Nie
wiedziałam co mam myśleć, cały czas smacznie spałam wtulona w Niego. Było mi
naprawdę cudownie, raz się chociaż wyspałam bez żadnych pretekstów. Nie
musiałam wstawać. Nic… Po prostu byłam w siódmym niebie, który nie miał się
skończyć. Czułam jego ciało przez wiele godzin obok siebie. Jego ręka pod moja
bluzką.. a jego zapach? Och… Szkoda słów. Był taki pociągający, że każda by się
Mu oddała. Nie jestem jedną z takich. Wiem, żyje się tylko raz, ale co mogę na
to poradzić? Nic. Jedynie co mogę zrobić to po prostu z nim być ten jeden
dzień. Nic więcej… Między nami nic nie zaiskrzy, przecież nie odrzuci od razu
tego co było kiedyś? Chociaż... Mówił mi to, ze odrzucił, bo mu na mnie zależy?
Czy to prawda? Nie wiem.
Szukałam go swoją dłonią po łóżku. Otworzyłam powieki. Nie było Go przy mnie? Gdzie On polazł? Dupek.. Miał być gdy się obudzę. Leżałam przy ścianie. Usłyszałam stąpanie na schodach i ciche ziewanie. Udałam, że śpię. Chciałam się przekonać czy jeszcze wejdzie do łóżka. Chciałabym, aby wszedł, bo bym poczuła jego delikatny dotyk. Usłyszałam ciche skrzypnie drzwi, a potem zamykanie. Znów cicho ziewnął. Ile On potrzebuje snu? Kołdra delikatnie się podniosła i się wsunął pod nią. Jego dłoń była pod bluzka na moim brzuchu. Ogarnął mnie swoim gorącym ramieniem. Jego palce delikatnie robiły kółeczka wokół pępka bawiąc się kolczykiem. Nie chciałam by mnie teraz puszczał.
Wolałam godzinami z nim przeleżeć, ale ciekawi mnie jego reakcja jak zobaczył mnie w swoim łóżku..? Ciekawe jak zareagował. Czułam intensywny zapach bruneta. Przyciągnął się bliżej mnie, tak jakby chciał abym się obudziła. Jego oddech drażnił mój kark wraz z odkrytym ramieniem. Jego zwilżone usta poczułam na ramieniu. Rozkoszowałam się pocałunkami, które były wolne, ale zmysłowe. W moim ciele zaczynało wolno się gotować. Było przyjemnie, nie mogę zaprzeczyć, ale czy mogę mu na to pozwolić. Serce i umysł były ze sobą sprzeczne. Kolejny raz słyszałam brzęk swojej komórki. Nich to szlag, dlaczego teraz? Itachi się nie ruszył po Nią, wiec Ja tym bardziej. Ziewnęłam cicho i obróciłam się do bruneta wtulając się w niego.
-Nie spisz, prawda? - zapytał mnie.
-Nie. - wypowiedziałam cichutko. Nie puszczałam go, chciałam by był przy mnie. Westchnął cicho. - Czy coś się stało? - zapytałam Go.
-Nie, choć w pewnym sensie tak. - wypowiedział. Uniosłam głowę patrząc na niego. W oczach zauważyłam dziwny smutek. Nie wiedziałam o co chodzi. Uniósł się i oparł na łokciach. Patrzałam na niego, aby w końcu cos powiedział. Milczał przez dłuższy czas. - Chodzi o dzisiejszy dzień.
-Tak? - zapytałam.
-Widzisz są małe komplikacje i muszę wyjechać na dzień. - wypowiedział. Nie wiem dlaczego, ale we mnie się zagotowało. Chciałam go zdzielić, ale nie potrafiłam. Więcej razy na nic się nie będę godzić. Niech sobie sam radzi. Ma wielu innych dziewczyn, myśli, ze mnie może spławić? Choć już to zrobił. - ja..
