Obudziłam się po paru godzinach, obok mnie nie było
bruneta. Musiał w końcu gdzieś pójść, przecież nie będzie ze mną przez cały
czas? Ziewnęłam cicho patrząc na okno,
które było otwarte. Wstałam z lekkim uśmiechem na ustach chowając komórkę do
kieszeni. Podeszłam do okna patrząc na zewnątrz, a niedaleko zauważyłam Itachiego wokół którego
było mnóstwo dziewczyn. Typowe… Jego mina nie była zadawalająca. Widocznie nie
chciał by było wokół niego tyle kobiet? Cóż w końcu - jak to powiedział –
chciał tylko mnie adorować.
Zobaczymy.
Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Włosy
ułożone w nieładzie, a oczy jeszcze zaspane. Nie mogłam tak się pokazać.
Stanęłam przed lustrem czesać długie włosy. Przeczesałam szybko i wyszłam z
pomieszczenia. Na dole nikogo nie było. Musiałam jeszcze się spakować, ale to
mogę zrobić później. Weszłam do łazienki myjąc twarz, aby nie wyglądać jak
zaspana. Głowa już tak bardzo nie bolała, ale dobrze, że nie będę miała żadnego
urazu.
Wyszłam do salonu, gdzie napiłam się soku
pomarańczowego. Wyszłam z domu, przy którym siedzieli kumple Itachiego. Zeszłam
po trzech schodkach. Spojrzeli na mnie z lekkim uśmiechem. Oparłam się o
barierkę patrząc na nich.
-Co jest? – zapytałam blondyna, który uśmiechał się
szatańsko.
-Nic. A co ma być? Jestem trochę zazdrosny, bo już u
ciebie nie mamy szans. Jak wszedłem do waszej sypialni to tak bardzo
przytulałaś się do Itachiego, że musiałem wyjść. I jak przespałaś się z nim?
-Jasne. – zakpiłam. – Czy mam każdemu po kolei
powtarzać, że się z nim nie przespałam czy jesteście tacy głupi?
-Hej! – uniósł się Hidan. – Nie mów tak o nas skoro
Nas nie znasz.
-A czy wy mnie znacie? W ogóle. Więc nie oceniajcie
mnie skoro mnie nie znacie. Przecież zawsze to robiliście mówiąc, ze po kątach
oddawałam się każdemu, tylko przy was grałam twardą. Nigdy. Cieszę się, że
żadnemu idiocie z tej szkoły się nie oddałam. Jeden numerek i koniec? Nigdy w
to nie wejdę.
-Już weszłaś w ten świat. – powiedział Deidara. – Ty
jesteś może jedyną, która nie poszła z nikim z nas do łóżka, ale mówię ci, że
to się zmieni. Któremuś z nas na pewno ulegniesz. Najbardziej flirtuje z nas
Itachi, no chodź dzisiaj jakoś nie ma na to ochoty. Dziwię mu się. Ten obóz to
dla niego okazja by każdą zranić, a On stoi niewzruszony. Może znudziło mu się?
– zapytał śmiejąc się.
-Ta.. jasne! – zażartował Sasori, wszyscy wybuchli
śmiechem. Wpatrywałam się w nich nie wiedząc co zrobić. Oni naprawdę myślą, że
jest prawdziwym kobieciarzem.
-A może znalazł sobie dziewczynę?
-Itachi? – zapytał blondyn – Głupia jesteś czy jak?
On i dziewczyna? Nie.. On nigdy by ponownie sobie życia nie chciał ułożyć.
Jedna go już zraniła, dlatego postanowił inne ranić. Dla niego już nikt nie
zapali płomienia w sercu. Wiesz o tym, prawda? No może jakby naprawdę znalazła
się piękna laska, to może wtedy.. Wiesz, chodzi o upojne noce. – zacisnęłam
dłonie w pięść. – nie denerwuj się tak, przecież nie jesteś piękna. Tutaj
chodzi tylko o twoje dziewictwo. Chcemy cię rozdziewiczyć, na tym każdemu z nas
zależy. Itachiemu też.. – spojrzałam na bruneta, który odchodził od dziewczyn.
Blondyn zbliżył się do mnie. Nasze nosy prawie się styknęły. Uśmiechał się
chamsko. – A ja chętnie to zrobię.
