wolałam o tym nie myśleć i nie słyszeć. Byłam tylko z Itachim i
to mi się podobało. -Mogę Cię o coś spytać?
-Pytaj dowoli.
-Tylko się nie gniewaj.
– spojrzał zdziwiony, że naruszyłam ten temat. – Jaka była
Twoja pierwsza dziewczyna? – patrzał nadal zdziwiony. Nie
zauważyłam złości, jedynie wpatrywał się we mnie
zainteresowany.
-Wiesz moja pierwsza
dziewczyna była jak każda inna.
-Itachi, ja się nie
pytam o dziewczynę na noc. Tylko na stałe. Całkiem pierwszą,
przed tym jak zacząłeś wygłupiać się ze seksem. Jedna w ta
druga w tamtą. Nie o taką zdzirę mi chodzi. – lustrował mnie
nadal. Zauważyłam w oczach iskierki bólu.
-Nie było takiej. –
westchnęłam. Wolałam tego nie kontynuować. Spojrzał na mnie z
ukosa. Jakoś nie miałam na niego siły w tej chwili.
-Będzie Cię bardziej
boleć.
-Słucham?
-Jeśli nikomu tego nie
powiesz, twoje cierpienie nigdy nie ustąpi. Duszenie w sobie jest
najgorsze. Mi zawsze rozmowa z przyjaciółmi pomagała. Nie wiem czy
twoi o tym wiedza, ale w końcu znajdzie się osoba, której powiesz.
Będzie Cię to bardziej przytłaczać. Każde złe wspomnienie
związane z Tą osobą. – popiłam trunku – Myślisz o niej przy
każdej napotkanej dziewczynie, z którą spędziłeś noc, czyż
nie? – odwrócił głowę w bok. – tak myślałam. Trudno jest
tobie zapomnieć jak Cię skrzywdziła, to Ty inne ranisz mówiąc,
że żadnej nie chcesz. To je bardziej boli niż myślisz.
-Sakura co Ty możesz
wiedzieć o zranionej miłości? To było dawno i się skończyło.
Lecz rany zostają na sercu. Gdybyś zobaczyła jak poszła z bratem
do łóżka nie mówiłabyś takich rzeczy. On się sprzeciwiał, ale
ona nie dawała mu spokoju. Raniła mnie i przy okazji Jego. Nigdy by
mi nie zrobił przykrości. Sasuke jest osobą, który nie bierze
dziewczyny swojego brat do łóżka. – dotknęłam jego policzka.
-Ty… - zaczęłam –
nie powinieneś być taki. Zraniła Cię popełniając większy błąd,
prawda? – dotknął mojej dłoni delikatnie przymykając powieki. –
Znajdzie się kobieta, która pokocha Cię takiego jakim jesteś.
-Oby Ona mnie pokochała
– spojrzał na mnie. Wiedziałam o co mu chodzi, ale nie mogłam
razem z nim o tym mówić. Jakoś nie miałam na nic w tamtym okresie
ochoty. Westchnęłam cicho. Nie mogłam zrozumieć co o tym myśleć.
Wiedziałam, że mówi o Mnie. Widziałam w jego oczach smutek. –
Właściwie chce o czymś z Tobą jeszcze porozmawiać.
-Hm…
-Chce zrobić dalszy krok
w przyszłość. Znaczy się.. – na jego policzkach powstały
rumieńce. – Nie wiem czy to dobry moment, ale kiedyś musiałbym
to powiedzieć. Cholera.. – przeklnął. Dałam mu czas by to
wszystko przełknął – Nie wiem jak zacząć.
-Tak by było dobrze. –
uśmiechnęłam się promiennie do niego.
-Chcę Cię bardziej
poznać. – patrzałam na niego. Uchwycił moją drugą rękę. –
Chce znać twoje wady i zalety, chce także znać twój dotyk i
słyszeć jak się denerwujesz. Chcę wiedzieć co lubisz a czego
nie. Pragnę byś była całe dnie przy mnie. Każdego dnia i każdej
nocy byś była tylko ze mną. Uśmiechała się tak tylko do mnie.
Zostań… - nie On tego nie powie, prawda? – zostań moją
dziewczyną.
-Itachi… -
wypowiedziałam zdezorientowana.
-Wiem, wiem. Jestem
totalnym idiotą. Wykorzystywałem kobiety, ale chce spróbować
jeszcze raz. Spróbować wszystko od początku. Jeśli nam się nie
uda zrozumiem. Nie jestem w tym zbyt dobry. Przez tyle lat tylko
wykorzystywałem, lecz gdy ty się pojawiłaś zaczęłaś mi
odmawiać byłem naprawdę zdziwiony. Podobałaś mi się z każdym
dniem, gdy na ciebie patrzałem. Ja… chcę być z Tobą na stałe.
– patrzałam na niego. Nie wiedziałam czy mam się zgodzić czy
tez nie. Mnie tez zraniła osoba, którą kochałam. Dawno temu…
-Ja…
-Chociaż spróbujmy
Sakura. Do niczego nie będę Cię zmuszał. Nigdy. Chce byśmy o
wszystkim razem decydowali. Nie chce by tak było, że nie chcesz
spróbować. Dajmy sobie chociaż miesiąc próby. Zobaczymy jak nam
razem będzie. Chcę spróbować być z kimś na dłuższy okres
czasu. – zacisnął swoje dłonie na kołdrze. Uśmiechnęłam się
delikatnie. Wstałam, lecz on na mnie nie spojrzał. Myślał chyba,
że chcę wyjść. Uniósł głowę patrząc na mnie. Dotknęłam
Jego policzka.