Szukałam go swoją dłonią po łóżku. Otworzyłam powieki. Nie było Go przy mnie? Gdzie On polazł? Dupek.. Miał być gdy się obudzę. Leżałam przy ścianie. Usłyszałam stąpanie na schodach i ciche ziewanie. Udałam, że śpię. Chciałam się przekonać czy jeszcze wejdzie do łóżka. Chciałabym, aby wszedł, bo bym poczuła jego delikatny dotyk. Usłyszałam ciche skrzypnie drzwi, a potem zamykanie. Znów cicho ziewnął. Ile On potrzebuje snu? Kołdra delikatnie się podniosła i się wsunął pod nią. Jego dłoń była pod bluzka na moim brzuchu. Ogarnął mnie swoim gorącym ramieniem. Jego palce delikatnie robiły kółeczka wokół pępka bawiąc się kolczykiem. Nie chciałam by mnie teraz puszczał.
Wolałam godzinami z nim przeleżeć, ale ciekawi mnie jego reakcja jak zobaczył mnie w swoim łóżku..? Ciekawe jak zareagował. Czułam intensywny zapach bruneta. Przyciągnął się bliżej mnie, tak jakby chciał abym się obudziła. Jego oddech drażnił mój kark wraz z odkrytym ramieniem. Jego zwilżone usta poczułam na ramieniu. Rozkoszowałam się pocałunkami, które były wolne, ale zmysłowe. W moim ciele zaczynało wolno się gotować. Było przyjemnie, nie mogę zaprzeczyć, ale czy mogę mu na to pozwolić. Serce i umysł były ze sobą sprzeczne. Kolejny raz słyszałam brzęk swojej komórki. Nich to szlag, dlaczego teraz? Itachi się nie ruszył po Nią, wiec Ja tym bardziej. Ziewnęłam cicho i obróciłam się do bruneta wtulając się w niego.
-Nie spisz, prawda? - zapytał mnie.
-Nie. - wypowiedziałam cichutko. Nie puszczałam go, chciałam by był przy mnie. Westchnął cicho. - Czy coś się stało? - zapytałam Go.
-Nie, choć w pewnym sensie tak. - wypowiedział. Uniosłam głowę patrząc na niego. W oczach zauważyłam dziwny smutek. Nie wiedziałam o co chodzi. Uniósł się i oparł na łokciach. Patrzałam na niego, aby w końcu cos powiedział. Milczał przez dłuższy czas. - Chodzi o dzisiejszy dzień.
-Tak? - zapytałam.
-Widzisz są małe komplikacje i muszę wyjechać na dzień. - wypowiedział. Nie wiem dlaczego, ale we mnie się zagotowało. Chciałam go zdzielić, ale nie potrafiłam. Więcej razy na nic się nie będę godzić. Niech sobie sam radzi. Ma wielu innych dziewczyn, myśli, ze mnie może spławić? Choć już to zrobił. - ja..
- Daj
sobie spokój. - wypowiedziałam wstając. Z szafy wyciągnęłam sukienkę z
bielizną. Odchodziłam do wyjścia.
-Sakura…
-Idź do diabła! - warknęłam trzaskając drzwiami. Czułam się taka poniżona, ze szkoda słów. Nie wyszedł za mną tylko usłyszałam nagły trzask. Zeszłam po schodach. W salonie siedział Dei, który spojrzał na mnie. Wywróciłam oczami i weszłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Usiadłam na brzegu wanny. Wszyscy faceci są tacy sami, chcą czegoś a po chwili rezygnują! Nienawidzę tego cholerstwa! Po moim policzku spłynęła łza. Nie wiedziałam czemu? Dlaczego zaczęłam płakać? Mi na nim nie zależy, prawda? Wytarłam łzy które płynęły. Zakryłam dłońmi twarz. Nie zależy.. Nie… Nie na nim, dlaczego teraz płaczę przez faceta? Powinnam się dobrze zastanowić nad tym co tak naprawdę dla mnie jest ważne?? Usłyszałam pukanie. Uniosłam głowę.
-Sakura… - usłyszałam głos bruneta. - Przepraszam, tak wyszło. Ojciec mnie potrzebuje dzisiaj. Wybacz mi. - mówił. Chyba nadal tam stał. Gówno mnie to obchodziło kto Go potrzebuje. Mógł mnie o to nie prosić.