Jego usta poczułam na swoich. Zacisnęłam dłoń w
pięść. Zamachnęłam się uderzając go z całej siły. Opadł z hukiem łamiąc
krzesło.
-Wiesz czego nienawidzę najbardziej od napalonych
facetów? – masował sobie policzek, gdy wchodziłam po schodkach. – Nachalnych
facetów. – uchwyciłam go za kołnierz – Szykuj się na śmierć.
-To był zwykły pocałunek, daj spokój!
-No właśnie. Nie masz prawa mnie dotykać, a
zwłaszcza, gdy chodzi o strefę intymną. Jesteś popapraną gnidą. – chciałam go
uderzyć, ale moja dłoń została zatrzymana. Spojrzałam na owego mężczyzną,
którym okazał się Itachi. Miał poważną minę, lecz w oczach widziałam wściekłość
do blondyna.
-Powiedz mi, że jej nie pocałowałeś.
-Pocałowałem. – puścił moją dłoń. Ukucnął przed nim
wzdychając lekko. Jego zewnętrzna część wylądowała na jego policzku rozcinając
wargę. Kobiety na to patrzały. Wstał i uchwycił moją dłoń splątując ze swoją.
-Radzę więcej tego nie robić.
-Oj daj spokój. – mówił blondyn masując policzek. –
Przyznaj się, że też chcesz ją mieć tylko dla siebie. Zawsze nam to mówiłeś, że
ona wzbudza w tobie większe porządnie, od każdej nabytej kobiety, która miałeś
wcześniej. Zawsze, gdy tylko ją zobaczyłeś chciałeś ją mieć dla siebie. A teraz
nagle ją bronisz? Zawsze brałeś kobietę pierwszą, mam tego dosyć. Teraz niech
będzie na odwrót. – chciał mnie
uchwycić, ale nie pozwolił mu. Wykręcił dłoń blondynowi, z czego wydał cichy
jęk bólu. Przyjaciele się nie wtrącali!
-Chyba nie rozumiesz co do ciebie mówię. Jesteś moim
przyjacielem, ale jesteś nachalny jak dla niej. A ona nie chce byś jej dotykał.
Czy tego nie rozumiesz? Zachowaj odstęp.
-A ty niby co? Możesz być blisko niej.
-Obiecałem, że nie zrobię jej nic złego.
-Tak, jasne. I mam w to uwierzyć? Nie. Nie ma mowy.
Powiedz szczerze, że chcesz ją mieć dla siebie i ją wykorzystasz! – mówił
głośno. Pociągnął mnie i razem odchodziliśmy w stronę jeziora. Jakoś nie miałam
siły się z tym sprzeczać. – Uchiha! Wracaj, nie skończyłem!
-Deidara, nie ośmieszaj się. – usłyszałam głos
Sasoriego. Kroczyłam za Itachim patrząc na jego plecy. Nie wiedziałam jak
zareagować. On był dla mnie ważny, wiedziałam o tym! Czułam to przy jego
bliskości. Zatrzymał się.
-Przepraszam. – powiedziałam do niego. Obrócił się
do mnie przodem zdziwiony – Przeze mnie pokłóciłeś się z przyjacielem.
-Nie prawda. Oni jeszcze nie wiedzą o niczym co zdarzyło
się w nocy. Nie powiedziałem im, ale widocznie muszę skoro oni są tacy nachalni
do mojej Wisienki. – patrzałam na niego splątując nasze dłonie. Słyszałam
szepty niektórych osób, ale miałam to gdzieś. – Mam nadzieję, że nie masz mi
tego za złe.
-Nie mam. W końcu ja też będę musiała swoim
przyjaciółką powiedzieć. – westchnęłam cicho do siebie, widząc spojrzenie
bruneta. Odeszliśmy w dalszą drogę w stronę lasu, gdzie będziemy mogli być
sami. Widziałam jak wszyscy w nas się wpatrują.
-Chciałem dzisiaj ciebie gdzieś zabrać, ale to jest nie
możliwe. Nie ma kto nas zawieść, więc zamierzam z tobą zostać w jednym miejscu.
– odsłonił przede mną zarośla. Myślałam, że żartuje, ale weszłam w ciemną
jaskinię. Nigdy nie myślałam, że jest jakieś przejście. – Mam nadzieję, że się
spodoba. – trzymałam jego dłoń mocniej. Widziałam światło, które miało
jaśniejszy blask. Wyszliśmy na zewnątrz.