-Nie wiem co mam myśleć,
ale… - nachyliłam się nad nim – możemy spróbować. Mi zależy
na stałym związku, Itachi. Do tej szkoły trafiłam przez głupotę
rodziców, więc możemy miesiąc próby przejść. Mam ultimatum..
-Jakie?
-Żadnego seksu.
-Zgoda. Seks zabroniony.
-A teraz.. –
powiedziałam do niego – na co czekasz? – uniósł brew do góry.
– Pocałuj mnie. – dotknął mojego policzka delikatnie. Musnął
delikatnie miękkimi wargami moje. Oddałam lekki pocałunek. Uniósł
się i sama nie wiedziałam jakim sposobem znaleźliśmy się na
drugim łóżku. Leżał na mnie opierając się rekami. Oderwał się
ode mnie dotykając delikatnie warg. Uśmiechnął się do mnie. –
Nie patrz tak na mnie.
-Dlaczego?
-To krępujące. –
uśmiechnął się delikatnie.
-Cieszę się. –
przytulił się do mnie. – lubię jak się krępujesz lecz tylko
przy mnie. – przytulił się do mnie okrywając nas kołdra. Mamy
spać na Jego łóżku. Popatrzałam na jedzenie, które było na
talerzach lecz na moim łóżku.
-Powinniśmy to
sprzątnąć.
-Nie przejmuj się tym.
Jutro sprzątniemy. Wstanę rano i posprzątam. – opatulił mnie
ramieniem. Byłam odwrócona do niego plecami w tej chwili. Jego ręka
była na moim biodrze. Uśmiechnęłam się delikatnie. Słyszałam
jak wolno oddycha. Niw mogłam tego zrozumieć, ale byłam
szczęśliwa. Szczęśliwa, że jest obok mnie. Wiedziałam, że jak
długo będziemy ze sobą na pewno dojdziemy na temat „łóżko”.
Teraz na razie nie. Spał już. Usłyszałam jego komórkę.
Uchwyciłam z szafki patrząc na wyświetlacz. Jego matka? Nie
wiedziałam co zrobić. Odebrałam.
-Przepraszam, ale Itachi
właśnie zasnął. Niech pani zadzwoni jutro.
-E.. Kim jesteś?
-Koleżanką.
-Dobrze, zadzwonię
jutro. Dobranoc. – rozłączyłam się odkładając komórkę.
Znów się położyłam. Usłyszałam grzmot. Drgnęłam. Szybko
odwróciłam się do niego przodem i wtuliłam. Szczerze to bałam
się burzy, była jak dla mnie przerażająca. Jak jakaś wojna by
wybuchła. Przygarnął mnie swoją ręką. Popatrzałam na niego.
Spał smacznie. Dotknęłam jego torsu dłonią. Wydawał się taki
miły przy każdym naszym spotkaniu, ale teraz gdy dotykam jego ciała
jest mi za ciepło. Musnęłam delikatnie wargi bruneta. Nie obudził
się. Jego usta były takie miękkie aż chciało się całować. Nie
wiadomo kiedy zasnęłam w Jego gorących, umięśnionych ramionach.
-Itachi!! – usłyszałam
glos i kroki. Nie interesowałam się tym. Spałam smacznie
przytulona do ciepłej poduszki. Drzwi się otworzyły. – Super
macie jedzonko… Nie wybaczę ci, że nie zawołałeś mnie. E… Co
jest? – zapytał głos blondyna. Otworzyłam powieki. Przytulałam
się nadal do mojej ukochanej „poduszki”. Ta jeśli to można
nazwać poduszką. Był ciepły, ale nie miał żądnego tłuszczyku.
Lubiłam takich umięśnionych facetów. Uniosłam się na łokciu
wpatrując zaspanym wzrokiem w blondyna.
-Debil. –
wypowiedziałam cicho ziewając.
-Co?!! – krzyknął.
Znów się przytuliłam do bruneta. – Ej! Nie wymykaj się.
-Spadaj. Chcę jeszcze
spać. – przytuliłam się na powrót do umięśnionego ciała. –
Itachi twoja mama dzwoniła wczoraj, gdy zasnąłeś. Wybacz, ze
odebrałam. Dzisiaj ma dzwonić. – odpłynęłam na chwilę w
krainę odpoczynku. Gdy się obudziłam wszystko było zniesione na
dół. Wstałam ziewając cicho. Było mi naprawdę dobrze. Wyspałam
się. Spojrzałam na zegarek. Pierwsza po południu. Matko dlaczego
tyle spalam? Itachiego nie było, na pewno robił coś na dole.
Wstałam wyszukując dla
siebie czyste rzeczy. Wzięłam parę z nich i odeszłam na dół.
Zauważyłam paru chłopaków wraz z Itachim. Uśmiechnął się do
mnie. Weszłam do łazienki, bez zastanowienia czy tam ktokolwiek
jest.