-Nie. - wypowiedziałam. - jedź sobie gdzie chcesz. Mnie to nie obchodzi… - powiedziałam i puściłam wodę by jego nie słyszeć. Rozebrałam się i weszłam do brodzika. Woda opłukała moje ciało, kropelki wody dawały ukojenie, które chciałam czuć. Namydliłam się, woda spłukała zbędną pianę. Chciałam by tak nie wychodziło, ale co mogłam zrobić? To od niego zależało. Czysta owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Wycierałam swoje ciało, by było suche. Nałożyłam czarna bieliznę, a na to tego samego koloru sukienkę mini. Dekolt był głęboki, tak aby widać trochę piersi. Po lewej stronie od talii szły falbany w dół, które łączyły się ze spodem. Falbany u dołu były dwu poziomowe z odrobinką srebra. Pstryknęłam na siebie odrobinę perfumu. Rozczesałam włosy i lekko zakręciłam. Ułożyły się w lekkie fale, które podkreślały mnie samą. Wyszłam z pomieszczenia. Nigdzie ich nie zauważyłam. I całe szczęście… Nie chce widzieć Uchiha na oczy.. Założyłam buty i wyszłam na zewnątrz. Z boku przemknęła mi sylwetka bruneta i blondyna. Wokół bruneta był wianuszek dziewczyn co Go nie zadawalało. Odeszłam nie zwracając na to uwagi. Niektórzy chłopacy patrzeli na mnie przyciągająco, ale mnie nie interesowali.
Na nadgarstku poczułam uchwyt i się obróciłam. Itachi trzymał mnie za dłoń, chciałam wyrwać ale nie dawało rady. Kobiety na Nas patrzały. Dziwiłam się temu, dlaczego teraz do mnie podbiegł?
-Przepraszam naprawdę.. - wypowiedział z smutkiem - Nie chciałem by to tak się skończyło, ale jest pewien problem i musze jechać. Naprawdę chciałem z oba spędzić ten dzień, ale.. - westchnął - ojciec jest uparty i jak sam nie przyjadę to po mnie przyjedzie. Wiem o tym, bo tak było parę razy. Dlatego jak mi wybaczysz zabiorę Cię w podróż, nawet dookoła świata. - uchwycił mój policzek. Wpatrywałam się w niego, On naprawdę chciał zostać. Patrzałam na niego, lekko się uśmiechnęłam. Przybliżyłam się do niego. Wszyscy się patrzeli, jego kumple byli jacyś dziwni.
-Ty naprawdę nie chcesz tam jechać.
-Nie chce, ale muszę. Dlatego gdy przyjadę zabiorę cię gdzie będziesz chciała, bądź zrobię niespodziankę. Co wolisz?
-Zrobisz jak będziesz chciał. - dotknęłam jego klatki piersiowej. Uchwyciłam jego koszulę i przyciągnęłam do siebie bliżej. - Ale chce od ciebie cos dostać. - uśmiechnął się do mnie. Dotknął koniuszkiem palca moich warg. Delikatnie ucałował dolna wargę. Przymknęłam powieki. Było mi dobrze nawet przy takim delikatnym pocałunku w jego roli. Rozpalony język wyczułam jak czubkiem przejeżdża granice moich ust. Czułam się wspaniale. Dotknęłam jego policzka i złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Nasze języki dawały sobie nawzajem przyjemność, pieszcząc przy okazji. Czułam się naprawdę przyjemnie. Przez to wyczuwałam jak moje ciało wrze, a dolna cześć przez pocałunek robi się mokra. Tak nie powinno być, mam to pierwszy raz. Jego dłoń zjechała na mój pośladek.
-Nie! - usłyszałam zmartwione głosy kobiet. Usłyszałam trąbienie auta, ale nie oderwałam się od niego, tak jak on ode mnie. Trzymaliśmy siebie długo, aż ktoś go pociągnął. Wyrwał się i ucałował mnie krótko.
-Zobaczymy się jutro rano, gdy się obudzisz będę przy tobie. - wypowiedział i odszedł. Patrzałam na niego. Westchnęłam cicho. Chciałam by został, ale jakoś nie miałam siły do niego krzyknąć. Wiedziałam, że musi jechać do swojego ojca. Nie wiem co mu szykuje, ale na pewno cos miłego.