Polana. Pod nogami wiele kwiatów z jeziorem i małym wodospadem. Puściłam jego
dłoń odchodząc do jeziora, w którym było widoczne moje odbicie. Odwróciłam się
w stronę łąki kwiatów. Zauważyłam dwójkę ludzi.
-To moja służba, od ojca. Poprosiłem go o to.
Niedaleko jest rezydencja, którą mój ojciec dał mi na własność. Mógłbym cię
zabrać w tamto miejsce, ale tutaj jest bardziej romantycznie, nie sądzisz? – wyciągnął
do mnie dłoń.
-Masz rację. – uchwyciłam męską dłoń. Przyciągnął
mnie do siebie. Wpadłam w jego ramiona.
-Będę z tobą w tym miejscu tak długo jak zechcesz. -
spojrzałam na niego. W tym miejscu było
naprawdę cudownie. Nigdy nie widziałam takiego miejsca. Jest jak ze snu, który
był wymarzony. Wpatrywałam się w bruneta.
-Dziękuję. – podeszliśmy do stolika, gdzie podano
nam szampana. Itachi wraz z Sasuke są bogaci. Ich rodzice są nadziani i każda
chciałaby z nimi chodzić. Nazwisko Uchiha powinno od razu we mnie zabrzmieć,
ale nie byłam tak napalona jak inne. Chcę być po prostu sobą, by być szczęśliwa
w związku z mężczyzną. Jego ojciec jest
naprawdę srogi jeśli chodzi o posłuszeństwo – tak słyszałam!
Uśmiechnęłam się delikatnie jakby do siebie. Deidara
był tez dzisiaj zły przeze mnie. W dodatku był bardziej napalony niż zawsze.
Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Stał się bardziej nachalny niż zawsze.
Wydawał się naprawdę poważny co do mnie.
-Za nas, abyśmy długo przetrwali. – stuknęliśmy
delikatnie lampkami z szampanem. Uchwycił mnie delikatnie za jedną dłoń.
Wypiliśmy do dna. Kobieta stała niedaleko – wynajął ojca służbę. Nie powinien
tego robić.. choć to miłe. Wpatrywałam
się w jego dłoń jak delikatnie pieścił zewnętrzną część. Nie wiem czemu, ale
czułam się dobrze. Jakby pustka w sercu, chociaż przez moment się wypełniła
radością. – Sakura?
-Hm…
-Nie jedź do szkoły.
-Myślisz, ze chcę? Nie chcę się narazić bardziej
Tsunade. Dosyć zrobiłam. Nawet zajęcia opuszczam, bo mi się nie podobają. Więc
jak myślisz? Nigdy nie pozwoli mi zostać. Chciałabym, ale nie będę się narażać.
Po mnie przyjeżdża dziadek, więc nie mogę wszystkiego odwołać.
-I zostawisz mnie samego?
-Będziesz z przyjaciółmi.
-Wiem, i napalonymi dziewczynami. Widziałaś co
robiły? One chyba nigdy się nie zmienią. Denerwują mnie przez cały czas, powinny
w końcu przestać. Wiem, że jestem przystojny, ale… - zatrzymał się patrząc na
mnie. Uśmiechałam się.
-Dziwisz się? One chcą byś był ich chłopakiem na
stałe.
-I zostać Panią Uchiha? O nie. Ich to nie będzie
dotyczyć. Wiesz chyba dlaczego to robią? – wzruszyłam ramionami. – Pieniądze.
Mój ojciec jest właścicielem firmy, a ja jego prezesem. Zawsze zastanawiałem
się dlaczego kobiety są takie chętne na mnie. Dowiedziałem się, ze chodzi o pieniądze,
nawet moja była dziewczyna na to leciała.
-Pieniądze nie są takie ważne, choć rządza tym
światem. Mówi się, że miłości nie ma, ale czasami jest. O mnie nie musisz się
martwić, nie potrzebuję twoich pieniędzy. Wystarcza mi te co mam.
-Sakura nic o tobie nie wiem, powiesz mi cokolwiek?
-Dowiesz się w swoim czasie. – powiedziałam – Na
pewno ci powiem, ale nie teraz. Jutro możliwe, ze sobie poukładasz jak będziesz
chciał mnie odprowadzić. Mój dziadek jest kimś ważnym, ale nie ma zawsze czasu.