Co ja wyprawiam? Pokazałam swoje uczucia względem Uchiha? Nie powinno tak być, nie tak. Nie mogę w to uwierzyć, że to zrobiłam. To straszne… teraz wie wszystko, choć można to jeszcze odwrócić. Zostałam pociagnieta przez przyjaciółki, teraz zacznie się prawdziwa spowiedź. Nie moja wina, ze tak ostatnio mnie przyciąga. Jego ciało wzywa mnie. A on jeszcze to wszystko komplikuje flirtując ze mną. Wiedziałam co może się stać, gdy w taki sposób będę z nim podchodzić. Te jego usta były miękkie i chętne do dawania przyjemności. A gdybym tak chciała więcej na pewno by nie zrezygnował z przyjemności. Nie On… Wiedziałam, że jak w nocy przyjedzie będzie na pewno zmęczony. Uśmiechnęłam się delikatnie siadając na fotelu w moim domku.
-Sakura…
-Idź do diabła! - warknęłam trzaskając drzwiami. Czułam się taka poniżona, ze szkoda słów. Nie wyszedł za mną tylko usłyszałam nagły trzask. Zeszłam po schodach. W salonie siedział Dei, który spojrzał na mnie. Wywróciłam oczami i weszłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Usiadłam na brzegu wanny. Wszyscy faceci są tacy sami, chcą czegoś a po chwili rezygnują! Nienawidzę tego cholerstwa! Po moim policzku spłynęła łza. Nie wiedziałam czemu? Dlaczego zaczęłam płakać? Mi na nim nie zależy, prawda? Wytarłam łzy które płynęły. Zakryłam dłońmi twarz. Nie zależy.. Nie… Nie na nim, dlaczego teraz płaczę przez faceta? Powinnam się dobrze zastanowić nad tym co tak naprawdę dla mnie jest ważne?? Usłyszałam pukanie. Uniosłam głowę.
-Sakura… - usłyszałam głos bruneta. - Przepraszam, tak wyszło. Ojciec mnie potrzebuje dzisiaj. Wybacz mi. - mówił. Chyba nadal tam stał. Gówno mnie to obchodziło kto Go potrzebuje. Mógł mnie o to nie prosić.
-Nie. - wypowiedziałam. - jedź sobie gdzie chcesz. Mnie to nie obchodzi… - powiedziałam i puściłam wodę by jego nie słyszeć. Rozebrałam się i weszłam do brodzika. Woda opłukała moje ciało, kropelki wody dawały ukojenie, które chciałam czuć. Namydliłam się, woda spłukała zbędną pianę. Chciałam by tak nie wychodziło, ale co mogłam zrobić? To od niego zależało. Czysta owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Wycierałam swoje ciało, by było suche. Nałożyłam czarna bieliznę, a na to tego samego koloru sukienkę mini. Dekolt był głęboki, tak aby widać trochę piersi. Po lewej stronie od talii szły falbany w dół, które łączyły się ze spodem. Falbany u dołu były dwu poziomowe z odrobinką srebra. Pstryknęłam na siebie odrobinę perfumu. Rozczesałam włosy i lekko zakręciłam. Ułożyły się w lekkie fale, które podkreślały mnie samą. Wyszłam z pomieszczenia. Nigdzie ich nie zauważyłam. I całe szczęście… Nie chce widzieć Uchiha na oczy.. Założyłam buty i wyszłam na zewnątrz. Z boku przemknęła mi sylwetka bruneta i blondyna. Wokół bruneta był wianuszek dziewczyn co Go nie zadawalało. Odeszłam nie zwracając na to uwagi. Niektórzy chłopacy patrzeli na mnie przyciągająco, ale mnie nie interesowali.
Na nadgarstku poczułam uchwyt i się obróciłam. Itachi trzymał mnie za dłoń, chciałam wyrwać ale nie dawało rady. Kobiety na Nas patrzały. Dziwiłam się temu, dlaczego teraz do mnie podbiegł?
-Przepraszam naprawdę.. - wypowiedział z smutkiem - Nie chciałem by to tak się skończyło, ale jest pewien problem i musze jechać. Naprawdę chciałem z oba spędzić ten dzień, ale.. - westchnął - ojciec jest uparty i jak sam nie przyjadę to po mnie przyjedzie. Wiem o tym, bo tak było parę razy. Dlatego jak mi wybaczysz zabiorę Cię w podróż, nawet dookoła świata. - uchwycił mój policzek. Wpatrywałam się w niego, On naprawdę chciał zostać. Patrzałam na niego, lekko się uśmiechnęłam. Przybliżyłam się do niego. Wszyscy się patrzeli, jego kumple byli jacyś dziwni.
-Ty naprawdę nie chcesz tam jechać.
-Nie chce, ale muszę. Dlatego gdy przyjadę zabiorę cię gdzie będziesz chciała, bądź zrobię niespodziankę. Co wolisz?
-Zrobisz jak będziesz chciał. - dotknęłam jego klatki piersiowej. Uchwyciłam jego koszulę i przyciągnęłam do siebie bliżej. - Ale chce od ciebie cos dostać. - uśmiechnął się do mnie. Dotknął koniuszkiem palca moich warg. Delikatnie ucałował dolna wargę. Przymknęłam powieki. Było mi dobrze nawet przy takim delikatnym pocałunku w jego roli. Rozpalony język wyczułam jak czubkiem przejeżdża granice moich ust. Czułam się wspaniale. Dotknęłam jego policzka i złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Nasze języki dawały sobie nawzajem przyjemność, pieszcząc przy okazji. Czułam się naprawdę przyjemnie. Przez to wyczuwałam jak moje ciało wrze, a dolna cześć przez pocałunek robi się mokra. Tak nie powinno być, mam to pierwszy raz. Jego dłoń zjechała na mój pośladek.
-Nie! - usłyszałam zmartwione głosy kobiet. Usłyszałam trąbienie auta, ale nie oderwałam się od niego, tak jak on ode mnie. Trzymaliśmy siebie długo, aż ktoś go pociągnął. Wyrwał się i ucałował mnie krótko.
-Zobaczymy się jutro rano, gdy się obudzisz będę przy tobie. - wypowiedział i odszedł. Patrzałam na niego. Westchnęłam cicho. Chciałam by został, ale jakoś nie miałam siły do niego krzyknąć. Wiedziałam, że musi jechać do swojego ojca. Nie wiem co mu szykuje, ale na pewno cos miłego.
Co ja wyprawiam? Pokazałam swoje uczucia względem Uchiha? Nie powinno tak być, nie tak. Nie mogę w to uwierzyć, że to zrobiłam. To straszne… teraz wie wszystko, choć można to jeszcze odwrócić. Zostałam pociagnieta przez przyjaciółki, teraz zacznie się prawdziwa spowiedź. Nie moja wina, ze tak ostatnio mnie przyciąga. Jego ciało wzywa mnie. A on jeszcze to wszystko komplikuje flirtując ze mną. Wiedziałam co może się stać, gdy w taki sposób będę z nim podchodzić. Te jego usta były miękkie i chętne do dawania przyjemności. A gdybym tak chciała więcej na pewno by nie zrezygnował z przyjemności. Nie On… Wiedziałam, że jak w nocy przyjedzie będzie na pewno zmęczony. Uśmiechnęłam się delikatnie siadając na fotelu w moim domku.
-Opowiadaj.
-O
czym? – zapytałam dziewczyn.
-Co
między Tobą a Uchiha doszło w nocy? – pytała blondynka
-Nic.
Ja tylko z nim spałam.
-Wreszcie,
trzeba to rozpowiedzieć. – wyszły oby dwie. Chciałam je powstrzymać, ale się
nie udało. Powiedziałam spała a nie przespała. Przespać to ja dopiero mogę.
Siedziałam na fotelu wpatrując się w okno, gdzie zaczął się zbierać tłum. To
nie sprawiedliwe! Dlaczego poszły wszystkim to powiedzieć? Podeszłam do okna
zasłaniając zasłony jak i zamykając się na klucz. Nie chciałam nikogo z nich
widzieć. Przyjaciółki wygadały się przed nimi, a tego nie chciałam. Odeszłam na
górę zmęczona tym wszystkim. Usłyszałam pukanie, ale mało mnie to interesowało.