-To dlaczego zawsze siedziałaś w akademiku?
-Dla bezpieczeństwa. Czy ty mnie podglądywałeś?
-Czasami. Nie miej tego za złe, ale naprawdę było
warto patrzeć. – uniosłam brew do góry. – Nie chodzi o ciało.. to znaczy.. ale
wpadka. – zaśmiałam się.
-Nie ładnie tak podgadywać. – wstałam trzymając jego
dłoń. Odeszłam. Widziałam jak się we mnie wpatruje. Obejrzałam się przez ramię
uśmiechając się do niego zachęcająco. Siedział tam jakby chciał się powstrzymać
przed oczywistym. Służba zniknęła, gdy podała wszystko co mieliśmy zjeść. W
oczach mężczyzny dostrzegłam pożądanie, które błyszczało coraz bardziej. Rozebrałam
się do samej bielizny i po kostki weszłam do jeziora.
-Kusicielka. – powiedział do mnie.
-Nie prawda. – powiedziałam do niego, gdy jego
dłonie oplątały się wokół talii. Opuszkami palców, lekko i uwodzicielko błądził
po brzuchu robiąc małe zawijasy bym poczuła się jak w niebie. Przymknęłam
powieki wyczuwając gorące pocałunki na szyi, którą od czasu do czasu
przegryzał. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Każdy skrawem mięśnia wyczułam na
plecach. Dłoń wplatałam w krótkie włosy bruneta, które sama umodelowałam.
-Prawda, dobrze wiesz jak ciebie pragnę, a raczej
pożądam! – powiedział władczo, co mi się bardzo podobało. Obróciłam się do
niego przodem dotykając mięśni. Po jego ciele przeszedł dreszcz.
-Dziękuję. – powiedziałam, a sama nie wiedziałam
czemu, ale po policzku spłynęły łzy. Spuściłam głowę zażenowana swoimi łzami.
Nie mogłam dopuścić by je zobaczył.
-Sakura, co się stało? – zapytał dotykając
policzków.
-N-nic. – wymamrotałam do niego z lekkim uśmiechem.
Uniósł za brodę, bym na niego
popatrzała. Starł z policzków krople łez.
-Jeśli to łzy szczęścia możesz płakać, ale nie chcę
nigdy widzieć by to były smutne łzy. – pieścił policzek z jeszcze większym
zaangażowaniem, jakiego nabrał podczas swoich kochanek. Każda, która była z
Itachim, z pewnością czuła się spełniona. – Nie doprowadzę cię do łez, nie
martw się. Będę ciebie bronił, tak jak dzisiaj.
Musnęłam miękkie wargi, którymi obdarowywał się
coraz bardziej namiętnie. Językami pieściliśmy siebie nawzajem, w taki sposób
aby każde czuło większą rozkosz od poprzedniej. Bawiłam się jego włosami
masując kark i lekko drapiąc plecy. Nawet nie wiedziałam kiedy znaleźliśmy się
na trawie rozkoszując się pocałunkami. Obdarowywał nimi szyję, obojczyk, dekolt
i kawałek piersi.
-Chciałbym już teraz rozładować wszystkie emocje,
ale dla ciebie wytrzymam tak długo ile będziesz chciała. Tylko dla ciebie... – głaskał
policzek. Uniosłam się na łokciach całując jego usta zjeżdżając na szyję i
obojczyk. Chciałam spróbować sprawdzić jego wytrzymałość. Znów zadrżał, ale nie
uchwycił mnie w ramiona. Ucałowałam jeden koniuszek ust, a potem drugi.
Delikatnie, koniuszkiem języka przejechałam po dolnej wardze by go zachęcić.
Nie chciał ulec, ale nie jest taki wytrzymały? Nadal próbowałam robić wszystko
by go zachęcił, ale nie uległ.
-No wiesz… - naburmuszyłam się. Spojrzał na mnie
śmiejąc się – jestem aż taka słaba w rozkoszowaniu mężczyzny? – zapytałam zła.
-Wcale, a wcale. Moje ciało od środka się paliło,
ale mnie sprawdzałaś, prawda? Chciałaś zobaczyć czy ci ulegnę? Uległbym, z
pewnością. – znów zaczął mnie pieścić. Przymknęłam powieki odchylając głowę do
tyłu, aby poczuć się jak w erotycznym świecie pełnym rozkoszy!