U góry otworzyłam okno wpatrując się w dziewczyny, które krzyczały. Itachiego
nie było więc nie miały za kim łazić, musiały się z kimś innym umówić niż z
nim. Usiadłam na swoim łóżku opadając na plecy wzdychając ciężko. Uśmiechnęłam
się delikatnie. Powinnam być zła na Niego, obiecał mi ten dzień. Widocznie dla
Niego ojciec jest ważniejszy niż dziewczyna. Rodzina na pierwszym miejscu, mogą
na niego w każdej chwili liczyć. Tak powinno być, lecz Ja… już nie mam żadnej
rodziny. Zniknęła.. Moi rodzice zostali zabici, katastrofa samolotu? To nie
powinno się zdarzyć. Chciałabym jeszcze poczuć dłonie matki i uśmiech ojca.
Wiem, że nie mogę się poddawać. Mam przyjaciół, którzy zawsze pomogą.
Chwilunia,
czy On czasami nie mówił mi, że nie ma rodziców? Może źle zrozumiałam? Albo nie
chce po prostu ich znać i wymyślił bajeczkę dla wszystkich. Dziwne, pomyślałam.
Niby dlaczego zrobił takie coś? Nie chciał by ktokolwiek się dowiedział jaki
tak naprawdę jest Jego ojciec? Ciekawe co powie na temat Jego wyglądu. Uniosłam
się uśmiechając się delikatnie.
-Itachi,
Ty idioto. – wyszeptałam sama do siebie uśmeichajać się. On jest tajemniczy co
jest piękne. Nigdy nie sądziłam, że będzie okłamywać ludzi o rodzicach. A Ja? O
mnie On nic nie wiem. I niech tak zostanie.
-Sakura!
– usłyszałam krzyk przyjaciółki. Wstałam podchodząc do okna. Spojrzałam w dół.
– Będziesz tak siedzieć w tym domku? Może pójdziesz z Nami?
-Nie
dzięki. Mam już robotę załatwioną. W pięciokącie nie mam zamiaru być. – nagle
nastała cisza. Spojrzały na mnie spod byka. Zniknęłam z Ich oczy. Właściwie
będę sama cały czas. Dlaczego? Itachi pojechał i zostałam sama. Musze cos
wymyśleć, aby zrobić. Zasłoniłam kolejną zasłonę i opadłam na łóżko kolejny raz.
Oni zaczęli się wszyscy szykować. A Ja będę się nudzić? Westchnęłam ciężko.
-Żenujące.
– odpowiedziałam sama do siebie. Obróciłam się na bok patrząc na zegar. Tik,
tak. I tak w kółko. Gdybym wiedziała, że zostanę dzisiaj sama zrobiłabym cos
sensownego. Wpatrywałam się w zegarek, a jego wskazówka przesuwała się
strasznie wolno. Czas dłużył się nieubłagalnie. Myślałam, że to będzie dobry
pomysł, ale myliłam się. Zostać samą nie jest dobrze. Sama nie wiedziałam kiedy
odpłynęłam przygnębiona myślami jak i zegarkiem. Obudził mnie nagły huk. Wstałam szybko.
Spojrzałam na okno, które obijało się o ścianę. Wstałam zamykając je szczelnie.
Wszędzie panowała ciemność. Nikogo nie było. – Straszne. – wyszeptałam biorąc
swoja piżamę. Usłyszałam głos wiadomości. Chwyciłam komórkę otwierając
wiadomość.
„Dziś przygotuj swoje ciało,
Moja luba i kochana,
Nie dam Ci chwili wytchnienia,
Od wieczora, aż do rana,
Najpierw będę cię rozbierał,
Odsłaniając Twoje ciało,
Kryjąc je pocałunkami,
Których zawsze jest tak mało,
I nie wolno Ci się bronić,
Przed całusów tysiącami,
Tylko oddać się rozkoszy,
A ty popłyniesz sokami,
Ja spijając je powoli,
Wciąż całując cialo Twoje,
Nie uronię ani kropli,
W jedno zespolimy się dwoje,
I uśniemy w tym uścisku,
Spontanicznie z namiętnością,
I mocno w siebie wtuleni,
Nie przejmując się nagością.”
-E… Co
do cholery? – zapytałam siebie – Co to jest!! – krzyknęłam do samej siebie.
Spojrzałam kto mógł mi to wysłać? Znów ten numer? Zacisnęłam mocno dłoń na komórce
z zdenerwowania. To jakiś psychopata czy jak? Nie mogłam uwierzyć, że znów
dostałam wiersz o tym jak bardzo pragnie mojego ciała i o naszej wspólnej nocy.
Zespolonych Cia..łach? – O czym ja myślę!? Głupia! – rzuciłam komórkę na łóżko
odchodząc. Chwyciłam znów piżamę odchodząc do łazienki na dół. Bałam się być
sama. Miałam stracha przed wszystkim. Usłyszałam jak wiatr huczał, aż po
plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Wkroczyłam do łazienki zapalając
światło. Nie zamykałam drzwi, gdyż byłam sama. Napuściłam wodę do wanny. Warto
dzisiaj się trochę wymoczyć w wodzie. Nalałam olejku aromatycznego, a także
zapaliłam świece zapachowe. Musiałam się bardziej rozluźnić niż zawsze.
Zakręciłam wodę. Stanęłam przed lustrem rozbierając się. Dziwnie się czułam,
jakby obserwowana. Spojrzałam w małe okienko, gdzie nikogo nie zauważyłam.
Rozebrałam z siebie rzeczy. Związałam włosy do góry. Zgasiłam światło, było
dość jasno poprzez świeczki. Weszłam do cieplej wody cicho wzdychając. –
Przyjemnie… - wyszeptałam do siebie.
Przymknęłam
powieki rozkoszując się ciepłem. Nie wiem ile tak minęło, ale czułam się po
prostu wspaniale. Mogła bym tak siedzieć godzinami relaksując się przyjemnym
ciepłem jak i romantyczną atmosferą. Nigdy nie miałam czasu dla siebie, a teraz
Ją mam. Choć parę godzin, ale mam. Namydliłam ciało wzdychając. Było cudownie…
Takie odprężenie się przydało. Rozplatałam włosy myjąc je przy okazji.
Uśmiechałam się przy czynności. Uwielbiałam taki relaks po „ciężkiej pracy”.
Wyszłam wycierając swoje ciało od zbędnych kropelek wody. Założyłam ciemna
piżamę, a na nią cieniutki szlafrok zawiązując wokół tali sznureczek.
Rozczesałam włosy i wyszłam z pomieszczenia. Odeszłam na górę myśląc nad
wszystkim, by w końcu wziąć się bardziej w garść i znaleźć chłopaka na stale. Tak
by było najlepiej, a Itachi chce tylko na jeden numerek, prawda? Tego nie chcę.
Dzisiejszy pocałunek był czymś wyjątkowym, ale nie mogę tego więcej razy
zrobić. Usiadłam zmęczona na łóżku. Chwyciłam komórkę otwierając kolejną
wiadomość.
Błądzące palce i dreszcze,
Wilgotne, spragnione usta,
Tak bardzo, chcę jeszcze,
Promyczek słońca na Twojej twarzy,
Gorące ciało pragnie czułości,
Czy to się kiedyś wydarzy?
Zabiorę Cię w krainę namiętności,
Tak bardzo uwielbiam marzyć.
Westchnęłam
czytając kolejny wiersz od nieznajomego. „Spragnione
usta”? Takie mam do jednego chłopaka, gdyby chciał mnie chociaż jeszcze raz
pocałować byłabym w siódmym niebie i nie chciała się oderwać. „Ciało pragnie czułości”? Jego czułości.
Dotyku, który sprawiał dreszcze namiętności. „Kraina namiętności”? Tylko Ja i On w tej krainie, nikt poza nami. „Marzenia”? One są tylko o mnie, nikim
innym? Tak mi się wydaje. Wiersze płynące z serca i pożądania za razem. Uśmiechnęłam
się delikatnie. Chciałam odpisać jedno proste słowo, lecz podskoczyłam przestraszona
nagłym hukiem.
Słyszałam
głośne walenie w drzwi. Co jest? Nie wiem kto mógł tak się do mnie dobijać o
tej godzinie. Wszystkich niby nie ma. Usłyszałam odjeżdżający samochód? Nie
wiem, może myliłam się.
Podeszłam
do drzwi otwierając je by zobaczyć kto do mnie przyszedł. Zdziwiłam się osobą
stojąca w drzwiach. Wpatrywałam się w niego. Wiatr pobawił się jego włosami. Oczy
były złe, nastawione do mnie w zły sposób. Nie możliwe.. Jest wściekły?!
-Ile można czekać? – zapytał zły. Minął mnie
wchodząc do pomieszczenia mokry.